Chcą postawić pomnik ofiar Tragedii Górnośląskiej

Czym była Tragedia Górnośląska?

Jak podkreślają działacze DURŚ, duża część mieszkańców Śląska nie wie czym była Tragedia Górnośląska.

Była to zbrodnia głównie Ślązakach, która zaczęła się w 1945 roku i trwała do 1956 roku. Opierała się na rabunkach, gwałtach, mordach i wywózkach do obozów koncentracyjnych pod administracją państwa polskiego. Ślązacy byli wtedy prześladowani ze względu na swój język i tożsamość - tłumaczy Prezes Demokratycznej Unii Regionalistów Śląskich, Józef Porwoł.

Katami Ślązaków byli zarówno żołnierze Armii Radzieckiej, jak i funkcjonariusze kształtującego się polskiego państwa komunistycznego. Józef Porwoł opowiada, że w regionie rybnickim, niestety bardziej było widać bestialstwo Polaków niż Rosjan.

Armia Czerwona jeszcze jakkolwiek trzymała dyscyplinę i w większości ograniczała się tylko do rabowania, a Polska już niestety nie. Państwo polskie przejęło nazistowskie obozy pracy, przez co zamiast zakończenia tragedii jaka działa się w tych miejscach zmieniono tylko właściciela i profil ofiar. W obozach na Górnym Śląsku zmieniło się jeszcze jedno: za czasów niemieckich były to obozy pracy, po 45 roku były to obozy pracy tylko z nazwy, gdyż śmiertelność dzienna wśród więźniów tego obozu była na podobnym poziomie jak w Auschwitz czy w radzieckich łagrach – mówi Porwoł.

Prezes DURŚ dodaje, że w Rybniku bardziej niż w innych śląskich miastach (Zabrzu, Chorzowie), dowódcy Armii Czerwonej starali się utrzymać dyscyplinę. Dochodziło do kradzieży i rabunków, ale gwałty były surowo karane. Po przejściu Rosjan to polskie władze dokonywały aresztowań i wywozów do obozu Zgoda w Świętochłowicach oraz częściowo do Związku Radzieckiego.

W obozie Zgoda katami byli właściwie sami Polacy ze służb porządkowych i ubecji, którzy pracowali dla tamtejszej polskiej władzy. Potem, kiedy zamknęli te obozy prześladowania – niestety - nie ustały. Do 1956 nadal trwały wywózki oraz prześladowania Ślązaków za mówienie w języku śląskim.

Józef Porwoł wie co mówi, bo prześladowania dotknęły bezpośrednio jego rodzinę, a dokładnie dziadka i ojca.

Starzik był zabrany z domu przez polskie służby i prowadzony w długim wielotygodniowym marszu. Nie wiadomo gdzie go prowadzili, gdyż pod Raciborzem uciekł. Na całe szczęście w Polsce po wojnie panował chaos administracyjny i potem już po mojego dziadka nie przyszli.

Ojciec Józefa Porwoła został aresztowany przez UB w 1948 roku pod pretekstem kradzieży, której nigdy mu nie udowodniono.

Z opowiadań Mamy wynika, że Tata wrócił do domu skatowany. Ale najważniejsze było to, że wrócił - opowiada rybniczanin.

Gdzie pomnik Tragedii Górnośląskiej w Rybniku?

Pomniki poświęcone Tragedii Górnośląskiej są już na terenie obozu Zgoda w Świętochłowicach czy Mysłowicach. Tablica pamiątkowa usytuowana jest też w Dębieńsku. W Rybniku takiego miejsca pamięci dotąd nie było.

Tragedia Górnośląska miała miejsce również w Rybniku i dotknęła wielu jego mieszkańców. Ofiary tej gehenny, jak i ich rodziny zasługują na swoje miejsce pamięci, zarówno fizyczne, jak i te w świadomości społecznej, gdyż wydarzenia te są przemilczane i wciąż mało znane - argumentuje wspierający zbiórkę, Krzysztof Szweda.

Pomnik ma powstać w Rybniku przy Placu Kościelnym. To miejsce symboliczne. W tym akurat miejscu zatrzymał się front radziecko-niemiecki na początku 1945 roku, a to właśnie wkroczenie Armii Czerwonej jest uznawane przez nas za początek tragedii Górnośląskiej.

Działacze DURŚ mają już projekt pomnika. Wygląda tak:

Na jego wykonanie potrzeba 18 tysięcy złotych. Finansowe wsparcie zadeklarowali już poseł Łukasz Kohut i senator Marek Plura, pomysł popiera też pisarz Zbigniew Rokita. Rybniczanie i mieszkańcy regionu mogą wpłacać datki na ten cel poprzez zbiórkę na portalu Zrzutka.

LINK DO ZRZUTKI: https://zrzutka.pl/z/tragedyjo-rybnik