zamknij

Wiadomości

Mianował się Księciem Śląska, szarżował samochodem pod prąd. Rybniczanin jest dowodem, że z ciężkiej schizofrenii można wyjść

2023-04-10, Autor: 

Schizofrenia to poważne zaburzenie psychiczne mające wpływ na zachowanie, myślenie i emocje. Dokładne przyczyny tej choroby i nie zostały do końca poznane, jak dotąd nie ustalono jej konkretnej patogenezy. Rybniczanin chory na schizofrenię opowiedział nam o początkach i przebiegu leczenia choroby. Obecnie jest spełnionym i szczęśliwym człowiekiem.

Reklama

Istnieje kilka składowych, którym przypisuje się dużą rolę w jej rozwoju, na przykład: czynniki przed i okołoporodowe, nadużywanie środków odurzających oraz czynniki społeczne. Jednym z czynników zwiększonego ryzyka rozwoju schizofrenii jest również styl życia. Do innych, często wiązanych z rozwojem choroby, czynników zalicza się nadużywanie marihuany, czynniki społeczne, takie jak dorastanie w dużym mieście, a także wydarzenia w życiu danej osoby, które w przeszłości wywołały u niej silne emocje. Schizofrenia dotyka 1% Polaków.

1 na 100 osób jest chora na schizofrenię!

Przykładem jak można z ciężkiej schizofrenii wyjść na prostą i prowadzić szczęśliwe życie jest Seweryn z Rybnika, który opowiedział nam o całym procesie leczenia, który trwał kilka lat. 31-letni dzisiaj mężczyzna, jest inżynierem górnictwa podziemnego. Skończył studia na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, mając już zdiagnozowaną schizofrenię skończył studia podyplomowe na kierunku Terapeuta Środowiskowy.

Prowadził normalne życie, do czasu...

Wszystko zaczęło się w 2016 roku od rozwodu jego rodziców. Jednak przez kolejne dwa lata nie wiedział, że jest chory. Chcąc się odciąć od problemów w domu, wyjechał do pracy na Cypr.

- Planowałem tam rozpocząć nowe, lepsze życie. Wróciłem do Polski w listopadzie 2017 roku, ale już miałem podpisany kontrakt na kolejny sezon letni, zostawiłem nawet tam część swoich rzeczy. Przyjeżdżając ponownie na Cypr załamałem się, bo skradziono tam wszystkie rzeczy, jakie zostawiłem. Odczuwałem presję otoczenia, czułem się tam wtedy samotny i dostałem dość mocnej depresji. Nadal jednak nie wiedziałem, że to oznaki choroby schizofrenicznej. Po miesiącu wróciłem do Polski, odciąłem się od mediów społecznościowych, bałem się przyznać przed otoczeniem, do jakiej porażki doświadczyłem na Cyprze – wspomina pierwsze symptomy choroby, wówczas jeszcze niezdiagnozowanej.

Czuł się już źle, wiedział, że coś się z nim dzieje. Jednak nie przyznawał się przed ludźmi jeszcze, że coś jest nie tak. To trwało jakiś czas. W międzyczasie zmienił pracę, poznał dziewczynę i poczuł, że jest dobrze. Za dobrze i że coś się musi złego stać. Tak było… Miał bardzo dużo energii, mało spał, a z czasem pojawiły się używki i zaczęły się pojawiać pierwsze urojenia.

- Chciałem utworzyć Księstwo Śląskie, mianowałem się Księciem Śląska. Jeździłem pociągami do Katowic, myśląc, że to moje koleje. Chodząc ulicami Katowic nawoływałem do Powstania Śląskiego. Raz była sytuacja, że miejscowa grupa chłopaków mnie uciszała, szturchała. Wtedy uciekłem do sklepu i naprawdę się wystraszyłem. Nie liczyłem się z pieniędzmi, potrafiłem miesięcznie przepuścić 6 tys. zł. Przyszedł 11 listopada i obchody Dnia Niepodległości. Tam zaśpiewałem hymn Polski, wykrzykiwałem coś. Ubierałem się ekstrawagancko – oficerki, długi płaszcz i kapelusz – wspomina Seweryn.

Dziewczyna, kiedy zauważyła, że coś jest nie tak, chciała by od siebie odpoczęli. Jego świat się zawalił.

- Miałem takie myślenie, że jak ją wystraszę chęcią popełnienia samobójstwa, to do mnie wróci. To nie był dobry pomysł. Chodziłem po dachach, drabinach, kreowałem wtedy myśli samobójcze, aby ona do mnie wróciła. W końcu doszło do tego, że w domu odbyło się spotkanie rodzinne i wspólnie rodzina zadecydowała, że muszę się leczyć, bo coś się ze mną dzieje. O 3 w nocy wsiadłem do samochodu i jechałem na światłach awaryjnych, trąbiąc na kierowców aż do Gliwic. Tam znowu miałem urojenia, że jestem Księciem Śląska. Jeździłem pod prąd, zatrzymywałem kierowców i wówczas pojawiła się policja. Musiałem mówić im niedorzeczne rzeczy, bo postanowili wezwać pogotowie – opowiada.

Tak trafił do szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Jak zamknęły się za nim drzwi oddziału sanitariusze zabezpieczyli go pasami bezpieczeństwa, ponieważ stwarzał zagrożenie dla siebie samego oraz osób wokół.

- Pierwszych dwóch tygodni hospitalizacji praktycznie nie pamiętam, ponieważ byłem na dużych dawkach leków. Łącznie spędziłem w szpitalu dwa miesiące na leczeniu. Od początku miałem wparcie rodziny i znajomych. Teraz wiem, że to było dla mnie bardzo ważne – podkreśla mężczyzna.

Osobę z diagnozą schizofrenii, a nie schizofrenik

Teraz, gdy uporał się z chorobą chętnie opowiada o tym jak przebiegało leczenie, ale też podkreśla, że jego główną misją jest odczarowanie stygmatyzacji osób z diagnozą schizofrenii. Sewerynowi zaakceptowanie choroby zajęło rok. Wypierał fakt, że ma schizofrenię, nie interesował się tematem choroby, nie chciał czytać nawet nic na jej temat. Poddawał się po prostu terapii i leczeniu. Szybko się okazało, że leki, które przyjmował dawały skutki uboczne.

- Biorąc leki miałem skutki uboczne, a jednym z nich było obniżenie libido. Zacząłem wówczas samodzielnie odstawiać leki, co nie było dobre. Rodzina naciskała abym podjął też pracę. Zatrudniłem się, ale nie byłem na to gotowy. Byłem otumaniony lekami i po krótkim czasie zwalniano mnie z kolejnych prac. Nie dbałem o siebie, zostawiła mnie dziewczyna – przyznaje.

Cały czas był pod opieką psychiatry, jednak obecny lekarz „nie podpasował” mu i postanowił zmienić lekarza. To był dobry krok.

- Zmieniono mi również leki i wszystko zaczęło się powoli układać. Okazało się, że w krótkim czasie miałem już nawrót choroby, jednak szybka zmiana leków pomogła. Lekarz zaproponował mi zastrzyki zamiast tabletek. Raz w miesiącu iniekcję, później coraz rzadziej i obecnie biorę zastrzyk raz na trzy miesiące. Czuję się dobrze i jest to dla mnie wygodne, nie mam skutków ubocznych – zauważa mężczyzna.

Schizofrenia jest chorobą nieuleczalną. Można ją wyciszyć, jednak leki muszą być, przyjmować już na stałe. Seweryn pogodził się z chorobą, zaczął nawet zagłębiać się w jej charakterystykę. Dołączył do różnych grup tematycznych na Facebooku. I to tchnęło w niego nowe życie.

- Właśnie przez grupę wsparcia poznałem taki zawód jak asystent zdrowienia – wyjawia.

Czytaj kolejne strony:

Oceń publikację: + 1 + 58 - 1 - 11

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (5):
  • ~ 2023-04-10
    14:51:32

    7 43

    Czy jak czlowiek sie pomyli i wjedzie pod prad samochodem to jest chory na schizofrenie?
    Nie przesadzajmy.Za chwile za opsiusianie krzaka nas za aresztuja i zamkna w psychiatryku.

  • ~keraris421929 2023-04-10
    15:27:32

    2 9

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~grzegorz410 2023-04-11
    14:57:25

    2 1

    I pomyśleć że został akurat rylem.....

  • ~hub381 2023-04-11
    15:04:24

    4 3

    Wiem tylko na pewno że,za komuny mogli każdego zrobić schizofrennikiem i nie tylko. A przy obecnych rządzących można zachorować na schizofrenię i nie tylko.. Podam 1 szy lepszy przykłład-Tragedia Smolenska,dwukrotny wyuch trotylu a dowód wykonano na sardelkach lub jak kto woli na Oplerkach.

  • ~vitusyadolidze 2023-04-12
    08:47:56

    0 0

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5396