zamknij

Wiadomości

Miasto chce bezpodstawnie zająć część działek rybniczan? Mamy opinię kancelarii adwokackiej

2022-10-06, Autor: 

Poniedziałkowy artykuł na łamach portalu Rybnik.com.pl wywołał nie lada burzę. Chodzi o pisma z rybnickiego magistratu informujące właścicieli działek, że zajmują część terenu gminnego – mimo że miasto nie interesowało się nimi od kilkudziesięciu lat. Mamy opinię prawną i jest ona korzystna dla osób, które otrzymały pisma.

Reklama

Przypomnijmy, Wydział Mienia Urzędu Miasta Rybnika skierował do naszych rozmówców pisma z informacją, iż zajmują oni część terenu gminnego. W związku z tym faktem zobowiązani są oni uregulować „tytuł do gruntu” i zawrzeć stosowną umowę dzierżawy, która umożliwi im dalsze korzystanie ze wskazanych terenów, przylegających do ich nieruchomości.

Zaskoczeni tym faktem mieszkańcy Rybnika, którzy od kilkudziesięciu lat posiadają na własność swoje działki o niezmienionych granicach, nie zgadzają się z niespodziewanym żądaniem magistratu.

Co więcej, uważają je za bezpodstawne, bo do pism, które otrzymali, załączono zdjęcia lotnicze, na które nałożono w dość nieprecyzyjny sposób granice budynków i działek. Bez pomiarów geodezyjnych grafiki te dla adresatów pism nie stanowią podstawy do wysuwania tego typu roszczeń ze strony UM. Szerzej pisaliśmy w artykule »Od ponad 40 lat są właścicielami działek. Teraz ich część, bez udziału geodety, okazuje się własnością miasta«

Jak sprawa wygląda pod względem prawnym? Poprosiliśmy o opinię Kancelarię Adwokacką Jarosława Recka z Katowic. Prawnik Agata Klepek zaznacza, że w pierwszej kolejności należy ustalić rzeczywiste granice działki oraz kto jest ich właścicielem.

Jeżeli działka stanowi w całości własność czytelnika, wówczas możemy mówić o błędzie ze strony urzędu. Natomiast w sytuacji, gdy faktycznie okazałoby się, że fragment działki jest w istocie własnością miasta, istnieje pewien sposób obrony - możliwość podniesienie zarzutu zasiedzenia – wyjaśnia.

Jak wyjaśnia, zasiedzenie w dużym skrócie oznacza, że użytkownicy działki nabyli własność z uwagi na upływ czasu, jaki minął odkąd objęli ją w posiadanie.

Do zasiedzenia nieruchomości w złej wierze, potrzeba, aby od momentu wejścia w posiadanie upłynęło 30 lat. Wówczas można nabyć własność, nawet gdy wiemy, że posiadany przez nas grunt jest własnością kogoś innego. Z kolei zasiedzenie w dobrej wierze ma miejsce wówczas, gdy posiadacz był przekonany, że to on jest właścicielem. Do zasiedzenia w dobrej wierze wystarczy upływ 20 lat – dowiadujemy się od Agaty Klepek.

Zarzut ten może zostać podniesiony w postępowaniu sądowym, w związku z czym warto skorzystać z pomocy profesjonalnego pełnomocnika.

Oceń publikację: + 1 + 70 - 1 - 13

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (10):
  • ~ 2022-10-06
    15:35:07

    26 42

    Ja bym zaproponowal zeby sie udac do wiceprezydenta Maslowskiego ktory doskonale zna sie na gospodarce komunalnej
    i uzytkowaniu nieruchomosci w Rybniku.

  • ~ 2022-10-06
    15:37:46

    16 84

    nie ma co rżnąć głupa jakimiś opiniami to jest miasta i tyle w temacie. Ciekawe jaką opinie wydałaby Pani prawnik jakby dostała zapytanie z UM. Smutne ale tak jest.

  • ~maharadza 2022-10-06
    15:48:05

    43 49

    Przecież to nie miasto przysyła żądania o zapłatę tylko urzędnik podpisany pod tymi pismami i to on bierze odpowiedzialność za swoje decyzje, a pisma te no cóż....nie przedstawiają absolutnie żadnej formy prawnej tylko stwierdzenie nie poparte żadnymi dokumentami (dowodami). Jak już wcześniej wspomniałem jedynym "dokumentem" jest zrzut ekranu komputera..........

  • ~maharadza 2022-10-06
    15:56:14

    28 44

    widzę że osoba hurtowo minusująca znów w swoim żywiole hehe ....żenada

  • ~Septimus 2022-10-06
    16:12:59

    25 6

    O jaki nienachalny artykuł :-D :-D :-D

    Zapewne bez związku z tym że adwokaci mają ustawowy zakaz reklamowania się ?

  • ~DobryK 2022-10-06
    16:33:53

    48 42

    absolutnie żałosna zagrywka ze strony miasta, idealny przykład co się dzieje jak wydaje się pieniądze na lewo i prawo bez tworzenia inwestycji - pieniądze się kończą i zaczynasz ich szukać w kazdym dostępnym miejscu

  • ~Lateks 2022-10-06
    18:00:20

    19 8

    "Przed nowelizacją, która weszła w życie 1 października 1990 roku dla zasiedzenia nieruchomości obowiązywał termin 10 lat (przy przyjęciu dobrej wiary samoistnego posiadacza) i 20 lat (przy przyjęciu złej wiary)."
    To taka drobna uwaga, bo może ktoś będzie miał taką sytuację że zamiast 30 lat w RP będzie mógł udowodnić 20 lat w PRLu.

  • ~ 2022-10-06
    18:51:40

    6 9

    ~Septimus- nawet jak to robią za darmo? pro bono to raczej nie jest.

  • ~rafpas 2022-10-07
    08:07:00

    16 0

    Tłumaczenia prawne kancelarii adwokackiej nie rozwiązują problemu mieszkańców, którzy otrzymali wezwania z urzędu, tylko przytaczają przepisy ogólnie stosowane i powszechnie znane. To problemu nie rozwiązuje: „przecież płoty są po odpowiedniej stronie kamieni granicznych i na jakiej podstawie mamy płacić za zasiedzenie?” mógłby jak mantrę powtórzyć każdy z właścicieli. Oraz przedstawić scenariusz: „1. Kupiłem działkę pod budowę domu [którą oczywiście wcześniej wydzielił geodeta wkopując kamienia graniczne i przedkładając ich współrzędne x,y,z w wydziale geodezji]. 2. Uzyskałem pozwolenie na budowę, dom powstał [został naniesiony na zasoby geodezyjne przez geodetę na zakończenie budowy]. 3. W późniejszym czasie wykonałem utwardzenie placu i ogrodzenie, którego trasę niejednokrotnie wytyczał geodeta [oczywiście w każdej opcji po odnalezieniu kamieni granicznych]. 4. Kamienie odkopałem po otrzymaniu wezwania z urzędu – wg mnie wszystko jest w porządku.”

    Jako architekt chciałbym zwrócić uwagę na jedną kwestię, z którą wielokrotnie w pracy zawodowej się stykałem – może pomoże w rozwiązaniu problemu, lub spojrzenia na niego w innym kontekście.

    Do pewnego czasu mapy w zasobach geodezyjnych były mapami „drukowanymi”, które z czasem zostały zeskanowane i zwektoryzowane (czasami były to hybrydy wektorowo-rastrowe). Mapy wektorowe były niejednokrotnie weryfikowane wspomnianymi „współrzędnymi x,y,z” z punktu 1 – np. granice są ważne, trzeba mieć do nich pewność. Czyli oprócz skanu dokonano sprawdzenia współrzędnych, czy też współrzędne posłużyły do stworzenia siatki granic, a skan „dopasowywano” do nich w całości lub w części. Wielokrotnie na takich skanach pracowałem, nie tylko w Rybniku. To co skanowano też nie było idealne, niejednokrotnie to wysłużone mapy (papier/kalki/itp.) Nic nie jest perfekcyjne ale to wydaje się najwłaściwszy sposób ich tworzenia. Oprócz granic i obiektów na mapie są inne elementy geodezyjne i uzbrojenie terenu, obiekty małej architektury oraz ogrodzenia. Przyjmijmy, iż granice widniejące w RSIP są naniesione na podstawie współrzędnych - może nawet budynki, chociaż wątpię że wszystkie (dlaczego tak, to poniżej). A płoty? – płoty naniesiono na podstawie ortofotomapy, która znajduje się w RSIPie lub tej samej z której RSIP korzysta (bo się idealnie pokrywają). Ortofotomapa jest bardzo precyzyjnie wykonywana i zestawiona z siatkami/układami geodezyjnymi wg których, lub na których rysowane są granice (x,y,z). Dochodzi do nałożenia ortofotomapy na wektorową mapę zasadniczą i wszystko się rozjeżdża – wróć – płoty wyskakują z linii działek, budynki wydają się ok. Dlatego płoty na mapie zasadniczej weryfikowane są, lub wrysowywane, na podstawie ortofotomapy – może nawet jest program, który sam lokalizuje płoty z ortofotomapy i tworzy z nich wektorowe kreski – tego nie wiem. Urząd się przygląda, widzi płoty na „swoim” i wysyła wezwania. Ale to nie wyjaśnia tego, dlaczego te płoty wyskoczyły za granice działki, jak odkopane kamienie wskazują że płot jest, gdzie ma być?

    Dlaczego ta rozbieżność – wg mnie z tworzenia map wektorowych na podstawie wielu danych: starych map drukowanych, współrzędnych punktów, obrysowywania ortofotomapy itp. – intencja była/jest dobra, jednak nie na śląsku. Na śląsku teren płynie, zmienia się przez bardziej czy mniej widocznie szkody górnicze. Tereny oprócz tego że opadają w dół to one się również przesuwają razem z tym opadaniem. A jak teren opada i się przesuwa to wszystko na nim – działki z kamieniami granicznymi, budynki, płoty itp. Wzajemna relacja tych elementów na działce nie ulega zmianie, jednak cały teren się przesunął. A problem granic czy też płotów wyniknął wg mnie z tego, że płoty zostały naniesione na mapę zasadniczą (lub tylko RSIP) na podstawie najnowszej ortofotomapy po deformacji górniczej, czyli z uwzględnieniem przesunięć ze szkód górniczych! Działki natomiast zostały naniesione na podstawie pierwotnych współrzędnych i wszystko się rozjechało. Uważam, że Ortofotomapa została odpowiednio naniesiona jednak nie zgrano tego „czasowo” a wybiórcze aktualizowanie danych na podstawie różnych zasobów, bez uwzględnienia wszystkich zmian terenu w odpowiedniej chronologii zdarzeń stworzył cały problem.

    Stawiam tezy, że wezwania otrzymali wszyscy właściciele nieruchomości po jednej stronie drogi na długości powiedzmy 100-200m. Ale też drugą, że właściciele z drugiej strony drogi, ci bez wezwań, mają na RSIPie płoty przesunięte w głąb swojej działki o tą samą odległość co ci z wezwaniem, a stawiali je pierwotnie w granicy – mało tego, dalej są w granicy bo widać kamienie graniczne (jak wykopywali kamienie to wszyscy na ulicy). Trzecią – wracając do właścicieli z wezwaniem – przyjmując, iż działki są prostokątne – z każdej strony jest płot; jak jeden na RSIPie „wszedł” na drogę, to z przeciwnej strony musiał wejść na działkę o tę samą wartość – to więcej niż pewne! Czwartą, teren mógł się przesunąć po skosie, więc granice działki wschodnia i zachodnia, właściwe płoty, też się wszystkim przesunęły, oczywiście o tą samą odpowiednią wartość. Mało tego, jeśli ktoś dokładnie sprawdzi położenie obiektów to okaże się że one się przesunęły dokładnie tyle co płoty – widać to po tych pierwotnie budowanych w granicy. Kolejne tezy można stawiać jeszcze długo. A co zrobić żeby było dobrze – granice działek (oraz lokalizację obiektów, sieci?) wykonać z uwzględnieniem przesunięcia – wtedy płoty "wskoczą" na swoje miejsce i problem zniknie.

    Patrząc na RSIP w różnych częściach miasta, nie tylko w Chwałowicach, można na podstawie ogrodzeń i ich przesunięciu względem granic stwierdzić, w którą stronę „popłynął” teren na szkodach górniczych.

    Rozwiązaniem problemu jest urzędowa aktualizacja map (RSIPu), najlepiej we współudziale z „kopalnią”, bo to prawdopodobnie efekt szkód górniczych. Jeśli nie efekt szkód górniczych (w co wątpię) to i tak warto te mapy urzędowo „do porządku” zaktualizować. Postępowania sugeruję oczywiście umorzyć – właściciele są niczemu winni. Trzeba to ponadto zrobić aby nie dochodziło w przyszłości do kolejnych absurdów typu: wezwanie z PINB stwierdzające samowolę budowlana polegającą na „samowolnej zmianie lokalizacji istniejącego obiektu o metr” i nakazującą legalizację/rozbiórkę/przesunięcie obiektu do pierwotnej lokalizacji – analogicznie jak w przypadku płotu.

    Może to przydługawe wyjaśnienie komuś pomoże. RP [komentarz z facebooka]

  • ~Lateks 2022-10-07
    09:29:27

    16 17

    ~rafpas jaka by sytuacja nie była, to problem nie jest ani granicą, ani mapy. Problem jest Kuczera-Cioch-Granek. Nikt z tej świętej trójcy nie jest chętny do rozmowy, nikt z nich nie ponosi odpowiedzialności za swoje pisma. Ludzie mają ponosić koszty bo oni mają swoje urojenia.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5354