Nie ma nudy na sesjach. Prezydent usłyszał, że jest dzieckiem. Radny „dostał” za baner, drugi, za słowa „do Putina”

Pojawił się Putin i europosłowie szkodzący Polsce

Głos radnego Łukasza Kłoska (PO) miał zakończyć dyskusję. Stało się inaczej.

W całej dyskusji pomijany jest aspekt sytuacji gospodarczej w naszym kraju, finansów samorządów. Żyjemy w innej rzeczywistości niż rok temu. Trzy lata temu inflacja wynosiła nieco ponad 3%, teraz prawie 18%. To nie dotyczy to tylko samorządów, ale naszych domów. Każdy ten mechanizm sprawdza się na własnym rachunku. Jeśli tak negujemy sposób zarządzania przez prezydenta i planowania inwestycji, to trzeba przywołać wspominaną przez pana Szafrańca elektrownię. Jest idealnym przykładem. Z założonych 3,3 mld złotych na blok energetyczny zrobiło się prawie 4,7 mld zł. To efekt inflacji. Dla miasta to ubytek ponad 200 mln zł – zauważył radny Kłosek.

Reakcja radnego Sączka była natychmiastowa.

Panie radny, pan pomylił izby albo miejsce obrad. To nie Sejm. A wcześniejszy początek nie wiem, czy był kierowany do Putnia, czy do europosłów, którzy są przeciwko Polsce, jeżeli chodzi środki w Parlamencie Europejskim i różnego rodzaju obciążenia nakładane na Polskę – rzucił.

Piotr Kuczera zgodził się z młodszym kolegą koalicji rządzącej.

Pierwszy rząd, który blokuje środki to PiS. Kamień milowy niezrealizowany, a to dotyczy nas.

„Przepraszam za wyrażenie, ten samolot pieprznie o ziemię”

Dyskusja trwała w najlepsze. Głos zabrał bowiem radny Arkadiusz Szweda (niezależny). Jego zdaniem propozycja prezydenta o przesunięciach w budżecie jeszcze bardziej zadłuży miasto.

W montażu finansowym ciecia dotyczą tylko niemal 3 mln zł. To nie jest duża skala. Proponuje pan przesunąć część dużych zadań na dalsze lata. Nie lubię nikogo stawiać w takiej sytuacji, że musi ponosić skutki nie moich decyzji. To czas, by wykonywać kroki w tył, a nie brnąc ciągle naprzód, bo przepraszam za wyrażenie, ten samolot pieprznie o ziemię - oznajmił obrazowo.

Prezydent natomiast przekonywał, że WPF jest po to, by wykazywać ciągłość finansowania samorządu. Dodał, że w historii Rybnika były już momenty dużego zaangażowania procentowego w wydatkach majątkowych.

Wydawaliśmy przeszło 20% na inwestycje. Dzisiaj mamy zaangażowanie na poziomie 28,24% - to udział wydatków majątkowych. W 2018 roku było to 29,85%. Wtedy budowaliśmy I etap drogi R-P. Gdyby ją usunąć z wydatków majątkowych, to poziom obniżyłby się do 10,08%. Z kolei w 2010 roku poziom wynosił 24,71% - wtedy budowaliśmy kanalizację. Cztery lata później – 22%, budowany był park tematyczny, rewitalizowany deptak – wymieniał prezydent.

Radny Szweda w odpowiedzi wskazał na koniunkturę w poprzednich latach

W tej chwili nie ma „różowej” perspektywy. Jeżeli w końcu nie zaczniemy brać pod uwagę kosztów bieżących, jesteśmy w stanie wydać wszystko. WPF to obietnica, planowanie. W ten sposób będziemy obciążali być może przyszłe pokolenia kosztami funkcjonowania – ostrzegł.

Piotr Kuczera przyznał mu rację.

Jest rzeczywiście rozdarcie, jeżeli chodzi o wydatki bieżące. Czy inwestycje samorządowe są dochodowe? To problem, żeby budować tkankę miejską. Chcielibyśmy być liderem, a jednocześnie mówimy o ograniczeniu wydatków bieżących. Ta sprawa będzie powracała – dodał.