zamknij

Wiadomości

Świadkowie o zabójcy policjanta: wyglądał na pijanego lub naćpanego. Trzecia rozprawa Radosława Ś.

2022-09-07, Autor: 

Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Rybniku miała miejsce trzecia rozprawa dotycząca zabójstwa Michała Kędzierskiego – policjanta z Raciborza. Dzisiaj przed sądem stawił się ostatni z kolegów tragicznie zmarłego, który opowiedział o dramatycznym przebiegu zdarzeń. Głos zabrali też pierwsi świadkowie – cywile. To oni pomagali policjantom na ul. Chełmońskiego.

Reklama

Przypomnijmy, już na pierwszej rozprawie Radosław Ś. - mężczyzna oskarżony o zabójstwo policjanta, przyznał się do tego czynu. Stwierdził, że „wszedł w niego diabeł”. Następnym razem swoje relacje zdawali policjanci, którzy towarzyszyli Michałowi Kędzierskiemu podczas interwencji. Poznaliśmy dwie twarze zabójcy policjanta »Radosław Ś. po postrzeleniu policjanta: „niech zdycha”«

Mógł wystrzelić więcej razy, ale zaciął się magazynek

Dzisiaj przed sądem stawił się ostatni z policjantów, który brał udział w tragicznej interwencji. Feralnego dnia pracował na porannej zmianie w patrolu zmotoryzowanym.

Około godziny 7.00 zostaliśmy wysłani przez dyżurnego do dzielnicy Markowice, na stację paliw, gdzie wg zgłoszenia miał być nietrzeźwy mężczyzna, ubrany w mundur policjanta. Byliśmy na terenie miasta, dojazd na miejsce trwał parę minut. W trakcie dojazdu, na przejeździe kolejowym w Markowicach dyżurny wysłał drugi patrol z Michałem Kędzierskim na ul. Chełmońskiego w Raciborzu. Podobne zgłoszenie – dotyczyło mężczyzny w stroju policjanta, który zatrzymuje pojazdy, próbuje kontrolować kierowców. Dla pewności pojechaliśmy na stację, bo mogło to być osobne zgłoszenie. Potem zawróciliśmy w stronę miasta, by wspomóc kolegów, zobaczyć co się dzieje – wyjaśnił.

Policjanci na ul. Chełmońskiego zobaczyli radiowóz.

Zobaczyliśmy też pojazd podany w zgłoszeniu. Stał tyłem do radiowozu. Policjanci rozmawiali już z mężczyzną. Usłyszałem przez okno strzępek rozmowy i pytań. Nasi policjanci pytali go skąd jest i z jakiej jednostki. Polecili, aby się wylegitymował. On im odpowiedział: dajcie spokój – relacjonował dalej.

Policjant potwierdził już wcześniejszą wersję zdarzenia. W pewnej chwili Radosław Ś. oznajmił mundurowym, że pokaże dokumenty. Odwrócił się w stronę swojego samochodu, otworzył tylne drzwi i się schylił. Przed nim najbliższej stał Michał Kędzierski.

Ja stałem po lewej stronie Michała. Mężczyzna otworzył drzwi i nas nimi rozdzielił. Następnie się pochylił po dokumenty, odwrócił i padły strzały. To były sekundy. Michał się cofał, nie wiem, czy próbował uciec, czy się przewracał. Ja odskoczyłem w bok, przeskoczyłem przez maskę samochodu. Schowałem za 2 bądź 3 samochód. Z tyłu padały kolejne strzały – mówił kolega Michała Kędzierskiego.

Po chwili nastała cisza. Policjant stojący dzisiaj przed sądem przez pewien czas nie wiedział, co się działo z jego kolegami.

Zobaczyłem jednego, podeszliśmy razem – ja od strony chodnika, on od ulicy w stronę pojazdu. Powoli się nachyliłem przez tył samochodu i zauważyłem mężczyznę opartego o auto w pozycji półleżącej, w ręku miał broń. Miał ją na końcu palca. Wyskoczyłem za samochodu, odkopnąłem broń. Kolega podbiegł do mnie i skuliśmy mężczyznę. Zauważyliśmy, że krew mu leci. Zauważyłem, że kilka metrów dalej leży Michał. Zostałem przy mężczyźnie, a kolega podbiegł w stronę Michała, by udzielić pomocy – dowiedzieliśmy się.

Radosław Ś. był przytomny, majaczył. Z Michałem Kędzierskim nie było kontaktu.

Pogotowie szybko przyjechało, zajęli się Michałem, a mu udzieliliśmy pomocy mężczyźnie. Rozcięliśmy mu spodnie, założyliśmy opaskę uciskową. Jechałem w karetce do Rybnika z tym mężczyzną. Był przytomny. Wiem, że dwa razy zapytał się o Michała. Pytał: co z tamtym? Co z nim? Odpowiedzieliśmy: co cię to obchodzi? Co nagle cię to obchodzi? Odparł: „niech zdycha pies”, czy coś podobnego. Na pewno powiedział: „niech zdycha” – powiedział policjant.

Okazało się, że w magazynku broni, z której Radosław Ś. oddawał strzały, były jeszcze naboje. Nie strzelał, bo mu się ona zacięła.

To on zadzwonił na policję

O dziwnie zachowującym się mężczyźnie w centrum Raciborza powiadomił świadek zdarzenia - cywil, który jechał z żoną i dzieckiem do przedszkola.

Wielu rzeczy już nie pamiętam. Na drodze zauważyliśmy dziwnego mężczyznę, zatrzymał samochód osobowy. Wyglądał na pijanego, po środkach. Zatrzymał samochód na środku skrzyżowania. Stwierdziłem, że to podejrzana sytuacja i że trzeba zadzwonić na policję. Zadzwoniłem i odjechałem z miejsca. Zauważyłem, że podejrzany mężczyzna wsiadł do samochodu i mnie wyprzedził. Pojechał na ulicę Chełmońskiego. W międzyczasie pojawiła się policja. Postanowiłem kierować się już do przedszkola – relacjonował.

Coś jednak nie dawało świadkowi spokoju. Zostawił żonę i dziecko w przedszkolu, wskoczył do samochodu i wrócił na Chełmońskiego.

Chciałem zobaczyć co się dzieje. Zauważyłem dwie osoby leżące. Na pierwszy rzut oka to byli dwaj policjanci. Potem przyjechały kolejne radiowozy i straż pożarna – powiedział.

Zdaniem świadka, Radosław Ś. wyglądał na naćpanego i nietrzeźwego.

Miał wymachiwać bronią wobec pracownika zieleni miejskiej. Kiedy już byłem na miejscu, zadzwoniła do mnie żona. Wyszła z przedszkola, bo usłyszała strzały. Pobiegłem do policjantów, za samochodem, powiedziałem, że w pobliżu leżały dwie osoby. Jeden z policjantów polecił, bym zadzwonił na komendę – wspominał świadek.

Jako następna przed sądem odpowiadała jego żona. Potwierdziła relację swojego męża.

Bardzo się bałam, mówiłam by tam nie jechał. Sama nie wiedziałam co mam robić. Zadzwoniłam do niego ponownie. Powiedział, że mogę przyjść, że się uspokoiło. Pobiegłam tam, widziałam, że na ulicę Chełmońskiego jedzie karetka. Widziałam dwie osoby leżące, nie podchodziłam do ich – dodała.

Ludzie myśleli, że to petardy

Swoją wersję przedstawiła mieszkanka osiedla przy ul. Chełmońskiego. W tym czasie była w domu, gdy usłyszała strzały. Na początku zdawało się jej, że to zwykłe petardy. Zainteresowana podeszła do okna, zobaczyła policjanta.

Obiegał właśnie samochód i zza niego zaglądał. Zaczęłam nagrywać film komórką. Policjant, którego nagrywałam odłożył broń na chodnik by ubrać kamizelkę kuloodporną. Zawołałam do niego z okna, czy trzeba wezwać posiłki. Odpowiedział, że tak i potrzebna jest karetka. - Mam dwóch rannych policjantów, jest strzelanina – usłyszała kobieta.

Zrobiła tak, jak polecił policjant, potem zeszła na dół, gdzie zaczęli się gromadzić też inni gapie.

Na ten moment koniec relacji z dzisiejszej rozprawy. Następna 26 października.

---

Przypomnijmy, do tragedii doszło 4 maja 2021 roku w Raciborzu. Patrol policji otrzymał zgłoszenie o dziwnie zachowującym się mężczyźnie na ul. Chełmońskiego, który zatrzymuje kierowców. Miał być w stroju przypominającym ten policyjny. Kiedy asp. Michał Kędzierski podszedł do mężczyzny, ten otworzył ogień, śmiertelnie raniąc mundurowego >>Tragedia w Raciborzu. Policjant został zastrzelony na służbie<< Partner Michała Kędzierskiego zareagował błyskawicznie i postrzelił napastnika w udo. Ranny mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Rybniku

Oceń publikację: + 1 + 13 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~Anna Ryż 2022-09-07
    19:34:23

    15 5

    Nauczcie się pisać Tragedia ile błędów Młode pokolenie

  • ~romcost 2022-09-07
    22:55:33

    14 2

    Proponuję w związku z ograniczonym dostępem do surowców energetycznych przekonwertować oskarżonego na ciepło systemowe.

  • ~etet 2022-09-08
    21:56:44

    1 2

    Nauczcie się pisać tragedia ile błędów i jaka super interpunkcja jak to kiedyś się mówiło przyganiał kocioł garnkowi co za bełkot

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5373