Straż miejska jednak działa legalnie

Kolejne zamieszanie wokół straży było efektem anonimu, jakim wpłynął do Komendy Wojewódzkiej Policji Katowicach, a następnie do prezydenta Rybnika. W liście tajemniczy informator przekazał m.in., że w rybnickiej straży miejskiej nie przestrzega się przepisów dotyczących przeszkolenia strażników, przekraczania terminów 30 dni na postępowanie mandatowe (chodziło o fotoradary), kontroli parkingów i tworzenia regulaminów wewnętrznych.

W ślad za listem pojawiła się publikacja Dziennika Zachodniego, z której wynikało, że komendant straży Janusz Bismor podejmował decyzje administracyjne nie mając do tego stosownych uprawnień. Z przedstawionej w artykule wypowiedzi przedstawicielki ministerstwa spraw wewnętrznych wynikało, że bez odbycia podstawowego szkolenia komendant nie mógł podejmować decyzji administracyjnych. Prezydent Rybnika zapowiedział nawet, że jeśli te zarzuty się potwierdzą, zlikwiduje straż miejską – czytaj więcej.

Zaraz po ujawnieniu tych doniesień w straży miejskiej rozpoczęła się kontrola wewnętrzna przeprowadzona przez urzędników magistratu. We wtorek poznaliśmy wyniki kontroli. - Żadne ze stawianych zarzutów nie potwierdziły się – poinformowała Anna Starnawska z Biura Audytu i Kontroli Wewnętrznej Urzędu Miasta Rybnika.

Kontrolerzy wykluczyli, że praca komendanta straży nie ma podstaw prawnych. - Samo szkolenie podstawowe nie nadaje komendantowi żadnych uprawnień. Kompetencje do zarządzania strażą otrzymał mocą pełnomocnictw prezydenta Rybnika – wyjaśnił Maurycy Motyka z Biura Radców Prawnych UM.

Nie stwierdzono również żadnych uchybień w procedurach mandatowych, regulaminach i kontrolach parkingów.

Prezydent Rybnika wyjaśnił, że najprawdopodobniej przytoczona w publikacji Dziennika Zachodniego wypowiedź urzędniczki MSWiA była niepełna. - Cieszę się, że wyniki kontroli są pozytywne, ale nie zmieni to faktu, że po raz kolejny straż miejska straciła na prestiżu – powiedział Adam Fudali.

Komendanta Bismora spytaliśmy, czy w związku z anonimem, który wywołał całe zamieszanie, w zarządzanej przez niego jednostce nie ma problemu z lojalnością pracowników? - Nie mamy pewności, że tego rodzaju listy wychodzą od któregoś z pracowników. Nawet jeśli tak było, to sądzę, że takie sytuacje zdarzają się w każdym zakładzie pracy - tłumaczył Janusz Bismor.

W obronie komendanta Adam Fudali dodał, że po ujawnieniu "afery" na ręce prezydenta wpłynął list podpisany przez 41 pracowników, w którym wyrazili oni poparcie dla komendanta Bismora.

Tyle wyniki kontroli przeprowadzonej przez urząd miasta. Teraz, w związku ze sprawą, rozpocznie się w straży miejskiej kontrola przeprowadzona przez Komendę Wojewódzką Policji w Katowicach. - Nasi kontrolerzy rozpoczną pracę w ciągu kilku lub kilkunastu dni – powiedział nam podinspektor Andrzej Gąska – rzecznik prasowy KWP.

Na wyniki kontroli komendy wojewódzkiej czeka też opozycyjny radny Benedykt Kołodziejczyk. - Moim zdaniem, pomimo, że przepisy wprost nie określają tego, by komendanci straży miejskich w chwili ich zatrudnienia musieli posiadać ukończone szkolenie podstawowe strażników miejskich, to prezydent miasta przy zatrudnianiu musi brać pod uwagę fakt, czy dany kandydat takowe szkolenie posiada. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by kierujący strażą miejską nie posiadał potwierdzonej egzaminem wiedzy na tak ważne zagadnienia jak organizacja i zadania straży miejskich, zagadnienia z zakresu prawa administracyjnego, karnego i ruchu drogowego, kryminalistyki oraz wielu innych, które zdobywa się na tym szkoleniu. Mam nadzieję, że kontrola ostatecznie rozwieje te wątpliwości – mówi radny Platformy Obywatelskiej.