Reklamówka radnego wzbudziła zainteresowanie na sesji. To była aluzja dla rajców z PO

Chcę zaznaczyć, aby dbać nie tylko o kulturę wypowiedzi, ale również o kulturę na stołach. Razi mnie, jak widzę reklamówki na stołach – wypalił w pewnym momencie na sesji rady miasta Michał Chmieliński.

"Weź ta reklamówka, to się źle kojarzy" - rzucił jeszcze na koniec wespół z radnym Andrzejem Wojaczkiem.

Radny niezależny zwrócił uwagę na miejsce, które zajmował Karol Szymura. Na swojej części ławy położył bowiem reklamówkę z Biedronki. Okazuje się, że znalazła się tam ona nieprzypadkowo. Posłużyła jako rekwizyt w momencie, kiedy radny PiS zabrał głos w dyskusji podatku od nieruchomości. Nie zgadzał się na podniesienie stawek.

Pan prezydent podnosi podatki od nieruchomości, od kiedy pamiętam, to sytuacja rok do roku. Młodzi ludzie do 26. roku życia mają 0 proc podatku PIT, to sytuacja bardzo dobra, ale to nie oznacza ona, że w takiej lub innej reklamówce mają setki tysiące złotych, by płacić miastu pieniądze – oznajmił, szeleszcząc przy tym reklamówką.

To była aluzja do ostatniej publikacji protokołów przez Prokuraturę Krajową, według których Michał Tusk – syn byłego premiera – miał przyjąć łapówkę od Marcina W. Pieniądze – 600 tys. euro – miały znajdować się właśnie w reklamówce z Biedronki. Ta informacja pojawiła się tuż po tym, gdy Newsweek opublikował głośny artykuł o współpracy Marka Falenty z rosyjskimi służbami. Biznesmen miał sprzedaż im nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele, które pogrążyły Platformę Obywatelską.

Karol Szymura w rozmowie z nami przyznaje, że miała być to subtelna aluzja dla radnych, ale nie przyniosła ona większego wydźwięku.

Co sądzicie o niecodziennym wystąpieniu radnego?