Rybnik kupi działkę za prawie 6 mln. Radni: to niegospodarność, strzeliliśmy sobie w czoło

Wracamy do głośnego tematu dotyczącego działki obok biurowca K1. Chodzi o teren znajdujący się przy Obwiedni Południowej i ul. Za Komendą. Informowaliśmy Was, że miał powstać tam sklep Aldi. By ratować sytuację, miasto musi wyłożyć 6 mln złotych na nabycie praw do użytkowania. Piszemy o „ratowaniu”, ponieważ w czerwcu 2021 roku na słynnej konferencji prasowej prezydent Piotr Kuczera roztaczał wizje powstania Business Services Sector, nie mając żadnych praw na powyższej działce. Ten właśnie fakt wytknęli na wczorajszej sesji rady miasta rybniccy rajcy.

„To klasyczna amatorszczyzna”

Jako pierwszy głos w sprawie wziął radny Łukasz Dwornik z klubu radnych PiS.

Ubolewam nad tym, że dużo się mówi odnośnie planów tej działki, ale nic się nie mówi o procesie dotyczącym sposobu prowadzania negocjacji co do jej zakupu. W moim odczuciu tę działkę moglibyśmy kupić dużo taniej, aniżeli za kwotę 5 mln 700. To klasyczna amatorszczyzna, z punktu widzenia biznesowego. Tą uchwałą jest niczym innym jak legitymizowaniem pewnych błędów, które miały miejsce. Wskazanie próby zamiaru było wodą na młyn dla biznesu prywatnego, właściciela działki, do tego, aby wartość tej działki podwyższyć. Nie mając operatu szacunkowego i godząc się na taki zakup możemy mówić o znamionach niegospodarności. Czy wcześniej nie było możliwości chęci nabycia tej działki? - zapytał się Łukasz Dwornik.

Pogratulował przy okazji właścicielowi działki „niezwykle umiejętnego i skutecznego sposobu wzięcia władz miasta w kleszcze”.

W zasadzie same się wystawiły. Niestety, za te błędy zapłacą tylko i wyłącznie mieszkańcy – zauważył opozycyjny radny.

Co na to prezydent Piotr Kuczera? Odparł, że „takie są warunki rynkowe”.

Dzisiaj chodzi o coś innego – by realizować cele, które będą porządkowały przestrzeń publiczną, dawały stały rys temu obszarowi. Mówimy o 17 ha. Nie zgodzę się z zarzutem, że przepłacamy. Jeżeli komercyjna firma jest w stanie takie pieniądze dać, to znaczy w każdym projekcie konkurencyjnym nastąpiłoby biznesowe podbijanie tej ceny. Miasto zawsze skazane jest na porażkę. Jesteśmy związani operatem szacunkowym, który nie bierze pod uwagę wykorzystania elementu konkurencyjności w walce o daną lokalizację – tłumaczył prezydent.

Takie wyjaśniania nie przekonały Łukasza Dwornika.

Powiem tak, gdyby nie pewna opieszałość, gdybyście państwo nie „sprzedali” tematu, jaki jest plan wobec tej działki, nie powiedzieli o tym przedwcześnie - gwarantuję, że można było ją kupić kilka milionów taniej – odparł.

Tu głos zabrał też Tomasz Cioch, Pełnomocnik Prezydenta Miasta ds. Gospodarki Przestrzennej. Przekonywał, że miasto prowadziło rozmowy ze spółką (DIAGNOCAR II) już w marcu 2021 roku.

Na tamten czas kwota była ustalona na poziomie 4 mln 800 tys. złotych netto, brutto 5,9 mln. Nie zgodzę się z panem radnym Dwornikiem, że miasto nie prowadziło wcześniej rozmów. Cena była wyższa o tej, którą aktualnie państwo procedujecie – zauważył.

Tomasz Cioch zapewnił również, że miasto ma zabezpieczone pieniądze w budżecie miasta na zakup praw do działki.

Dlaczego tak późno?

Radni z opozycji zastanawiali się też, dlaczego władze miasta tak długo zwlekały z wykupem terenu.

Naprawdę dwóch kadencji potrzebowaliście, żeby dojść do wniosku, że nie potrzebujemy kolejnego marketu? To w tym tempie Rybnika ładnie nie zbudujemy – zauważył radny niezależny Arkadiusz Szweda.

Tomasz Cioch bronił się tym, że w magistracie powstaje wiele planów, uznawanych za priorytetowe. Oznajmił, że urzędnicy nie są w stanie skupić się na wszystkim w jednym czasie.

Temat podchwycił radny Karol Szymura (PiS)

Zdarzył się ciekawy przypadek, nastąpiło ogłoszenie planów, na nie swojej działce. To tak jakbym powiedział, że wybuduję dom na działce kolegi i on teraz chce mi sprzedać grunt. Wiadomo, że będzie chciał sprzedać drożej. Takie negocjacje powiedzmy – są słabo prowadzone – oznajmił.

Następnie zadał szereg pytań.

Dlaczego teraz po 8 latach to się realizuje, gdzie tu są priorytety? Kto jest za to odpowiedzialny, że ogłaszamy plany budowy na nie swojej działce i publicznie to ogłaszamy. Konkretnie, jaka osoba?

Na pytania radnego Szymury odpowiedział prezydent.

Odpowiedzialności się nie boję, pan myli dwa tereny. Mówimy o terenie gdzie już stoi market. Tam był kiedyś PKS i było to idealne miejsce na centrum przesiadkowe. Była wielka dyskusja, czy miasto powinno to wykupić. To się ma jak pięść do oka. Myli się pan myśląc, że miasto jest w stanie ukryć w procedurze planistycznej jakiś z etapów tej procedury. Wyłożenie planu wykazuje założenia miasta. Każdy z podmiotów jest w stanie zablokować procedurę, a wręcz uniemożliwić ją i sprzedać działkę. Gdyby nasze biznesowe negocjacje były tajne, to możemy mówić o wyrównaniu szans. Samorząd zawsze jest na straconej pozycji. Nie mają państwo żadnych dowodów, że można było kupić to taniej, to są tylko dywagacje – odparł Piotr Kuczera.

Karol Szymura nie był mu dłużny.

Pan odwraca kota ogonem. Tak naprawdę kwestią ważniejsza jest to, dlaczego pan przez 7 lat nie podjął tego tematu? To pan przez 7 lat był zwolennikiem tego, by mógł powstać tam jakiś market. Kolejny raz można się zapytać, kto jest za to odpowiedzialny?

Głos zabrał też radny Andrzej Sączek (PiS). Jego zdaniem miasto w procesie negocjacyjnym popełniło ogromny błąd.

Zamiast jako miasto mieć przewagę w podejmowaniu decyzji, wyłożyliśmy karty na stół. Nie wierzę jednak, by miał tam powstać market. Nie sądzę, by biznesowo tam powstał jakiś dyskont. Wystawiliśmy się jako miasto. Należałoby się przyznać do błędu, że są niedopatrzenia odnośnie do tej działki.

To sprawa do prokuratury?

Tłumaczeniami władz Rybnika nie był przekonany Arkadiusz Szweda. Zauważył, że Tomasz Cioch nie podał daty początku rozmów.

Mam wrażenie, że te rozmowy rozpoczęliśmy po sławetnej konferencji prasowej, za którą teraz rybniczanie będą musieli zapłacić 6 mln złotych – za 5 min w świetle jupiterów „pobłyszczał” pewien pan Piotr. Dla mnie sytuacja dość prosta – tę konferencję nie strzeliliśmy sobie w stopę, ale centralne w czoło. Naprawdę chce pan, panie prezydencie przerzucać odpowiedzialność za nicnierobienie przez 7 lat na radnych? To jest poważne działanie, poważnego człowieka? Zapomniałem, czasami bierze pan coś „na klatę”, pamiętam, tamtą sprawę, którą pan wziął na klatę, potem pana służbowy samochód woził do pracy – wbił szpilę radny.

Zdaniem Arkadiusza Szwedy, jeżeli dojdzie do przegłosowania uchwały, będziemy mieli do czynienia z niegospodarnością i nadmiernym wydatkowaniem pieniędzy.

Może mieć to znamiona przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Okoliczności na to wskazują. Najpierw ogłaszamy, że chcemy olbrzymiego centrum, pokazujemy obrazki, a potem siadamy do stołu i na końcu nie ma operatu szacunkowego, a jest umowa między dwoma podmiotami gospodarczymi, gdzie wchodzimy pomiędzy i dostosowujemy się do tych działań. Ta sprawa powinna być zbadana przez prokuraturę – oznajmił.

Reakcja prezydenta była natychmiastowa.

Gdy pan radny nie ma argumentów, to używa argumentów, które są wszystkim znane. Nie mam zamiaru uciekać od odpowiedzialności. Cały czas padają słowa o jakimś negocjacyjnym stole. Myślę, że to nieporozumienie, jeżeli myślicie państwo, że prezydent negocjuje cokolwiek. Tak to nie wygląda. Pana radnego zachęcam, by skierował to zawiadomienie do prokuratury, CBA, ABW. Nie mam nic do ukrycia, działam w interesie naszego miasta. Można straszyć, bawić się w populistę. Proszę przejść od słów do czynów panie radny – zachęcił Piotr Kuczera.

Z kolei Tomasz Cioch dodał, że rozmowa przedwstępna pomiędzy miastem a właścicielem miała miejsce pomiędzy marcem a kwietniem, czyli przed pamiętną konferencją w K1

Dyskusja trwała ponad godzinę i zakończyła się głosowaniem. Za było 17 radnych, 8 wstrzymało się od głosu.