zamknij

Wiadomości

Jak wyglądają nasze ścieżki rowerowe na tle austriackich?

2013-09-09, Autor: 
Wielokrotnie w tym sezonie na stronach naszego serwisu podejmowaliśmy dyskusję na temat jakość ścieżek rowerowych w Rybniku i regionie. Rybniczanin – pan Tomasz postanowił pokazać kawałek innej rzeczywistości rowerowej i przysłał nam swoją relację z podróży na dwóch kółkach po Austrii.

Reklama

Oto list pana Tomasza:

Zamiast narzekać na nasze rybnickie ścieżki, jakie się prędko niezmienią, a które i tak znam na wylot, postanowiłem wskrzesić tradycję wakacji "w siodełku". Nie jest łatwo namówić znajomych na jeżdżenie przez tydzień codziennie rowerem po kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Rok temu udało mi się przekonać 3 osoby na pokonanie najłatwiejszej trasy Europy czyli DonauRadweg na odcinku Regensburg-Passau-Linz-Melk-Wiedeń (około 520 km w 5 dni). Już wtedy kupiłem mapę kolejnej trasy InnRadweg, na przejechanie której udałem się w tym roku z jednym towarzyszem podróży - Markiem.Innradweg to trasa biegnącą doliną Innu jaki wpada do Dunaju w Passau (biegnie przez Szwajcarię, Austrię i Niemcy, spory kawałek będąc rzeką graniczną). Początek to miejscowość Maloja w Szwajcarii, choć źródła Innu są jeszcze wyżej w Alpach. My jednak z powodu braku czasu i łatwości dotarcia wybraliśmy popularniejszy początek, czyli Landeck. Autem dojechaliśmy do Linzu skąd pociągiem (jeździ co 1-2 h, rezerwacja przez Internet, wagon dla rowerów) w 4 h dotarliśmy do Landeck.

Trasa przez około 200km biegnie przepięknymi okolicami, Inn wije się w ciasnej dolince w jakiej Austriacy wcisnęli jeszcze autostradę, tory, rowerówkę, miasteczka i pomniejsze drogi. Cały czas otaczają nas przepiękne Alpy, a do jej doliny schodzą doliny pięciu lodowców Austrii zasilając Inn lodowatą woda z topniejącego latem lodowca.

Trasa to nie tylko zjazd, ale też sporo krótkich, gwałtownych podjazdów (nawet po 16%), rzeka ma może z 5 stopni temperatury i płynie bardzo szybko. Warto nią jechać do Rosenheim, dalej zaczyna się nudna, brzydka okolica, trasa biegnie często daleko od rzeki, przez 100 km czeka nas masa podjazdów i zjazdów co jest dość irytujące. Lepiej z okolic Rosenheim objechać Chiemsee (jezioro zwane „bawarskim morzem”) a potem wsiąść w pociąg i wysiąść w Passau (pociąg co godzinę, bilet 5 EURO, rower gratis, wagon rowerowy to standard), aby dalej rozkoszować się komfortową Donauradweg.

Przejechaliśmy jednak całość w strasznym upale, ale pogodę przyjmujemy za znakomitą, nie spadła na nas w zasadzie kropla deszczu.

Po drodze warto odwiedzić z noclegiem Innsbruck, Kufstein, Rosenheim, Wasserburg, Braunau - wszędzie za cenę 20-40 EURO od osoby ze śniadaniem mamy wybór kwater, pensjonatów, hotelików. Trasa od Landeck do Passau ma 400km, my przejechaliśmy jeszcze do Linzu (w sumie 512 km w 6 dni).

Austria to rowerowo inny świat. Rower jest święty, ścieżki są wszędzie, nie ma mowy o zmuszaniu rowerzysty do przejeżdżania ciągle przez wjazdy na posesje (patrz nasza Raciborska), ścieżki są albo asfaltowe albo utwardzone i równe, jeśli biegną podrzędną drogą to auto czekają za Wami na dogodny moment do bezpiecznego wyprzedzania. Żadna trasa nie kończy się nagle bez dalszego oznaczenia. Obserwując oznakowanie i podejście do ścieżek doszedłem do wniosku, że u nas może za 100 lat tak będzie - to kwestia też mentalności pieszych jacy rowerówkę tam traktują jak ulicę.

W głowie utkwiły mi szczególnie dwie sytuacje. W Innsbrucku, gdzie rowerówka ma swoje własne przepusty pod mostami i pod skrzyżowaniami! A druga kiedy po nocnej burzy jechałem rano po ścieżce gdzie leżały liście i gałązki z drzew. Około 10-tej trafiłem na koparko-ładowarkę, na jej łyżce siedziało 2 gości ze zmiataczami do liści, jechali po ścieżce i zmiatali nimi wszystko poza obręb ścieżki. U nas preferuje się raczej naturalne usuwanie takich rzeczy - czyli czas zrobi swoje.

Kompletnym zaskoczeniem był dla nas Passau. Miejscowość zalana 2 miesiące temu przez Dunaj (powódź  jakiej nie było od 500 lat) wygląda tak, jakby się nic nie wydarzyło. I - uwaga - na zniszczonych rowerówkach leży już nowiutki asfalt. Niesamowite, prawda?

W księgarniach znajdziecie kilkaset szczegółowych przewodników po trasach Austrii i Niemiec polecam się tam wybrać.

Przepraszamy, ale zdjęcia z komórki tylko.

> Zobacz fotogalerię z wycieczki rowerowej po Austrii pana Tomasza

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (6):
  • ~lastwordsbd 2013-09-09
    11:54:42

    6 0

    A u nas wolą w losowych miejscach zrobić takie śmieszne coś z kostki brukowej i nazwać to szumnie drogą dla rowerów. I druga sprawa to kierowcy-nieudacznicy życiowi, którzy prawo jazdy znaleźli w czipsach i nie wiedzą, że rower ma takie same prawa do przebywania na drodze jak samochód. Mi nawet specjalnie nie przeszkadza brak dróg dla rowerów - mogę bez problemu jeździć normalnymi asfaltowymi drogami, tylko trzeba zmienić mentalność kierowców, którzy czują się jak panowie szos, a ich nieskalana myśleniem głowa nie przyjmuje rzeczowych argumentów.

  • ~Libra 2013-09-09
    15:05:32

    2 0

    nie tylko ścieżki rowerowe są z innego świata...........nasi samorządowcy powinni mieć szkolenia z gospodarności w Austrii ( jeden z najbiedniejszych krajów przed II wojny i krótko po ) . Dziś w Austrii pozostawiony rower przed sklepem nie musi mieć łańcucha z kłódką..........a cudza własność jest świętością.... Nad jeziorami nie spotkasz płotów rozdzielających parcele tylko napis "Privat" i to wystarczy. Przycumowane łódki, żaglówki nikogo nie kuszą, a papierosów nikt nie rzuca na ziemię, kubły na śmieci nie są przywiązane do latarni.........psy nie srają na trawniki...........Nasze zwyczaje to jeszcze mocno odbiegają od tamtych standardów..

  • ~ 2013-09-09
    16:51:30

    2 0

    libra, gdyby ich komuna waliła 50 lat byliby dzis Albanią, nawiązanie do przedwojny jest złe.

  • ~Robin Tell 2013-09-09
    20:37:43

    5 0

    Nasze ścieżki na tle wyglądają rewelacyjnie na tle ścieżek ukraińskich i białoruskich, na tle austriackich wcale nie wyglądają.

  • ~ 2013-09-09
    21:49:33

    0 1

    Rybnickie ścieżki rowerowe nawet na tle innych polskich miast wypadają bardzo dobrze , co to wogóle za porównanie? Dobrą alternatywą jest łączenie ścieżek np. Rybnickich , Rudzkich czy tych z Czerwionki lub samemu stworzyć własną.

  • ~ 2013-09-10
    23:35:59

    1 0

    Osobiście przeciwko prawidłowo jeżdżącym rowerzystom nie protestuję. Ale tak przy okazji niejako: "Rowerzysta poruszający się drogą rowerową ma pierwszeństwo nad pojazdem przecinającym ścieżkę" Tego debila co to wymyślił posyłam do Raciborza na skrzyżowanie Łąkowej i Kościuszki oraz skrzyżowanie ścieżki rowerowej z DW935 przy moście na kanale Ulga. Niech na własne oczy spojrzy jak samochody poruszające się na drodze z pierwszeństwem zaskakiwane są przez wyjeżdżających zza krzaka rowerzystów. Przepraszam - na Łąkowej krzaki ścięli.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5334