Czy zdarzy się cud?

       Piłkarze Energetyka przystąpili do sobotniego spotkania w roli faworyta. Chcąc utrzymać kontakt z liderem z Żywca musieli wygrać z Górnikiem, który także bardzo potrzebował punktów. Drużyna z Pszowa zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli i jest zagrożona spadkiem do V ligi.
       Spotkanie przy ulicy Gliwickiej rozpoczęło się z 10-minutowym opóźnieniem. Powodem takiej sytuacji była ulewa, która nawiedziła Rybnik przed godziną 20:00. W związku z tym na boisku pojawiły się liczne kałuże, w których co chwile lądowała nie tylko piłka, ale także zawodnicy obu drużyn.

       Początek meczu to dwie groźne akcje rybniczan. Wpierw w zamieszaniu podbramkowym w dobrej sytuacji piłki nie przejął Kacprzak, a po kilku minutach groźny strzał z woleja Dzięgielowskiego wypiąstkował bramkarz gości. Chwilę później pszowianie zainicjowali akcję, w której dużym refleksem wykazał się Skrocki, wybijając w ostatniej chwili piłkę spod nóg napastnika Górnika. W pozostałych minutach pierwszej połowy obie drużyny starały się oddawać strzały z dystansu, które przy ciągle padającym deszczu mogły zaskoczyć bramkarza rywala. Próby te jednak spełzły na niczym. Do przerwy 0:0.
       Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla gospodarzy. Po rzucie wolnym z prawej strony boiska do piłki wyskoczył Błaszczyk, który tylko lekko dotknął ją głową. Na tyle sytuacja ta zmyliła Skrockiego, że piłka wylądowała w siatce rybniczan. Energetyk ruszył do odrabiania strat, ale akcje Buchały i Szewieczka nie przyniosły wyrównania. Ładnie do gry wprowadził się Nowak, jednak i jemu zabrakło szczęścia w decydujących momentach. Próbował również Malcher. Jego strzał z 20 metrów minimalnie minął lewy słupek bramkarza gości. Końcówka spotkania to desperackie ataki gospodarzy, którzy nie zdołali już stworzyć żadnej groźnej akcji. Energetyk przegrał 0:1. Pszowianie mecz kończyli w dziewiątkę, gdyż za brutalną grę sędzia wyrzucił z boiska Glenca i Pielę.

       Przegrana z Górnikiem praktycznie przekreśliła szanse zajęcia pierwszego miejsca w tabeli przez piłkarzy z Rybnika. Koszarawa ma 6 punktów przewagi na ROW-em i wszystko wskazuje na to, że to ona powalczy w barażach o III ligę z Rakowem Częstochowa. Jedyną szansą dla Energetyka jest porażka piłkarzy z Żywca w dwóch ostatnich kolejkach – za tydzień z Górnikiem w Pszowie i na koniec sezonu u siebie, w bezpośrednim spotkaniu, z rybniczanami. Sytuacja taka wydaje się mało prawdopodobna, ale cóż, cuda czasem się zdarzają...


Po meczu powiedział:
Piotr Piekarczyk, trener Energetyka ROW Rybnik:
       Niestety warunki dziś były bardzo trudne. Ciężko w takiej sytuacji pograć z drużyną, która gra głęboko w defensywie. Drużyna z Pszowa nie miała nic do stracenia. Wiedziała, że musi wygrać, jeśli chce myśleć o wyjściu ze strefy spadkowej.
       Ostatnie spotkania u siebie niestety nie wyglądały tak, jakbym sobie tego życzył. Nasze mecze wyglądały jak walenie głową w mur. Wydaje mi się, że chłopcy nie wytrzymali presji w obecnej sytuacji. Było widać chęci, ale pojawiło się też dużo nerwowości.


Energetyk ROW Rybnik – Górnik Pszów 0:1 (0:0)

Energetyk ROW Rybnik: Skrocki - Malcher, Skorupa (46 min. - Święty), Kacprzak, Piekarczyk - Kostecki, Dzięgielowski, Reclik (60 min. - Nowak), Procek (64 min. - Kożuchowski) - Buchała (58 min. - Piełka), Szewieczek

Bramki: Błaszczyk (52)
Kartki: dla Energetyka: Nowak, Buchała, dla Górnika: Glenc (dwie żółte), Piela (czerwona)



XXVIII kolejka:

Adam Doliba
zdj. Bartosz Anioł