zamknij

Sport i rekreacja

Wyciągają klub z długów, marzą o 1. lidze. Kibice (a nie prezes – bo go nie ma), ratują ROW 1964 Rybnik (rozmowa)

Bartłomiej Furmanowicz 2024-01-26, Autor: 

- Prawda jest taka, że ten klub w lipcu 2023 roku padłby na pysk i może we wrześniu ktoś by się dopiero zorientował, że nie gramy. O tym, co się dzieje, wiedziało dosłownie kilka osób. Był w agonii, ale po cichu. Na treningach nie było nawet wody, brakowało piłek. Takie były realia – dowiadujemy się od Dominika Kawki i Przemysława Nożewskiego, którzy do niedawna byli zwykłymi członkami stowarzyszenia KS ROW 1964 Rybnik. Od kilku miesięcy „dowodzą” w klubie i próbują spłacać olbrzymie długi po poprzednich prezesach.

Reklama

Co się dzieje w ROW 1964 Rybnik, klubie piłkarskim, który który jeszcze dekadę temu bił się na zapleczu Ekstraklasy? Oto jest pytanie! Okazuje się, że niewiele by zabrakło, aby drużyna w ogóle nie wystartowała w sezonie 2023/2024! O poważnych problemach w ROW-ie szeroko pisał przed kilkoma miesiącami portal weszło.pl. Było to jeszcze w momencie, gdy klubem szefował ówczesny prezes Mirosław Mosór. W październiku postanowił jednak nagle zrezygnować ze stanowiska. ROW 1964 pozostał bez sternika, ale za to z ogromnymi długami i komornikami na karku. Tego dowiadujemy się w rozmowie z Dominikiem Kawką i Przemysławem Nożewskim, członkami zarządu klubu.

Dobrze rozumiem? Jeszcze do niedawna byliście zwykłymi członkami stowarzyszenia piłkarskiego ROW-u?

Dominik Kawka: Można to tak ująć. Chodziliśmy oczywiście na mecze, a w stowarzyszeniu jesteśmy od 2016 roku. Udało nam się dostać jeszcze za prezesa Frystackiego. Długo próbowaliśmy znaleźć się w tych strukturach.

Nie można było tam wejść „od strzała”?

Dominik: To było hermetyczne towarzystwo, nikogo nie wpuszczali. Papiery złożyliśmy chyba jeszcze za prezesury Grzegorza Janika. Jak zaczęła się równia pochyła, to wtedy nas wpuścili. Wtedy nasza rola ograniczała się do udziału raz w roku na zebraniu walnym. Podnieśliśmy rękę i to tyle. Sytuacja zaczęła się zmieniać, jak dwóm z naszych przedstawicieli udało się dostać do zarządu klubu, kiedy prezesem był Henryk Frystacki. Mimo to i tak każdą decyzję podejmował prezes. Nasza rola polegała w zasadzie na dopytywaniu się.

Przemysław Nożewski: Realny wpływ zaczęliśmy mieć, gdy do władzy doszedł Mirosław Mosór. Byliśmy pełni nadziei, bo to przecież osoba znana z Ekstraklasy i Cracovii Kraków. Myśleliśmy, że ktoś taki postawi klub na nogi, wie jak go uporządkować. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Tak się wypadki potoczyły, że w zeszłym roku, 25 października pan Mosór na walnym zebraniu rzucił papierami. Złożył rezygnację. W tym momencie klub nie miał sternika.

Rozumiem, że to było dla Was zaskoczenie. Pytanie, dlaczego tak się stało?

Dominik: Tak, to było zaskoczenie, chociaż nie na tyle, żebyśmy się nie spodziewali. Z czego to się wzięło? Argumentował, że chyba nie mieliśmy do niego zaufania.

A tak faktycznie było?

Dominik: Powiem tak. W lipcu 2023 przed startem sezonu nie było tu nic. Nie było drużyny. Były małe szanse, że w ogóle wystartuje w lidze. Ale wtedy Dawid Jóźwiak – nasz trener, wziął sprawy w swoje ręce. Załatwił chłopaków. Udało się uruchomić drużyną na tyle, że dało się grać. Kibice stwierdzili, że aby pomóc klubowi – kupią karnety. Tylko nie za 50 zł, tak jak chciał zarząd, a płacili po 100 zł. Od tego rozkręciła się akcja „ROW Rybnik nigdy nie zginie”. Sprzedali karnetów za ponad 100 tys. zł. Pomogli kibice z Banika Ostrava, Górnika Zabrze, Spartaka Trnavy, GKSu Katowice, Concordii Knurów czy Wisłoki Dębica. Transparent #ROWRybnikNigdyNieZginie było widać na stadionach od Ekstraklasy po niższe ligi, jak również na meczach rozgrywanych w ramach Ligi Europy.

Myśleliśmy, że zbiórka pieniędzy uspokoi sytuację w wydatkach bieżących. Tymczasem po rezygnacji prezesa dowiedzieliśmy się, jaka była faktyczna sytuacja finansowa w klubie. ROW czekał na dwie transze grantów z miasta. Nie mógł ich otrzymać, bo miał mnóstwo zajęć komorniczych.

Na jaką kwotę?

Przemysław: Mówimy tu o 230 tys. złotych (tylko zajęcia komornicze). Od razu ustaliliśmy, że pieniądze zamiast na bieżącą działalność klubu, trafią w pierwszej kolejności do piłkarzy – na ich wypłaty za sierpień. To był priorytet, żeby dostawali miesięczną wpłatę. Reszta pieniędzy poszła na to, by dogadać się z komornikami, by zdjęli zajęcia, żebyśmy mogli uzyskać granty z miasta. Nie mogliśmy ich poświęcić na komorników, bo to my będziemy z nich rozliczani.

Zaszłości sprzed miesięcy albo nawet lat…

Dominik: Komornicy działają w imieniu byłych zawodników, pracowników, osób związanych z klubem. Wielki procent tych problemów, które są, to wynik działalności klubu z ostatniego roku. Wiemy, że zawodnicy dzwonili do poprzedniego prezesa, chcieli porozmawiać, uzyskać jakiekolwiek informacje na temat swoich pieniędzy. Nie odbierał telefonów, nie odzywał się, nie przyjeżdżał na umówione spotkania. Mamy mnóstwo potwierdzeń, że tak właśnie było. Wystarczyło skrzynkę na listy otworzyć. Niektórym puściły więc nerwy, poszli do takiego czy innego komornika.

Na tyle udało się nam wyprostować rzeczy, że dostaliśmy dwa granty. To był olbrzymi sukces. Zawodnicy od sierpnia do listopada są zapłaceni. Jesteśmy tu na czysto.

Reasumując, klub został pozostawiony z długami, zaległościami wobec zawodników i pracowników. Od jesieni musieliście się nagle wszystkim zająć. Z mojej perspektywy zadanie wręcz karkołomne.

Dominik: Była nas wtedy czwórka. Wymienialiśmy się pracą. Robiliśmy to w przerwie od pracy zawodowej. To nie tak, że problem obejmował tylko pana Mosóra, ale i Frystackiego, czy Janika. Rzecz w tym, że oni rozmawiali prawdopodobnie z wierzycielami, a Mosór nie. Mamy na to pełno dowodów. Tylko w zeszłym tygodniu przeprowadziłem 20 rozmów z zawodnikami, którym klub jest winny pieniądze i od paru usłyszałem: „wreszcie ktoś się tym zajął”.

Prawda jest taka, że ten klub w lipcu padłby na pysk i może we wrześniu ktoś by się dopiero zorientował, że nie gramy. O tym, co się dzieje w klubie wiedziało dosłownie kilka osób. Był w agonii, ale po cichu. Na treningach nie było nawet wody, brakowało piłek. Takie były realia.

Równia pochyła rozpoczęła się od awansu do I ligi?

Przemysław: W przenośni? Tak. Awans do I ligi powinien być momentem, który podniesie klub organizacyjnie w górę. W naszym przekonaniu tego nie zrobiono. Zadowolono się tym, co jest z miasta. Wtedy rządził śp. Adam Fudali, pieniędzy z miasta na klub było więcej. Można było wtedy zrobić więcej, by uniezależnić się od miejskich pieniędzy. Zawsze wyobrażałem sobie to tak, że miasto partycypuje w funkcjonowaniu klubu, ale nie może on żyć od grantu do grantu. Tak się nie da.

Czyli mówimy o większym udziale sponsorów?

Dominik: Tak. Tego w naszym przekonaniu nie zrobiono w większym zakresie. Pierwsza liga – ludzie byli jeszcze na trybunach, potem nieszczęśliwy spadek, następnie brak awansu w zawalonym meczu z ostatnią drużyną w tabeli. Pan Janik zrezygnował, wszedł pan Frystacki. Nie udźwignął ciężaru. Była druga liga, potem trzecia przez parę sezonów, teraz czwarta i rękami i nogami bronimy się, by nie być w zreformowanej piątej. Po tym sezonie z dwóch grup czwartej ligi śląskiej zrobią jedną. Czyli spada po około 10 zespołów z każdej grupy. Musimy być na miejscach 1-8. To cel podstawowy, by się utrzymać. Tymczasem na początku lipca 2023 ten klub nie miał z czego wystartować w 4 lidze.

Udało Wam pozyskać jakiegoś sponsora?

Dominik: Staramy się rozmawiać z rożnymi firmami. Było parę spotkań, rozmów, odbiliśmy się też od drzwi ze względu na naszych poprzedników. Szukamy sponsora na przód koszulki. Model idealny? Kilkanaście firm, które mogą trzymać klub. Nawet jak w danym momencie jeden z nich nie da pieniędzy, to inni mogą to zrobić i nie ma dramatu.

Pozostają kibice, dzięki którym ROW jeszcze istnieje.

Przemysław: Bez nich nic nie udałoby się zrobić! We wrześniu stowarzyszenie kibiców Gladiators uruchomiło akcję na zarzutce. Ustalono kwotę – 196 400 zł – od daty powstania klubu, by zbierać pieniądze na licytacjach. Wystarczy, że ktoś odda jakiś gadżet, ktoś coś innego zrobi – upiecze ciasto, pomaluje dom i przelewa pieniądze na konto. Udało się zebrać ponad 100 tys. złotych na ten moment i z tego finansujemy klub w bieżących wydatkach. Tak, kibice utrzymują klub, a my robimy co możemy, by pozyskać nowych sponsorów, żeby zrobić coś, czego nie zrobili nasi poprzednicy.

Dominik: Chciałbym, żeby to też wybrzmiało w tym wywiadzie. Startujemy od lutego z akcją „Przyjaciel ROW-u”. Jest skierowana do naszych firm rybnickich. Klub jest miejski, grają tutaj ludzie związani z miastem. Jak nie grają w pierwszej drużynie, to mają dzieci w RKP, które przechodzą z czasem do ROW-u. Niektórzy mieszkańcy Miasta są fryzjerami, piekarzami, mają hurtownie spożywcze, sklep z butami, biuro rachunkowe, prowadzą inną działalność usługową. Wystarczy, że wspomogą nas co miesiąc 200 zł, a w zamian otrzymają tytuł „Przyjaciela ROW-u” i jeszcze kilka innych bonusów, ale o tym już na stronie internetowej, na którą zapraszamy. Oczywiście nie muszą to być koniecznie pieniądze. Jeżeli ktoś ma odżywki, wodę, cokolwiek innego – warto się do nas odezwać! Klub nie istnieje dla nas, a rybniczan. Fajnie, gdyby wspólnymi siłami udało się postawić go na nogi.

Rybnik liczy sobie 120 tys. ludzi. Żyje w nim kilkudziesięciu milionerów. Statystycznie na pewno jest jedna lub dwie osoby, które interesują się piłką. Być może chcieliby widzieć w Rybniku mecze z takimi drużynami jak np. Odra Opole, Zagłębie Sosnowiec, czy Wisła Kraków. To byliby inni przeciwnicy niż – z całym szacunkiem – ci, z którymi teraz się mierzymy. Jak ktoś chce nam pomóc – zapraszamy! Tu nikt nie jest do krzesła przywiązany. Z każdym możemy się spotkać. Patrzymy w przód i powoli spłacamy tyły.

A co z pieniędzmi z transferu wychowanka ROW-u - Bartka Slisza, który przeszedł z Legii do Atlanty?

Dominik: Nie wiemy ile tego jest. Zasady są niby znane, ale kwoty nie. W PZPN na razie nic nie wiadomo, a już mamy sygnały typu: macie pieniądze to wypłaćcie zaległości. Nie mamy ich! Chcemy to zrobić, ale nie mam swojej firmy, by wyłożyć. Podzielimy się pieniądzmi, ale to nie wystarczy dla wszystkich.

Być może pytanie na wyrost, ale warto zapytać o Wasze marzenia.

Dominik: Dla mnie marzenie to I liga. Tylko najpierw trzeba posprzątać bagno, a to się nie stanie w ciągu trzech sezonów. Odcinamy się od tego, co było – od nazwisk poprzednich prezesów. Nie możemy niestety odciąć się od długów.

Przemysław: W Rybniku mamy silne kluby dzielnicowe - Rymer Niedobczyce, Górnik Boguszowice, GKS Chwałowice. Ludzie mający do wyboru iść zobaczyć swojego wnuka czy zięcia w klubie z ich dzielnicy, a przyjechać na stadion do centrum i oglądnąć mecz tylko ligę lub dwie wyżej, wybierze lokalny zespół. Bo ma pod blokiem, pod nosem. Można zaklinać rzeczywistość, ale piłka nożna to najpopularniejszy sport na świecie. Najwięcej dzieciaków gra w piłkę nożną. Marzenie? By na Gliwicką 72 wróciły tłumy kibiców. Dla miasta to byłoby najlepsze, by ROW znów znajdował się w jak najwyższej lidze. Dzieciaki trenujące w licznych akademiach w naszym mieście miałyby przed sobą perspektywę szansy na grę np. w 1 lidze w Klubie ze swojego miasta.

Są wyniki, są kibice?

Dominik: Napędzają frekwencję. My możemy robić tylko tyle, by stwarzać warunki do wyników i promować drużynę.

Jesteśmy w stanie zorganizować i festyn, ale nie mamy szczęścia, bo zazwyczaj leje. Były próby z organizacją imprezy, ale jak na złość – pojawiły się problemy z pogodą. Kibiców przyciągnie gra piłkarzy i wyniki. W I lidze na mecze przychodziło 6 tys. kibiców, więc na pewno jest potencjał.

Jak wygląda sprawa z zawodnikami? Macie komplet?

Przemysław: Pierwszą drużynę mamy poskładaną. Mamy trenera i jego zastępcę. Brakuje prezesa, fotel sternika jest pusty i czeka na następcę.

Cieszy się nas to, że zaczęli nam odpowiadać zawodnicy, którzy kiedyś tu grali, ale mieli dość bałaganu i odeszli do okolicznych klubów. Uznali, że skoro mogą mieć te same wypłaty, to wracają do Rybnika. Dlatego twierdzę, że bez podstaw finansowych nie możemy myśleć o wygraniu 4 ligi. Najpierw trzeba spłacić zobowiązania. Uważam, że klub nie będzie słabszy niż w rundzie jesiennej. Aktualnie piłkarze są teraz na obozie w Kamieniu, mają po kilku latach coś czego nie było. Muszą być zgrani, żeby się rozumieli na boisku.

Jakiś apel na koniec rozmowy?

Dominik: Jeżeli są osoby, które interesuje piłka, to jesteśmy chętni do współpracy. Jeżeli ktoś jest na np. górniczej emeryturze, ale zna się na piłce, był w jakiś strukturach – bardzo proszę o kontakt. Zaznaczam, że w tym klubie nikt z zarządu nie bierze pieniędzy za swoją robotę.

Dziękuję Wam za rozmowę i powodzenia!

---

Mirosław Mosór w rozmowie sprzed kilku miesięcy z Pawłem Ożogiem (weszło.pl) nie ukrywał, że sytuacja finansowa klubu jest ciężka. Przyznał, że zdarzało mu się nie odbierać telefonów. Dziennikarz wskazał, że to nie były pojedyncze przypadki. Ten z kolei odparł, że nie zawsze oddzwaniał, ale starał się to robić, nawet po kilku dniach. Przekonywał, że przychodził na wiele meczów ROW-u i był obecny w swoim biurze. Informacje zdobyte przez dziennikarza wskazywały jednak na zupełnie inną sytuację w klubie. Więcej na weszło.pl.

Oceń publikację: + 1 + 191 - 1 - 17

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (7):
  • ~jose_23 2024-01-26
    13:42:36

    14 14

    wydaje mi się, że za transfer Slisza powinno wpaść około 100k Euro więc to byłby poważny zastrzyk gotówki. Problem jest tylko, że najpierw legia musi te pieniądze dostać, przeliczyć po swojemu, pewnie będą kombinować żeby dać jak najmniej albo wcale. Takie sprawy ciągną się latami

  • ~Random550 2024-01-26
    14:28:10

    21 4

    ~jose_23
    Mylisz się i to bardzo. Kwota z systemu FIFA Solidarity jest dzielona na WSZYSTKIE kluby, w których grał zawodnik do 23 roku życia . I to w proporcjonalnie do długości gry w danym klubie.

    Więc pieniądze zostaną podzielona na RKP, ROW, Zagłębie Lubin i... Legię. I to Legia i Zagłębie dostaną najwięcej z tej puli. Rybnickie kluby dostaną tylko jakiś procent.

  • ~jose_23 2024-01-26
    14:59:04

    15 2

    wiem, że jest dzielona na wszystkie kluby ale faktycznie chyba mi sie jedno zero dopisało, co nie zmienia faktu że dla Rowu 10k to dalej sporo gotówki.

  • ~tuiteraz 2024-01-26
    20:56:43

    34 2

    Dobrze, że ktoś ma jakiś cel, próbuje coś zrobić i to się chwali, ale ja zadam pytanie kto i kiedy rozliczy poprzednich prezesów za te długi jakie po sobie zostawili

  • ~7814rich 2024-01-26
    23:46:16

    1 6

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~exploriurbex 2024-01-27
    18:39:37

    16 4

    Wiecie kto mógłby być sponsorem piłki nożnej i klubów? Piłkarze którzy się wybili! Poziom polskiej piłki nie jest wysoki, a zarobki są bardzo wysokie. Piłkarze polskich klubów ekstraklasy zarabiają nawet po 1 - 2 miliony! Dlaczego nie podzielą się zyskiem ze swoimi biedniejszymi kolegami z niższych lig? Czy ktoś potrzebuje "na życie" milion złoty na rok? Nie wystarczy np. 900 tysięcy? Kto ustawia w piłce tak absurdalne zarobki? To są jakieś kompletne absurdy. Coś tu jest postawione na głowie. Tak samo PZPN - państwo w państwie. Mam pytanie czy PZPN finansuje kluby z II czy III ligi. Jeśli nie to dlaczego?

  • ~koralle700 2024-01-28
    00:04:49

    0 2

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5343