zamknij

Wywiady

Rybnik jak Mysłowice?

Rybnik to bogate miasto i może pozwolić sobie na to, aby grały tu dobre zespoły. Wiele mniejszych miast ma przynajmniej jeden klub, który jest jego muzyczną wizytówką. (…) W Rybniku takich miejsc mogłoby być co najmniej kilka

– mówią Aleksander Biela i Łukasz Jednicki z rybnickiego zespołu Underground.

 

Waszą ostatnia płytę „After grunge” wydało Polskie Radio. To spore wyróżnienie…


A.B.: To rzeczywiście dla nas sukces. Polskie Radio ma renomę firmy, która wydaje niekomercyjne, dobre nagrania. Jego celem jest wspieranie młodych artystów.


W jakim nakładzie płyta została wydana? Ile się już sprzedało egzemplarzy?


A.B.: Nakład wyniósł 2 tysiące krążków. Póki co nie dostaliśmy rozliczenia i nie wiemy ile płyt się rozeszło. Jeżeli ten nakład udałoby się sprzedać byłby to nasz duży sukces. Czasy są takie, że Marek Kościkiewicz sprzedał ledwie 500 sztuk swojej ostatniej płyty, a Varius Manx 3 tysiące.


Nową płytę wydaliście po angielsku, akustycznie, czyli zupełnie inaczej niż mówią współczesne kanony popkultury. Idziecie trochę pod prąd… Dlaczego?


Ł.J.: Granie łatwych, prostych kawałków nas po prostu nie kręci…


A.B.: Ja może powiem jak płyta powstała, bo to ciekawe. Prawie cała płyta, jej zarys, nie powstała w studiu, a w domu. Wymyśliłem parę akordów, linii melodycznych, Łukasz poprawił i dopisał angielskie teksty. I tak w ciągu kilku godzin powstał utwór „Femme fatale”, na bazie którego szybko powstawały kolejne piosenki na płycie. Pewnie pomogło nam to, że otwarłem swojskie wino, które rozluźniło atmosferę i otwarło nas na tworzenie (śmiech). Kiedy później wokalista otrzymał gotową muzykę i teksty, od razu całość mu się spodobała, co rzadko zdarza się stosunkowo rzadko. Tak więc cała płyta powstała w ciągu 2,3 tygodni.


Był problem z „Killerem” – singlem promującym płytę. Okazało się, że nie wszyscy słuchacze odebrali przesłanie utworu zgodnie z waszymi zamierzeniami.


Ł.J.: Zaczęło się od komentarzy na Wirtualnej Polsce, gdzie w komentarzach wyzwano nas m.in. od „hien cmentarnych”. Natomiast zabójstwo dziewczyny, o którym śpiewamy po prostu nas poruszyło. Nie zamierzaliśmy żerować na czyimś nieszczęściu, a jedynie wyrazić swój żal i dezaprobatę.


A.B.: Ja dodam, że na prośbę producenta z Polskiego Radia, na naszą anglojęzyczną płytę dodaliśmy 4 utwory po polsku. Następnie poproszono nas, aby wybrać jeden utwór na singla. Długo zastanawialiśmy się, ale w końcu zdecydowaliśmy się na „Killera”, który oprócz muzyki niesie przesłanie. Ostateczną decyzję podjęło jednak Polskie Radio i ich decyzja była na „tak”.


Pełnisz Olek rolę menadżera zespołu i radzisz sobie całkiem nieźle. Czy aby jednak wypłynąć na szerokie wody nie jest potrzebny menago z czołówki krajowej?


A.B.: Podejmowaliśmy już parokrotnie próby współpracy z takimi menadżerami, ale efekt nie był zadowalający. Wynika to z tego, że jesteśmy zespołem na dorobku i oprócz mnie wszyscy zawodowo pracują w innych branżach. To znacznie ogranicza dyspozycyjność członków zespołu. Niektórzy z nas pracują na zmiany. Dlatego „profesjonalnemu” menadżerowi z zewnątrz bardzo trudno organizować dla nas występy na koncertach. Taki menadżer dowiadując się o jakimś koncercie po prostu rezerwuje występ, a następnie dzwoni i mówi „gracie koncert”, nie zastanawiając się czy każdemu członkowi zespołu pasuje dany termin. A koncerty to źródło dochodów, z którego żyje nie tylko zespół, ale również menadżer. Dlatego ja dla odmiany przystępuję do załatwiania dla nas koncertów mając szczegółowy grafik komu kiedy pasuje.


A czy zakładacie, że kiedyś będziecie żyli z grania?


Ł.J.: To nasze marzenie. Na pewno bardzo byśmy chcieli kiedyś zarabiać wyłącznie na muzyce. Poza tym 8 godzin spędzonych w innej pracy poważnie nas ogranicza. Często brakuje nam czasu i sił na próby czy komponowanie nowego materiału.


Jakie plany na przyszłość?


A.B.: W najbliższej przyszłości rozpoczynamy serię koncertów. Będzie ich do wiosny 17-20. Później chcemy zagrać kilka koncertów plenerowych. Najprawdopodobniej wystąpimy na rybnickich juwenaliach. Powoli przymierzamy się też do nagrania nowej płyty. Chociaż z powodu koncertów i promocji nowej płyty mamy na to mało czasu.


Powstał już oficjalny fanklub waszego zespołu. Co możecie powiedzieć o swoich fanach? Kim jest słuchacz Underground?


Ł.J.: Nasi fani to raczej młodzi ludzie, którzy w muzyce szukają czegoś innego niż to, co podsuwa na każdym kroku popkultura. Natomiast głównym atrybutem wyglądu naszych słuchaczy są „glany” (śmiech).


A.B.: Jako ciekawostkę dodam, że mamy kilku na prawdę wiernych fanów, z którymi codziennie mailowo koresponduję. Cieszy nas to, że są to osoby bardzo wykształcone, inteligentne, a przede wszystkim dojrzałe emocjonalnie. Jeśli tacy ludzie słuchają naszej muzyki to dla nas największy komplement.


Obecnie jest was 4 w zespole – vocal, bass, gitara i perkusja. Czy tak skromny skład nie ogranicza was twórczo?


A.B.: Na akustycznych koncertach gramy w piątkę – dochodzi do nas gitarzysta Stasiu, z którym gramy od niedawna. Po rozstaniu z naszym byłym gitarzystą – Michałem, myśleliśmy, że ze znalezieniem jego następcy nie będzie problemu. Życie pokazuje, że najważniejszą rzeczą jest dopasowanie nowej osoby do reszty zespołu.


Ł.J.: I nie chodzi o umiejętności kandydatów, czy technikę grania. Przewinęło się ostatnio u nas kilku bardzo dobrych gitarzystów. Jeden z nich nawet nas wszystkich „zaginał”. Problem w tym, że nie potrafiliśmy się zrozumieć, „poczuć się” wzajemnie.


Czasem na koncertach gracie covery. Pojawiają się kawałki Pearl Jam czy the Doors. Czy świadczą one o waszych prywatnych gustach muzycznych?


A.B.: Ostatnio graliśmy ich bardzo mało, ale chyba do tego wrócimy. Najczęściej na akustycznych koncertach gramy „Break on through” the Doors, utwór zespołu The Shocking Blue – “Venus”, a także kawałek Elvisa Presleya „Blue suede shoes”


Ł.J.: Staramy się przedstawiać własne interpretacje tych utworów, bo totalne „zżynanie” wychodzi zwykle komicznie.


Jak powstają wasze setlisty koncertowe? Kto i kiedy ustala co będziecie grać?


A.B.: Dobre pytanie. Najczęściej nasza setlista powstaje parę minut przed koncertem. Wiem, że niektóre zespoły przyjeżdżają na koncert z wydrukowaną listą utworów. Nam się to nigdy nie zdarzyło, nawet jeśli w jakimś miejscu gramy dziesiąty raz. Nim się zdecydujemy na listę utworów staramy się najpierw poznać klimat, publiczność.


Ł.J.: Czasem w trakcie koncertu gdy mamy ustaloną listę utworów, wokalista w ostatnim momencie zmienia zdanie. Najgorzej, kiedy jest słabe nagłośnienie i nie słyszymy co on powiedział do mikrofonu. Wtedy nie wiemy co grać (śmiech).


Wasz najlepszy utwór i płyta?


A.B.: Niestety, ale chyba naszym najpopularniejszym utworem jest „Mother father”. Dlatego „niestety”, że to nasz najprostszy i chyba najgłupszy utwór. Jednak gramy go na każdym koncercie, bo sprawdził się i publiczność bardzo lubi ten kawałek. Jeśli chodzi o płytę, to mając dopiero na koncie dwa oficjalne albumy, musi nam się bardziej podobać ta druga.


Czy istnieje coś takiego jak rybnicka scena rockowa?


Ł.J.: Właśnie że istnieje. Kiedy ostatnio wszedłem na stronę Rybnickiej Amatorskiej Sceny Muzycznej, stwierdziłem, że zaczyna się wiele dziać. Jest naprawdę kilka fajnych zespołów. Może Rybnik stanie się pewnym centrum na wzór Mysłowic? Jeśli tak, to na pewno będzie to ośrodek nieco cięższego rocka.


A.B.: Faktycznie jest sporo zespołów. Jednak z bólem muszę stwierdzić, że 99% z nich nie ma szans na kontrakt. Niestety, ale każdemu z nich czegoś brakuje. Tym „czymś” jest albo nie do końca dobry wokalista, albo tzw. stare granie, czyli wtórny styl z minionych lat, który obecnie nie ma szans się przebić. Nasza muzyka też nie należy gatunkowo do tych na topie, ale stale ewoluuje i mamy większą szansę, żeby nas zauważono.


Gdzie w Rybniku najbardziej lubicie grać?


Ł.J.: Trudne pytanie. Ostatnio fajny koncert zagraliśmy w Pozytywce, ale generalnie Rybnik trochę ostatnio zaniedbaliśmy.


A.B.: Niedługo się to zmieni. 26 lutego gramy w Kulturalnym Clubie, a 18 marca w Mystery Pub – dawnym Forum. Na marginesie powiem, że parę dni temu dowiedziałem się, że jest w Rybniku kilka klubów, które chcą grać koncerty. Bardzo mnie to ucieszyło, bo jeszcze pół roku temu, kiedy chcieliśmy zagrać w Rybniku, nie było odpowiedniego miejsca. Myślę, że to efekt tego, że w mieście jeden z klubów zaczął grać koncerty i teraz inne chcąc nie stracić klientów robią to samo. A kiedyś Rybnik słynął z muzyki, z jazzu i jak na tak duże miasto w Polsce przez całe lata było kiepsko. A Rybnik to bogate miasto i może pozwolić sobie na to, aby grały tu dobre zespoły. Wiele mniejszych miast ma przynajmniej jeden klub, który jest jego muzyczną wizytówką. Wspomnę tylko o klubie Taj Mahal w Łaziskach, czy Tunelu w Kędzierzynie – Koźlu. W Rybniku takich miejsc mogłoby być co najmniej kilka.


Ł.J.: Mnie z kolei się marzy, aby był w Rybniku wielki, plenerowy, rockowy koncert. Jest kilka miejsc, gdzie taka impreza mogłaby się odbyć.


Na koniec powiedzcie za siebie i pozostałych kolegów z zespołu czym zajmujecie się na co dzień poza muzyką?


Ł.J.: Urodziłem się i mieszkam w Rybniku. Pracuję w rybnickim oddziale ZUS-u, na co niekoniecznie może wskazywać moja fryzura (śmiech). Poza tym prowadzę spokojne życie i chciałbym, aby to sie nie zmieniło, w razie gdybyśmy odnieśli sukces .


A.B.: Ja również jestem rdzennym rybniczaninem i póki co bardzo mi się podoba w tym mieście. Po skończeniu elektryki na Politechnice Śląskiej – wbrew oczekiwaniom moich rodziców – nie podjąłem pracy w zawodzie, ale od razu zająłem się pracą na rzecz naszego zespołu. Mimo tego, że nie kręci mnie praca w zawodzie, postanowiłem skończyć studia, które kosztowały mnie wiele wysiłku. Tym bardziej, że nie wiadomo, co mnie w życiu spotka. To samo radzę wszystkim moim uczniom, których uczę grać na gitarze. Poza menedżerką dla Underground pomagam paru innym zespołom przy nagrywaniu płyt oraz promocji.


Naszym wokalistą jest Andrzej Budny, który jako jedyny z nas ma pełną rodzinę – żonę i dwie córeczki. M.in. z tego powodu ma z nas czterech najmniej czasu. Dlatego zwykle przy tworzeniu nowych nagrań włącza się w ich kompozycję na końcowym etapie.


Na perkusji gra u nas Krzysiek Macha, który jest już zaobrączkowany ale potomstwa jeszcze nie ma. To ambitny perkusista, który gra z nami od 2000 roku. To bardzo przyjazny człowiek i gościnny człowiek. Kanciapa, w której ćwiczymy znajduje się w domu gospodarczym jego rodziny. W wywiadach często mówimy, że „na perkusji pałeczkami macha Krzysiek Macha.”

 


Dziękuję za rozmowę i życzę wam realizacji wszystkich planów.

 

Rozmawiał Wacław Wrana.

Fot. Krzysztof Nowak, archiwum zespołu.


Underground – grupa została założona przez Andrzeja Budnego (voc), Aleksandra Bielę (gitara) oraz Łukasza Jednickiego (bas) pod koniec lat dziewięćdziesiątych w Rybniku. Jesienią 2000 roku skład uzupełnił Krzysztof Macha (perkusja) i Michała Rozbicki (gitara). W ciągu pierwszych trzech lat działalności śląski zespół zagrał ponad sto pięćdziesiąt koncertów w całej Polsce - m.in. był gościem „Przystanku Woodstock”. Grupa ma także za sobą zwycięstwo w "Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Niemechanicznej" w 2002 roku w Łodzi. Pierwsza płyta zespołu - „Kto jest kim”, ukazała się w listopadzie 2003 roku. W grudniu 2004 zespół zagrał akustyczny koncert w studiu im. Agnieszki Osieckiej transmitowany na żywo przez radiową „Trójkę”. We wrześniu 2005 roku z zespołu odszedł Michał Rozbicki, a w listopadzie ukazała się druga płyta zespołu – „After grunge”.


 

 

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Madzik 2006-02-19
    19:45:10

    0 0

    Faktycznie zespół ostatnio zaniedbał Rybnik :), ale widzę, że się chłopcy poprawili, bo na tych 17-20 zaplanowanych koncertów chyba 3 są w Rybniku :) A pomysł z festiwalem mnie też się podoba.

  • ~Adam 2006-02-21
    17:41:15

    0 0

    Macie racje kiebsko było z miejscami na dobre koncerty w Rybniku do tej pory - naszczescie mamy teraz
    P O Z Y T Y W K E I *** 1 PIąTKI MIESIACA TAM ZAWSZE GRAMY KONCERTY ROCKOWE ZAPRASZAMY
    WSTEP TYLKO OSOBY PEłNOLETNIE

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5563