zamknij

Wiadomości

Sprawa „Szatana” z Nowej Wsi wraca ponownie na wokandę. Dlaczego?

2014-09-26, Autor: 
Proces Mateusza N. – skazanego za zabójstwo Anny i Brunona Pytlików z Nowej Wsi rozpocznie się od nowa. Sąd Apelacyjny w Katowicach podzielił wczoraj zdanie prokuratora, że kara dla „Szatana” jest nieadekwatna do popełnionego czynu. Tym samym wyrok został uchylony, a sprawa musi ponownie trafić do Oddziału Zamiejscowego w Rybniku Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Reklama

25 lat więzienia to za mało

Przypomnijmy: 22 stycznia 2014 roku Sąd Okręgowy w Rybniku wydał wyrok 25 lat pozbawienia wolności dla Mateusza N. oskarżonego o zabójstwo Anny i Brunona Pytlików z Nowej Wsi.

Prokurator i oskarżyciel posiłkowy domagali się jednak wyroku dożywocia. Sąd uznał jednak, że kara 25 lat pozbawienia wolności i przesunięcie okresu możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie z 15 na 20 lat odbywania kary, jest wystarczająco surowa. - Dożywocie ma na celu eliminację jednostki ze społeczeństwa. W przypadku Mateusza N. dostrzegliśmy 2 główne okoliczności łagodzące: początkowe przyznanie się do popełnionego czynu oraz młody wiek. Sąd uznał, że przy prawidłowej terapii w trakcie odbywania kary jest szansa na resocjalizację i na wdrożenie się oskarżonego do normalnego życia – mówiła po ogłoszeniu wyroku sędzia Aleksandra Odoj-Jarek.

Sąd nie zgodził się również z wnioskiem prokuratury o uznanie morderstwa Anny i Brunona Pytlików jako popełnionego ze szczególnym okrucieństwem. - Szczególne okrucieństwo jest „zarezerwowane” dla innych rodzajów zbrodni, związanych z dręczeniem, maltretowaniem, paleniem zwłok i kiedy zabójstwo było z góry zaplanowane przez sprawcę – tłumaczyła sędzia Aleksandra Odoj-Jarek. Zdaniem sądu, morderstwo w Nowej Wsi było na tle rabunkowym.

Z kolei licznie zgromadzona na widowni publiczność nie była zadowolona z wyroku. Mieszkańcy Nowej Wsi podkreślali, że Mateusz N. ani przez chwilę nie okazał skruchy i nie wierzą w jego resocjalizację. - Nie wyobrażam sobie, aby ten człowiek wrócił do społeczeństwa już za 20 lat. Prokuratura powinna odwołać się od wyroku – stwierdził oskarżyciel posiłkowy – Andrzej Pytlik. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule: „Zapadł wyrok w sprawie „Szatana” z Nowej Wsi”.

Prokurator wygrał apelację

Sprawa Mateusza N. trafiła do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. – Rozpatrzyliśmy wczoraj dwie apelacje. Obrońca oskarżonego kwestionował wyrok I instancji. Uważał, że istnieją okoliczności przemawiające na jego korzyść. Natomiast prokurator był zdania, że wymierzona kara była za łagodna – wyjaśnił Robert Kirejew, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

O co chodzi? SA nie rozpatrywał wątpliwości dotyczących samego wyroku, ale wymiaru kary. Sędzia Aleksandra Odoj-Jarek z Sądu Okręgowego wykluczyła bowiem zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, prokuratura – przeciwnie. – Przychyliliśmy się do apelacji śledczych, którzy uważali, że małżeństwo w Nowej Wsi nie zostało zabite równocześnie – dodał Robert Kirejew.

Tym samym „Szatan” był sądzony za jeden czyn. Prokuratura dowodziła jednak, że mężczyzna dokonał podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Jest to o tyle ważne, ponieważ zmieniłby się wyrok kary z 25 lat pozbawienia wolności na dożywocie. – W skrócie można powiedzieć, że prokurator wygrał sprawę. Jednakże Sąd Apelacyjny nie może wydać wyroku. Sprawa musi wrócić ponownie do Sądu Okręgowego w Rybniku z uwzględnieniem naszych zaleceń i rozpatrzeniem argumentacji prokuratora – wyjaśnił nasz rozmówca.

Termin następnej rozprawy jest jeszcze nieznany.

Zbrodnia, która poruszyła region

Przypomnijmy: z dokumentacji procesowej wynika, że do zbrodni doszło 23 czerwca między godziną 3:00 a 6:00 rano. Państwo Pytlikowie prowadzili bardzo ustabilizowany tryb życia – codziennie wstawali z łóżka ok. 4:00. Mateusz N. wiedział o tym i feralnego dnia postanowił to wykorzystać. Miał poważne problemy finansowe i przyszedł do znajomych sąsiadów po pożyczkę. Podczas rozmowy doszło do kłótni między seniorami a ich młodym sąsiadem. Mateusz N. wpadł w szał, doszło do rękoczynów. Niewielkiej postury mężczyzna maszynką do mielenia mięsa zmiażdżył twarz Anny Pytlik. Jej zwłoki znaleziono w wannie. Brunon Pytlik próbował się bronić. Zabójca zadał mu ciosy metalową chochlą i młotkiem. Uderzał tak mocno, że drewniana rączka młotka złamała się. - Anna Pytlik zmarła od szeregu rozległych obrażeń w obrębie twarzoczaszki. Bezpośrednią przyczyną śmieci Brunona Pytlika było uszkodzenie tętnicy szyjnej – opowiadała w styczniu sędzia Aleksandra Odoj-Jarek.

Na ciele ofiar biegli stwierdzili wiele ran kłutych i ciętych. A to oznacza, że zabójca używał jeszcze ostrego narzędzia, którego nigdy nie odnaleziono.

Po dokonaniu zbrodni Mateusz N. przeszukiwał szafki w całym domu. Znalazł torebkę z kosztownościami. Ukradł w gotówce 24 670 zł. Gdy opuścił dom Pytlików zachowywał się jak gdyby nic się nie stało. Wrócił do domu, zjadł śniadanie, pojechał z matką do sklepu. W kolejnych dniach zaczął realizować marzenia i życiowe plany: kupił perkusję, zaplanował trasę koncertową do Włoch, spłacił długi znajomym, których miał całkiem sporo.
Policjanci bardzo szybko nabrali podejrzeń co do „Szatana”. Zatrzymali go i przyznał się do zbrodni. Z czasem zmienił jednak zeznania – zaczął przedstawiać inną wersję zdarzeń. Twierdził, że stał się ofiarą spisku. Tłumaczył, że grupa zamaskowanych mężczyzn przywlokła go do domu Pytlików i kazała zostawiać odciski palców. Gdy śledczy obalali kolejne teorie przedstawiane przez podejrzanego, ten modyfikował swoje zeznania i przedstawiał nowe okoliczności zdarzenia.

Mateusz N. próbował ratować się wszelkimi sposobami. Wskazywał konkretne osoby, które – jego zdaniem – dopuściły się zbrodni. Wymieniał je z imienia i nazwiska. Żadne z tych pomówień się nie potwierdziły. Zmanipulował nawet współwięźniów w Zakładzie Karnym w Raciborzu. Przesłuchiwani więźniowie sprawiali wrażenie, jakby mieli przygotowane wcześniej zeznania. Przypuszczenia sądu się potwierdziły, gdy służba więzienna przechwyciła gryps, w którym Mateusz N. dokładnie instruował kolegę jak ma zeznawać na jego korzyść. Dla sądu kropką nad „i” był list matki oskarżonego do jednego z więźniów, w którym znalazły się sugestie jak adresat ma zeznawać.

Biegli sądowi stwierdzili, że Mateusz N. ma „nieprawidłową osobowość”, ale jest poczytalny. - Zdaniem sądu wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości. Mateusz N. to zdrowy, młody człowiek, który jest zdolny do oceny swojej sytuacji. Nie ma okoliczności wyłączających jego poczytalność. Nie stwierdzono choroby psychicznej i zaburzeń zwalniających go do odpowiedzialności za te czyny – podsumowała w styczniu sędzia Odoj-Jarek.

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~tomek-79 2014-09-27
    13:49:46

    14 0

    smierc za smierc po co mamy go utrzymywac

  • ~barnabas12 2014-09-27
    20:50:19

    0 0

    ;0

  • ~Kurz 2014-09-28
    00:12:40

    5 0


    Jak zabiył bez litości,
    A dowód na to mocie,
    To musi łon łodsiedzieć
    Cołki dożywocie.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5337