zamknij

Wiadomości

Z lecznicy uciekły koty. Panie oskarżają weterynarza o niedbalstwo

2018-09-20, Autor: 

Czy jeden z rybnickich weterynarzy nie przykłada się w pełnionych przez siebie obowiązkach? Tak twierdzą rybniczanki, które odwiedziły naszą redakcję i opowiedziały o znikających kotach lub zaniedbanych zwierzakach opuszczających lecznicę. Z kontrolą poszli tam urzędnicy z rybnickiego magistratu.

Reklama

Dziwna ucieczka kota

Urząd Miasta w Rybniku otrzymał miesiąc temu skargę na lekarza weterynarii Jacka Żaka. Lecznicę weterynarza i magistrat w Rybniku wiąże umowa na wykonywanie podstawowej opieki weterynaryjnej, w tym sterylizację bezpańskich kotów.

Wspomniana wcześniej skarga dotyczy podejrzenia niedopełnienia obowiązków. Autorką pisma jest Natalia Korzon, która spotkała się z naszym dziennikarzem i opowiedziała o nieprawidłowościach w lecznicy przy ul. Miejskiej w Rybniku.

- Do zdarzenia doszło 13 sierpnia. Tego dnia zawiozłam dziką kotkę do sterylizacji. Nie była moją własnością. Kotka okociła się w drewutni na mojej działce, miała 3 małe koty, a je dokarmiałam. Zamierzałam się dalej opiekować, ale nie chciałam, żeby się dalej rozmnażała – mówi Natalia Korzon.

Nasza rozmówczyni oddała zwierzę do weterynarza, 17 sierpnia w południe zgłosiła się po odbiór kotki. - Pan doktor w swojej poczekalni wziął ode mnie transporterek i oświadczył, że kotkę mi zaraz przyniesie i że mam czekać w poczekalni. Po chwili wrócił z pustym transporterkiem i powiedział: „ja pani kota nie oddam, bo właśnie mi uciekł” - wspomina kobieta.

Pani Natalia długo szukała zwierzaka wokół lecznicy. To nic nie dało. - Podczas poszukiwań, na podwórzu doktora znalazłam dwie klatki. Były puste bez miski z wodą i jedzeniem. Były również bardzo czyste bez śladu pobytu w nich kota – zauważa, po czym dodaje. - Uważam, że lekarz popełnił błąd w wyniku którego kotki już nie odzyskam. Na działce mam dwie sieroty, które bez matki nie darzą sobie rady – kończy.

Déjà vu

To nie jedyna dziwna sytuacja, do której doszło w powyższej lecznicy. Taki sam przypadek spotkał Natalię Dzieżok ze Stowarzyszenia KOTewka. - Zadzwoniłam do lecznicy, chciałam się dowiedzieć, czy mogę odebrać już kota. W słuchawce usłyszałam, że to niemożliwe, bo zwierzę uciekło – mówi zdenerwowana kobieta.

Z kolei inna nasza rozmówczyni – Sabina Bielicka ma za złe lekarzowi, że ten oddał jej zwierzę znajdujące się w złym stanie. - Kot był mokry, w odchodach. Cały śmierdział. Wyglądał na zaniedbanego – wymienia.

Wszystkie trzy panie poznały się w internecie – z powodu tego, co dzieje się w rybnickiej lecznicy. Nasze rozmówczynie zauważają również, że klatki, w których trzymane są koty nie powinny być małe. - A takie są. Poza tym zauważyłyśmy coś jeszcze. W każdej zwierzęcej lecznicy czuć charakterystyczny zapach zwierząt. W gabinecie pana Żaka zabrakło tego elementu – dodają.

Kontrola

Zawiadomienie o niedopełnieniu obowiązków przez lekarza wpłynęło do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Śląskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. Skargę otrzymał również rybnicki magistrat, który zlecił kontrolę lecznicy.

- Potwierdzam, że do Wydziału Gospodarki Komunalnej UM wpłynęły skargi na warunki, w jakich rzekomo przetrzymywane są koty wolnożyjące, po zabiegu kastracji albo sterylizacji. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że część z tych zgłoszeń pochodzi od osób, które jak same przyznają, nie widziały gabinetu, a tylko słyszały lub wyczytały na portalach społecznościowych informacje o „rzekomo złym traktowaniu zwierząt” - zauważa Agnieszka Skupień, rzecznik magistratu.

Miasto zwróciło się pisemnie do weterynarza, który wykonuje tego rodzaju zabiegi z prośbą o wyjaśnienie. Ta sprawa jest w trakcie. - Ponadto w gabinecie dokonano dwóch niezapowiedzianych kontroli, w których trakcie ustalono, że: koty przetrzymywane są po zabiegu w klatkach przeznaczonych do tego celu (wielkość klatek 58,5x35,5x41 cm z wyjmowaną kuwetą), klatki są nowe, zaś sam gabinet jest nowy i czysty – mówi dalej Agnieszka Skupień.

Jak dalej tłumaczy nasza rozmówczyni, z rozmowy z weterynarzem wynika, że 90% kotów przynoszonych na zabieg stanowią koty udomowione - czyli koty, które nie powinny być poddawane zabiegom na koszt miasta. - Dlatego też wdrożona zostanie procedura weryfikująca dostarczane zwierzęta. Były przypadki, że koty do zabiegu przynoszone są na rękach, co w przypadku zwierząt wolno żyjących nie powinno mieć miejsca. Zdarzył się też kot rasowy – dowiadujemy się.

Lekarz w rozmowie z urzędnikami potwierdził dwie ucieczki kotów. - Incydent miał miejsce w trakcie przekładania zwierząt z klatki pozabiegowej do prywatnego transportera (w początkowej fazie świadczenia usługi dla Miasta), dlatego weterynarz zobowiązał się przekazywać zwierzęta w swoich klatkach – mówi Agnieszka Skupień.

Kontrola wykazała, że weterynarz stosuje szwy rozpuszczalne dla dobra zwierząt, aby koty nie wymagały powtórnych wizyt w gabinecie. Z kolei koty ze względu na porę roku (upały) były przetrzymywane w klatach, w cieniu na podwórku. - Według zapewnień lekarza, w okresie jesiennym i zimowym zwierzęta będą przetrzymywane w pomieszczeniu starego gabinetu (budynek wolno stojący) – dodaje na koniec rzecznik UM w Rybniku.

Weterynarz odpiera zarzuty

- Ciężko ustosunkować mi się do tak absurdalnych zarzutów, np. zbyt czysta lecznica lub brak jedzenia i wody w czystych klatkach bez kotów. Rozumiem, jakby ktoś miał pretensje, że kot po sterylizacji zdechł, co przy każdym zabiegu może się zdarzyć. Nikt nie miał do mnie zarzutów, jeżeli chodzi o merytoryczną część mojej pracy, czyli zdrowie kota i gojenie się ran po sterylizacji – mówi nam lekarz weterynarii Jacek Żak.

Nasz rozmówca przypomina, że zajmuje się sterylizacją kotów bezdomnych. - Mówimy tu o zwierzętach dziko żyjących, niemających właścicieli. Owszem, zawsze mogą być większe klatki, ale czy obecne są za małe? Moim zdaniem nie, urzędu miasta podobnie – dodaje.

Jacek Żak odnosi się również do ucieczek kotów. - W pierwszym przypadku pani przyniosła zwierzę w transporterze, w który kot rozwalił drzwiczki i uciekł. Konstrukcja klatki była tak słaba, że dla dzikiego zwierzęcia nie stanowiła problemu. Tak samo było w drugim przypadku. Pani z Kotewki była pewna, że to moja wina, a nie transportera. Pokazałem więc, jak da się łatwo wyważyć drzwiczki przy źle złożonym kontenerze – wyjaśnia nasz rozmówca i dodaje. - Dlatego zmieniłem procedurę w lecznicy – dzikie koty oddawane są w moich klatach do zwrotu. Od tego czasu jest już spokojnie – mówi.

W jaki sposób Jacek Żak tłumaczy stan kotów po zabiegach? Lekarz weterynarii przyznaje, że koty mogą oddawać mocz na stole zabiegowym, a także w klatach już po zabiegu. - Nie oszukujmy się, po trzech dniach kot może nie pachnieć kwiatkami. Nie ma jednak przymusu pozostawienia kota w klatce na ten czas. Opiekun może wziąć zwierzę od razu po zabiegu. Dla mnie ważniejsza jest rana i brak infekcji niż nieprzyjemny zapach. Szczerze powiedziawszy, jakbym wiedział, że tyle z tego będzie problemów z opiekunami kotów, prawdopodobnie nie zgłosiłbym się drugi raz, by sterylizować bezdomne koty. Wymagania opiekunów są co najmniej na poziomie prywatnej sterylizacji i opieki w klinice całodobowej – mówi na koniec nasz rozmówca.

Oceń publikację: + 1 + 50 - 1 - 31

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (22):
  • ~gadzeto 2018-09-20
    18:56:54

    67 54

    Polecam lecznice Pana Jacka Żaka. Super podejście do zwierząt od lat. Albo to jest pomówienie albo konkurencja.

  • ~kierowca bombowca 2018-09-20
    19:29:05

    83 32

    Jednej z Pań dobrze z oczu patrzy, drugiej obłed trzeciej wredota

  • ~ 2018-09-20
    19:49:24

    73 49

    Rozumiem, że powierzając zwierzę lecznicy jest 50%, że go nie zwrócą?
    Pies ucieknie drzwiami, kot wyskoczy przez wywietrznik a chomik dziurką od klucza?
    Dziwi mnie spokój tego pana i ludzi, którzy wierzą w te bajki uważając przy tym, że to normalne.
    Ciekawe co by było gdyby odstawiony do naprawy samochód odjechał z warsztatu i czy też nie byłoby żadnych konsekwencji? Dziwna reklama dla firmy.

  • ~Lukasz570 2018-09-20
    20:17:04

    44 33

    Pan Jacek to wspaniały weterynarz. Bardzo miły i zaradny. Uratował mi wiewiórkę burunduk ze stanu agonalnego. Serdecznie polecam Pana Jacka !

  • ~ 2018-09-20
    20:30:41

    71 10

    Genialny tytuł: "Z lecznicy uciekły dwa koty. Oskarżają weterynarza o niedbalstwo".
    Ciekawe gdzie te koty złożyły oskarżenie? A może ciągle jeszcze gdzieś siedzą i oskarżają? Kolejny raz zadaję pytanie: dlaczego redaktorzy portalu nie dbają o poprawność językową?

  • ~Czeremcha 2018-09-20
    21:46:26

    62 30

    Panie weterynarzu ... doskonale wszyscy w Rybniku wiedzą dlaczego chciał pan kastrować koty, za które płaci miasto... To, że nie ma pan dużo klientów widać po pustym parkingu, gdy wszedzie jest pełno.
    To niestety nie jest łatwy kawałek chleba, gdy wygrywa niska cena, a koty są dzikie.
    Zdecydujcie się właśnie czy były dzikie i uciekły dlatego czy były domowe?
    Pani Agnieszko z urzędu miasta. Osoby co łapią te koty czasami miesiącami je oswajają by były łagodniejsze i dały się złapać. Ale taka wiedza do ciepłego biurka nie dociera...
    W ogóle urząd traktuje ludzi co zajmują się zwierzętami w Rybniku jak śmieci, wystarczy zobaczyć jak uwielbiają to prywatne "schronisko".
    Panie Łukaszu Dwornik - proszę zrobić spotkanie z ludźmi, którym zależy na zwierzętach w Rybniku, dowie się Pan wielu rzeczy... Ja już na obecną ekipę na pewno nie zagłosuję. A jest takich ludzi naprawdę dużo ... Może się Pan zdziwić ...

  • ~Jennifer Pe 2018-09-20
    22:02:47

    32 34

    Polecam Pana Jacka, pomógł nam nie raz. Czy to podczas wizyty w lecznicy czy telefonicznie. Ma dużą wiedzę i chętny do pomocy zawsze. :)

  • ~Jennifer Pe 2018-09-20
    22:05:27

    33 29

    Dodam jeszcze, że lekarz pomoże o każdej porze czy to dzień czy noc. :)

  • ~slawek287 2018-09-20
    22:19:22

    21 62

    Też korzystałem z usług Pana Żaka i bardzo sobie chwalę:) A koty stworzenia wolnożyjące rozmnażają się wpadają pod auto i tak sie to kręci po co to kastrować cywilizacja sama zrobi z nimi porządek też mnie wkurza miauczenie po nocach ale niech se robią dobrze...też im sie należy

  • ~jurempus 2018-09-20
    23:17:44

    32 17

    te trzy pamie wyglądaja jak by cały swiat ich skrzywdził

  • ~ 2018-09-21
    01:06:51

    40 16

    "W każdej zwierzęcej lecznicy czuć charakterystyczny zapach zwierząt. W gabinecie pana Żaka zabrakło tego elementu" - ten zarzut to już jest wybitnie naciągany. W ogóle zastanawiam się co te dziwne panie, które z wyraźną dumą pozują do zdjęcia, chciały osiągnąć - rozgłos lokalny?

  • ~Antyk 2018-09-21
    06:42:04

    1 5

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~Antyk 2018-09-21
    07:59:39

    0 3

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~ 2018-09-21
    08:19:34

    8 10

    Dzień dobry. Mam pytanie do p. Natalii Korzon: "miała trzy małe kotki" "na działce mam dwie sieroty" - tp ile tych kotków w końcu było ?
    I pytanie drugie : Ile tysięcy złotych MIASTO RYBNIK przeznaczyło na zabezpieczenie bezdomnych zwierząt na rok 2018?
    Mam prawo przypuszczać, że to kwota niemała idąca w którąś setkę tysięcy.

  • ~ka22 2018-09-21
    09:01:34

    26 0

    Tak zupełnie na marginesie, kocicę, która ma młode najlepiej oddać do sterylizacji kiedy młode są już samodzielne.

  • ~marys76 2018-09-21
    10:06:06

    19 11

    Cóż za okropne bazyliszkowe spojrzenia tych kobiet !!! Starch się bać !

  • ~Olat Tobor 2018-09-21
    10:10:54

    32 7

    "Wymagania opiekunów są co najmniej na poziomie prywatnej sterylizacji i opieki w klinice całodobowej – mówi na koniec nasz rozmówca." Serio??? Ojej, co za jakieś "chore" wymagania.
    A za sterylizację bezdomniaków ten "pan weteryniarz" nie bierze pieniędzy? Pieniędzy miejskich, zatem nas, podatników.
    Jak widać, obowiązuję tu podwójne standardy opieki. Tam, gdzie można od właściciela wyciągnąć kupę kasy- to będzie właściwa opieka, a tam, gdzie więcej pieniędzy się nie da wyszarpać- to niech kot leży w odchodach. Dobrze wiedzieć, jakiego weta omijać.

  • ~Kobieta81 2018-09-21
    10:13:23

    34 7

    Dlaczego tak się oburzacie, że kobiety wniosły oskarżenie? Powierzyły w czyjeś ręce życie (kot to żywe stworzenie, czuje i cierpi jak człowiek, a sam skargi nie wniesie).
    Gdyby to przedszkolance uciekło dziecko byłaby afera na pół Polski. Lekarz weterynarii chyba powinien wiedzieć, że koty (w sumie każde zwierzę) mogą spanikować i się wyrwać. Jak zabezpieczył klinikę? A jak ktoś przyjdzie z jadowitym wężem? Nie jestem za szykanowaniem Pana Żaka chociaż kiedyś wmówił mi, że samiec królik jest samiczką....nie wiedział o podstawowej rzeczy jakim jest chowanie jąder w stresie i nigdy tam więcej nie poszłam ale o rzeczowe wyjaśnienie sprawy i powzięcie czynności naprawczych na przyszłość. Tyle.

  • ~Teilig 2018-09-21
    11:34:58

    22 4

    Ja nie polecam Pana Żaka. Może i jest miły ale to tyle o nim mogę dobrego powiedzieć. Mój pies zaczął sikać krwią diagnoza polegała na tym co ja powiedziałem bez zobaczenia psa i żadnego badania nawet jakiegokolwiek dotknięcia. Leczenie antybiotyk i witaminki. Po ok 9-10 miesiącach problem sie powtorzył ale ze zdwojona siła. Jak w koncu postanowiłem pojsc do innego weterynarza (nie powiem gdzie bo ktos oczywiscie powie ze to reklama i jakas ściema to co pisze) który przebadał mojego psa zrobił przeswietlenie to sie okazało ze ma tak duze kamienie ok 3 cm i to kilka to juz było za pozno. Jak Pan Żak od razu zbadałby mojego psa to wszystko inaczej by sie skonczyło a tak juz bylo za pozno na leczenie. Absolutnie nie polecam tego weterynarza bo jak ktos poszpera w necie to znajdzie pare takich przykladów.

  • ~Grzegorz Sosna 2018-09-21
    19:43:36

    8 4

    Moja psina ( suka owczarka kaukaskiego) żyje dzięki Panu Jackowi już ponad dwa lata. Duża narośl na sutku, trudny zabieg bo i pies to nie jest popierdółka tylko 60 kg wagi i wszystko przebiegło jak najbardziej ok.
    A że nie rozczula się w słowach tylko robi co do niego należy to przepraszam bardzo jakaś wada?
    Przed zabiegiem lekarz uczciwie przedstawił sytuację " pies nie jest już młody a właściwie jak na kaukaza to jest stary, koszt operacji nie jest mały więc niech się pan zastanowi, jeśli się pan zdecyduje to umówimy termin"
    Absolutnie nie odbierałem tego jako brak empatii do zwierzęcia tylko jako merytoryczną informację.
    Wizyty domowe także nie są problemem, obojętnie czy to szczepienie czy problem zdrowotny, jeden telefon załatwia temat.

  • ~Jolanta Taczek 2018-09-21
    21:27:36

    6 17

    Osobiście jesteśmy zadowoleni z usług tego weterynarza . Uratował nam jamniczka w stanie krytycznym . A te panie pewnie kombinują , no bo skoro koty bezdomne to co im tak zależy na nich ,taki kot da sobie radę . A te cwaniary pewnie swoje koty za darmo chciały wysterylizować.

  • ~Katarzyna Rasiak Harnasz 2018-09-25
    18:52:04

    1 1

    A ja przy tej okazji polecam "Puchatka" - najlepsza lecznica w mieście. Od lat chodzę tam z pasami, kotami, kiedyś koszatniczkami... Profesjonalnie i z uczuciem. ;)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5324