zamknij

Wiadomości

Tragedia z Andrychowa nie może się powtórzyć. Rozmawiamy z rybnickim streetworkerem (wywiad)

Bartłomiej Furmanowicz 2023-12-13, Autor: 

- Ciężko mi to zrozumieć i się wypowiadać. Nie wierzę, że nikt nie zareagował. Reakcja jest naszym obowiązkiem. Jeżeli doszło do czegoś takiego jak w Andrychowie, to jest dla nas impuls, że ktoś nie zrobił tego, co powinien zrobić – mówi Dariusz Piotrowski. Z rybnickim streetworkerem rozmawiamy o tragedii, jaka spotkała 14-latkę i jej rodzinę. Poruszamy też temat bezdomności.

Reklama

O tej tragedii było głośno w całej Polsce. Pod koniec listopada 14-letnia dziewczyna wyszła z domu, by pojechać do szkoły. Poczuła się źle w drodze na przystanek. Zadzwoniła do ojca i powiedziała o tym ojcu. To był ostatni kontakt z nastolatką. Okazało się, że dziewczyna przez kilka godzin leżała w śniegu, w pobliżu sklepu. Wg relacji ogólnopolskich mediów, nikt z przechodniów nie zwrócił na nią uwagi. Natalia, kiedy trafiła do szpitala gdzie zmarła. Była mocno wychłodzona. Jej temperatura ciała wynosiła 22 stopnie Celsjusza. Wg wstępnych wyników sekcji zwłok, nastolatka przeszła rozległy wylew krwi do mózgu.

Wielu z nas może nie dowierzać temu, jak to możliwe, że nikt nie zainteresował się stanem zdrowia nastolatki i sytuacją w ogóle. Uwierzyć w to nie może też Dariusz Piotrowski, streetworker pracujący w Ośrodku Pomocy Społecznej w Rybniku.

Redakcja: jak pierwszy raz usłyszałem o tragedii w Andrychowie, pomyślałem od razu o Panu jako streetworkerze – osobie, która ma bezpośredni kontakt z osobami, które wymagają pomocy. Zastanawiam się, jak doszło do tego zdarzenia? Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na młodą dziewczynę, która leży w śniegu, koło sklepu, gdzie jest ruch?

Dariusz Piotrowski: ciężko mi to zrozumieć i się wypowiadać. Nie wierzę, że nikt nie zareagował. Z tego, co czytałem, to był jakiś pan, który zaprowadził 14-latkę do sklepu. Była sytuacja, kiedy dzwoniła do ojca i się rozłączyła. Osoba 14-letnia nie była świadoma, że może wejść do pierwszego, lepszego sklepu i powiedzieć, że się źle czuje, zadzwonić na policję? Myślę, że nikt nie przeszedłby obojętnie przy dziecku leżącym w śniegu obojętnie. Wątpię, by ktoś miał taką znieczulicę, by odwrócił głowę.

Z relacji mediów wyłania się jednak ten ponury obraz sytuacji. Mimo apeli nadal nie wiemy jak się zachować wobec osoby potrzebującej pomocy?

Nie zauważyłem tego – przynajmniej z pozycji naszego miasta. Jeżeli chodzi o Rybnik - jest reakcja. Powiem więcej, reakcja jest naszym obowiązkiem. Jeżeli coś się stało tak jak w Andrychowie – to jest dla nas impuls, że ktoś nie zrobił tego, co powinien zrobić.

Jest osobny wątek z policjantami z Andrychowa, ale to sprawa rozwojowa. Spotkał się Pan z młodymi osobami potrzebującymi pomocy?

Nie, osobiście się z czymś takim nie spotkałem. Sam zostawiam osoby w pustostanach, w momentach, kiedy nie da się ich nigdzie umieścić. Staram się pomoc na ile można. Dostarczam odzież i żywność. Ale jest jedna prosta zasada: musisz chcieć.

No właśnie, nie ma przymuszania typu „idziesz ze mną”, ale są propozycje.

Dajemy szanse wyboru. Pokazujemy, jak pomagamy, z czego osoby w kryzysie bezdomności mogą skorzystać. Oczywiście są obwarowania z zakazem spożywania alkoholu na czele. Dla bezpieczeństwa innych, którzy korzystają z pomocy. A to często jedyny powód, gdy osoby nie chcą skorzystać ze schroniska. Wachlarz pomocy jest bardzo duży, ale potrzebne jest jedno słowo – „chcę pomocy”.

Z czy tej pomocy korzysta większa liczba osób w porównaniu do zeszłego roku?

Okres jesienno-zimowy zawsze się charakteryzuje tym, że częściej osoby wybierają schroniska niż pustostany. Z tego co wiem, mamy w nich zaledwie kilka miejsc wolnych, schroniska są prawie zapełnione. To nic nadzwyczajnego. Tak jest w każdym roku o tej porze. Potem zaczyna się wiosna, a ludzie zaczynają wychodzić w przestrzeń.

Kryzys bezdomności to proces złożony i indywidualny może on być przejściowy lub stały. Im dłużej osoba jest w tym kryzysie, tym trudniej jest taką osobę z tego kryzysu wyciągnąć. Osoby przyzwyczajają się do funkcjonowania w bezdomności, co sprawia, że trudniej jest im dostosować się do regulaminów i zasad panujących w placówkach pomocowych. Mamy kilka takich osób w Rybniku, które żyją w taki sposób już 20 lat. Trudno nam jest ich wyciągnąć z takiego kryzysu, bo żyją według swoich zasad i jak niektórzy twierdzą, wybierają wolność.

Jak wygląda ten kontakt z osobą bezdomną?

Nie ma jednego schematu. Takie osoby wolą żyć w samotności. Nie lubią funkcjonować w społeczeństwie. Wolą wolność. Staram się ich nie nakłaniać, ale mówić, że jest jakaś opcja. Chyba że jest już wymagana interwencja ze względu na stan zdrowia. Zaczynamy wtedy uruchamiać system pracy wspólnej z pracownikiem socjalnym czy policją.

Spotykacie się z agresją?

Staramy się prowadzić rozmowę, by nie było takich stacji. Zdarzają się ataki, ale tylko słowne. Jak widzimy, że nie ma sensu rozmawiać, to odchodzimy.

Jest stereotyp, że osoba bezdomna nie ma wykształcenia, nie jest zaradna życiowo. Ale zdarzają się różne osoby nawet wykształcone, którym gdzieś tam coś nie wyszło.

To są krzywdzące stereotypy. Osoby bezdomne nie rodzą się takie, nie spadają z kosmosu. Te osoby funkcjonowały w społeczeństwie, pracowały, miały rodziny. Coś im nie wyszło, ale zasób wiedzy funkcjonowania w społeczeństwie zostaje im w głowach. To nie jest tak, że rozmawiam z kimś i go nie szanuje, bo jest bezdomny.

Można nawet wywnioskować, że takie osoby są na bieżąco z nowinkami technologicznymi. Spotkałem się z panem, który był w schronisku i naprawia telefony komórkowe, zegarki. To technik. Byłem w szoku, naprawił mi zegarek. To są fachowcy – murarze, wykończeniowcy, fachowcy.

Wracając do Andrychowa, co powinniśmy robić, by uniknąć powtórki?

Wystarczy tylko powiadomić służby, wystarczy jeden telefon. Po to one są, by reagować. Nie wyobrażam sobie by było inaczej. Policja ma pełen dostęp do baz danych, mogą kontaktować się z OPS-em, pogotowiem, rodzicem. Służby na pewno nie zostawiają nikogo w potrzebie. Samo wykręcenie numeru 112 powoduje to, że operator ma już informacje.

Ważna jest też profilaktyka – rozmowy z dziećmi, tłumaczenie im podstawowych zasad bezpiecznego zachowania. Trzeba uświadamiać dzieci, w jaki sposób zachować się w sytuacjach zagrożenia, jak postąpić, jeżeli rozładuje się telefon, gdzie szukać pomocy. Myślę, że takie informacje zostają w głowie dzieci, co w przyszłości może skutkować odpowiednim zachowaniem dziecka w sytuacjach zagrożenia podobnych jak w Andrychowie.

Dziękuję za rozmowę.

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 17

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~hub381 2023-12-13
    18:12:21

    10 10

    Od kogo mają się uczyć pomocy ? Tylko popacz , jak w sejmie zachowuje b.minister szkolnictwa...

  • ~TAKI JA 2023-12-13
    19:14:42

    13 11

    Dariusz Piotrowski - rybnicki streetworker - następny wszystko wiedzący specjalista od wszystkiego wypowiadający się po przeczytaniu jakiegoś artykułu w jakimś tam szmatławcu napisanym przez pożal się boże jakiegoś pismaka. Byłem w Andrychowie dwa dni po tragedii młodej dziewczyny. Mieszkańcy Andrychowa są niewinni. Dziewczynkę znaleziono w wyniku poszukiwań a pismaki po fakcie są wszystkowiedzący. Wyrazy współczucia dla rodziny.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5344