zamknij

Wiadomości

Do tej rodziny przyjeżdżał cały świat. Obraz Ludwika Holesza ma brytyjska królowa!

2018-03-17, Autor: 

Jest takie miejsce w naszym regionie, do którego przyjeżdżali Francuzi, Kubańczycy czy mieszkańcy Afryki. Ba! Był tam nawet minister kultury z Haiti czy znana polska poetka i autorka tekstów piosenek – Agnieszka Osiecka. Nie, to nie jest Rybnik, lecz Galeria Sztuki Rodziny Holesza w Świerklanach. Pasja do tworzenia żarzy się w ich domu przez pokolenia!

Reklama

Pasja od małego

Ich pasja już dawno przekroczyła granice Świerklan, regionu czy nawet Polski. Rodzina Holeszów prowadzi galerię sztuki, którą oglądali goście z przeróżnych stron świata. Widzieli kolorowe obrazy, ręcznie wyszywane ilustracje, rzeźby, kamienie z odciskami prehistorycznych stworzeń i roślin. Zobaczyć też mogli górnicze pamiątki – karbidki, lampki czy kaski, które dawno temu służyły górnikom w codziennym znoju pod ziemią.

Wszystko zaczęło się od pasji Ludwika Holesza. - Ojciec od dziecka interesował się sztuką. W przedszkolu jak pasał krowy, to zawsze miał przy sobie nożyk i strugał ptaszki z drewna. Pierwszy obraz namalował w wieku 16 lat. Sam robił meble, okna, leżanki, które potem sprzedawał by zarobić trochę pieniędzy na wykończenie domu – wspomina Weronika Holesz – Kurzydym, córka Ludwika.

Ludwik Holesz jako górnik dołowy pracował w kopalni Moszczenica. Sama jego praca stała się inspiracją artystyczną. - Pewnego razu przyniósł do domu kamienie z kopalni. Odciśnięte na nich były liście paproci, kory drzew - „Spójrz, to całe życie” - zwrócił się do mojej mamy – dodaje nasza rozmówczyni.

Na podstawie tych znalezisk zaczął tworzyć pierwsze obrazy. Były one czarno-białe namalowane farbami własnej roboty. Jest z tym związane pewna ciekawa historia. - W naszej okolicy chodził pewien pan. Sprzedawał obrazy. Mamie spodobała się „Noc w Wenecji”, kupiła obraz za 400 złotych. Ojciec, gdy przyszedł z pracy i zobaczył przedmiot był zły. Obiady nawet nie zjadł – śmieje się pani Weronika. - „Już za te pieniądze mogłaś jakieś farby kupić. Sam bym ci namalował obraz”. Wziął następnie cztery słoiki, wlał białą farbę i wsadzał sadzę z komina. Tu więcej, tam mniej tak, by uzyskać odcienie. Namalował piękny obraz – kościółek w zimie – wspomina Weronika Holesz – Kurzydym.



Artysta ze Świerklan, którego zapraszał cały świat

W 1963 roku Ludwik Holesz po raz pierwszy zakupił farby, zaczął tworzyć kolorowe obrazy. Wieść o jego pasji zaczęła się roznosić po regionie, dotarła też do Rybnika. Temat zainteresowała się lokalna prasa. - I od tego wszystko się zaczęło. Przyjeżdżali różni ludzie, dziennikarze, pojawiły się w gazetach wywiady. Ojca zaczęli zapraszać na wystawy w Rybniku, Krakowie na AGH,

O artyście zaczęło się mówić też w Niemczech, został zaproszony na wystawę do Hamburga. W sumie Ludwik Holesz uczestniczył w ok. 70 wystawach krajowych i zagranicznych. Zdobył złoty medal na światowej wystawie sztuki. Co ważne, jako samouk, otrzymał prestiżowy tytuł artysty-plastyka.

W 1985 roku jako emeryt otworzył miejsce, o którym dawno już marzył – Galerię Sztuki Rodziny Holeszów na Kucharzówce w Świerklanach.


Obrazy autorstwa Ludwika Holesza

Artysta ze Świerklan, do którego przyjeżdżał cały świat

Galerię zaczęli odwiedzać miłośnicy sztuki z kraju i za granicy. - Byli tu goście z Egiptu, Niemiec, Francji, Kuby, krajów Afrykańskich czy Ameryki. Był nawet minister kultury Haiti. Cały tydzień spędziła tutaj kiedyś poetka Barbara Sadowska. Agnieszka Osiecka, która odwiedziła Holeszów wraz z Szymonem Kobylińskim, powiedziała później, że jej pieśni są takie, jakby pochodziły z jego obrazów. I że ona i Ludwik są jednością. „Pan widzi to samo, co ja w swoich pieśniach” - zanotowała w kronice galerii Holeszów.

- Nie było tygodnia, by ktoś u nas się nie pojawił. Nie mieliśmy spokoju, ale to mi się podobało – śmieje się nasza rozmówczyni.

Do dzisiaj galerię w Świerklanach odwiedzają też wycieczki szkolne. - Byli tu teraz uczniowie z Wodzisławia i Pszowa. Często sama jeżdżę do dzieci i pokazuje im jak się maluje. Zdarzają się również u nas studenci – wymienia Weronika Kolesz – Kurzydym.

Obrazy Ludwika Holesza znalazły się też w zbiorach wielu muzeów. Co ciekawe, w swoich prywatnych zbiorach obraz ma także Królowa Wielkiej Brytanii – Elżbieta, czy książę Walii.

Rodzinna pasja

Galerię Sztuki Rodziny Holeszów tworzą nie tylko dzieła pana Ludwika. Osoby pokój ma tutaj Agnieszka Holesz – matka Weroniki. W przeciwieństwie jednak do swojego męża, wybrała inną drogę artystycznego wyrazu – wyszywanie.

- Moja mama zapytała się ojca: Co byś powiedział, jakbym zaczęła haftować obrazy? A tata: „Masz głowę, to myśl”. Mama zaczęła więc wyszywać. To było tak pracochłonne zajęcie, że nikomu nie sprzedała obrazu. Poświęciła zbyt dużo czasu, by się z nimi rozstać – wspomina.

Zachęcona powodzeniem pierwszego dzieła, pani Agnieszka zaczęła kolorową wełną utrwalać na płótnie krajobrazy i sceny z życia śląskiej wsi, jaką zapamiętała z dzieciństwa. Przedstawiła na swoich obrazach szereg zajęć domowych i gospodarskich dzisiaj często już nie stosowanych, a czasami nawet zapomnianych. Deptanie kapusty, działanie masła, noszenie wody na nosidłach, wędrówka na targ, to dla młodego odbiorcy często daleka już przeszłość.


Obraz haftowany autorstwa Agnieszki Holeszy

Talent odziedziczyła też sama Weronika Holesz – Kurzydym. Jej prace zobaczymy w tej samej galerii, a także u kolekcjonerów w kraju i za granicą. Tematyka jej obrazów odbiega jednak od tego, o czym opowiadali na swoich dziełach rodzice. Jawi się w nich apokaliptyczna wizja dziejów człowieka czy motywy przemijania.

Swoje miejsce ma także Karol Kurzydym – syn pani Weroniki. - Jak byłem mały, to godzinami obserwowałem jak dziadek malował. Zdarzało się, że mamie coś domalowałem do obrazu. Od zawsze w kościele podobały mi się witraże, dlatego inspirowałem się nimi w swoich obrazach – wyjaśnia. Karol studiuje obecnie informatykę na Politechnice Śląskiej, w wolnych chwilach nadal maluje obrazy i rzeźbi w drewnie.

Jego twórczość dawno już przekroczyła granice Świerklan wraz z pracami naukowymi wydawnictw śląskich trafiła do miłośników poezji J. von Einchendorfa a wraz z nimi za zachód od Odry. Inne obrazy zabrano aż na Alaskę, a jeden szczególnie ucieszył Ojca Świętego Jana Pawła II, o czym świadczą podziękowania Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej.



Jesteście ciekawi, jak wyglądają obrazy rodziny Holesza na żywo? Zadzwońcie na nr (32) 430 45 07 i umówcie się na wizytę.

Oceń publikację: + 1 + 55 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Tomasz Polak 2018-03-17
    17:50:13

    14 7

    jak kto lubi

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5327