Rybniczanin chce przebiec 100 km przez Saharę

Jako absolwent AWF-u w Katowicach nie cierpiał biegów. Od 20 lat związany jest z wodą i nauką pływania. Wiele lat pracował też jako ratownik. Człowiek jest o tyle ciekawą istotą, że jego pasje ulegają przeobrażeniom, czasem nawet o 180 stopni. Tak też było z Damianem Grzegorzycą.

Zainspirowany przez małżonkę ubrał sportowe obuwie i wystartował w pierwszych biegach. Początkowo nie czerpałem z tego żadnej przyjemności. Po czasie wszystko jednak zaczęło się zmieniać – wspomina.

Samo bieganie to za mało. Bohater dzisiejszego artykułu potrzebował jeszcze jednego elementu, który urozmaiciłby monotonny bieg – przeszkód. Tak właśnie rozpoczęła się jego przygoda z Runmageddonem. - Przypadł mi do gustu z racji swojej formuły i powszechności. Dlatego zdecydowałem się rok temu wystartować w Runmageddon Rekrut, czyli podstawowym biegu na 6 kilometrów z 30 przeszkodami. To był płaski bieg, człowiek się nie męczył. Rezultat przekroczył moje oczekiwania – mówi Damian Grzegorzyca. Rybniczanin spodziewał się bowiem, że będzie miał problemy z ukończeniem zawodów. Tymczasem na około 3 tys. osób znalazł się w trzysetce.

Ekstremalny bieg z przeszkodami spodobał się naszemu rozmówcy. Pobiegł następnie w Runmageddon Silesia na hałdzie Sośnica Gliwice. - Po raz pierwszy zrozumiałem wtedy, co to znaczy „skurcz wszędzie”. Ukończyłem bieg open. Byłem siódmy w kategorii +40. Do tego dorzuciłem udział w rybnickim Półmaratonie Księżycowym – dodaje.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Damian Grzegorzyca założył sobie śmiałe plany jak np. zdobycie korony Runmageddonu (udział w czterech biegach, w czterech stronach Polski), czy zdobycie tytułu weterana. - Południe już „zaliczyłem” w Wierchomli Małej, gdzie zdobyłem lll miejsce w serii Elite w klasyfikacji Masters. Teraz czas na Wrocław, potem Trójmiasto i Warszawę. Chcę wystartować jeszcze w dwóch półmaratonach i Maratonie Warszawskim – zdradza nasz rozmówca.

Dla bohatera artykułu to jeszcze za mało. Jego kolega namówił go na udział w biegu po piaszczystej i skalistej Saharze. - Już na miejscu (na Saharze) trzeba będzie wybrać wariant biegu 50 km czy 100 km. Wybiorę 100, czyli pokonanie tej trasy w ciągu trzech dni. Nie martwię się o słońce, nigdy mi nie przeszkadzało. Gorzej będzie z piaskiem – śmieje się.

_{fot. runmageddon.pl}

Do Runmageddon Sahara Maroko pozostało jeszcze sporo czasu. Rozpocznie się 12 marca 2019 roku. Jednakże Damian Grzegorzyca już teraz poprzez udział w imprezach sportowych przygotowuje się do tego wyzwania. - Spodziewam się niezłego wycisku, ale nie lubię nudnego biegania. Muszą być przeszkody – dodaje.

Dlaczego kocha to, co robi? Pasja to osobny wątek. Jeszcze inny ma o wiele głębszy wymiar. - Jestem zwolennikiem tego, by coś po nas pozostało. Z żoną opowiadaliśmy naszym dzieciom o dziadku, który uciekł z obozu jenieckiego podczas II wojny światowej. Brat mojej babci był mechanikiem w dywizjonach RAF-u. Pytanie, jakie historie będę opowiadać swoim potomkom nasze dzieci? Co takiego po sobie zostawimy? - pyta retorycznie.

Nasz portal objął patronat medialny nad tym wydarzeniem.

Powstał też fanpage poświęcony temu wydarzeniu. Śledźcie go TUTAJ.