Do budżetu obywatelskiego wkroczyła polityka? Dwa projekty in vitro mogą być skazane na wzajemne pożarcie

Jeden budżet, dwa identyczne projekty

Trwa głosowanie mieszkańców w tegorocznym budżecie obywatelskim. Głosy rybniczan przełożą się na wybór tylko jednego projektu ogólnomiejskiego z największą liczbą głosów. Z ośmiu projektów biorących udział w głosowaniu, dwa związane są ze współfinansowaniem metody in vitro. To coś nowego w Rybniku, co może mieć realny wpływ na samych mieszkańców starających się o potomstwo.

Jeden z nich „In vitro dla Rybnika” zgłosił Robert Leśniak, a drugi - „Dziecko to nie tylko marzenie, TAK dla in vitro!” wyszedł z Rybnickiej Rady Kobiet. Oba projekty są bardzo podobne w swoich założeniach. Pierwszy pomysł opiewa na 2 mln 40 tys. złotych i według niego 85 par w Rybniku miałoby szansę skorzystać z 50-procentowego finansowania do procedury in vitro. Jedna para miałaby do wykorzystania trzy próby ze wsparciem 24 tys. złotych.

Z kolei projekt RRK został oszacowany na 874 300 zł i zakłada wsparcie maksymalnie 50 par. Każda z nich mogłaby liczyć również na trzy procedury ze wsparciem do 17 tys. złotych.

Rzecz w tym, że ciekawy pomysł może przepaść ze względu na zdezorientowanie głosujących, a oba projekty zostaną skazane na kanibalizację.

Do budżetu obywatelskiego wkroczyła polityka?

Jak to się stało, że w budżecie obywatelskim pojawiły się dwa projekty dotyczące finansowania in vitro? Hanna Kustra, przewodnicząca Rybnickiej Rady Kobiet mówi nam, że społeczniczki przez rok pracowały nad swoim projektem.

Pomysł podsunęły nam same mieszkanki Rybnika. Projekt powstał właśnie dzięki nim. Dla nas to wielkie zaskoczenie, że człowiek, który zajmował się innymi tematami, nagle wskoczył do tematu in vitro. Bardzo emocjonalnie do tego podchodzę, bo może to działać na szkodę projektu, ponieważ dopiero po pewnym czasie zorientowałam się, że ten człowiek startuje w wyborach. Należy do partii i promuje swój projekt przed kampanią wyborczą. Dla mnie to jest słabe. Gdyby to była osoba „no name” to w porządku, ale Lewica się z tym nie kryje i wspiera projekt swojego kandydata – mówi wprost Hanna Kustra.

Dowód znajdujemy na fanpage-u Nowej Lewicy Rybnik:

Znalazłam informację, że pan Leśniak jest wiceprzewodniczącym rady wojewódzkiej Lewicy na Śląsku. Nie wiedziałam o tym wcześniej. To jest budżet obywatelski. Nie powinna być w to zamieszana żadna polityka, żadna partia polityczna. Gdyby Robert Leśniak przedstawił projekt jako osoba bezpartyjna, to jeszcze bym zrozumiała. Gralibyśmy fair play to niech wygra lepszy – dodaje przedstawicielka Rybnickiej Rady Kobiet.

Wywołany Robert Leśniak podkreśla z kolei, że złożył projekt do budżetu obywatelskiego jako osoba prywatna, a nie jako reprezentant partii.

Można to zweryfikować w urzędzie miasta. Nie robię tajemnicy, że jestem działaczem Lewicy, nie ukrywam, że poseł Maciej Kopiec mnie wspierał, swoimi możliwościami, by uzyskać kluczowe informacje. Wielu rzeczy nie wiedziałem, dzisiaj wiem więcej. Jeżeli Hanna Kustra uważa, że upolityczniłem projekt, to niech jej będzie. Jak bym chciał mieć dziecko, a nie mam, to nie zastanawiałabym się, czy projekt ma podtekst polityczny lub religijny, ale bym skorzystał. Posiadanie dziecka nie ma barw politycznych, to jedyny mój kontrargument – zaznacza.

Była sugestia, który projekt jest lepszy?

Hanna Kustra nie ukrywa, że zdenerwowała ją jeszcze jedna sytuacja.

Robert Leśniak zadzwonił do mnie i zasugerował, żebym wycofała swój pomysł, bo jego projekt jest lepszy. Nic nie powiedziałam, bo ten projekt należy do wszystkich dziewczyn z Rybnickiej Rady Kobiet. To było dla mnie słabe.

Inaczej widzi to druga strona.

Rozmawiałem z Hanią i proponowałem, byśmy zrezygnowali z jednego projektu, ale wtedy nie miała czasu, by się spotkać i rozmawiać. Mówiła, że musi to uzgodnić z dziewczynami. Odzewu nie było. Nie powiedziałem wprost: zrezygnujcie z projektu, ale chciałem zaproponować rozmowę i ocenę, który projekt jest lepszy – tłumaczy.

Oby pomysły „się zabiją”

Nasi rozmówcy w jednym są zgodni. Głosy mieszkańców tak się podzielą, że żaden projekt nie wygra.

Ludzie są zdezorientowani. Rok siedziałyśmy nad tym pomysłem. Dla mnie to wielkie zaskoczenie, że człowiek, który zajmował się innym tematem, nagle „wskakuje” do in vitro – mówi zrezygnowana.

- Dla nas głos mieszkanek i mieszkańców to był kluczową podstawą, aby ten projekt zaistniał. Jesteśmy jako Rada Kobiet apolityczne. I przykre, że w czasie kampanii wyborczej wieszane są projekty budżetu Obywatelskiego. Mimo że mam serce po lewej stronie, jest to po prostu przykre. Mam nadzieję, że projekt przejdzie i mimo konfliktu, że zaistniały dwa projekty. Jeden z nich przejdzie i mieszkańcy w naszym mieście będą mogli z niego skorzystać, to jest teraz najważniejsze - mówi przedstawicielka RRK.

Z kolei Robert Leśniak przekonuje, że nie miał wiedzy, by Hanna Kustra miała podobny pomysł. Dodaje, że pierwszy złożył pomysł in vitro w rybnickim magistracie.

Złożyłem projekt, bo nie zależy mi na sławie, nie robię tego dla siebie, tak jak nie robiłem „Dnia Wcześniaka” dla swojej rozpoznawalności. Napisałem projekt, bo wiem, jaki to jest problem, nie mówi się o tym za głośno, a powinno się mówić – zaznacza.

Jednak zdaniem rybniczanki mało prawdopodobne było to, by kandydat Nowej Lewicy nic wcześniej o tym nie wiedział. W Rybnickiej Radzie Kobiet działa bowiem kandydatka do Sejmu.

Tymczasem problem z płodnością par nadal występuje, a nawet się pogłębia. Według WHO, niepłodność uznawana jest za chorobę społeczną. Zgodnie z szacunkami w Polsce problem dotyka nawet do 20 proc. par znajdujących się w wieku prokreacyjnym, tj. prawie 1,5 mln mieszkańców Polski. W Polsce około 2 procent par wymaga leczenia in vitro. Około 30 tys. par rocznie.

Głosowanie w budżecie obywatelskim potrwa jeszcze 3 dni.