zamknij

Wywiady

W Rybniku wszyscy siedzą cicho

- Nie umiem zrozumieć jaka jest koncepcja miasta na wydatkowanie środków dla organizacji pozarządowych. Z rozstrzygniętych w grudniu konkursów wynika, że środki w dziedzinie „pomoc społeczna” otrzymały tylko kluby sportowe i parafie. Czy to znaczy, że w Rybniku nie ma problemów społecznych?


- pyta Piotr Masłowski – dyrektor Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych w Rybniku.

 

 

Kiedy i po co zostało powołane Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych?


CRIS formalnie powstał w maju 2002 roku. W największym skrócie można powiedzieć, że organizacja została powołana po to, by pomagać innym organizacjom. CRIS stworzyli w większości ludzie, którzy wcześniej związani byli ze stowarzyszeniami w Rybniku oraz powiecie wodzisławskim, a także urzędnicy, którzy interesowali się tematyką organizacji pozarządowych. Bezpośrednim przyczynkiem powstania CRIS było zakończenie w powiecie wodzisławskim projektu „Wspólnota” finansowanego przez Brytyjczyków. Po tym projekcie pozostała m.in. grupa ludzi, która dalej chciała się realizować przez pracę w stowarzyszeniach.


W jaki więc sposób CRIS pomaga innym organizacjom?


Zgodnie z naszą misją pomagamy w pozyskiwaniu źródeł finansowania dla projektów o tematyce społecznej, zagospodarowania wolnego czasu itp. Poza tym świadczymy bezpłatne porady księgowe, prawne i wszystkie inne, których przychodzące do nas stowarzyszenia potrzebują.


A z czego sam utrzymuje się CRIS?


W głównej mierze, bo w ponad 90%, z funduszy europejskich pozyskiwanych na realizowane przez nas projekty. Resztę naszego rocznego budżetu uzupełniają darowizny i pozyskane granty z budżetu państwa, czy samorządu wojewódzkiego. Żeby uzmysłowić o jakich kwotach rozmawiamy dodam, że nasz zeszłoroczny budżet wyniósł około 1,5 miliona złotych. Do realizacji projektów zatrudnialiśmy 11 osób.


Które z realizowanych projektów były najważniejsze?


Wszystkie projekty były - moim zdaniem - ważne, ale dwa szczególnie. Pierwszy, to inkubator dla organizacji pozarządowych realizowany w ramach Programu Equal. Drugi, to praca z ośrodkami pomocy społecznej z województwa śląskiego, polegający na wdrażaniu metodologii „calowej”, czyli Centrum Aktywności Lokalnej. Istota metodologii „calowej” polega na tym, aby zachęcić osoby korzystające z pomocy do społecznej do tego, aby swoje problemy starały się rozwiązywać sami, przy pomocy najbliższego otoczenia. Takie rozumowanie jest o tyle ważne, że takie projekty chętnie wspiera poprzez dotacje Unia Europejska.


Po pierwszym okresie wdrażania w Polsce funduszy strukturalnych Unii Europejskiej w latach 2004-2006 nasuwa się taki wniosek, że pieniądze na infrastrukturę rozchodzą się „na pniu”, a brakuje chętnych na projekty miękkie, finansowane choćby z Europejskiego Funduszu Społecznego. Czy Polacy nie czują potrzeby inwestowania w zasoby ludzkie?


Nie do końca. Fakty są takie, że te środki zostały w pełni wykorzystane. Rzeczywiście jednak, zainteresowanie tymi środkami było i jest mniejsze niż pieniędzmi na infrastrukturę, czy na inwestycje dla przedsiębiorców. Poza tym nasi samorządowcy, zwłaszcza ci na Śląsku, wyznają stereotyp, że zbawią ludzi infrastrukturą. To się oczywiście nie stanie, bo tutejszych ludzi na rynku pracy trzeba przebranżowić, zmienić ich myślenie. A jeśli już realizowany jest jakiś projekt przez samorządy, to z reguły jest on mało ciekawy. Bardziej kreatywne są stowarzyszenia, ale z kolei im brakuje potencjału, aby móc realizować unijne projekty. Organizacja, której budżet wynosi 20 tysięcy złotych nie ma szans na wsparcie z Unii, bo jest niewiarygodna.


A czym powinno się cechować dobre, modelowe stowarzyszenie, zdolne do pozyskania unijnych środków?


„Dobre” nie wiem. Wiem, jak powinno wyglądać profesjonalne stowarzyszenie. I tutaj ważna uwaga: utarło się w naszym społeczeństwie, że praca w stowarzyszeniu, to praca za darmo. Tymczasem, jeśli ktoś robi coś społecznie, nie poświęca się temu w całości, nie robi tego dobrze. W Polsce tylko 1% pracujących zatrudnionych jest w sektorze organizacji pozarządowych. Na drugim biegunie Unii Europejskiej są Holandia i Irlandia, gdzie w tym sektorze pracuje aż 15% społeczeństwa. Mówię o tym dlatego, że podstawą działania profesjonalnego stowarzyszenia jest zatrudnienie kadry, która będzie misję organizacji realizować zawodowo. Takie stowarzyszenie powinno mieć też bazę w postaci siedziby i sprzętu, która pozwoli jej funkcjonować w stylu organizacji komercyjnych. Proszę pamiętać o tym, że grantodawca nie pozwoli sobie na przekazanie kilkudziesięciu tysięcy euro stowarzyszeniu, które nie ma profesjonalnej kadry i odpowiedniego zaplecza.


Proszę wymienić te organizacje z naszego subregionu, które prócz CRIS działają według przedstawionego przez pana modelu?


Nie ukrywam, że nasz subregion w tego typu organizacje jest stosunkowo ubogi. Na pewno taką organizacją jest Fundacja Elektrowni Rybnik. Ta fundacja, mimo, że ma bogatego mecenasa, nie zamyka się i prowadzi działalność gospodarczą, a także skutecznie pozyskuje granty na realizację przeróżnych projektów. Można powiedzieć, że działa na wzór wielu podobnych fundacji z krajów Unii Europejskiej. W samym Rybniku wymieniłbym jeszcze dwie młode organizacje na dorobku, które dobrze się zapowiadają: Stowarzyszenie Inicjatyw Młodzieży oraz Stowarzyszenie Oligos zajmujące się pomocą dla dzieci niepełnosprawnych. W naszym regionie wyróżnia się jeszcze Stowarzyszenie Tęcza z Raciborza i prowadzące noclegownię w Przegędzy Stowarzyszenie Brata Alberta.


Kiepsko u nas również z wolontariatem. W utworzonym przy CRIS Centrum Wolontariatu brakuje zarówno chętnych wolontariuszy, jak i instytucji, które chciałyby z korzystać z ich pomocy. Czemu wolontariat jest u nas tak mało popularny?


Nie wiem. Dodam, że statystyki wskazują, że na Śląsku wolontariuszy jest jeszcze mniej niż w innych regionach Polski. Być może pokutuje u nas myślenie, że za darmo pracuje tylko frajer. Tymczasem młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, że doświadczenie nabyte poprzez wolontariat może pomóc im w ich karierze zawodowej. Dziwi też, że na Śląsku bierni są młodzi emeryci, którzy przecież mogliby się w ten sposób realizować. Zdaje sobie sprawę również z tego, że brakuje promocji wolontariatu w ogóle, ale również naszego Centrum Wolontariatu.


Co roku na przełomie grudnia i stycznia w Rybniku wybuchają głosy niezadowolenia wynikające z podziału dotacji dla organizacji pozarządowych przez Gminę Rybnik. Czy pan również ma zastrzeżenia do procedur i dokonywanych w magistracie wyborów?


Wiele i to poważnych. I to nie chodzi tylko o to, że jakieś organizacje są niezadowolone – zawsze będą jacyś niezadowoleni, bo środków zawsze będzie mniej niż jest potrzebnych.


No to zacznijmy od tego, czy wielkość przeznaczanych przez miasto środków na dotacje jest według pana satysfakcjonująca?


Miastem o podobnej liczbie ludności w naszym wojewódzkie oraz strukturze – mam na myśli rozbicie na dzielnice, jest Ruda Śląska. W budżecie tego miasta na granty przeznacza się 6 milionów złotych, a w Rybniku 3,5 miliona. Jest więc dysproporcja. Niemniej uważam, że kwota przeznaczana przez Rybnik jest na średnim poziomie. Problem w tym, że w tej ogólnej kwocie występuje pewnego rodzaju przekłamanie, bo jedno ze stowarzyszeń – Rybnicki Klub Motorowy kiedyś otrzymywał z tej puli milion, a obecnie prawie pół miliona złotych. W tym kontekście powtarzany ostatnio przez prezydenta argument, że środków dla stowarzyszeń jest za dużo, uważam za chybiony.


Co jeszcze nie podoba się panu w polityce miasta?


Przede wszystkim nie wiem, jaka jest koncepcja miasta na wydatkowanie środków dla organizacji pozarządowych. Zresztą tego chyba nikt nie wie. Z rozstrzygniętych w grudniu konkursów wynika, że środki w dziedzinie „pomoc społeczna” otrzymały tylko kluby sportowe i parafie. Czy to znaczy, że w Rybniku nie ma problemów społecznych? Czy może inne organizacje nie wnioskowały o nie? Tego niestety nie wiadomo. Sami jako CRIS staraliśmy się o środki dla projektu diagnozy społecznej dla miasta Rybnika. Na ten projekt dostaliśmy dotację z Unii i szukaliśmy uzupełnienia budżetu. Dotacji z miasta nie otrzymaliśmy i jestem w stanie oczywiście to zrozumieć. Problem w tym, że nie wiem dlaczego nie otrzymaliśmy dotacji. W konkursach organizowanych przez instytucje europejskie, czy nawet samorząd wojewódzki, w każdym przypadku wnioskodawca otrzymuje uzasadnienie, dlaczego odmówiono udzielenia dotacji. Niestety, w Rybniku nikt nie raczy informować czemu dany projekt nie zyskał uznania.

Moje zastrzeżenia budzi też procedura wyboru projektów. W komisji konkursowej zasiadają tylko urzędnicy i radni. Tymczasem inne samorządy stosują praktykę zapraszania przedstawicieli właśnie organizacji pozarządowych. Ten mechanizm zwiększa przejrzystość wyboru. U nas podobno wyglądało to tak, że poproszeni radni nie mieli okazji wnikliwego zapoznania się z wnioskami. To ewidentna manipulacja! Sama możliwość zapoznania się z wybranymi projektami to za mało! Przecież żeby mieć skalę porównawczą trzeba zapoznać się z wszystkimi projektami. Dodatkowo, członkowie komisji działali pod presją czasu, bo prezydent chciał, aby konkursy były rozstrzygnięte jeszcze w grudniu. Trochę mnie to bawi, bo wśród wszystkich wnioskodawców były może ledwie 2, 3 organizacje, które tych środków potrzebowały od 2 stycznia.

Ta niejasna procedura wyboru projektów wskazuje jeszcze na coś innego. Za mały, za słaby jest aparat urzędniczy, który zajmuje się realizacją tychże konkursów. A przecież to zadanie własne miasta na prawach powiatu, jakim jest Rybnik. Zastanawiam się, czy miasto pozwoliłoby sobie tak lekceważyć zadania własne z innych dziedzin?

Inną złą praktyką jest obcinanie budżetów projektów. Na przykład organizacji, która wnioskuje o 100 tysięcy złotych, w Rybniku przyznaje się tylko 20 tysięcy. W efekcie nasze stowarzyszenia nauczyły sie sztucznie pompować swoje projekty. Ten zły nawyk przenoszą na inne programy, np. unijne i wtedy dostają „po łapach”. A to dlatego, że Unia najczęściej albo dotuje cały projekt, albo w ogóle.

Wiele kłopotów i niejasności występuje też w rozliczaniu dotacji. Przykre doświadczenia związane ze współpracą z rybnickim magistratem powodują, że wiele organizacji zniechęca się do pozyskiwania środków z innych programów. W efekcie Rybnik to miasto, w którym tutejsze stowarzyszenia mają w swoich budżetach bardzo niski odsetek środków pozyskanych z funduszy zewnętrznych. CRIS prowadzi monitoring tych środków i mamy na ten temat wiarygodne informacje.


Mówi pan, że nie wie jaka jest filozofia miasta w kwestii wspierania stowarzyszeń, ale przecież każdy samorząd powinien mieć program współpracy z organizacji pozarządowymi...


Tak, i on w Rybniku jest, ale zawarte tam ogólnikowe sformułowania de facto do niczego nie zobowiązują. Natomiast do paradoksalnych sytuacji dochodzi w poszczególnych sferach. Na przykład w mieście przyjęta została jakaś strategia rozwoju sportu. W owej strategii określono, jakie dyscypliny sportu powinny być wspierane. Tymczasem wyniki konkursów grantowych nijak mają się do tych priorytetów. Obawiam się, że o takich, a nie innych wynikach konkursów nie decydują racjonalne przesłanki, a wpływy konkretnych środowisk.


Wątpię jednak, aby sytuacja w Rybniku różniła się znacząco od innych samorządów.


Różni się tym, że w Rybniku nikt o tym nie mówi. W ościennych miastach niezadowolone organizacje mówią o problemach otwarcie i publicznie domagają się np. udoskonalenia procedur rozstrzygania konkursów. W Rybniku wszyscy siedzą cicho.


Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Wacław Wrana



Piotr Masłowski – urodził się w 1977 roku w Rydułtowach. Absolwent politologii na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach (2001). Pracował w firmach: PKP, TuiR Warta, Urzędzie Miasta Radlin, Starostwie Powiatowym w Rybniku. Od 2002 roku związany z Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych (od 2006 roku dyrektor zarządzający).

Działa w kilku stowarzyszeniach. Mieszka w Rybniku. Żonaty, dwójka dzieci (5-letni syn i 6-miesięczna córka). W wolnych chwilach chodzi do kina i czyta literaturę iberoamerykańską. Lubi spacery z psem.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (5):
  • ~cige 2008-01-18
    08:35:00

    0 0

    Pan Piotr ma rację. Problem społeczny istnieje i to duży. Dziś w Rybniku są tylko odpowiednie instrumenty wsparcia ale tylko do wybranych. Poza tym nie podoba mi się sposób postępowania pewnych osób które do tej pory wydawało się że postepuja inaczej. Należy stworzyć odpowiednie instrumenty wsparcia w postaci lokalnej agencji rozwoju której Rybnik nie ma. Problematyka finansowa, inwestycyjna, funduszy i społeczna jest mi znana, więc zapraszam na parter.

  • ~Arteks 2008-01-18
    12:02:37

    0 0

    Zgadzam się, że pieniądze na granty w wielu przypadkach są rozdawane nie zawsze mądrze i roztropnie. Jak sobie czytam w GR listę grantów co roku to przecieram oczy ze zdumienia na jakie bzdury idzie kasa. Naprawdę szkoda, że na poważniejsze projekty nie ma a są np. na jakieś parafialne imprezki. Co do żużla to nie ma się aż co na to tak oburzać. Na zawody żużlowe przyjeżdżają ludzie z całego Śląska - to już urasta do miana turystycznej atrakcji Rybnika i miasto musi w pewien sposób tę atrakcję pielęgnować.

  • ~kedlaw 2008-01-21
    08:21:19

    0 0

    Chciałbym zwrócić uwagę na to , że zawsze będą niezadowoleni z rozdziału czegokolwiek. Zawsze można podzielić sprawiedliwiej , równiej. Zakładam , że i stu Panów Piotrów miałoby z tym problem. Nudzi krytyka dla samej krytyki, której celem
    jest parcie na media. Dziwnym trafem Pan Piotr ma inicjatywę zawsze post factum.
    POOOOOOOOOOOzdrawiam.

  • ~Jozin 2008-01-22
    07:37:08

    0 0

    Panie Kedlaw. Nie chodzi o to żeby wszyscy byli zadowoleni i było „równiej”, ale żeby było uczciwie i przejrzyście. Żeby kryteria były jednakowe dla wszystkich. Aktualnie niewiadomo jak to się odbywa, ale wszelka krytyka Pana nudzi.
    Był kiedyś taki ustrój – realny socjalizm – tam się nie krytykowało tylko się budowało. Skutki tego budowania będę odczuwalne jeszcze przez pokolenia. Tęskno Panu do tego?
    PS. Tekst powinno czytać się ze zrozumieniem. To trudna sztuka, ale można ją opanować.

  • ~wojtek144 2011-01-09
    16:47:26

    0 0

    Pan Piotr nie wspomna w wywiadzie że zaczoł bawić się w politykę. Jego stowarzyszenie miało stać się trampoliną do obsadzenia wysokich stanowisk w UM Rybnik. Brzydko się Pan bawisz, brzydko.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5513