Zaczęły się wakacje. Czy jest to czas wzmożonej pracy dla państwa?
Monika Chaińska: wakacje to okres, kiedy młody człowiek ma dużo wolnego czasu, który trudno zagospodarować. Pojawiają się nowe możliwości, nowe perspektywy, towarzystwo nierzadko podsuwające różne pomysły – nie zawsze mądre. Podczas plenerowych eventów i nie tylko mogą pojawiać się też substancje psychoaktywne, dopalacze, które dosyć mocno przejęły inicjatywę.
Dużo mówi się o dopalaczach, ale pod względem prawnym nie da się z nimi zrobić porządku raz na zawsze. Czy mogą państwo opisać, w jaki sposób działają takie substancje na młodego człowieka?
Sebastian Pietrołaj: nie mamy czasu, aby opisać wszystkie objawy, bo dopalacze jak wszystkie inne środki psychoaktywne wpływają na centralny układ nerwowy i tu robią największe spustoszenie – głównie z umysłami młodych osób, ich emocjami. To są największe przypadłości, z którymi musimy się borykać w takcie spotkań.
Oczywiście, występują też skutki fizyczne. Właściwie nie ma narządu człowieka, który nie zostaje zaatakowany przez tego typu substancje. Tak duży jest bowiem wachlarz chemiczny odczynników spotykanych w dopalaczach.
Dodajmy, że są one przyczyną chorób psychicznych i często je uaktywniają.
Państwo powinno w końcu stanowczo zareagować na ten problem, przypisać dopalacze do kategorii narkotyków?
Sebastian Pietrołaj: na pewno przydałaby się taka struktura. Obserwując reakcję młodych ludzi na spotkaniach wiemy, że temat dopalaczy nie jest taki prosty. Substancje bardzo szybko są modyfikowane i trudno je sklasyfikować – to jest największy kłopot.
Druga sprawa dotyczy rozpowszechniania dopalaczy, teraz – jak mówią nasi klienci – są dostępne nawet w miejscach publicznych. Pamiętajmy o tym, że o ile w skład dopalaczy nie wchodzą substancje nielegalne, to nie ma żadnego problemu, by nimi handlować.
Monika Chaińska: kłopot polega na tym, że dopalacze są w dosyć konkurencyjnych, tańszych cenach niż klasyczne narkotyki. Ten czynnik przyciąga młodych ludzi. Ogromne znaczenie ma też dostępność – młodzi chcą doświadczyć szybkiego efektu za małą gotówkę.
Czy ci młodzi ludzie, którzy zgłaszają się do państwa, mówią wprost o swoich problemach? Uzmysławiają sobie w co się wplątali?
Sebastian Pietrołaj: sytuacja wygląda w ten sposób, że jak bezpośrednio dotkną ich już skutki różnych decyzji, to zaczynają powoli uświadamiać dość duży problem w jaki wpadli. Kłopot nie dotyczy tylko młodego człowieka, ale wszystkich osób z nim związanych. Tak naprawdę nie choruje jedynie osoba młoda, ale cały system rodzinny.
Zdarza się, że rodzice siłą zaciągają swoje dzieci do państwa?
Sebastian Pietrołaj: a z tym bywa różnie.
Monika Chaińska: prawda jest taka, że przy tym młodym człowieku oprócz rodziny, która ingeruje w jego ciężką sytuację, działa już osoba z instytucji, w której przebywa dziecko. To może być pedagog, kurator, sąd rodzinny. Wiele instytucji zaczyna działać w jego intencji.
Tak wprost, czy Rybnik ma problemy z dopalaczami?
Sebastian Pietrołaj: myślę, że Rybnik jak każde większe miasto jest obciążony tego typu dolegliwościami jak dopalacze. Spotkamy się z osobami z różnych rejonów Polski i wszędzie występuje ten kłopot.
Ile grup tutaj działa?
Monika Chaińska: aktualnie działają grupy dla osób do 18 roku życia, powyżej 18 roku życia. Współpracujemy ponadto z rodzinami osób uzależnionych. Spotkania prowadzimy w czwartki i soboty.
Spotkania przypominają grupową terapię?
Monika Chaińska: dokładnie. Oprócz tego dajemy możliwość terapii indywidualnej dla osób, które nie są gotowe do pracy w grupie, w której znajduje się od 10 do 12 osób. Przeważnie tworzą je mężczyźni, kobiety stanowią jednostki.
Ciężko pracuje się z takimi osobami?
Sebastian Pietrołaj: nie można tego tak prosto postawić. Każdy przypadek jest indywidualny. Do niektórych trzeba trochę więcej czasu, inni lepiej radzą sobie w kontakcie terapeutycznym.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Bartłomiej Furmanowicz
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~Kurz 2015-07-12
16:59:09
Jeśli nikt dopalaczy
Nie kupi jak rok długi,
To będzie się musiał z Rybnika
Wynieść ten punkt obsługi.
Dlatego Was MŁODZI namawiam
Najszczerzej jak mogę do tego:
Nie niszczcie sobie tym świństwem
Zdrowia umysłowego.
~Jan R. 2015-07-13
08:26:22
Kurz, oczywiście jest to metoda, którą zaproponowałeś, ale gdyby tak jakiegoś sprzedawcę tego świństwa powiesić publicznie na środku naszego Rynku to byłby radykalny przełom w tępieniu różnych patologii.
~Lahcim 2015-07-15
13:25:58
Mi się wydaje, że to wszystko jest efekt naszego prawa antynarkotykowego, wsadzanie do więzienia za najmniejszą ilość. Dilerzy i użytkownicy widząc, że substancje stosowane w dopalaczach nie są nielegalne czują się bezpieczniejsi i nawet jeśli zostaną złapani to nie grozi im więzienie. Wydaje mi się, że sposobem na walkę z dopalaczami byłaby depenalizacja narkotyków (już nie mówię o legalizacji) jak w Portugalii czy Czechach i skupienie się na prewencji a nie karaniu. Zapalenie spliffa czy jointa jest dużo bezpieczniejsze niż eksperymentowanie z chemicznymi specyfikami (czy nawet alkoholem). Co do mocniejszych narkotyków to użytkownicy byli, są i będą i wyplenienie tego do końca nie jest możliwe, pozostaje jedynie edukowanie i ściganie sprzedawców.