Co z piecem radnego Andrzeja Sączka? PAS: ta sprawa powinna być wyjaśniona ze szczegółami

Po publikacji artykułu "Czym ogrzewają domy kandydaci na prezydenta Rybnika? Piotr Kuczera i Andrzej Sączek odpowiadają w ankiecie", zrobiło się bardzo głośno o nielegalnym źródle ogrzewania, z jakiego korzysta Andrzej Sączek.

Sam radny podkreślał, że nie jest przeciwnikiem walki o czyste powietrze, a jego piec spełnia wymagane normy. <<"Nie jestem przeciwnikiem walki o czyste powietrze". A. Sączek twierdzi, że jego piec spełnia normy ustawy>>

- Jest nieprawdą, że działam na szkodę, czy przeciwko uchwale antysmogowej. Nie jestem przeciwnikiem walki o czyste powietrze. Jeżeli ktoś prześledzi moje socjal media, to wie, że organizowałem też różne spotkania konsultacyjne, by zachęcić ludzi do wymiany źródeł ciepła, tzw. kopciuchów. Sam nie korzystałem z żadnej dotacji, ponieważ mam piec, który pozwala na dzień dzisiejszy korzystanie z niego — mówił.

Sprawa ta zaciekawiła działaczy antysmogowych, którzy jednak jako organizacja społeczna mają mniejsze możliwości niż samorządy, które zobligowane są do przestrzegania przepisów uchwały antysmogowej. Dlatego też zaapelowali do mediów, by sprawę nagłośnić, a co za tym idzie, niejako zmusić do podjęcia odpowiednich kroków służby miejskie.

- Ta sprawa powinna być wyjaśniona ze szczegółami, kontrola powinna być przeprowadzona, żeby wyjaśnić, co tam w tej kotłowni jest. Czy to rzeczywiście jest źródło ciepła, które jest niezgodne z uchwałą antysmogową. A jeśli jest zgodne, to powinno być wszczęte postępowanie, które powinno doprowadzić do decyzji nakazującej wymianę tego kotła i to jest piłka po stronie rybnickiego samorządu. My nie mamy takich uprawnień jak samorząd, jak straż miejska. Natomiast jedyne, co możemy zrobić w tym momencie na pewno, to apelujemy do państwa, do mediów, żebyście tą sprawę spróbowali wyjaśnić w tym sensie, żeby dowiedzieć się, czy są kolejne kroki. - mówi Emil Nagalewski z Polskiego Alarmu Smogowego.

Straż Miejska w Rybniku już kilka tygodni temu zapowiadała, że w dzielnicy, którą zamieszkuje radny Andrzej Sączek, w Chwałęcicach będzie przeprowadzała kontrole źródeł ogrzewania. Jednocześnie strażnicy, zasłaniając się danymi osobowymi, nie odpowiadają na pytanie, czy konkretnie w domu radnego kontrola była dokonana.

- Aktualnie prowadzone są nadal kontrole w dzielnicy Chwałęcice. Kontrole te prowadzane są w wielu etapach, generalnie kontrolujemy wyszczególnionymi obszarami. Do tej pory skontrolowane zostały ulice: Checha, Marusarzówny i Gzelska — dowiadujemy się od Dawida Błatonia ze Straży Miejskiej w Rybniku.

Działacz Rybnickiego Alarmu Smogowego, Zdzisław Kuczma zapowiada wprost, że jeżeli nie będzie kontroli u Andrzeja Sączka, to będzie wniosek o wszczęcie postępowania.

- Jeżeli będziemy mieli wiarygodną informację, że sprawa nie została wyjaśniona, a w naszej ocenie tego typu informacja nie może tak "wisieć" w przestrzeni publicznej i wtedy, my wystąpimy z wnioskiem o wszczęcie postępowania do prezydenta miasta — zapowiada.

Polski Alarm Smogowy po "wpadce" radnego chce wystosować podobne pytanie, o źródło ogrzewania swoich domów, do wszystkich radnych Rybnika.

- To jest trochę następstwo sytuacji, z którą mieliśmy dotyczenia przed wyborami. W naszej opinii osoby, które sprawują funkcje radnego, reprezentują rybnicką społeczność, to osoby, od których mamy prawo domagać się więcej. W naszej opinii niedopuszczalna jest sytuacja, że takie osoby popełniają wykroczenie polegające na nieprzestrzeganiu uchwały antysmogowej. Chcemy wiedzieć, czy to jest niefortunny przypadek, który się zdarzył, czy to jest sytuacja, która występuje częściej. Mam nadzieję, że to nie jest powszechne, bo to by było straszne — mówi Emil Nagalewski.