Radosław Ś. - zabójca policjanta Michała Kędzierskiego skazany na dożywocie!

„Oskarżony jest jednostką skrajnie zdemoralizowaną”

Uznaje oskarżonego, że w dniu 4 maja 2021 roku w Raciborzu przy Chełmońskiego działając w krótkich odstępach czasu przy wykorzystaniu tej samej sposobności, dopuścił się ciągu przestępstw polegających na tym, że działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia mł. asp. Michała Kędzierskiego podczas i w związku z pełnieniem przez pokrzywdzonego obowiązków służbowych, związanych z ochroną bezpieczeństwa ludzi i podczas podejmowania interferencji, oddał z bliskiej odległości nie większej niż 1,4 m co najmniej 2 strzały z broni Glock17, powodując ranę postrzałową na przedniej powierzchni klatki piersiowej. Drugi strzał uszkodził m.in. przeponę, żyłę główną dolną, płat wątroby, powodując obrażenia wewnętrzne – czytała sędzia Grażyna Suchecka.

Dalsza treść wyroku dotyczyła tego, że Radosław Ś. zamierzał zabić jeszcze dwóch innych policjantów – Bogusława W. i Michała B. Za zabójstwo, próbę zabójstwa, posiadanie broni i narkotyków w domu oraz jazdę pod wpływem alkoholu oskarżony dostał najwyższy wymiar kary – dożywocie.

Sąd nie miał wątpliwości co do tego, że oskarżony dopuścił się wszystkich zarzucanych mu czynów, podzielając argumentację prokuratury. Radosław Ś. oddając strzały w kierunku Michała Kędzierskiego i innych policjantów działał umyślnie, chciał ich zabić – oznajmiła Grażyna Suchecka.

Sędzia streściła następnie sytuację przed, w trakcie i po zabójstwie. Przypomniała zeznania Radosława Ś. że ten w dniu poprzedzającym zdarzenie odwiózł swojego syna do byłej partnerki w Raciborzu. Był zdenerwowany, bo ta miała utrudniać kontakty z synem.

Swoje zachowanie uzasadniał reakcją syna na to, że nie chce wracać do matki. Po drodze do Siemoni, gdzie mieszkał, oskarżony kupił 2 piwa, a następnie w domu wypił 8-10 piw. Dodał, że zażył lek psychotropowy zalecony przez psychiatrę. Podczas badań nie ujawniono jednak tego leku. Następnego dnia około 5.30 zadzwonił do swojej żony, że ma dość i jedzie do Raciborza. Zabrał broń, miał elementy munduru policjanta. Broń kupił około 10 lat wcześniej, trzymał w piwnicy. Oskarżony był w stanie nietrzeźwości, miał 2,36 promila alkoholu. Około 7.00 przyjechał do Raciborza, w Markowicach na stacji benzynowej kupił czteropak piwo. Pracownicy stacji zaniepokojeni jego widokiem wezwali policję. Mundurowi nie odnaleźli samochodu, którym poruszył się Radosław Ś. - relacjonowała dalej sędzia.

Radosław Ś. nie wiedział po co przyjechał pod mieszkanie byłej partnerki. Podejrzewał, że chce skrzywdzić jej obecnego partnera.

Na ul. Stalmacha w Raciborzu zatrzymał samochód, zaczepił pracowników zieleni miejskiej. Pokazywał broń. Oskarżony uciekł następnie do samochodu, wzbudził zaniepokojenie wśród przypadkowego kierowcy, który zadzwonił na policję – usłyszeliśmy.

Następne wydarzenia potoczyły się już bardzo szybko. Na ul. Chełmońskiego oskarżony został zatrzymany przez patrol policji, w którym znajdował się mł. asp. Michał Kędzierski. Radosław Ś. nie chciał się wylegitymować, pod pozorem szukania dokumentu, wyciągnął z tylnej kanapy broń i strzelił dwa razy z bliskiej odległości do policjanta. W następnej kolejności wymierzył pistolet w innych policjantów. Nie doszło do kolejnych tragedii, bo oskarżonemu zacięła się broń.

Oskarżony dopuścił się zbrodni oburzającej, oddawał strzały, dopóki nie zablokowała mu się broń. Jest osobą skrajnie lekceważącą stosunek do porządku prawnego. Chciał zabić. Wykorzystał to, że policjanci podeszli do niego bez wyciągniętej broni. Zaczął oddawać strzały jeden po drugim – oznajmiła Grażyna Suchecka.

Sędzia nie ma wątpliwości – oskarżony jest jednostką skrajnie zdemoralizowaną.

Jego antyspołeczne postawy eskalowały aż do dnia, kiedy zabił policjanta na służbie. Nie zasługuje na życie w społeczeństwie. Dopuścił się swojego czynu z pobudek zasługujących na szczególne potępienie – dodała.

„Kara dożywocia była słuszną i sprawiedliwą karą”

Wyrok jest bowiem nieprawomocny, ale jak zaznacza Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwcach – niezwykle satysfakcjonujący.

Cieszę, się, że sąd podzielił nasze wnioski. Kara dożywocia była jedyną słuszną i sprawiedliwą karą. W tej sprawie nie ma żadnych okoliczności łagodzących. Gdyby nie to, że zacięła mu się broń, nie wiadomo ile byłoby tych ofiar – zaznaczyła Karina Spruś.

Wyroku nie usłyszał sam oskarżony, który siedzi w tarnowskim areszcie. Nie wiadomo, dlaczego nie udało się z nim połączyć. Na sali nie było nikogo z jego członków rodziny, a nawet obrońcy. Nie wiadomo więc, czy złoży apelację.

Sędzia przychyliła się do wniosku prokuratury, by przedłużyć areszt Radosławowi Ś. Gdyby tego nie zrobiła, skazany mógłby wyjść na wolność do momentu otrzymania wezwania stawiennictwa w więzieniu.