zamknij

Wiadomości

"Ostatni dzień po grubej stronie życia". Rybniczanka opowiada jak toczyła walkę z kilogramami (rozmowa)

2023-12-26, Autor: 

Czas świąteczno-noworoczny, to czas postanowień, deklaracji i chęci zmienienia siebie "od nowego roku". Jak co roku, wielu z nas będzie chciało zrzucić zbędne kilogramy, być aktywnym fizycznie i dbać o zdrowe nawyki żywieniowe. Czy postanowienie noworoczne to dobry argument, aby zmienić swoje życie? O walce z nadwagą, chorobie otyłości i bezsilności, rozmawialiśmy z rybniczanką Dorotą Zygmunt, która przez ponad 20 lat toczyła walkę z kilogramami. W końcu ją wygrywa! Teraz dzieli się swoimi doświadczeniami i daje wsparcie innym.

Reklama

Ostatni dzień po grubej stronie życia

Był strach, kładąc się na stole operacyjnym, czy jednak radość go zabijała?

- W mojej sytuacji było tak, że ważąc 123 kg, kładłam się na stół operacyjny. Tylko należy pamiętać, że zalecenia i wymagania w stosunku do każdego pacjenta są indywidualne. Nie można się w tej kwestii porównywać. Ja przez te 3 miesiące czekania na operacje czułam ogromną radość i satysfakcję, że znalazłam dla siebie rozwiązanie. Szłam na operacje z ogromnymi obawami, strachem, mając rodzinę i dzieci, a wiadomo każda operacja, to ryzyko. Z drugiej strony była radość i szczęście, że to już w końcu przychodzi ten czas na nowe życie. Miałam wsparcie rodziny, jednak każdy specjalista powtarza, że ostatecznie to jest nasza decyzja, którą musimy podjąć indywidualnie. Jak się obudziłam po operacji, to płakałam jak głupia. Koleżanka ze szpitalnej sali zapytała, dlaczego tak płaczę. Na co jej odpowiedziałam, bo to jest mój ostatni dzień po grubej stronie życia. Tego nie zapomnę. To była dla mnie wielka ulga i nadzieja na zmianę. Wtedy emocje puściły.

Operacja odbyła się bez komplikacji i szybko wróciłaś do domu. Twoje życie zmieniło?

- Wróciłam do domu i wszystko się zaczęło. To wszystko, co wiedziałam w teorii, musiałam wprowadzić w życie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że musiałam nauczyć się jeść. Czułam się jak dziecko, które uczy się jedzenia. Najpierw dieta płynna, potem papkowata, a później powoli wprowadzałam poszczególne produkty stałe. Pojemność żołądka po operacji jest bardzo mała, więc i porcje jedzenia były bardzo małe. Wprowadzając produkty stałe, musiałam nauczyć się je gryźć, by doprowadzić je do stanu papkowatego przed przełknięciem. Operacja mnie nauczyła jedzenia na nowo — bez pośpiechu, cieszenia się każdym kęsem, a na porcję 120 gram tych kęsów naprawdę jest niewiele.

Lata otyłości masz za sobą. Czy nadal lubisz jeść?

- Osobiście uważam, że wyjście z otyłości jest dużo trudniejsze niż z alkoholizmu. Dlatego, że jak człowiek odstawi alkohol, to może po niego nie sięgać, na niego nie patrzeć, nie chodzić do sklepów monopolowych. Alkohol nie jest mu potrzebny do przeżycia. Od jedzenia nie jesteś w stanie się odciąć. Nie możesz odstawić jedzenia i go nie jeść. Dlatego każda ocena i opinia mówiąca, że pójście na operację, to droga na skróty, jest bardzo krzywdząca. Naprawdę jest to fałszywe oskarżenie wobec osoby, jaka podjęła leczenie otyłości. Jest to naprawdę nauka jedzenia i picia od podstaw. Mając do dyspozycji 100-120 gram, człowiek kilka razy zastanowi się jakie produkty do zjedzenia wybrać i co chce zjeść w tym momencie. Operacja nauczyła mnie wybierać dobre produkty dla mnie. Mąż uwielbia chodzić ze mną do restauracji, bo ja zamawiam zupę i jestem nią najedzona.

Operacja zmieniła sposób i jakość odżywiania. Długo uczyłaś się jeść "po nowemu"?

- Najtrudniejszy był pierwszy miesiąc, kiedy przyjmuje się płyny i papki. Co mnie totalnie zaskoczyło, o czym w życiu wcześniej bym nie pomyślała, tęskniłam za gryzieniem, za odruchem żucia. Wtedy żułam gumy, bo po prostu brakowało mi tego ruchu żuchwą. Po 3 miesiącach od operacji jadłam praktycznie wszystko, ale w niewielkich ilościach.

Chcesz mi powiedzieć, że jesz wszystko?

- Od momentu operacji są produkty, których nie jem, ale nie dlatego, że nie mogę ich jeść. Dlatego, że dla mnie są trudne do przeżucia i zajmuje to bardzo dużo czasu. U mnie to są np. jakieś twarde, włókniste mięsa albo pieczywo, które mnie przytyka. W naszym slangu mówi się, że każdy pacjent je to, co mu "wchodzi". Na przykład dla mnie jedzenie popcornu jest ok, a inny pacjent będzie uważał, że popcorn mu nie służy, bo go zatyka., czy nie może go przeżuć do postaci papki.

Utrata kilogramów na pewno była bardzo motywująca. Jaki czas od operacji traciłaś kilogramy?

- To było coś cudownego, ale i trudnego. Chudłam przez rok po operacji, ale przytrafiały się zastoje. Waga stoi, jakby organizm się buntował, że już więcej nie zrzuci. Jest to trudny, ale motywujący proces. Widać, że trzeba kupić mniejsze ubrania, co daje dodatkowego kopa do działania. Wtedy ważyłam się codziennie. Jak waga zeszła poniżej 100 kg, to poryczałam się jak dziecko. Mając jakieś zachcianki, czy gdy widziałam, jak ktoś je pizze, to myślałam sobie, że przyjdzie taki dzień, że i ja tę pizzę będę mogła spróbować. To cały czas jesti kontrola siebie. Moim największym przyjacielem w kuchni, do dzisiaj jest waga kuchenna. Po wielu latach doszłam do tego, że kiedy nie mam wagi pod ręką wiem, że mój posiłek powinien być wielkości mojej zaciśniętej pięści. Jak jestem w hotelu, czy na urlopie, to nie jeżdżę z wagą, tylko właśnie stosuję metodę własnej pięści. Taki posiłek jest wystarczający.

Osiągnęłaś swój cel? Czy w ogóle go sobie narzucałaś przed operacją?

- Cel jest mniej istotny, ważna jest droga, długa i trudna. Schudłam do wagi 75 kg, ale po jakimś roku waga ponownie zaczęła rosnąć. Pojawiła się pandemia, co sprzyjało otyłości, która cały czas w mojej głowie mieszka. To nie jest tak, że mam mały żołądek i już nie przytyję do tych 123 kilogramów. Stało się z czasem tak, że 20 kg wróciło. Wtedy jednak, jak zobaczyłam swoją wagę, powiedziałam sobie, że tak nie może być. Nie po to walczyłam tyle lat. Ponownie umówiłam się na wizytę z psychodietetykiem i znowu dostałam pozytywnego kopa oraz wsparcie. Udało się te 20 kg zrzucić. Teraz jestem 7 lat po operacji i czuję się świetnie w swoim ciele, czuję się dobrze sama z sobą. Jem świadomie, odpowiedzialnie dobieram produkty. Jestem aktywna.

Uporządkowane relacje z jedzeniem

Gdzie wykonać pierwszy krok chcąc podjąć walkę z nadwagą?

- Jeżeli człowiek dojrzeje do tego, że musi coś ze sobą zrobić, powinien poszukać dobrego dietetyka lub empatycznego lekarza diabetologa czy internisty, co nie jest wcale takie oczywiste…, Są grupy wsparcia na Facebooku, są odpowiednie kampanie społeczne. Ja jestem twarzą jednej z takich kampanii - "#W nowym kształcie". Jeżeli osoba otyła zdaje sobie sprawę, że "zajada" problem, to wtedy powinna skierować się do psychodietetyka, aby na początku uregulować swoje relacje z jedzeniem. Jeżeli gdzieś po drodze coś zawiedzie, to wtedy dopiero polecam konsultację z chirurgiem bariatrycznym.

Niestety jest takie przekonanie, że idąc do dietetyka, otrzymam reżimową dietę, czyli listę zakazów i ograniczeń. Przerabiałaś to na sobie — to nie działa.

- Szkoła dietetyków w tej chwili jest bardzo holistyczna. Teraz uważa się, że nie należy zakazywać jeść danych produktów, bo w końcu wszystko jest dla ludzi. Trwało to wiele lat, ale ten system podejścia do zmiany sposobu odżywiania bardzo się zmienił. Dam taki przykład — jeżeli mamy całkowicie odstawić słodycze, to wytrzymamy jakiś czas, ale później nasza frustracja, niezadowolenie, chęć zjedzenia jednego cukierka będzie na tyle duża, że i tak go zjemy, a koniec końców zjemy paczkę. Podejście specjalistów obecnie jest takie, że jak masz naprawdę ochotę na cukierka, to od czasu do czasu zjedz jednego, aby tę chęć zaspokoić. Po leczeniu bariatrycznym też są produkty, które powinniśmy spożywać bardzo rzadko, okazjonalnie. Człowiek zaczyna rozumieć, że to on decyduje, co warto zjeść. Jak jest tłusty czwartek, to ja zjem pączka, ale jem go ten raz w roku. Jak mam ochotę na czekoladę, to ją zjem, ale nie całą tabliczkę, a kostkę, czy dwie, gdy mam gorszy dzień. Bardzo dużo zmienia się w sposobie myślenia osoby walczącej z otyłością, która korzysta ze wsparcia specjalistów. To się nie dzieje samo, to wszystko zasługa rozmów w gabinecie dietetycznym, czy psychodietetycznym.

Chcesz powiedzieć, że walkę z kilogramami należy rozpocząć od własnej psychiki?

- Moim zdaniem wizyta u psychodietetyka jest kluczowa. Leczenie otyłości nie ogranicza się do operacji. Korzystajcie z porad dietetyków, psychodietetyków, specjalistów. W pośpiechu życia i wielu nieudanych próbach zrzucenia wagi, człowiek naprawdę jest zmęczony ciągłą walką samego z sobą. Nawet jeżeli uda nam się zgubić kilogramy, czy przejdziemy operację, a nie poukładamy sobie swoich relacji z jedzeniem, z odżywianiem, to znajdziemy się w gronie osób, które wracają do poprzedniej wagi, albo mają efekt jojo. Nie bójmy się specjalistów.

Czy po tych wielu latach, otyłość nadal w Tobie "mieszka"? Nadal korzystasz z pomocy specjalistów?

- Dietetyk przez te wszystkie lata nauczył mnie tego, jak ważna jest zawartość naszej lodówki i szafki ze słodyczami. Jeżeli w tych miejscach będą produkty, które lubisz, a są dla ciebie dobre, to w przypadku gdy zgrzeszysz, zrobisz to „dobrze”. Cały czas się pilnuję, kontroluję wagę regularnie. Namawiam, aby przekonać się do dietetyka. Dziś dobry specjalista przygotowuje plan żywieniowy, w którym to ty możesz sobie wybierać posiłek, na jaki masz ochotę w danym momencie dnia. Jeżeli lubisz tuńczyka, to nie znaczy, że musisz mieć na niego ochotę np. jutro na śniadanie, bo może wolałbyś go zjeść na kolację. Dlatego dobór posiłków zależy od ciebie, a dobry plan żywieniowy daje ci możliwość wybierania posiłków w ciągu dnia. Dieta kojarzy się negatywnie, z ograniczeniami, dlatego pamiętajmy, że zmienić musimy sposób żywienia, ale i własne nastawienie do jedzenia. Proces chudnięcia jest przyjemny, ale kolejny etap – utrzymania wagi jest zdecydowanie trudniejszy.

Od czasu przemiany nadal żyjesz otyłością, ale w innym wymiarze — pomagasz innym, udzielasz się w kampaniach, na grupach tematycznych, organizujesz webinary. Dlaczego to robisz?

- Bardzo długo wstydziłam się operacji i wiedzieli o niej tylko najbliżsi. Pewnego dnia jednak usłyszałam, jak ktoś o mnie powiedział: "ona jest po operacji i sama chudnie". W tym momencie przez moją głowę przeleciały te wszystkie wyrzeczenia, ta pokonana droga, te papki, picie wody, codzienne spacery, każda kropla potu wyciśnięta na treningu. To sformułowanie tak mnie dotknęło, że wtedy pomyślałam, że nikt nie będzie zabierał głosu w mojej sprawie. Z takiej ludzkiej przekory i złości pomyślałam, że skoro tak, to ja wam pokażę, jak to sama chudnę. Dzisiaj wiem, że to jest codzienna praca i potrafię się tym dzielić. Moim ulubionym tematem jest jedzenie, gotowanie. Pewnego dnia moja psychodietetyczka powiedziała mi, że tworzy się ogólnopolska kampania o świadomości otyłości. Mają grono specjalistów, ale brakuje im ludzi, którzy to przeszli i otwarcie, jako pacjenci podzieliliby się swoimi doświadczeniami. Zgodziłam się. Jestem ambasadorką kampanii " #W nowym kształcie", którą można obserwować na stronie internetowej, czy na Facebooku. Znajdziecie tam między innymi listę ośrodków specjalizujących się w leczeniu otyłości i dużo innej rzetelnej wiedzy. To mnie wciągnęło. Pojawiły się pytania ludzi, którzy również proszą o poradę, bo są na jakimś etapie walki z kilogramami bezsilni. Zawsze podkreślam, że nie jestem specjalistą, ale wiem i cieszę się, że mogę się podzielić z kimś doświadczeniem, dobrym słowem. Zależy mi, by ten ktoś nie pozostał z problemem sam, tak jak ja kiedyś byłam sama i bezradna. Raz w miesiącu organizuję webinary ze specjalistami. Są one bardzo swobodne i cieszą się dużym zainteresowaniem. To jest czas i miejsce, by zapytać o wszystko, a nie być przy tym ocenionym. Wszystkie są dostępne na YT, każdy może z nich skorzystać w dowolnym momencie. Dla mnie w procesie otyłości najtrudniejsze było to, że byłam sama. Dlatego chcę, aby inni nie borykali się z problemem samotności. Osoby otyłej nie zrozumie chudy, tak samo, jak łysego owłosiony, czy głodnego najedzony. Po prostu ktoś, kto nie borykał się z problemem otyłości, nie będzie w stanie myśleć jak otyły. Nie ma pojęcia jakie kompleksy, problemy, pytania siedzą w głowie takiej osoby. Pamiętajmy, że w otyłości nie jesteśmy sami.

Pomyśl o drodze, nie narzucaj celu

Postanowienia noworoczne, od tego wywiązała się nasza rozmowa. Jakie więc robić postanowienia w kwestii odchudzania, by w nich wytrzymać?

- W aspekcie postanowień noworocznych nie róbmy rewolucyjnych planów np. na siłownię, bo one po miesiącu się znudzą. Ja co prawda lubię siłownię i chodzę przynajmniej dwa razy w tygodniu i każdego roku w styczniu obserwuję zagęszczenie klientów, które zazwyczaj po miesiącu się normuje. Wyraźnie więc widać jak trwałe są takie postanowienia. Co do postanowień noworocznych, proponuję wygodnie usiąść np. w fotelu i zastanowić się co lubisz jeść, ile tego jesz. Moja psychodietetyczka podaje taki przykład z gabinetu: co lubi pani jeść — łososia, a kiedy pani go jadła — nie pamiętam. Tak to właśnie jest, lubimy jedno, a jemy coś innego. Dlatego zastanówmy się co lubimy, czy to jest dla nas dobre i zróbmy postanowienie noworoczne, aby zacząć dobrze jeść, zadbać o siebie, a nie że zaczynamy dietę. Nie narzucajmy sobie reżimu. Nie idźmy na wojnę. Jak narzucimy sobie coś niewykonalnego, to nie wytrwamy w tym postanowieniu. Zaplanujmy sobie małe kroki — będę robiła sobie pudełka z jedzeniem do pracy, a nie kupowała drożdżówki lub będę robiła 10 tys kroków dziennie. Dzięki budowaniu nawyków krok po kroku, pochwalę się, że moim największym sukcesem jest codzienny spacer. O siódmej rano i o dziewiętnastej. Niezależnie od pogody. Wstaję pół godziny wcześniej i dziś nie jest to dla mnie żaden problem. Wiesz, że to codziennie jest powodem mojej satysfakcji.

Czyli wprowadźmy metodę małych kroków?

- Wykonalnych kroków. Nie stawiajmy celu, że musimy schudnąć 10 kg w miesiąc, bo to się nie sprawdza. Nikt nie myśli o drodze, jaką należy pokonać, by dojść do celu. Po operacji zdałam sobie sprawę, że wyruszałam w kulinarną podróż w nieznane. Cały czas odkrywam nowe smaki, zmieniam swoje nawyki żywieniowe, stałam się bardziej otwarta na nowości. Ja w życiu nie jadłam ciecierzycy, bo z góry mówiłam, że nie lubię. Teraz uwielbiam humus. Dlatego pomyślmy o drodze, jaką chcemy pokonać, aby w konsekwencji osiągnąć cel. Bądźmy przy tym dla siebie dobrzy, wyrozumiali i cierpliwi. Nie da się w miesiąc odkręcić tego, co budowaliśmy latami…

Dziękuję za rozmowę.

Oceń publikację: + 1 + 67 - 1 - 16

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (6):
  • ~grzegorz410 2023-12-26
    17:18:31

    22 11

    Tak się składa że sam schudłem około 19 kilogramów. Ale tylko dzięki diecie ( liczeniu kalorii ) siłowni basenowi, rowerkowi, spacerom, bieganiu, górom itd -
    Natomiast tutaj widzimy że ograniczone zasoby służby zdrowia niestety są przeznaczone na osoby - no nie bójmy się tego napisać - lubią chodzić na łatwiznę

  • ~waria(n)t 64" 2023-12-26
    18:17:30

    0 2

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~1floyd 2023-12-26
    19:17:52

    28 0

    Ja myślę, że takie operacje jak zmniejszenie żołądka, powinny być ostatecznością i zarezerwowane dla osób, dla których intensywny ruch nie jest wskazany. Czyli z mocnym uszkodzeniem narządu ruchu, lub kręgosłupa. Osobiście uważam że, nawet sporą nadwagę można zwalczyć, odpowiednią dietą i sporą ilością ruchu. Sam walczyłem i walczę ze swoją wagą. Jak na razie, 25 kg w dół. Jem tak samo, tyle że o połowę mniej. Latem sporo roweru, dzienny spacer. Zimą basen, plus rower stacjonarny 10 km dziennie. Owszem, kosztuje mnie to sporo wyrzeczeń, i potu, ale efekty mnie mobilizują. Widząc wokół, coraz więcej zatłuszczonych nastolatków, czy dzieciaków z fastfoodowym jedzeniem w ręku, czuję że problem nadwagi w naszym społeczeństwie będzie narastał.

  • ~4757clem 2023-12-27
    09:28:21

    0 1

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~6180sweet 2023-12-27
    22:55:37

    0 2

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~Moneta 2023-12-28
    02:37:55

    7 0

    Mialem bardzo mieszane uczucia czytajac ten tekst. Z jednej strony swiadoma osoba, walczaca o siebie latami - duzy szacunek - wiekszosc ludzi odpuszcza sobie i idzie z rytmem zycia - raz sie uda a raz amputacja nogi cukrzycowej. Potem dowiaduje sie ze nie bylo chorob towarzyszacych i kolejna informacja - dieta 1000kcal - albo operacja. Sorry ale chyba mozna wiecej poczytac o nowoczesnych dietach i poprobowac - w sumie nie dietach ale innych nawykach. low carb high protein, post naprzemienny to dziala. plus nie jestesmy w USA mozna fizycznie chodzic bo sa chodniki. chodzenie spala pierdyliard kalorii bez niszczenia stawow. wez audiobook i pylaj z Nowin do centrum. sam schudlem 25 kg.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jak zamierzasz spędzić wakacje 2024?





Oddanych głosów: 324