Co z rondami?

    Ronda na dobre wpisały się w wizerunek Rybnika i stanowią jego symbol. Żadne inne miasto w Polsce nie ma tylu okrągłych skrzyżowań. Pierwsze tego typu krzyżówki zaczęły powstawać na początku lat 90. za prezydentury Józefa Makosza. Do pewnego momentu dobrze spełniały swą funkcję. Ruch w mieście był płynny oraz zmniejszyła się ilość wypadków na tych skrzyżowaniach. Okazuje się jednak, że dobre czasy dla rond minęły.
     Jak wynika ze Studium Komunikacyjnego dla Rybnika przygotowanego przez firmę projektową z Katowic niektóre z nich powinny zostać przebudowane, w przeciwnym razie miastu grozi paraliż komunikacyjny. Chodzi tu zwłaszcza o te znajdujące się na głównych drogach Rybnika, jak na przykład na skrzyżowaniu ulic Gliwickiej, Kotucza i Wyzwolenia. Z roku na rok przybywa bowiem samochodów, ruch jest coraz bardziej wzmożony, co odbija się na przepustowości rond. W takich miejscach lepiej sprawdzałyby się tradycyjne skrzyżowania z nowoczesną sygnalizacją świetlną. To jednak nie wszystko. Rybnikowi potrzebna jest obwodnica dla trasy Pszczyna-Racibórz. Warto także, napisano w studium, przekształcić drogi dwupasmowe w czteropasmowe.
    To na razie są tylko sugestie. Czy zostaną one wcielone w życie zależy od finansów. Szacuje się, że przebudowa układu komunikacyjnego w Rybniku to wydatek rzędu 1 mld zł. W najbliższym czasie nie należy się jednak spodziewać rewolucji na miejskich drogach.