Tego jeszcze nie było! Mikołaj zjechał z dachu szpitala na linie. Wprost do pokoju z dziećmi (zdjęcia)

Nie każde dziecko może spotkać dzisiaj Mikołaja w domowym zaciszu. Wielu milusińskich ten czas musi spędzać w szpitalu. Jednak jegomość w czerwonym kubraku i tam dotarł. Zrobił to w niecodzienny sposób. Mikołaj ubrał się w sprzęt alpinistyczny i zjechał na linie wprost do okna dziecięcej świetlicy.

Mikołaj-alpinista jest mężem pani doktor pediatry. Zajmuje się profesjonalnie wspinaczkami alpinistycznymi. Poprosiłam go, czy zechciałby odegrać rolę Mikołaja. Zgodził się od razu – mówi nam Katarzyna Musioł.

Zjazd z dachu nie był jednak do końca taki oczywisty.

Obawialiśmy się, że pogoda na to nie pozwoli. Na szczęście nie było tak źle. Zaprosiliśmy dzieci do świetlicy – zarówno z odcinka pediatrycznego, jak i chirurgii dziecięcej. Mikołaj zjechał z dużym workiem prezentów, część podarków była też już na sali. Dzieci otrzymały pluszaki, które zebrał żużlowy ROW Rybnik – dodaje nasza rozmówczyni.

Dzieciaki żywiołowo powitały Mikołaja.

Dzieci w napięciu oczekiwały jego nadejścia, widziały, jak pojawiły się liny. Mówiły, że Mikołaj przechodzi przez komin, drzwi, ale przez okno? Jestem bardzo zadowolona. W szpitalu jak to w szpitalu – pojawiają się problemy, a tu taka pozytywna sprawa. Wiele dzieci powiedziało mi, że nie chce wracać do domu, bo w szpitalu jest fajnie. Oto właśnie chodziło, by czuły się tu dobrze i bezpiecznie – zauważa Katarzyna Musioł.

Ordynator pediatrii chwali też dwóch uczniów Tygla - Mateusza i Tomka, którzy przyszli pomóc jako wolontariusze.

Poświęcili swój czas, robili zdjęcia i filmiki – słyszymy.

Lekarzom i pielęgniarkom towarzyszyły też przedstawicielki Fundacji Mali Wspaniali. Wręczały pluszaki niemowlakom.