Pieszy walczył o życie. Kierowca nic nie widział przez śnieg (wideo, foto)

Tragiczne to jest ,przechodzenie na czerwonym świetle!

~Kurt_Wallander - banery nic nie dają, przez zaśnieżoną szybę nic nie widać. Odnośnie powyższego filmu, to tak się kończy przechodzenie na czerwonym świetle... ;-)

Franek 7, Ty jesteś specjalnej troski. Idź być jeb...tym gdzie indziej. Po drodze zajrzyj do przepisów ruchu. I może trochę do książek z fizyki, sekcja aerodynamika, bo w czasie jazdy śnieg raczej zalega tylko na osłonie chłodnicy.

Kurt może nam wytłumaczysz jak to jest, że co roku coraz bardziej debilne i ostre przepisy a ilość wypadków nie tylko nie spada ale rośnie ? Może być z punktu widzenia aerodynamiki ;)

@Franek 7
Chłopie, gdybym robił zdjęcia takich aut, to byłbyś lżejszy o cały karton flaszek... nawet w grudniu zeszłego roku takiego delikwenta widziałem... Tak więc odkładaj już te flaszki...

Franek znów muszę się z Tobą nie zgodzić.
Prawo jady robiłem w 1988r (od tego czasu jeżdżę) i już wtedy był obowiązek tzw. przygotowania samochodu do jazdy, co obejmowało (i obejmuje nadal) usunięcie zalegającego śniegu z karoserii auta (i lodu z szyb).
W tamtych czasach ludzie raz, że byli bardziej mili w stosunku do siebie, to używali głowy nie tylko do tego żeby deszcz nie wpadał do korpusu :) i raczej nie było problemów z tym związanych.
Usunięcie śniegu z szyb (wszystkich) to oczywistość, ale śnieg na masce skutecznie utrudnia jazdę samemu sobie, a śnieg na dachu i tylnej klapie (w sedanach) utrudnia jazdę temu za mną.
Włączenie silnika w zimie na postoju tzw. rozgrzewanie to średni pomysł... chyba, że ktoś ma dużo wolnej gotówki i wymieni uszkodzone auto na nowe, bo rozgrzewanie to prosty sposób na przytarcie silnika (brak normalnego pełnego smarowania i długo rozgrzewający się silnik - szybciej się rozgrzewa pod obciążeniem jazdą).
Włączenie nawiewu też niewiele da, bo gdy silnik zimny to i powietrze zimne... chyba, że ma się podgrzewaną elektrycznie szybę lub webasto.
Jazda nagrzanym samochodem podczas opadów (np. w korku) nie spowoduje zalegania śniegu, bo samochód oddaje ciepło z wnętrza i śnieg się topi... chyba, że stoisz dłużej, to samochód się wyziębi i śnieg zalegnie na nim.
Wtedy niestety trzeba znów odśnieżyć... sory taki mamy (czasem) klimat... i to często wtedy wielu kierowców "zapomina" o ponownym przygotowaniu do jazdy.
Niestety ludzie pędzą coraz bardziej, bardzo się spieszą, wciąż brakuje im czasu i mają gdzieś swoje bezpieczeństwo, ale to jeszcze pół biedy gdy taki cymbał walnie w drzewo lub wpadnie do rowu, gorzej jak kogoś potrąci lub wjedzie w inne auto.
Problem polega na tym, że my Polacy mamy w sobie gen nieśmiertelności i wszystko wiemy lepiej, na dodatek w du...e mamy prawo i efekty są widoczne.
Jak do takich nas dotrzeć ? czasem może przez kieszeń... choć może nie od razu tak drastycznie (3000zł).
Oczywiście samo podnoszenie mandatów w nieskończoność nic nie da, tu musi być nieuchronność kary czyt. więcej patroli i kontroli celowych - nie na widzimisię czyli bez powodu - a nie akcyjnego działania (znicz, pasy, pieszy, trzeźwy poranek itd).
W końcu policjanci nie biorą kasy co 2-3 miesiące tylko co miesiąc, więc powinniśmy wymagać żeby zajęli się tym co należy do ich obowiązków, a nie bezsensownym jeżdżeniem czy wcinaniem fast foodu na Wiśniowcu.
Jest przecież baza kierowców i policja ma dostęp do "akt" każdego kierowcy i doskonale wie jakie winy ma sumieniu kierowca, więc może za pierwsze przewinienie warto by dać upomnienie i odnotować to w bazie.
Za następne takie samo przewinienie nie powinno być litości i pełna kwota mandatu do zapłaty bez żadnych widełek... nauka czasem kosztuje.