Nasz Czytelnik jest zbulwersowany. W płocie przy szpitalu w niefortunny sposób zakleszczyła się sarna. Mimo że o tym fakcie został powiadomiony weterynarz – ten nie przyjechał z pomocą. - Gdzie tu empatia i powołanie? - pyta. W rozmowie z naszą redakcją kierownik przychodni weterynaryjnej wyjaśnił, dlaczego nie mogła zostać udzielona pomoc.
Do zdarzenia doszło dzisiaj rano. - Przechodzień przyszedł od naszej firmy i poprosił o pomoc w wyciągnięciu sarny. Przychodnia weterynaryjna znajdująca się zaledwie 200 metrów od miejsca zdarzenia, najpierw powiedziała, że przyjedzie dać zastrzyk uspokajający i opatrzyć zwierzę – pisze do nas Czytelnik.
Reakcji jednak nie było, po 30 minutach świadek zdarzenia dowiedział się, że jednak weterynarz nie może dotrzeć. - Bo nie mają podpisanej umowy. Pytanie, gdzie tu czysta empatia i powołanie? - pyta się retorycznie.
Ostatecznie na miejsce przyjechała straż pożarna, która uwolniła sarnę z "metalowego więzienia".
Do tematu odnosi się Oliwer Sobik z przychodni weterynaryjnej przy ul. Energetyków. - Telefon w tej sprawie odebrała koleżanka. Dzwoniący pan zapytał się, czy przyjedziemy. Odpowiedziała, że nie ma takiej możliwości. Jeżeli chodzi o interwencję przy dzikich zwierzętach uruchamiana jest cała procedura. Powiadamiany jest Powiatowy Lekarz Weterynarii, on wówczas kieruje jednostkę weterynaryjną, która zajmuje się dzikimi zwierzętami. My nie mamy w tej chwili prawa ani kompetencji do tego, by interweniować – tłumaczy.
Jak dodaje, mimo szczerej chęci pomocy przychodnia wchodziłaby w cudze kompetencje. - Mówiąc wprost – narazilibyśmy się na konsekwencje prawne. Z drugiej strony nie możemy też nagle gdzieś jechać, jeżeli mamy poczekalnię pełną pacjentów. Te zwierzęta też wymagają bezpośredniego leczenia – słyszymy od Oliwera Sobika.
Nie oznacza to, że przychodnia nie przyjmowała do siebie dzikich zwierząt. - Zdarzały się np. ptaki, które wypadły z gniazd. Ludzie przywożą też jeże. Opatrujemy te zwierzęta, pielęgnujemy i wypuszczamy na wolność – dodaje.
W przypadkach, gdy widzimy zaklinowane zwierzę jak powyższa sarna – radzimy dzwonić od razu do straży pożarnej. Dysponuje ona odpowiednim sprzętem do rozcinania metalu/drewna. W innych sytuacjach pomoże policja lub straż miejska.
Tagi: sarna Rybnik, dzikie zwierzęta Rybnik, weterynarz Rybnik, straż pożarna rybnik, energetyków Rybnik
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Tragedia w Lyskach. Nie żyje 15-letnia pasażerka motocykla, kierowca w ciężkim stanie (zdjęcia)
55250Minął miesiąc od tragicznej śmierci znanego biznesmena. Prawie 100 pracowników zostało na lodzie
34468Obrażenia były zbyt rozległe. 40-letni motocyklista zmarł w szpitalu
26411Autostrada A1: doszczętnie spłonął samochód osobowy
24336Sejm dał zgodę, a prezydent Duda? RAŚ ma apel do śląskich samorządów
18365Józef Makosz, były prezydent Rybnika - poparł Andrzeja Sączka
+429 / -233Koleje Śląskie uruchomią codzienne połączenia Rybnik-Gliwice - od 9 czerwca!
+190 / -2A. Sączek o hejcie w sieci: „niech 8 gwiazdek nie będzie stanem umysłu w Rybniku”. Zaproponował konsultacje społeczne
+261 / -102Rak wątroby u 12-latka. Filip z Jejkowic potrzebuje pomocy
+154 / -4Sport był jego pasją. Zmarł Ksawery Fojcik – nauczyciel i działacz sportowy
+143 / -10Mateusz Morawiecki na spotkaniu PiS w Rybniku. "Pełną parą zaczynamy kampanię do Europarlamentu"
38W Czernicy powstało profesjonalne pole do minigolfa. Można tam wypożyczyć sprzęt
37Historyczna chwila. Sejm za śląskim jako językiem regionalnym
34Grzegorz J. usłyszał wyrok: 2,5 roku więzienia!
25"Nie jestem przeciwnikiem walki o czyste powietrze". A. Sączek twierdzi, że jego piec spełnia normy ustawy
24Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~ 2019-05-15
19:56:59
Weterynarze są teraz od rasowych kotków i piesków. A może witaminki sierść taka jakby matowa, a mamy taką super karmę, nowość w Polsce.
Nie przyjechali, ponieważ nie miałi by komu wręczyć faktury.
~minowa 2019-05-15
20:01:41
kazo, teraz mają młode a nie ruję.
~norton 2019-05-15
21:32:37
Ja nigdy nie zrozumiem tłumaczenia się "procedurą" - jeśli jest głupia to należy ją natychmiast zmienić. Chcemy by młodzież była ok a tu dorośli ludzie przyglądali się męczarni zwierzaka.
Straszne.
~Wojciech Pawela 2019-05-15
21:41:33
To ja zapytam od kiedy trzeba miec prawo do tego żeby pomóc?
Czyli ja jako serwisant techniczny np spotykając na swojej drodze wyciek gazu na nieruchomości, nie pomagam bo nie mam z Właścicielem danej nieruchomości umowy?
Czyli gdyby jakikolwiek weterynarz pomógł w tej sytuacji to zaraz trafił by za kratki? _pierwszy otwarłbym zrzutkę dla Niego by zapewnić mu najlepszego możliwego adwokata.
Jaki byłby koszt pomocy gdybym poświadczył, że to zwierze należy do mnie i uciekło z mojego gospodarstwa? Wtedy to samo zwierzę stało by się godnym do obsłużenia klientem?
Jak to mówią psy na dzielnicy: "KARMA WRACA hauuu"!
~Piotr Czaja 2019-05-15
22:00:01
idac do lekarza musze wyrazic pisemna zgode na leczenie widocznie sarna nie chciala podpisac.Weterynarz bal sie policji bo mogli go zastrzelic jak tego wWarszawie ktory chcial dac zastrzyk usypiajacy tygrysowi
~ka22 2019-05-15
22:14:00
Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.
~pilak34 2019-05-16
06:10:52
I kasa rządzi ,dzikie zwierzę tak jakby to jaki lew był
~eljot13 2019-05-16
06:52:41
Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.
~Robin Tell 2019-05-16
08:24:07
A Kaziu jak zwykle, przy każdej okazji przepełniony narodowo-katolicką miłością bliźniego do Platformy i natury ożywionej i nieożywionej (wyjątek partia, której właścicielem jest JAK).
~ka22 2019-05-16
09:16:30
Dowiem się kiedyś, według czyjego widzimisię kasowane są posty ? Nie napisałam niczego nieprawdziwego. Mogę nawet podać imię kota, bo taka praktyka jest w tej lecznicy, i możemy sprawdzić historię " choroby " Prawda w oczy kole ? Zacznę robić chyba screeny moich wypowiedzi, żeby mieć dowód, że nikogo nie obraziłam
~rosthost1 2019-05-16
13:01:31
rozumiem że jeżeli weterynarz z ul. Energetyków zobaczy poszkodowanego człowieka na swojej drodze to dzwoni na pogotowie. I może iść spokojnie dalej do swoich pacjentów co płacą.
~rosthost1 2019-05-16
13:05:26
..... i nawet weterynarz nie zadzwoni do Straży tylko teraz na portalu mądruje. To był jego obowiązek bo on zna prawo przynajmniej jak najszybciej zadzwonić do Straży.
~Anna Ryż 2019-05-16
14:31:59
kazik zamilcz, bo się kompromitujesz. Z prawdziwym mężczyzną to ty masz tyle wspólnego, co Ja z lotami na księżyc.
~Piotr Czaja 2019-05-16
19:16:47
kaziu to jestes pedant czy pedalek?
~Grzegorz Monika Nowak 2019-05-16
19:48:47
Tak jak napisali wyżej, powinni karać za nie udzielenia pomocy zwierzakom jak to jest z ludźmi. Pewnie jej nie pomogli bo pomyśleli "nachlała się, wytrzeźwieje i pójdzie dalej" znieczulica po prostu, i głupie tłumaczenie się prawem, jak i tak wiadomo że chodzi o pieniądze....
~izmena 2019-05-16
20:53:58
Dziś akurat byłam u weterynarza oczywiście innego niż ten o którym piszą w artykule i powiedziano mi ze nie ma czegoś takiego jak konsekwencje prawne za udzielenie pomocy zwierzęciu dziko żyjącemu przez weterynarza innego niż powiatowy. Prawda jest taka ze powiatowy za przyjazd dostanie pieniążki a Pan o którym mowa nie dostałby nic prócz wdzięczności rannego zwierzęcia i czystego sumienia. Tak jak Wojciech Pawela napisał powtórzę „ karma wraca „.
~1floyd 2019-05-16
21:22:26
Takie mamy czasy. Liczy się kasa, procedury, o prawie własności nie wspomnę. Podejrzewam że, jeśli osoba prywatna, chcąc uwolnić uwolnić to biedne zwierzę, uszkodziłaby przęsło płotu, to później snuła by się po sądach. Posądzona o zniszczenie mienia. Dam przykład. W miejscowości niedaleko nas,był staw hodowlany. Jego właściciel mieszkał ok 50km dalej. Podczas silnej ulewy, woda z niego zaczęła zalewać domy znajdujące w pobliżu niego. Jeden z właścicieli zalewanych domów, przeskoczył płot, i wyjął kilka desek z grobli by obniżyć poziom wody w stawie, i zmniejszyć szkody spowodowane wpływającą wodą. Właściciel stawu pozwał go do sądu. O wtargnięcie na posesję, i spowodowanie szkody. Bo ponoć ryby mu uciekły.Pozwany jedną sprawę wygrał, ale wniesiono odwołanie.