Pożar od piecyka

O pożarze policjanci dowiedzieli się o godz. 22.20. Informacje na ten temat przekazał anonimowy rozmówca. Mężczyzna opowiedział o kłębach dymu wydobywającego się z mieszkania na drugim piętrze w kamienicy na rybnickim Rynku. Informacja natychmiast została przekazana drogą radiową wszystkim policyjnym patrolom. Najbliżej miejsca pożaru był patrol, który tworzyli: sierżant Janusz Szymura (6 lat służby) i starszy posterunkowy Tomasz Kucharski (8 lat służby). Na miejsce pożaru policjanci dotarli po kilkudziesięciu sekundach. Przed płonącym mieszkaniem czekał na nich 10-letni chłopiec, który poinformował, że w środku znajduje się jego 39-letnia mama. - Policjanci ustalili w rozmowie z rezolutnym 10-latkiem dokładną lokalizację pożaru oraz rozkład pomieszczeń w budynku. Jego bohaterska postawa była w tym momencie kluczowa – tłumaczy rzecznik rybnickiej komendy – Arkadiusz Szweda.

Mimo kłębów dymu na klatce schodowej oraz w mieszkaniu policjanci ruszyli w poszukiwania 39-letniej kobiety. - Kiedy ją znaleźliśmy była w szoku. Mimo osłabienia sama próbowała gasić pożar i nie chciała dać się przekonać do opuszczenia mieszkania – relacjonuje uczestnik akcji – Janusz Szymura. W tej sytuacji policjanci chwycili kobietę za ramiona i wynieśli ją z budynku.

Po kilku minutach od wyprowadzenia jej na zewnątrz na miejsce dotarła straż pożarna, a po niej Pogotowie Ratunkowe. Kobieta i jej syn z objawami zatrucia tlenkiem węgla trafili do szpitala. W pożarze spaleniu uległy meble, instalacja elektryczna, drzwi oraz strop pomieszczenia. Strażacy szacują straty na ok. 9 tys. zł. Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru było nieostrożne obchodzenie sie z piecykiem węglowym, który ogrzewał mieszkanie.

ww