Szopka na sesji. Prezes spółki powiedział swoje i wyszedł. Prezydent też. „Potraktował nas jak frajerów”

„Pan prezydent stchórzył”

Zanim do radnych doszło, co się właśnie stało, oliwy do ognia dolał przewodniczący rady Wojciech Kiljańczyk. Radni odebrali jego słowa tak, jakby mieli ukryty cel i reprezentują firmę Transgór.

Radny Andrzej Sączek stwierdził, że „inwokacja” Kiljańczyka była nie na miejscu.

Sugerowanie jakoby ktoś reprezentował jakąkolwiek spółkę jest nie na miejscu. Nikt tu nie reprezentuje spółki. Zwołaliśmy sesję, by sprawdzić, czy publiczne pieniądze wydatkowane są zgodnie z zasadami i nie ma żadnej wątpliwości co do ich marnotrawstwa. Żałuję, że musimy się tutaj spotkać w tych okolicznościach. Szkoda, że takich rozmów nie było z radnymi. Proszę, byśmy dzisiaj rozmawiali o faktach, liczbach, a nie używali takich chwytów – zwrócił się do przewodniczącego.

Wtórował mu radny Łukasz Dwornik.

Taki insynuacje, że ktoś stoi po czyjeś stronie jest nieprzyzwoite. Pan prezes w swojej wypowiedzi chciał nas przekonać do swoich racji. Dlaczego teraz, skoro działka już została kupiona? Dlaczego przekonuje nas teraz? To nie tak kolejność. To nie kupno papieru toaletowego, ale zagospodarowanie ogromnych środków publicznych – zauważył.

Kilka minut później radny Sączek zwrócił już uwagę na zachowanie prezydenta.

Rozmawiamy w istotnym temacie, w kwestii wydatkowania pieniędzy, a po przedstawieniu swojego punktu widzenia prezydenci z prezesem wychodzą z obrad sesji Rady Miasta Rybnika. Mieszkańcy muszą wiedzieć, w jaki sposób są traktowani i jak są wydawane ich pieniądze – oznajmił.

Głos zabrał radny Arkadiusz Szweda.

Uważam, że mieszkańcy zasługiwali na te informacje, które pojawiły się przed chwilą. Widać radykalną rozbieżność cen. Jestem mocno zasmucony tym, że nic nie zmieniło się ze strony prezydenta, jeżeli chodzi o transparentność i dialog twórczy. Nawet nie mamy jak podziękować osobom, które przygotowały prezentację. Rozumiem prezesa spółki, że pewna część informacji musi być w cieniu. Niestety uważam za skandal, że pan Piotr Kuczera, który reprezentuje interes mieszkańców, w momencie, gdy dochodzi do dyskusji – wychodzi – zaczął.

Radny miał też pytania.

Jak to możliwe skoro jest taka rażąca różnica w powierzchni, to potencjalne zyski z najmu są tak wyliczone? Wydawałoby się, że zyski powinny być większe. Chciałem zapytać, ale nie ma kogo. Jak to możliwe, że powierzchnia większa jest minusem działki? Czemu pan prezes widzi utrudnienia? Pytań mamy mnóstwo, ale są one do prezydenta – dodał.

Głos ponownie zabrał Łukasz Dwornik.

Dziwię się, że w takim istotnym temacie, pan prezydent stchórzył, uciekł. Jestem ciekaw, czy ktokolwiek z państwa robił nawet pobieżnie skalę tego zakupu, kwot. Ile w ogóle inwestycyjne w Rybniku? Wg moich informacji, 4 ha działki bliżej ulicy Gliwickiej kosztuje 6,4 mln zł, a jest dwa razy większa – oznajmił.

On również miał pytania.

Ile jeszcze tę działkę przy Lipowej trzeba doinwestować? Ile trzeba dostosować, dołożyć do tego, żeby ta zakupiona zajezdnia mogła obsługiwać autobusy przegubowe? Dzisiaj dyskutujemy po zakupie działki. To rzecz niebywała! - rzucił.

„Włodarz, jego zastępcy i prezesi nas widzą, jako frajerów”

Z innej nieco strony do tematu podeszła radna Mirela Szutka.

Patrząc na całość, jestem zaskoczona tym, że nie możemy zadawać pytań właściwym osobom. Radni koalicji są lepiej i szybciej zorientowani w tym, co się dzieje. My musimy się dopytywać. To przykre. Można było wyciągnąć rękę, rozwiać obawy. Chcemy usłyszeć logiczne wyjaśnienia. O ile było wykazane to, że na Brzezińskiej trzeba byłoby włożyć w naprawę, to w kuluarach słyszałam, że na Lipowej też nie wszystko jest idealnie. Czy będą mieściły się tam autobusy? Ile będzie wynosiła przebudowa? Dalej tego nie wiemy. Czy ktoś konsultował pomysł z radami dzielnic? Na Lipowej wjazd z ulicy Gliwickiej jest wąski, blisko głównej drogi. Czy tam się będą mieścić autobusy, czy będzie trzeba poszerzać drogi? - zasypała pytaniami radna.

Z kolei radny Mariusz Węglorz stwierdził, że i tak już „jest po ptokach”.

Możemy sobie podyskutować i patrzeć jak koledzy z koalicji śmieją się z nas. Gdzie jest prezydent, pan prezes, którego spółka otrzymała sowite pieniądze? Gdzie nas mają – to widać. Tak po prostu włodarz, jego zastępcy i prezesi nas widzą - jako frajerów, którzy jedyne co mogą zrobić to przyjść i pogadać sobie – rzucił.

Następnie zwrócił się do obecnego na sali prezesa Transgóru.

To prezes spółki, która przez lata obsługuje nasze miasto i też prezydent ma go gdzieś. Chciałem przeprosić w imieniu części radnych, ja osobiście nie był w stanie tego zrobić – dodał.

Natomiast radny Michał Chmieliński zaznaczył, że operaty szacunkowe to za mało, by podjąć tak ważną decyzję jak zakup działki.

Zostały stworzone na podstawie metody dowodowej. Jakbym był prezydentem, to nigdy bym nie zgodził się tak wydatkować pieniądze. To żałosne. Jesteśmy z Andrzejem (Wojaczkiem – red.) obok Jany Mury najstarszymi stażem radnymi. Panie Janku, czy przypomina pan sobie sesję, na której nie byłoby prezydenta? Nie mówi nie dzień dobry, nie mówi do widzenia. Jak jesteśmy traktowani? To skandaliczne zachowanie, niegodne prezydenta Rybnika – stwierdził.

Wywołany Andrzej Wojaczek oznajmił natomiast, że rozmawiał z mieszkańcami Wielopola o nowej zajezdni.

Nic o tym nie wiedzą. Jeżeli dzielnica nic nie wie, to jest już naprawdę żenujące i to w dobie dzisiejszych czasów – dodał.

Wymianę zdań (bo trudno to nazwać dyskusją) w tym punkcie obrad zakończył wniosek radnego Jacka Mularczyka. Oznajmił, że radni opozycji powinni przyjść na sesję z argumentami.

Przewodniczący przerwał radcy prawnemu. Radny aż złapał się za głowę

Swoje „5 minut” wykorzystał prezes Transgóru. Robert Kaliński mówił radnym wszystko to, co już w zasadzie usłyszeliśmy pół miesiąca temu. Zapewnił jeszcze raz, że firma była gotowa negocjować z miastem cenę działki. Nikt jednak z miasta nie był zainteresowany nawet rozmowami. Dodał, że teren przy Brzezińskiej jest typowo przemysłowy, a na Lipowej dominują domy jednorodzinne.

Zwrócił też uwagę, że jak 2 lata temu Transgór kupił 9 autobusów na CNG, to prezydent Kuczera mu dziękował. Teraz został z leasingiem za pojazdy, które znikną z miasta. Jest też pewien, że na Lipowej spółka miejska nie będzie w stanie ładować elektrycznych autobusów – wszystko przez linie wysokiego napięcia w sąsiedztwie.

Więcej argumentów prezesa firmy przytaczamy w artykule >>Transgór chciał sprzedać 3 ha zajezdni za niecałe 10 mln zł. Miasto wybrało mniejszą działkę za dwa razy tyle<<

Robert Kaliński przyszedł na sesję ze swoim radcą prawnym – Tomaszem Kempą. Tu doszło do sytuacji, która oburzyła opozycję.

Tomasz Kempa zaczął czytać uchwałę rady miasta z 2019 roku w sprawie zasad nabywania, zbywania i obciążania nieruchomości oraz ich wydzierżawiania.

Z tej treści wynika, że prezydent nie może bez zgody rady odpłatnie nabywać nieruchomości, jeżeli ustalona cena nieruchomości nie przekracza 1 mln zł. Spółka Komunikacja Miejska może to zrobić nawet do 500 mln złotych, ale nie nabywać, a gromadzić – zaczął.

Kiedy już zaczęło robić się naprawdę ciekawie, nagle przerwał mu Wojciech Kiljańczyk.

Tu są wątpliwości prawne – oznajmił.

 

Nie dziwię się – odparł ironicznie Tomasz Kempa.

Drugi radca prawny działający na rzecz magistratu stwierdził, że ta dyskusja nie mieści się w porządku obrad.

To farsa! Jak w takiej sytuacji można… - złapał się za głowę Andrzej Sączek.

 

Skandal – wołał Andrzej Wojaczek.

Po opozycyjnej stronie stołu zawrzało. Przedstawiciel Transgóru jednak kontynuował.

Oferowana przez Transgór działka nie była obciążona hipoteką jak ta druga działka. Treść księgi wieczystej naprowadzi państwa na to, jak bank wycenił nieruchomość. Wg naszej wiedzy, chodzi o 5 mln złotych – dodał.

Wg Tomasza Kempy spółka miejska działa w mało transparenty sposób.

To nie jest prywatny podmiot, który wymaga zgód korporacyjnych. Niestety nawet nie mogliśmy się dowiedzieć, czy oferta mojego mocodawcy jest procedowania. Państwo radni też tego nie wiedzą.

Radni koalicji milczeli aż do końca

Przez całą sesję radni Platformy Obywatelskiej i Wspólnie dla Rybnika milczeli – mimo zachęt kolegów z opozycji.

Jakie macie stanowisko? Dlaczego zamknęliście buzie? - pytał ich radny Michał Chmieliński.

Odezwał się tylko radny Łukasz Kłosek, ale w jednym celu.

Ciekawi mnie państwa intencja, że radni atakują spółkę miejską. Jeżeli Transgór jest pewien wartości tej działki, to znajdzie chętnego. Jeżeli radni mają dowody, to niech zgłoszą do odpowiednich organów. Jeżeli nie zrobią, to chodziło tylko o szopkę – powiedział i złożył wniosek o zamknięcie dyskusji.

- Tylko to potrafisz robić - padło hasło z przeciwnej strony.

Oczywiście został on przegłosowany, a sesja zakończyła po ponad 2 godzinach. Do ciekawej sytuacji doszło już po spotkaniu. Nie wytrzymał radny Jan Mura i zaczął krzyczeć w kierunku opozycyjnych radnych, że nie szanują prezydenta. Oni podnieśli ten sam zarzut, ale z drugiej strony.