zamknij

Wiadomości

„Byłeś kolarzem z prawdziwego zdarzenia”. Tragicznie zmarłego Arka pożegnały tłumy

2023-01-07, Autor: 

Tragicznie rozpoczął się ten rok na rybnickich drogach. Ostatnimi dniami żyliśmy smutną wiadomością o tragicznej śmierci kolarza, który został potrącony przez samochód osobowy w Boguszowicach. Dzisiaj (7 stycznia) tłumy towarzyszyły Arkowi w ostatniej drodze.

Reklama

36-letni Arek Paszenda pasjonował się kolarstwem górskim. To było jego życie, które niestety zostało nagle przerwane. Do potrącenia doszło na ulicy Małachowskiego, niedaleko jego miejsca zamieszkania. Tego tragicznego popołudnia kolarz MTB odbywał trening… ostatni.

Arek był częścią klubu, naszej wielkiej rodziny pasjonatów. Był duszą towarzystwa, był zawsze pomocny – wspominał swojego kolegę Tomasz Kubala, trener i prezes klubu Pressing Bike-System.

Poruszające wspomnienia pojawiły się również podczas pogrzebu, kiedy koleżanka z drużyny wspominała Arka.

Generalnie to Arek był najlepszy. Gdy ktoś pochwalił go za dobrą formę, mówił „e tam”. Nie byłeś „leszczykiem” Aro, byłeś naprawdę dobry. Najlepiej o tym świadczy Twój ostatni sezon i Twoje drugie miejsce w generalce Pucharu Polski. Byłeś kolarzem z prawdziwego zdarzenia, pełnym pasji i miłości do tego, co robisz. O rowerach, o trasach, o doświadczeniach mogłeś opowiadać godzinami - mówiła Agnieszka.

W ostatnim pożegnaniu kolarza tłumy wiernych zebrali się w boguszowickim kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, wypełniając szczelnie świątynię, a nawet stojąc na placu kościelnym. Większość miała pomarańczowe kwiatki, czy wstążki przypięte do kurtek, symbolizujące pomarańczowy kolor kasku, w którym jeździł Arkadiusz Paszenda.

„Arek pomarańczowe serce”, tak o nim mówił Damian. Jak na ustawce z peletonu ktoś nie dawał rady, On potrafił wrócić i pomóc. Lubił każdego motywować do treningu i dawać swoje złote rady. Kiedy pojechałem z nim po jego pierwszy rower, cieszył się jak dziecko, planując jak go jeszcze ulepszyć - przytaczała słowa Damiana, kolegi z teamu Agnieszka.

- Arek dbał o wszystkich, a najbardziej opiekował się żeńską częścią drużyny. Dbał o swoje "siostry", witając je codziennie kawą i jajecznicą z grubo posiekaną cebulą. Arek był zawsze pokojowo nastawiony, nawet kiedy - jak to mówimy - miewał weksle i było coś nie tak, nigdy nie chował urazy. Będzie nam Ciebie brakowało, Arek! Będzie nam brakowało wspólnych treningów na "spalonym lesie", będzie nam brakowało Twojej energii, uśmiechu i dzikich pląsów w apartamencie. Już zawsze będziemy wypatrywać pomarańczowego kasku. Wiem, że zawsze będziesz nam dmuchał w plecy i możesz być pewien, że nie odpuścimy - wspominała koleżanka.

Ty pierwszy mnie namówiłeś, abym dołączyła do drużyny i to Ciebie najbardziej cieszyły moje sukcesy. Byłeś moim przyjacielem, najlepszym współpartnerem do treningu. Jeszcze tydzień temu wspólnie witaliśmy Nowy Rok, a dzisiaj przyszło mi się z Tobą pożegnać. Zostawiasz w moim sercu wielką pustkę, nic nie będzie już takie samo. Nie zawołasz już do mnie "Agutek" i nie doczekamy się naszej limitowanej serii skarpetek Legend Orange - dodała.

Mszę pogrzebową odprawił ksiądz proboszcz Krzysztof Błotko, który w imieniu rodziny dziękował wszystkim, którzy w tak bolesnych chwilach dzielili z nią smutek i żal oraz okazali wiele życzliwości, a na koniec licznie towarzyszyli ceremonii pogrzebowej.

Oceń publikację: + 1 + 139 - 1 - 6

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5346