Nie będzie remontu Rudzkiej. Urzędnicy zasłaniają się nietoperzami i robakami

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Rybnika pełnomocnik prezydenta ds. dróg i gospodarki komunalnej - Janusz Koper zakomunikował, że remont ulicy Rudzkiej rozpocznie się dopiero w przyszłym roku, a nie tak jak planowano wcześniej, w tym roku. Pełnomocnik tłumaczył radnym, że powodem przesunięcia inwestycji jest długie oczekiwanie na decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Kolejnego dnia, na łamach prasy naczelnik Wydziału Dróg zarzucił inspektorom RDOŚ nadmierną drobiazgowość i troskę o żyjące wzdłuż ulicy Rudzkiej zwierzęta chronione m.in. nietoperze i robaki o nazwie pachnica dębowa. – RDOŚ niestety trochę zbyt drobiazgowo podszedł do swoich obowiązków. Musieliśmy na przykład przedstawić plan, jak zamierzamy chronić nietoperze, które mogą żyć w koronach przydrożnych drzew. Następnie RDOŚ domagał się szczegółowych informacji, ile nietoperzy zasiedla te drzewa i ile domków dla nich postawimy. Nie sposób przecież policzyć tych okazów. Musielibyśmy chyba za metr ustawić przy drodze jednego urzędnika, który liczyłby nietoperze przez całą dobę. A skąd gwarancja, że jednego policzonego nietoperza, nie doliczy kolejny urzędnik? – mówił Dziennikowi Zachodniemu Jacek Hawel, naczelnik Wydziału Dróg Urzędu Miasta Rybnika.

 

>> Zobacz, jak obiecnie wygląda nawierzchnia ulicy Rudzkiej

 

Sprawa zupełnie inaczej wygląda z perspektywy RDOŚ. Jak podaje Małgorzata Zielonka, rzecznik prasowa RDOŚ, 30 sierpnia 2013 r. regionalny dyrektor wydał postanowienie uzgadniające warunki  przebudowy ulicy Rudzkiej w Rybniku. Wcześniej urzędnicy przedstawili raport oddziaływania inwestycji na środowisko, w tym na zdrowie i warunki życia ludzi. – W przekazanym nam dokumencie, jego autorzy zidentyfikowali bardzo wysoki stopień ingerencji w środowisko. Miało to według nich prowadzić do zniszczenia siedlisk chronionych, zagrażać gatunkom chronionym, w tym także nietoperzom, których obecność została stwierdzona przez samych autorów raportu, przerwania szlaków migracyjnych zwierząt, a także wycinki kilku tysięcy drzew – wymienia Małgorzata Zielonka. – Niestety, w raporcie zabrakło wskazania konkretnych działań minimalizujących negatywny wpływ – dodaje.

Jak sugeruje rzecznik prasowa RDOŚ, to inwestorowi, czyli w tym przypadku władzom Rybnika powinno zależeć na pełnej i szczegółowej dokumentacji. – Dokument był bardzo niekompletny, a zawarte w nim informacje zbyt ogólnikowe. Dlatego też byliśmy zmuszeni prosić o ich doprecyzowanie. Niestety, podobnie rzecz miała się z przesyłanymi uzupełnieniami, dlatego zmuszeni byliśmy prosić o nie kilkakrotnie, co niestety wydłużało całe postępowanie – tłumaczy Małgorzata Zielonka.

Pracownicy RDOŚ prosili urzędników z Rybnika o uzupełnienie m.in. zagadnień z zakresu ochrony powietrza, ochrony przed hałasem czy gospodarki odpadami. Brakowało też informacji o planowanych rozwiązaniach minimalizujących zagrożenie zanieczyszczenia ściekami wód gruntowych, ziemi oraz wód powierzchniowych. – Jeśli chodzi o sprawę ściśle chronionego owada, zwanego pachnicą dębową, to tylko zapytaliśmy urzędników, czy występuje on na terenie, który zostanie objęty remontem. Jest to unikatowy w skali Europy i chroniony prawem europejskim gatunek, a mieliśmy informacje, że występuje na tamtych terenach. Przecząca odpowiedź inwestora zakończyła temat – podsumowuje rzecznik prasowa RDOŚ.

Tyle o przepychankach między Urzędem Miasta Rybnika a a Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Efekt całego zamieszania jest taki, że remont ulicy Rudzkiej rozpocznie się w przyszłym roku, a nie tak jak zapowiadali urzędnicy, jeszcze w tym sezonie.