Sparing w błocie

28 stycznia, po 8-dniowym obozie w Kobyli, Energetyk ROW przegrał z III-ligowym Rakowem Częstochowa 1:7. Honorową bramkę, z rzutu karnego, strzelił Radosław Kożuchowski. – Widać było obciążenie po ciężkim obozie – próbuje wytłumaczyć postawę swoich podopiecznych trener, Piotr Piekarczyk. Tydzień później rybniczanie wypadli o wiele lepiej. Na boisku w Skoczowie pokonali Beskid 3:0. Dwie bramki zdobył Grzegorz Piełka. Trzecią dorzucił 18-latek - Marcin Wodecki.

Przez ferie piłkarze odbyli obóz dochodzeniowy, w którym wzięli udział zawodnicy z rocznika 1987. 15 lutego ROW spotkał się w Chorzowie z GKS-em Katowice. Po zaciętej walce wygrali katowiczanie 1:0. Trzy dni później przyszła klęska z V-ligowym Startem Mszana. Energetyk przegrał 3:6. – Powodem tak wysokiej porażki była katastrofalna gra w obronie, zwłaszcza bramkarzy – komentuje zdenerwowany Piekarczyk. Wczoraj jego podopieczni przegrali na boisku RKP z Przebojem Wolbrom (IV liga małopolska) 1:2. Honorową bramkę zdobył Wojciech Reclik. Warunki, w jakich przyszło grać piłkarzom, były katastrofalne. Piłka co chwilę stawała w błocie, co bardzo utrudniało dokładne rozgrywanie akcji. Kolejny mecz Energetyk rozegra prawdopodobnie w sobotę (25.02.) w Chorzowie z Walką Zabrze. - Nasze działania są jednak w dużej mierze uzależnione od pogody – mówi trener rybniczan.

Podobnie jak wyniki ostatnich meczów, tak i sytuacja kadrowa nie jest optymistyczna przed rundą wiosenną. Martwi to szczególnie opiekuna drużyny: - Raczej przesądzone jest odejście Malchera. Jeszcze nie wiadomo, co z Buchałą i Kosteckim. Jeśli pozostaną w Jastrzębiu, będziemy chcieli pozyskać w zamian Piksę i Miśkowca. Na domiar złego dwójka naszych podstawowych graczy – Paszenda i Święty, czeka na operację kolana – kończy zmartwiony trener.

Adam Doliba