Trzęsienie ziemi na kolei. Sprawdź kto nas będzie woził

Urząd Marszałkowski, który jest odpowiedzialny za komunikację kolejową w naszym województwie, lada tydzień zamierzał ogłosić przetargi na obsługę poszczególnych linii w naszym regionie. W przetargach miało startować kilku przewoźników – należące do samorządu wojewódzkiego Koleje Śląskie, dotychczasowy przewoźnik – Przewozy Regionalne i prywatna Arriva.

W czerwcu jednak bieg wydarzeń przyśpieszył. Dysponująca torami kolejowymi spółka PKP Polskie Linie Kolejowe poinformowała marszałka województwa, że nowy przewoźnik musi być znany do 20 czerwca. Marszałek – Adam Matusiewicz musiał więc odstąpić od ogłoszenia przetargów i podpisać umowę z jednym z przewoźników.

 

Jak się można było spodziewać, marszałek postawił na Koleje Śląskie. Spółkę powołały kilka lat temu władze województwa w odpowiedzi na narastający konflikt z Przewozami Regionalnymi. Zarząd województwa nie mógł się pogodzić z sytuacją, że co roku zwiększała się wysokość kontraktu dla PR, a jakość i ilość połączeń spadała.

 

Jakie będą konsekwencje przejęcia wszystkich połączeń w województwie przez Koleje Śląskie i podpisanie z tą spółką trzyletniej umowy? - W praktyce oznacza to, że od grudnia, kiedy zacznie obowiązywać w województwie nowy rozkład jazdy, na tory wyjedzie o ok. 100 pociągów więcej niż dotychczas. Ich liczba zwiększy się do ok. 600 i w ciągu roku przejadą one ok. 9,5 mln km, tj. o 1,5 mln więcej niż zaplanowano na ten rok – mówi z optymizmem marszałek Adam Matusiewicz.

 

Dodaje jednak, że to plan ambitny i trudny do zrealizowania. - Czeka nas gigantyczne zadanie. Zaufanie do kolei spadło dramatycznie. Musi nastąpić jej renesans. W polskim kolejnictwie raz obcięty rozkład jazdy już nie wraca. Postępujemy wbrew tej tendencji. Kolej dla pasażerów jest potrzebna. Wiara w sensowność przywrócenia przewozów jest duża i mam nadzieję, że nam się uda – twierdzi marszałek.

 

Problemów Koleje Śląskie czeka bez liku. Spółka dysponuje obecnie ok. 20 pociągami, będzie ich jeszcze musiała wydzierżawić 70.

 

Przed jeszcze większym problemem stanie 1780 pracowników Przewozów Regionalnych, którzy prawdopodobnie z dnia na dzień zostaną bez pracy. W tym tygodniu na Śląsk przyjechała Małgorzata Kuczewska-Łaska - prezes PR, która poinformowała, że w związku z zaistniałą sytuacją Śląski Zakład Przewozów Regionalnych kończy swoją działalność. Prawdopodobnie 700 pracowników tej spółki przyjmą do pracy Koleje Śląskie.

 

Działacze Stowarzyszenia Rozwoju Kolei Górnego Śląska, pilnie obserwują sytuację na śląskiej kolei, mają spore obawy, czy Koleje Śląskie podołają odpowiedzialności, jaka teraz na nie spadnie. Podobnie jednak jak marszałek ze zmianami na kolei wiążą duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście Aglomeracji Rybnickiej. - Istnieje duża szansa, że przejście na obsługę pociągów przez Koleje Śląskie przyczyni się do poprawy komunikacji kolejowej w Subregionie Zachodnim. Oczywiście nie wyobrażamy sobie nowego rozkładu jazdy bez bezpośrednich pociągów osobowych z Rybnika i Raciborza do Opola i Wrocławia, dlatego Urząd Marszałkowski współpracując z sąsiednimi województwami musi zadbać by zostały utrzymane. Liczymy także na sprawniejsze połączenie naszego Subregionu z Beskidami – mówi Łukasz Wała – prezes Stowarzyszenia Rozwoju Kolei Górnego Śląska.