zamknij

Wiadomości

Wielu chętnych do czytania „żywych książek”

2010-08-23, Autor: 
Matka samotnie wychowująca dzieci, człowiek wiedzący jak wygląda bezdomność oraz lesbijka mówiąca o tolerancji, to tylko niektóre z historii opowiedzianych przez żywe książki, jakie można było spotkać w rybnickim szpitalu psychiatrycznym.

Reklama

Zadbana, 60-letnia kobieta przez większą część swojego małżeństwa walczyła z mężem alkoholikiem o każdy grosz na utrzymanie trójki dzieci. Mówi, że przeżyła dzięki swojemu uporowi , pomocy przyjaciół oraz miłości, jaką okazywały jej dzieci. Dziś nawet nie wie, co dzieje się z jej byłym już mężem i nie ubolewa nad tym.

Początek ich znajomości był całkiem zwyczajny. Poznali się, gdy była bardzo młoda. Później zaszła w ciążę i w wieku 21 lat wyszła za mąż. Choć jej partner był troskliwy i opiekuńczy, to łączyło ich zauroczenie, a nie miłość. Z biegiem czasu pojawiło się kolejne dziecko, a wieku 37 lat urodziła jeszcze jedną córkę. Mówi, że nie wie dlaczego, ale na nią czekała najbardziej. Zresztą podobnie jak mąż. Tyle tylko, że z każdym rokiem coraz bardziej kochał alkohol. Próbowała wszystkiego, aby wyciągnąć go z nałogu, lecz on uważał, że wcale nie ma z tym problemu. - Mój mąż pod wpływem alkoholu nigdy nie był chamem. Nie bił mnie i nie wyzywał. Nawet nie pił w rodzinnym mieście. Niestety, nie dawał pieniędzy na utrzymanie domu. Nie obchodziło go to, czy dzieci będą miały co jeść i w co się ubrać. W końcu powiedziałam dość – wyznaje. - Po tylu latach zastanawiania się nad tym, jak związać koniec z końcem udało mi się wyjść z wszystkich długów. Choć mam stare meble i nigdy nie miałam auta, to jestem szczęśliwa. Wszystko za sprawą wykształconych dzieci i miłego starszego pana, którego poznałam przed dwoma laty – śmieje się. -  Nie wiem co dzieje się z moim byłym mężem. Gdy wnuczka pyta o dziadka, to mówię jej, że umarł. Tak jest prościej dla nas wszystkich – mówi.

 

Z innymi problemami zmierzył się mężczyzna, w wieku około 60 lat. Błędne decyzje życiowe i biznesowe sprawiły, że znalazł się na ulicy.

 

Mogłoby się wydawać, że miał wszystko. Cudowna żona, wspaniała córka, dobrze prosperująca firma. Jednak chciał zasmakować wielkiego świata i zdobyć dodatkowe pieniądze. Po powrocie okazało się, że większego błędu nie mógł popełnić. Rodzina potrzebowała ojca i męża, a nie gotówki. Nie mógł już znaleźć z nimi wspólnego języka, a przysłowiowe trzy grosze dorzucali też jego teściowie. W końcu nie wytrzymał, spakował się i wyszedł z domu. Dzięki ogromnemu szczęściu nie stoczył się na samo dno. Kolega wskazał mu miejsce, w którym znalazł pomoc. Trafił do Stowarzyszenia Pomocy Wzajemnej „Być Razem” w Cieszynie. Od dwóch lat zajmuje się konserwacją budynków należących do stowarzyszenia. Najbardziej cieszy się z tego, że przez jakiś czas pracował w domu samotnej matki, gdzie miał 7 przybranych córek i 14 wnucząt. Cieszy go to tym bardziej, że własna nie chce mieć z nim nic wspólnego. - Podjąłem w swoim życiu kilka błędnych decyzji. W najgorszym momencie po prostu zwiałem. Teraz ponoszę tego konsekwencje. Były takie chwile, że starałem się naprawić swoje błędy, lecz było już za późno. Aktualnie jestem w trakcie rozwodu – mówi.

 

Ostatnią książką, jaką wypożyczyłam była lesbijka. Na pierwszy rzut oka jest atrakcyjną dziewczyną, która z pewnością mogłaby się cieszyć ogromnym powodzeniem płci przeciwnej. Choć ma ledwo ponad 20 lat, od czterech lat związana jest z kobietą.

 

- Gdy byłam nastolatką, to spotykałam się z chłopakami. Jednak przyszedł taki czas, że poznałam fantastyczną kobietę i odkryłam, że to, co do niej czuję nie jest wyłącznie sympatią – powiedziała. - Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem w pełni szczęśliwa i nie żałuję swojej decyzji. Tym, co mnie cieszy, jest postawa naszych rodziców. Akceptują nasz wybór i starają się nam pomóc. W pracy również nie kryję się ze swoją orientacją, bo moi podwładni doskonale rozumieją czym jest tolerancja. Ja i moja dziewczyna nie manifestujemy publicznie swoich uczuć, a wszystko co robimy utrzymuje się w granicach dobrego smaku – dodaje.

 

Podczas Żywej Biblioteki, która odbyła się w sobotę w rybnickim szpitalu psychiatrycznym można było porozmawiać jeszcze z zakonnicą, mulatką, feministką, osobą uznaną za chorą psychicznie, byłą alkoholiczką, obcokrajowcem i wytatuowanym mężczyzną. Każda z tych osób zmierzyła się w swoim życiu z innymi problemami i miała coś ciekawego do przekazania.

 

Akcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Na niektóre „książki” trzeba było zaczekać kilkadziesiąt minut. Organizatorzy z Centrum Rozwoju i Inicjatyw Społecznych CRIS zapewniają, że jeszcze powtórzą akcję, choć niekoniecznie w trakcie wakacji, aby wyjeżdżający na urlop również mieli okazję zajrzeć do tej niezwykłej biblioteki.

 

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5324