Drzewa na rynku skazane na wymarcie? Czytelniczka pisze o korzeniach wystawionych na mróz

Przypomnijmy, trwa sadzenie 17 drzew na Placu Wolności i rybnickim rynku. Pierwszy platan pojawił się 30 listopada »Pierwsze drzewo już na rynku. Posadzili platana, a wokół bloczki z systemem antykompresyjnym (zdjęcia)«

Nasi Czytelnicy nie kryją jednak wątpliwości co do kosztów sadzenia nowych drzew w centrum Rybnika. Całe zadanie kosztuje bowiem 700 tys. złotych, co w przeliczeniu na jedno drzewo daje ponad 40 tys. zł.

Karolina – nasza Czytelniczka zwraca uwagę na pewien problem w wiadomości przesłanej w minioną środę.

Kolega właśnie mnie zaalarmował, że nowe nasadzenia drzew na rynku w Rybniku odbywają się niezgodnie ze sztuką i mogą spowodować spowolnienie wzrost, a nawet obumarcie drzewa, na które ratusz wydał niemałą kwotę. W środę w nocy przy ujemnych temperaturach nie wiadomo dlaczego system korzeniowy jest odsłonięty, co powoduje przemarzanie korzeni. Zdjęcie poniżej wykonane dzisiejszej nocy. Zaalarmowaliśmy ratusz oraz zieleń miejską, jednak jej zespół najpewniej chciałby zamieść temat pod dywan (a jeśli chodzi o merytoryczność czy fachowość swoich działań to chyba najchętniej zapaść się pod ziemię) – pisze.

Co na to rybnicki magistrat? Czy faktycznie pracownicy ZZM popełnili błąd, który może okazać się zgubny do sadzonych właśnie drzew? Urząd Miasta w Rybniku nie widzi jednak nic złego.

Pracownicy rybnickiego Zarządu Zieleni Miejskiej nie widzą tu żadnych kwestii, które są wykonywane niewłaściwie czy niezgodnie ze sztuką ogrodniczą. Cały czas bacznie obserwują prognozy pogody, dziś temperatura nie spadła poniżej zera – odpowiada Agnieszka Skupień, rzecznik magistratu. Pisząc „dziś”, miała na myśli miniony czwartek.

Jak dodaje, sadzone drzewa mają bardzo duże baloty.

Czyli wykopane wraz z ziemią bryły korzeniowe, przez co są dobrze zabezpieczone przed chłodem i mrozem, a co za tym idzie, nie ma ryzyka uszkodzenia czy zniszczenia korzeni – zaznacza Agnieszka Skupień.

Dodaje, że do tej pory nikt nie kontaktował się Zarządem Zieleni Miejskiej w tej sprawie.

Choć pani, która zwróciła się do redakcji pisze, że to zrobiła, gdyby tak było pracownicy ZZM chętnie odpowiedzieliby na wątpliwości od razu – słyszymy.

Co Wy o tym sądzicie?