zamknij

Wywiady

Teatr daje szansę

W kontaktach z młodymi ludźmi staram się nie być despotyczna, pozwalam im na samodzielność, wskazując tylko różne drogi do wyboru. Uważam, że aby się otworzyć - a o to w teatrze chodzi, trzeba mieć swobodę. Aby pracować z młodzieżą trzeba chcieć z nimi rozmawiać o tym co ich interesuje, trzeba ich kochać i rozumieć

- mówi reżyserka Jadwiga Demczuk – Bronowska.

Jaka jest obecnie sytuacja Rybnika jeśli chodzi o sferę kulturalną? Czy możemy mówić o pewnego rodzaju stagnacji?

W porównaniu do innych miast, Rybnik nie jest prowincją kulturalną. Czytuję czasami opinie i komentarze malkontentów na forum rybnickich portali, ale uważam, że na poszczególne wydarzenia kulturalne trzeba umieć i chcieć dotrzeć, każdy może znaleźć coś dla siebie – jeżeli będzie dobrze szukał! W Rybniku można uruchomić własną aktywność (wystarczy przyjść do placówki kultury z ciekawym pomysłem!), ale także dołączyć się do działającej już artystycznej grupy, korzystać z tego, co już powstało. Czasem warto wychylić się poza własne osiedle, żyjemy w mieście wielu animatorów kultury, a różne lokalne media informują o ofertach repertuarowych. Malkontenci tylko krytykują. ale sami nie ruszą się i nie pokażą jak można coś zrobić lepiej. Spójna z tym jest słaba frekwencja na wielu interesujących imprezach. Chociaż np. na Dyskusyjny Klub Filmowy przychodzi mnóstwo ludzi w różnym wieku. Zawsze - z niekłamaną radością - mówię mężowi (Wojciech Bronowski - założyciel DKF - przyp. red.): "Patrz, kto przychodzi – jak dużo młodych ludzi!". Okazuje się, że oni wiedzą, czytają recenzje, znają ten tytuł, interesują się nie komercyjnym kinem. Im się chce zrzucić ciepłe kapcie i iść na film czy sztukę.

Sztuki teatralne w Rybniku nie zawsze cieszą się takim powodzeniem, jak powinny. Czasem gdy na deskach Teatru Ziemi Rybnickiej pojawia się coś naprawdę wartościowego, to wówczas przychodzi tylko garstka ludzi – stałych miłośników teatru.

Z pewnością w dużych miastach posiadających stałe teatry zawodowe łatwiej o publiczność. Teatr ,,obecny od dawna” w świadomości ludzi ma stały rytm repertuarowy, a teatr przyjeżdżający do jakiegoś miasta raz na jakiś czas bywa czasem ,,przegapiony”, bo informacja o jego występie nie dotarła do potencjalnego widza. Poza tym wiadomo - im więcej mieszkańców tym więcej ludzi, którzy interesują się teatrem. Ale nie narzekajmy, teatr to sztuka elitarna i tak źle w Rybniku z frekwencją nie jest! Bywam na wielu imprezach teatralnych i widzę jak wiele ludzi przychodzi nawet na teatry amatorskie – po to właśnie organizuję w Klubie Energetyka ,,Dwa Teatry’ by dać szansę obejrzenia różnych form teatralnych.. Zdarza się jednak i tak, że na dobre spektakle ludzie z Rybnika wyjeżdżają np. do Warszawy, Krakowa, czy Wrocławia. Być może niższa frekwencja w TZR wiąże się z tym, że do Rybnika nie zawsze udaje się ściągnąć sztuki z "górnej półki", bo to kosztuje a bilety nie rekompensują kosztów.

W dyskusjach przyszłości rybnickiej sceny teatralnej ścierają się ze sobą dwa poglądy. Jedni twierdzą, że w takim mieście jak Rybnik standardem powinna być zawodowa grupa teatralna. Drudzy, w tym sam prezydent, opowiadają się za grupami amatorskimi, choćby takimi, takimi jakie funkcjonują m.in. w Klubie Energetyka. Która z koncepcji jest Pani bliższa?

Ta druga. Dlatego, że amatorski ruch teatralny aktywizuje większą grupę ludzi i daje możliwość spotkania się z teatrem z innej strony - nie tylko do biernego odbioru. Poza tym kształtuje gusta i zainteresowania. Daje możliwość poznania i przyjrzenia się sobie poprzez innych, zastanowienia nad tym: co ja chciałbym w swoim życiu robić? Teatr zawodowy, profesjonalny to zamknięty krąg twórców. Natomiast teatr amatorski niekoniecznie wychowuje przyszłego aktora ale na pewno odbiorcę sztuki. Będąc w grupie teatralnej, jeżdżąc na festiwale, oglądając inne spektakle poznaje się różnorodność gatunków teatralnych, różne formy teatralne. Takiej możliwości nie daje teatr zawodowy. Liczy się zwłaszcza to pierwsze zetknięcie się z teatrem amatorskim, gdyż tu nie są wymagane specjalne predyspozycje bądź dyplom.

Już w chwili, gdy budowano Teatr Ziemi Rybnickiej pojawiły się daleko posunięte plany, aby stworzyć zawodowy zespół teatralny. Jak się później okazało nie spełniałby on swojej roli, zabrakło by też widza – nie zapominajmy że po premierze ten sam spektakl grany jest wiele razy! Utrzymywanie teatru zawodowego z etatowymi aktorami jest bardzo kosztowne i tylko bardzo dobre zespoły aktorskie (gwiazdy), w mających już swoją markę teatrach w dużych miastach mają rację bytu i potrafią na siebie zarobić ( często i tak muszą być dotowane, lub sponsorowane).Koszty każdej realizacji scenicznej są bardzo wysokie. Takich przykładów miast, które nie udźwignęły tego ciężaru jest wiele, jak choćby Sosonowiec. Mamy i tak to szczęście że w Klubie Energetyka, bo Stanisław Wójtowicz to prawdziwy menażer sztuki otwarty na realizację różnych ciekawych projektów, gościły już teatry o europejskiej renomie – np. z Gardzienic, Teatr Ósmego Dnia z Poznania, czy Teatr Plastyczny Leszka Mądzika z Lublina.

Czego młodzi ludzie szukają na deskach teatru?

Różnych rzeczy. Często nie wiedzą czego chcą, więc może szukają odpowiedzi na to, czego szukają? ,,Przemieszczają” się pomiędzy różnymi artystycznymi zajęciami i czasem okazuje się że najbardziej to oni chcieli np. malować, czy konstruować modele samolotów. I dobrze że znaleźli dla siebie miejsce na zaspokojenie swoich artystycznych pasji. I że coś robią , przede wszystkim, dla siebie. Uczą się jak w przyszłości żyć twórczo. Są tacy, którzy do teatru przychodzą na bardzo krótko, gdy okazuje się, że tutaj naprawdę trzeba pracować. Są też tacy, którzy prawie w teatrze zamieszkują i mam kilka takich przykładów. Są to ludzie twórczy, którym towarzyszy niepokój skłaniający ich do poszukiwania w życiu swojej roli. Czasem okazuje się że w teatrze mogą być także współtwórcami spektaklu np. jako akustycy, oświetleniowcy. Nie każdy kto kocha teatr chce stawać w świetle reflektorów i może też realizować się inaczej – tzw. techniczny jest dla sceny niezbędny ! Ważne by ,,młodym” znaleźć miejsce w którym czują się dobrze, potrzebnie! Znam wielu dobrych aktorów i kilku ,,technicznych” którzy właśnie w teatrach amatorskich stawiali pierwsze kroki.

Czy wśród Pani aktorów byli tacy, dla których przygoda z teatrem nie skończyła się na teatrze amatorskim?

Swoją działalność rozpoczęłam od kabaretów i to w kabaretach jest sporo twórców, o których teraz jest głośno. Jest oczywiście kilka osób, które się związały ze sceną, ale o nich się nie mówi. Są tacy, którzy poszli np. na dziennikarstwo i przyznali, że nie mieli problemu z żadnymi egzaminami, bo wiedzieli jak się zaprezentować. Bywało tak, że ktoś pracując ze mną, nabierał pewności siebie, nauczył się autoprezentacji, obycia,( nawet zasad savoir vivre), poprawnego mówienia i dzięki temu łatwiej mu było w przyszłym życiu. I z takich zysków cieszę się najbardziej. Był kiedyś chłopak, który, gdy przyszedł do szkoły średniej z maleńkiej wioski, miał sporo kompleksów, nie tylko bał się mówić ale posługiwał się wyłącznie gwarą. Ale miał też niespotykaną wrażliwość, ładną barwę głosu (w końcu zaczął rozmawiać), a że często przesiadywał w bibliotece (bo był zwolniony z wf), zachęciłam go nie tylko do czytania ale i do spróbowania wystąpienia na konkursie recytatorski. Tak narodziła się czteroletnia współpraca i przyjaźń obfitująca, po dwóch latach ciężkiej pracy, wieloma nagrodami na konkursach. Potem, za moją namową, skończył studia politechnikę, a po wielu latach przyjechał do mnie z kwiatami i z ....wierszami z tych konkursów! W nim to siedziało przez tyle lat, trzymał te wiersze tak długo, bo miały w jego życiu niesamowitą wartość. Jeden z chłopaków z kabaretu dostał się do szkoły filmowej w Łodzi, ale ostatecznie jej nie skończył, wybrał drogę dziennikarza. Okazuje się więc, że teatr amatorski nie musi gwarantować aktorskiej kariery, ale daje pewną życiową bazę do startu w dorosłe życie.

Obecnie „perełką” w pani grupie jest aktorka - Beata Kabzińska. Jak Pani widzi jej przyszłość?

Beata jest bardzo młoda i utalentowana. Jednak mimo młodego wieku jest to dla niej ostatni dzwonek, aby dostać się do szkoły teatralnej. Gdyby chciała zdawać, tylko bym się ucieszyła, bo ma ogromne szanse. Gdy przyszła w klasie maturalnej do Teatru Z Nazwą nie była osobą ukształtowaną artystycznie, szukała dla siebie miejsca. Z czasem jednak, po wielomiesięcznej pracy, bardzo się rozwinęła. Jest obdarzona tzw. słuchem scenicznym, ma intuicję jak budować postać i staram się to w niej rozwijać, jednocześnie dbając o to aby była naturalna, by była sobą, a nie ,,gwiazdą”. Teraz jest nie tylko dobra aktorką, ale i osobą bardzo mi bliską. Z przyjemnością patrzę, jak nadal się rozwija. Do niej jednak należy ostateczny wybór co będzie robić w życiu i czego chce dla siebie. W swojej pracy miałam mało tak utalentowanych osób. Ale nie każdy daje sobie szansę obudzenia tkwiących w nim talentów. Mimo wszystko miałam jednak szczęście spotykania wielu pracowitych ludzi którzy zaszli dalej niż czasem ci bardziej utalentowani. Trening czyni mistrza!

Być może w młodych ludziach czytających ten artykuł zakiełkuje przysłowiowe "ziarno niepokoju" i zaczną się zastanawiać jakie kryteria muszą spełniać, aby występować w Pani teatrze.

Małe sprostowanie: to nie jest mój, tylko ich teatr, gdzie mają szansę aby się odnaleźć. Ale wracając do tematu: kryterium jest jedno - trzeba chcieć i przyjść. Nigdy nikogo na wstępie nie odrzuciłam, bo to, czy ktoś się nadaje do teatru czy nie, zweryfikuje życie. Nawet jeśli ktoś nie umie się wypowiadać, ma wadę wymowy, dysleksję - nalegam, by nad tym pracować. Może też inaczej ,,służyć” teatrowi. Mówiłam o tym wyżej. Problem w tym, że młodzi aktorzy szybko się zniechęcają. Dużo takich osób jest w grupie gimnazjalistów. Być może dlatego, że oni sami jeszcze nie wiedzą, czego chcą. Rosną, dojrzewają, zastanawiają się, co z sobą zrobić, szukają. Takie jest prawo młodości. Czasem więcej dla nich robimy interesując się ich problemami niż wtedy gdy uczymy ich dobrej dykcji – i to jest także rola teatru amatorskiego.

W kontaktach z młodymi ludźmi staram się nie być despotyczna, pozwalam im na samodzielność , wskazując tylko różne drogi do wyboru. Uważam, że aby się otworzyć - a o to w teatrze chodzi, trzeba mieć swobodę. Aby pracować z młodzieżą trzeba chcieć z nimi rozmawiać o tym co ich interesuje, trzeba ich kochać i rozumieć.

Ma Pani swojego ulubionego dramaturga, reżysera?

Nie mam zdecydowanych faworytów. Interesuje mnie wielu twórców i ich dzieła. Myślę że to dobrze, bo reżyserując, oceniając jako juror, powinnam mieć szerszy horyzont. Lubię m.in. sztuki Czechowa ze względu na świetne dialogi, znakomicie zarysowanie psychologicznie postaci, soczyste, nie pozbawione humoru fabuły, a także dlatego, że dają możliwość stworzenia ciekawych kreacji. Klimaty Mrożka mnie pociągają, ale szukam tematów do realizacji w mniej znanych autorach. Muszę dużo czytać, trudno znaleźć coś dla młodzieży co jest na odpowiednim poziomie a nie jest już ograne.

Pani rodzina jest w pewien sposób wyjątkowa. Mąż znany jest ze swojej kulturalnej działalności, a syn Bartosz również występuje na scenie. Czy rodzinne zainteresowanie sztuką ma swoje odzwierciedlenie w życiu domowym? Czy wspólnie oglądają Państwo te same sztuki, filmy, jeżdżą na koncerty i imprezy kabaretowe, czy każde realizuje się na własną rękę?

Rzeczywiście mamy wspólne zainteresowania. Nie tylko z obowiązku zawodowego bywamy na różnych imprezach artystycznych. Wielokrotnie jeździliśmy razem np. do teatru do Warszawy, Krakowa. Niedługo wybieramy się na spotkania z poezją śpiewaną na zamku w Olsztynie i na podobną imprezę do Elbląga. Bywaliśmy na różnych Seminariach Filmowych w Polsce i za granicą. Również moja córka, która jest nauczycielką w Chorzowie, okazjonalnie spełnia się artystyczne na szkolnych imprezach. Zięć jest dosyć znanym aktorem, grał w kilku filmach, gra obecnie w kilku serialach (Bogdan Kalus). Wnuczek Piotruś też już miał swój debiut w serialu . No i oczywiście rodzinnie od wielu lat uczęszczamy co tydzień na DKF.

A zdarzyło się tak, że mąż, bądź syn powiedzieli Pani po występie, że spektakl im się nie podoba, że całkowicie nie wyszło?

Całkowicie nie. Zwykle to sama ich proszę "Powiedzcie mi, co jest na ,,nie". To taki mój kompleks – nadmierne poczucie odpowiedzialności za to co robię. Zawsze przeżywam męki przed premierą, a po premierze cieszę się z gratulacji ale też czekam, by usłyszeć szczerze, co nie wyszło. Ale to dobrze że może ktoś ,,z branży” fachowo ocenić, bo przecież dzięki także i tym negatywnym opiniom człowiek stale się uczy. Mam sporo pokory dla takich opinii, i uczę jej także młodych. Gdy rozgorączkowani pytają: i jak było pani Jadziu, jak?! Mówię: było świetnie, ale...To moje ,,ale” stało się już anegdotą w środowisku teatralnym.

Pani pasją są podróże. Jest w nich cos magicznego?

Podróżuję przede wszystkim, by poznawać ludzi i miejsca w jakich żyją. To moja pasja. Interesuje mnie wszystko - krajobrazy, architektura, zapachy, kolory. Podróże to uczta zmysłów. Kiedy byłam kiedyś na wycieczce w Wielkiej Brytanii, każdy z krajów na jedne wyspie: Anglia, Walia i Szkocja miały inne barwy, inne zapachy. To jest fascynujące – długo mogłabym o tym mówić, ale to osobny temat.

Zakończmy naszą rozmowę kolejnym pytaniem o kulturę Rybnika. Czy w świetle tego, co się dzieje można stwierdzić, że Rybnik ma szansę stać się zagłębiem kulturalnym na skalę choćby regionu?

Myślę, że tak jest. Choć należy pamiętać, że mamy konkurencję np. w Tychach, gdzie działają bardzo dobre teatry ruchu. Ale cieszy mnie co innego - że w Rybniku jest kilka wspaniałych osób, które ubogacają nasze życie kulturalne, np. Izabela Karwot, Marian Bednarek, Artur Stelmaczonek, a pierwsze kroki stawia też Bogusia Sznajder. Jest również duża różnorodność jeśli chodzi o nurty teatralne - mamy teatr dziecięcy, teatr tańca, teatry ruchu i słowa. Słyszałam również, że wiele osób ma plany, by ruszyć z działalnością kulturalna już wkrótce – m.in. Joanna Grabowiecka przy szpitalu psychiatrycznym. Czekam na to z niecierpliwością.

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali: Beata Pyrek i Wacław Wrana

Jadwiga Demczuk – Bronowska – urodziła się w Bystrzycy Kłodzkiej. Przez Wrocław, Głubczyce, Zgorzelec, Jastrzębie w 1978 roku trafiła do Rybnika, gdzie mieszka do dziś. Zgodnie ze swoim wykształceniem, w trakcie bogatej kariery dwu-zawodowca, pracowała nie tylko jako nauczyciel lub bibliotekarz szkolny, ale także równolegle jako instruktor teatralny przygotowywała recytatorów i reżyserowała różne przedsięwzięcia artystyczne. Jako laureatka wielu konkursów teatralnych i recytatorskich sama także występowała na scenie min. w Teatrze Jednego Aktora, lub jako konferansjer. W kilku koncertach poetyckich wystąpiła np. z Arturem Barcisiem – byli w tym samym roku laureatami Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego i spotykali się na scenie przed i po ukończeniu przez niego szkoły teatralnej. Wieloletnia opiekunka artystyczna rybnickich kabaretów: Nic, Du-Du , Noł Nejm, (wszyscy którzy wchodzą w skład Kabaretu Młodych Panów wywodzą się z tych grup) a obecnie Chwilowo Kaloryfer. Reżyserowane przez nią programy kabaretowe nagradzane były na wielu ogólnopolskich festiwalach m.in. na krakowskiej PACE. W 2002 roku otrzymała Nagrodę Prezydenta Miasta Rybnika w dziedzinie kultury, wielokrotnie także nagradzana przez dyrektora szkoły za pracę pedagogiczną. Organizatorka licznych imprez kulturalnych w Rybniku m.in. Dwóch Teatrów, Rybnickiej Jesieni Kabaretowej, Pojedynku na Słowa, Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Artystycznej. Opiekunka Teatru z Nazwą i Grupy Teatralnej RAZEM.

Jadwiga Demczuk-Bronowska jest żoną innego znanego animatora kultury – Wojciecha Bronowskiego. Syn Bartosz jest aktorem kabaretu Młodych Panów. Córka Katarzyna jest nauczycielką języka angielskiego w liceum w Chorzowie. Pociechą Państwa Bronowskich są wnuki: Piotr i Wojtek.

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jak zamierzasz spędzić wakacje 2024?





Oddanych głosów: 341