Tajemnica żelbetowego „klocka” na Wiśniowcu rozwiązana? Nasi Czytelnicy wskazują na trop dawnej kotłowni

Co było w ziemi? Brakuje dokumentów

Przypomnijmy, wczoraj pisaliśmy o tajemniczym znalezisku w parku Wiśniowiec. Ekipa budowlana stawiająca skatepark natknęła się na dziwny obiekt zakopany w ziemi. Kształtem przypomina prostopadłościan. Na miejsce przyjechali pasjonaci historii, przedstawiciele wykonawcy inwestycji, a także Zarządu Zieleni Miejskiej w Rybniku.

Będący na miejscu Remigiusz Michalik, przewodniczący rybnickiego koła stowarzyszenia Pro Fortalicium od razu odrzucił koncepcję o odnalezionym schronie lub innym obiekcie obronnym. Z kolei Joanna Kotynia-Gnot zastanawiała się, czy przypadkiem nie jest to zbiornik retencyjny »Budują skatepark, znaleźli żelbetowy „klocek”. Tajemnicze znalezisko na Wiśniowcu«

Kluczowa miała być odpowiedź dyrekcji Klinicznego Szpitala Psychiatrycznego przy ul. Gliwickiej, ponieważ tylko ona mogła być w posiadaniu dokumentacji. Dzisiejsza odpowiedź Michaliny Zawarty, rzeczniczki lecznicy pozostawia jednak niedosyt.

Tereny te prawdopodobnie wchodziły kiedyś w obręb Szpitala Psychiatrycznego, natomiast nie posiadamy żadnych dokumentów, które potwierdzałyby jakikolwiek charakter odkrytego tam zabudowania – wyjaśnia.

Na pomoc przyszli nasi Czytelnicy.

Ciekawy wycinek z dawnej prasy

Już pierwszy komentarz pod artykułem na łamach naszego portalu nakierował ciekawskich, gdzie należy szukać odpowiedzi.

Elementy ciepłowni, która miała i częściowo powstała w tym miejscu – pisze Norton i dodaje. - Kanał ciepłowniczy prowadzi z kotłowni do kolektora. Ta ciepłownia nie miała zasilać jedynie szpitala. Poza tym ciepłownia miała być zasilana węglem. A to oznacza miejsce składowania miału, taśmociągi dostarczające opał do kotła oraz odprowadzające z niego żużel – czytamy.

Ciekawa jest też dyskusja na naszych fanpage-u.

Przecież tam stała do lat 90. centralna kotłownia dla szpitali. Widać ja na ortofotomapie, jak i na archiwalnych ortach z geoportalu – pisze Szymon.

Jako dowód załącza zdjęcia lotnicze, a także fragment rybnickich „Nowin” z kwietnia 1999 roku. Czego możemy się dowiedzieć z artykułu „Chybiona inwestycja”? Autorka publikacji – Irena Gash poinformowała na wstępie o likwidacji kotłowni przy ul. Janiego, która powstała ćwierć wieku wcześniej.

_{O sprawie pisały w 1999 roku rybnickie "Nowiny". Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa}

Kotłownia miała dać parę dla szpitalnej sterylizatorni, pralni i kuchni, miała też być rezerwą ciepła poza sezonem grzewczym. (…) W Parku, powyżej Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych wyznaczono lokalizację dla kotłowni. By ją spiąć z odległym szpitalem budowanym w Orzepowicach, zryto parokilometrowy odcinek pod kolektor ciepłowniczy. Przy okazji wykonawca wszedł w paradę. Oburzonych mieszkańców ułagodzono odszkodowaniami i obietnicą, że będę mogli podłączyć swoje domy do ciepłociągu – napisała Irena Gash.

Dodaje, że po tłustych latach 70. nadeszły chude 80. Inwestycja straciła rozmach.

Zrealizowanych odcinków kolektora nie udało się ani połączyć, ani doprowadzić do szpitala. Lepiej miała się kotłownia, do której po ciężkich perturbacjach dotarły 4 z sześciu kotłów z fabryki w Sędziszowie. Fabryka ta zaniechała już ich produkcji, ze względu na przestarzałe rozwiązania, ale na specjalne zamówienie UW w Katowicach, poparte ministerialnym naciskiem, wznowiła produkcję. Wszystkie te zabiegi i potężne pieniądze, za które – zdaniem fachowców dałoby się zbudować małe osiedle mieszkaniowe – okazały się psu na budę – zaznaczyła dziennikarka.

Ostatecznie ciepłownia nie wydobyła z siebie ani procenta energii. W 1998 roku zapadła decyzja o rozbiórce obiektu.

Trudno było przyznać się do klęski, że oto nakładem miliardów złotych powstał bezużyteczny knot. W końcu jednak trzeba było przełknąć tę gorzką pigułkę i podjąć decyzję o rozbiórce kotłowni i kolektora – wskazała dziennikarka.

W czerwcu 1998 roku ówczesny lekarz wojewódzki – Andrzej Sośnierz zgodził się na rozbiórkę obiektu budowlanego. Ówcześni włodarze Rybnika zamierzali to zrobić bezkosztowo. Firma, która miała tego dokonać, dostałaby zapłatę w złomie.

Autorka artykułu wspomniała też o betonowych korytkach, przypominających to, co znaleźli niedawno budowlańcy.

Należy jeszcze powziąć decyzję, co zrobić z betonowymi korytkami, które mogą być jeszcze użyteczne, np. przy regulacji rowów i strumieni – zauważyła.

Być może ktoś poszedł „na skróty” i zasypał pozostałości po ciepłowni. Tymczasem pasjonaci historii z Zapomnianego Rybnika chwalą dociekliwość internauty - Szymona.

Jesteśmy pod wrażeniem wiedzy i posiadanych materiałów. Gratulacje! Wszystko wskazuje na to, że to kotłownia o której wspominasz. A więc temat zagadka chyba została rozwiązana