„Marshall - Pies do zadań specjalnych” jedzie do Hiszpanii dodać otuchy choremu Samuelkowi

Do tej pory na leczenie Samuela udało się zebrać ponad 1,1 mln zł. Brakuje jeszcze raz tyle, a do końca zbiórki pozostało zaledwie 2 dni. W poprzednich artykułach informowaliśmy Was, że chłopiec cierpi na najgorszą odmianę nowotworowu – neuroblastomę. Przyjął 4 cykle chemii i pojawiły się skutki leczenia. Samuelek ma podrażnioną śluzówkę układu pokarmowego. Nie jest w stanie jeść. Dostaje żywienie pozajelitowe. Ból jest nie do wytrzymania, dlatego jest na stałe podłączony do pompy, która dawkuje mu nieprzerwanie morfinę. Poza tym gorączkuje, więc dostaje dużo leków... Działają tylko okłady główki. Jest wycieńczony, głównie śpi.

>>Zbiórka na rzecz chorego Samuela<<

Rodzice nie załamują rąk. Wierzą, że przewrotny los jeszcze się odwróci. Temu chce dopomóc szereg wolontariuszy i ludzi dobrej woli. Wśród nich jest Sebastian Kozielski – mieszkaniec Krakowa, który rok temu postanowił przebrać się za psa Marshalla, postać z ulubionej kreskówki „Psi Patrol”. Z początku chciał w ten sposób pocieszyć ukraińskie dzieci uciekające przed wojną.

Już pierwszego dnia, kiedy wybuchła wojna zastanawiałem się, jak mogę pomóc, miałem wolne pokoje, w których mógłbym ugościć uchodźców, mogłem dołączyć do wieku akcji pomocowych i wspomóc jakimiś zakupami. Jednak przechodząc przez dworzec w Krakowie widziałem wiele dzieci, które uciekły ze swoich domów, szkół, placów zabaw - tak jak stali, z piłką w dłoniach, kilkoma reklamówkami rzeczy - dzieci były przerażone, niepewne jutra, zdezorientowane. Pomyślałem, że skorzystam ze swojego 30-letniego doświadczenia w wygłupianiu się i postaram się, żeby choć na chwilę zapomniały o tym całym złu i pokoloruję tą straszną w tamtej chwili rzeczywistość – wyjaśnił w jednym z postów na Facebooku.

Marshall spotkał się z tak żywym zainteresowaniem, że Sebastian zaczął otrzymywać prośby od zdesperowanych rodziców, których dzieci cierpią na poważne choroby. Zaczął uszczęśliwiać maluchy z Polski i Ukrainy. Teraz postanowił zrobić coś wyjątkowego:

RUSZAM DO HISZPANII! Widzieliście ostatnio filmik, który nagrałem dla Samuelka, który walczy ze złośliwą Neuroblastomą o wysokim stopniu ryzyka? Na końcu zapytał, czy do Niego przyjadę. Na drugi dzień, wszystko tak szybko się potoczyło, że właśnie wyruszam do Barcelony! Będę jechał 35 godzin autokarem i dotrę w poniedziałek o godzinie 10. Nie było możliwości samolotu, ze względu na wielką głowę Marshalla i brak lotów na ten czas, a decyzja musiała być szybka, bo od wtorku Sami będzie znów przyjmował chemię i jego samopoczucie będzie dużo gorsze – poinformował wczoraj w mediach społecznościowych.

Jak zaznacza Sebastian Kozielski, jedzie do chłopca, by dodać mu otuchy przed jego kolejną ciężką walką.

Mam też drugi cel. Swoją szaloną wyprawą, chcę zwrócić także uwagę na zbiórkę chłopca i dzięki zainteresowaniu mediów pomoc w zebraniu tak potrzebnych pieniędzy na dalsze leczenie. Całą wyprawę relacjonować będę na swojej grupie oraz na tym profilu. Myślę, że dużo będzie się działo, więc zapraszam serdecznie i liczę, że wirtualnie będziecie podróżować wraz ze mną! - dodaje.

Tak wyglądał pierwszy kontakt Marshalla z Samuelem. Chłopiec mimo bólu uśmiechnął się: