zamknij

Wiadomości

„DoTomik” - kręci go popularność, ale chciałby zostać montażystą. Młody rybniczanin podbija Instagram (wywiad)

2023-12-25, Autor: 

"DoTomik", to Tomasz Momot, 13-latek z Rybnika, uczeń Szkoły Podstawowej nr 9 w Rybniku. Od zawsze lubił siebie oglądać na filmikach, a jego marzeniem jest bycie rozpoznawalnym operatorem kamer i montażystą. Ostatnimi czasy jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych rybniczan w Polsce - jego konto na Instagramie obserwuje 261 tysięcy osób! Rozmawialiśmy z "DoTomikiem" i jego mamą Aliną.

Reklama

Od wiosny do zimy

W kilka miesięcy rybniczanin stał się sławnym youtouberem i instagramerem. Spotkaliśmy się z "DoTomikiem", aby opowiedział nam o fenomenie, jakim jest zdobycie w kilka tygodni 140 tysięcy obserwujących. Dzisiaj ma ich ponad 250 tysięcy. Podczas spotkania okazało się, że Tomek to nieco zawstydzony, skromny 13-latek, który swoje pasje prezentuje w Internecie. Pokazuje to, co robi w ciągu dnia, bez planu i wyreżyserowanych akcji. Jego największymi pasjami są: jazda wyczynowa na rowerze, gotowanie oraz gry komputerowe. Codzienne życie umila mu jego pupilka — Złocinka, świnka morska, którą również pokazuje w swoich relacjach. Zapytaliśmy "DoTomika" jak to wszystko się zaczęło i dlaczego w ogóle postanowił być instagramerem.

Skąd pomysł, aby zacząć podbijać świat internetu?

Tomek: - Wszystko się zaczęło trochę przez gry. Oglądałem na kanałach różnych większych twórców m.in. Jawora, Tomasza Tomanka. Oni zapraszali co chwilę na swoje kanały, prosili o polubienie kanałów, zdjęć. Po mniej więcej roku postanowiłem, że przecież ja mogę założyć swojego Instagrama i też coś takiego robić. Na początku zaobserwowałem około 20 kont, takich właśnie bardziej znanych instagramerów. Postanowiłem, że będę nagrywał swoje filmiki, będę robił rolki i wrzucał zdjęcia. To było pod koniec maja tego roku. Po tygodniu pierwszy post nie miał popularności, zobaczyło go zaledwie kilka osób. W końcu jakoś twórcy z dużymi zasięgami mnie zaobserwowali i tak to poszło dalej. Miałem coraz więcej obserwujących, coraz więcej reakcji na to, co wrzucałem.

Alina, mama "DoTomika": - Tomek zaczął oglądać filmiki na YouToube już w wieku 5-6 lat. Wtedy tata założył mu konto, a Tomek od małego lubił siebie oglądać na filmikach. Później zaczął coś sam nagrywać i chciał to mieć na YT. Tak się zaczęło. Na początku podstawówki YT zablokował mu konto z powodu wieku. To były czasy covidowe, więc miał około 10 lat. Nie mógł nawet obejrzeć filmów, które pani w szkole zadawała do obejrzenia, bo z racji jego wieku mógł oglądać jedynie bajki. Założyliśmy inne konto i Tomek zaczął na nowo — pojawił się już jako "DoTomik". Zaczął nagrywać to, co robił. Gdy już wybił się na Instagramie, postanowił zaprosić swoich fanów na YT, ale wcześniej wszystkie dotychczasowe filmiki, a miał ich zamieszczonych około 300, zmienił jako prywatne. Także po raz trzeci zaczynał od zera.

Tomek: - To było 3 lata temu, więc byłem bardziej dziecinny, nagrywałem jakieś filmiki z koleżanką i postanowiłem je dać jako "prywatne". Robiłem luźne vlogi. Może teraz pomyślę, by te filmiki jakoś udostępniać, na zasadzie wspomnień sprzed lat.

Jak doszło do tego, że od maja do końca lipca miałeś już ponad 140 tys. obserwujących?

Alina: - Z tego, co ja się zorientowałam, to on był w swoich filmikach naturalny i tym chyba zdobył zainteresowanie. Ja też się chwaliłam Tomkiem wśród koleżanek w pracy. Nieraz śmiałyśmy się z tego, co zamieszczał. Pamiętam, jak na koniec roku szkolnego dostałam wezwanie do szkoły. Okazało się, że przyszedł jakiś anonim dotyczący syna i jego zasięgów na Instagramie. Tomek wtedy miał około 20 tys. obserwujących. Później poszła lawina.

Tomek: - W wakacje był pierwszy taki duży skok i miałem na Instagramie jakoś 140 tys. obserwujących. Nie wiem w sumie, dlaczego tak się wydarzyło. Największe zasięgi miały filmiki i relacje z Warszawy, jak byłem tam w czasie wakacji.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 

Post udostępniony przez Tomek Momot (@dotomik_insta)

 

Co tobie dają te posty, relacje? Pokazujesz w nich swoje codzienne życie i ludzie to "kupują"?

Tomek: - Nie wiem, czemu to robię. To jest taka moja pasja. Zawsze marzyłem, by być popularnym i to marzenie się spełnia. Chciałem na tym zarabiać, ale na razie jeszcze nie monetyzuję swoich zasięgów. Na razie sprawia mi to radość i traktuję to jako pasję.

Alina: Tomek chciał mieć na początku 1000 subskrypcji, bo wtedy można zacząć zarabiać na YT. Jednym okiem zaglądam i kontroluję, co on tam ogląda, ale Tomek jest taki, że sam jak uznaje, że to dany filmik jest głupi, czy przeklinają w nim, to nie ogląda, nie obserwuje takich kont. Także pod tym względem miałam i mam do niego zaufanie. Nie mamy w domu telewizora, więc Tomek od najmłodszych lat wyszukiwał sobie naprawdę ciekawe i fajne filmy na YT.

Mama powiedziała, że zanim poszedłeś do szkoły, już zamieszczałeś sam filmy na YT. Kto ciebie tego nauczył? Skąd wiedziałeś jak taki filmik zmontować, wykadrować, dodać?

Tomek: - Jeżeli chodzi o montowanie, to jestem samoukiem. Zobaczyłem kilka filmów instruktażowych jak to robić i później sam spróbowałem. Powoli zdobywałem doświadczenie i się nauczyłem.

Alina - On jest bardzo spostrzegawczy. Ogląda "Jawora" i zwraca uwagę na detale, na najazdy kamerą, zbliżenia. Później takie przebitki montuje w swoich filmikach.

Kręci go rozpoznawalność i popularność

W przyszłości chcesz być influenserem-celebrytą?

Tomek: - W zasadzie chciałbym być operatorem kamery. Jednak kręci mnie rozpoznawalność i popularność. Teraz pytanie, co mnie kręci bardziej? Myślę, że przyszłościowo jednak montażysta i operator kamery. To chciałbym robić.

Obserwuje cię ponad 250 tys. ludzi. Czujesz się już osobą rozpoznawalną?

Tomek: - Zaczepiają mnie ludzie na ulicy, w restauracji, w parku i chcą wspólne zdjęcie. Powiedzą coś miłego, pochwalą moje filmiki. W Mikołajki byłem z klasą na rynku i zaczepiło mnie wtedy około 30 osób. Nawet dostałem jeden mały prezencik — ślimaczka, za który chcę podziękować. To jest bardzo miłe.

Alina — Ja byłam zdziwiona, jak będąc w Warszawie, Tomka zaczepiło dwóch chłopców, którzy chcieli z nim zdjęcie. Później szły za nami jakieś dziewczyny, chichrały się i w końcu po jakimś dłuższym czasie odważyły się i poprosiły o zdjęcie. Kolejnego dnia znowu ktoś go zaczepił.

Rozpoznawalność niesie za sobą również ryzyko. Czy spotkałeś się z jakimiś negatywnymi zachowaniami.

Tomek: - Miałem jedną "mocną" sytuację. Wracałem rowerem z miasta do domu, ulicą Rudzką i w okolicy kampusu była grupka młodych ludzi, która z daleka mnie rozpoznała. Kiedy ich wyprzedzałem, zaczęli mnie zaczepiać, chcieli mi zabrać piłkę. Było tam też kilka osób, które stanęły w mojej obronie. Nic się nie stało, ale ogólnie, to się trochę bałem, że mogą mi zrobić krzywdę. Więcej zdarza się jednak tych dobrych reakcji.

Alina: - Powtarzam mu cały czas, że komentarze i zachowania są różne, również te brzydkie.

Koledzy w szkole zazdroszczą ci rozpoznawalności?

Tomek: - Koledzy w szkole raczej mi sprzyjają, chwalą to, co robię i jest w porządku. Jest jeden chłopak, który rozpowiada, że kupiłem obserwujących i neguje to, co robię. To jest nieprawda, bo nie kupowałem żadnych obserwujących.

Alina - Mamy nie stać na takie kupowanie obserwujących. Jemu pomógł artykuł, jaki ukazał się gdzieś na początku wakacji, gdzie "Requer" wspomniał o Tomku, że to młody youtouber, który cieszy się z jakiejś niewielkiej wtedy liczby folowersów i powiedział, że można zrobić mu przyjemność i go subskrybować, obserwować. To spowodowało, że kolejni znani instagramerzy, youtouberzy zaczęli DoTomika obserwować.

Planowałeś również spotkanie z fanami. Doszło do niego?

Tomek: - To był spontaniczny pomysł. Podłapałem to od Endura, który też skacze na rowerze i robi takie spotkania z fanami. Zapowiedziałem takie spotkanie na Wiśniowcu, ale niestety tego dnia spóźniłem się aż dwie godziny. Gdy przyjechałem, tam nikogo nie było. Nie jestem dobry w takie spotkania, więc zostanę lepiej przy robieniu rolek.

Alina - Ja mu uświadomiłam tylko jedną rzecz. Niech on pamięta, ilu ma obserwujących, bo jeżeli zaprosi wszystkich i przyjdzie, chociaż część tych ludzi, to okaże się, że policja nas zgarnie za zorganizowanie imprezy masowej. Także lepiej niech takich spotkań nie robi.

Czytaj kolejne strony:

Oceń publikację: + 1 + 43 - 1 - 25

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~6180sweet 2023-12-27
    22:57:16

    0 0

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5424