zamknij

Wywiady

Brakuje miejsca dla młodych artystów

- W ostatnich latach nie wszystkie zmiany koncepcji Ryjka mi się podobają. Na plus Ryjka zaliczam wyrównanie poziomu występujących kabaretów

 

- mówi Tadeusz Kolorz, autor i kompozytor piosenek, współtwórca Rybnickiej Jesieni Kabaretowej.

 

 

Pana zamiłowania artystyczne, aktorskie ujawniły się już w technikum. Jednak apogeum życia artystycznego przeżywał pan podczas studiów w Krakowie. Trudno wymarzyć sobie lepsze miasto do rozwijania artystycznych pasji. Czemu więc zdecydował się pan opuścić Kraków?


Kraków opuściłem w 1993 roku, bez dyplomu ukończenia studiów wróciłem do Rybnika, bez sprecyzowanego planu co dalej. Ciężka choroba w rodzinie nie pomagała skoncentrować się na pisaniu pracy magisterskiej, ani tym bardziej nie pozwalała na realizację ambicji artystycznych. W tych warunkach zupełnie drugorzędnym był fakt, że początek lat 90 –tych to nie był w Krakowie dobry czas dla artystów, nawet tych z najwyższej półki, a co dopiero takich jak ja – amatorów.

Mniej więcej rok po moim wyjeździe w Krakowie powstało „Zielone Szkiełko” – klub zrzeszający ludzi śpiewających poezję m.in. z Januszem Radkiem i Robertem Kasprzyckim i rozpoczął się boom na wykonawców z kręgu „Krainy Łagodności”. Prawdopodobnie zatem wyjechałem z Krakowa za wcześnie.


Przez lata spędzone w Krakowie udało się panu zrealizować wiele ciekawych projektów i występować z gwiazdami tamtejszych scen, choćby z Markiem Grechutą i Grzegorzem Turnauem. Które z przedsięwzięć artystycznych wspomina dziś pan najmilej?


Wszystkie albo prawie wszystkie. Ale do rzeczy: po pierwsze jeżeli chodzi o występy sceniczne to z pewnością koncerty z tak zwaną grupą artystyczną związaną z klubem „Pod Jaszczurami”. Może wyglądać na to, że się chwalę ale do grupy tej należeli tacy artyści jak choćby Andrzej Sikorowski, Marek Stryszowski, Marcin Daniec, byli w niej także inni przyjaciele Jaszczurów, tacy jak Jarosław Śmietana, Andrzej Zaucha czy Zbigniew Wodecki. Była też grupa młodych, początkujących, takich jak Tadeusz Krok, Maciej Danek, „Galicja” z Lidką Jazgar i ja. Grywaliśmy koncerty wspólnie z „Piwnicą pod Baranami” z Markiem Grechutą (rzadko), Grzegorzem Turnauem, Leszkiem Wójtowiczem... Nie pamiętam wszystkich. Pamiętać będę zawsze koncerty w całej Polsce u boku takich tuzów piosenki z tekstem jak Kazimierz Grześkowiak, Jerzy Filar, Piotr Bukartyk, Tomasz Wachnowski, Tomasz Olszewski, Grzegorz Tomczak, standardy jazzowe przy akompaniamencie Beale Street Bandu i zdziwienie kiedy usłyszałem swój głos w audycji „3 kwadranse jazzu” w radiowej „Trójce”, śpiewającego „Down by the riverside”. Występy na „Famie”, gdzie pojechałem tylko zorganizować klub festiwalowy w ośrodku sportowym Floty Świnoujście, a zagrałem w trzech koncertach poezji zorganizowanych przez zdolnego, mało znanego poetę Piotra Bałtroczyka. Trochę się tego uzbierało. Pracowałem przy kolejnych edycjach imprez organizowanych przez Rotundę: Festiwal Piosenki Studenckiej, Paka, Jazz Juniors. Dodatkowo przez trzy lata pracowałem przy organizacji FAMY i wreszcie mój autorski pomysł festiwal muzyki Beatlesów – Beatlemania w klubie „Pod Przewiązką” w Krakowie, który doczekał się co prawda tylko jednej edycji, ale za to pozwolił mi poznać bliżej wybitnego barda Jacka Zwoźniaka.


Po powrocie do Rybnika był pan jednym z animatorów ruchu kabaretowego w Rybniku. Razem z Robertem Korólczykiem i Aleksandrem Chwastkiem założyliście kabaret NIC, wymyśliliście Rybnicką Jesień Kabaretową RYJEK. Proszę coś więcej opowiedzieć młodemu pokoleniu o śp. Olku Chwastku?


Z Olkiem po raz pierwszy spotkałem się w czasach szkoły średniej u legendarnej nauczycielki II LO – Haliny Górnik. Już wtedy zapowiadał się jako młody, utalentowany artysta. Drugi raz usłyszałem o nim od szefa PAKI Mirosława Wujasa, który zauważył Olka na przeglądzie. Po moim powrocie do Rybnika „skrzyknęła” nas Jadwiga Demczuk – Bronowska i zaczęliśmy pracować nad grupą kabaretową, nazwaną później przez Olka „NIC”. Olek miał fantastyczne pomysły i ogromne pokłady energii. Potrafił tchnąć życie w nasze działania i zarażał swoim entuzjazmem. I pewnie te jego cechy zadecydowały, że udało się zrealizować pomysł na nasz, rybnicki festiwal, czyli Ryjka.


Mamy rok 2009. Ile zostało z koncepcji Ryjka, jaką mieliście wówczas?


Chyba niewiele.


W przypadku takiego festiwalu zmiany są sprawą nieodzowną...


To prawda, ale nie wszystkie zmiany poszły w dobrym kierunku. Podstawowym mankamentem, który widzę, jest dysproporcja między dwoma dniami koncertowymi, a niedzielnym finałem. Przez lata, organizatorzy uważali, że powodem słabości niedzielnego koncertu jest, po pierwsze, zbyt duża sala w teatrze, po drugie zaś, inna niż w Klubie Energetyka publiczność. Moja diagnoza problemu jest inna. Uważam, że wpływ na odbiór występów niegdyś miała nocna impreza, jaka kończyła sobotni konkurs. Wtedy jedne kabarety świętowały sukces, drugie „opłakiwały” porażkę. Po takiej nocy, niestety, trudno się było sprężyć i zagrać na 100%. Poza tym, przebieg niedzielnego finału determinują wymogi transmisji telewizyjnej. Odkąd weszła telewizja, skecze konkursowe są grane w minimalnej ilości, bo w większości nie są to skecze telewizyjne i w związku z tym finałowy koncert opiera się na kabaretach zaproszonych specjalnie na ten występ a nie biorących udziału w konkursie. Ryjek ma swój klimat, chyba nie do oddania okiem telewizyjnej kamery.

Żeby nie było, że tylko marudzę: na plus Ryjka zaliczam wyrównanie poziomu występujących kabaretów w ostatnich latach. W zeszłym roku, rozśmieszył mnie nawet jeden skecz kabaretu po którym nie spodziewałem się, że mnie kiedyś rozśmieszy.


Z Ryjkiem od lat związane były rybnickie kabarety, wśród nich Noł Nejm, o który chcę zapytać. Marek Żyła i Rafał Soliński konsekwentnie pozostają w nurcie, niszy kabaretów studenckich i chyba unikają komercji. Czy pochwala pan taką postawę?


Tak i widzę przyszłość przed drogą, którą obrali. Dziś jest czas, gdy triumfy święci wiele kabaretów bazujących na bardzo prymitywnym humorze. Za chwilę nastąpi przesyt publiczności taką formą kabaretu. Sądzę, że Noł Nejm ze swoim takim intelektualnym zacięciem i konsekwencją może wkrótce zyskać na popularności.


W tym roku na Ryjku obchodzimy 5. urodziny Kabaretu Młodych Panów. Czego życzy pan Młodym Panom na jubileusz?


Życzę chłopakom wytrwałości i żeby słupki oglądalności dalej rosły, bo jest to możliwe. W tej chwili są kabaretem o precyzyjnie dogranej choreografii, doskonałym pod względem technicznym. Ja, jako tekściarz życzyłbym sobie jedynie, aby poziom literacki skeczy dorównał znakomitemu poziomowi wykonania. A Bananowi (Mateusz Banaszkiewicz – przyp. Red) życzę piosenek, które pozwoliłyby mu wykazać się przygotowaniem wokalnym i interpretacyjnym, które niewątpliwie posiada.


No właśnie, Mateusz Banaszkiewicz jest jednym artystów, którego talent odkryto podczas imprezy Pojedynek na Słowa. Dzięki Pojedynkowi rok rocznie ujawnia się co najmniej kilku utalentowanych młodych ludzi. Kto z rybniczan zwrócił pana uwagę na minionym Pojedynku na Słowa i OFPIE?


Na pewno laureatka OFPY – Marta Wachowicz, która do swojego warsztatu dołożyła „błysk” i duszę. Ogromne możliwości tkwią w Gosi Oleś, która jest może mniej uniwersalna, co widać było na OFPIE, gdzie chyba nie do końca trafiła z repertuarem. Na jej miejscu szukałbym raczej piosenek w stylu „Przekleństwa Millhaven” Nicka Cave’a, którą to śpiewa fenomenalnie.


Czego panu brakuje na mapie kulturalnej Rybnika?


Miejsca cyklicznych imprez dla amatorów w Rybniku, gdzie takie dziewczyny jak Marta lub Gosia mogłyby prezentować swój kunszt szerszej publiczności. Miejsca, do którego przychodziłoby się nie ze względu na nazwiska, a z powodu renomy. W takie miejsce można by pójść „w ciemno” mogąc liczyć każdorazowo na przeżycie artystyczne. Jestem przekonany, że gdyby coś takiego na stałe znalazło się w kalendarzu imprez rybnickich, po kilku edycjach sala pękałaby w szwach.

Takie miejsce mogłoby stać się wylęgarnią talentów i jednocześnie szansą dla młodych ludzi na zaistnienie w świadomości widzów. Znalazłoby się tam również miejsce dla absolwentów szkół średnich, takich jak choćby Monika Baranowska, dla których przygoda ze sceną niestety kończy się wraz z opuszczeniem szkoły średniej.


Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Wacław Wrana


Tadeusz Kolorz – urodził się w 1964 roku w Rybniku . Absolwent animacji społeczno-kulturowej w filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Wcześniej studiował pedagogikę kulturalno-oświatową na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Ukończył również podyplomowe studia resocjalizacji na UŚ w Katowicach oraz bibliotekoznawstwo na Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Animator ruchu kabaretowego w Rybniku. Przy Klubie Energetyka razem z Aleksandrem Chwastkiem i Robertem Korólczykiem założył kabaret NIC. Brał udział w wielu kolejnych projektach kabaretowych, m.in. K.U.R.A., „Batmanów 12”. Współtwórca Rybnickiej Jesieni Kabaretowej. Współpracował z rybnickimi kabaretami Noł Nejm i Kabaretem Młodych Panów. Ostatnio wystąpił w słynnym teledysku kabaretu Noł Nejm „Eye of the Sztajger”.

Autor i kompozytor piosenek. Opiekun artystyczny rybnickich wokalistów biorących udział w Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej i Pojedynku na Słowa.

Aktualnie pracuje w bibliotece Zespołu Szkół Ekonomicznych w Rybniku i w Młodzieżowym Domu Kultury.

Jako lektor użycza głosu w reklamach emitowanych w lokalnych stacjach radiowych.

Od 12 lat żonaty, ojciec siedmioletniego Mikołaja.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~ 2009-10-23
    13:09:18

    0 0

    taaaaaak - tłumy, ciemność, zaduch, smród od ok. 22.00, a przede wszystkim super impreza - to klimat Ryjka w Energetyku. Nie da sie go zamienic na żadne tam niedzielne popołudnie w Teatrze na finale. Dla mnie Ryjek w Energetyku to wulkan ! tak trzymać, jestem w tym roku i bedę za rok.

  • ~nikodem1 2009-10-24
    22:01:56

    0 0

    Pan Tadeusz to człowiek przez duże C... ciekawy inteligentny i wyjątkowy . Pamiętam go jak pracował w ZSEiU i już wtedy potrafił zarazić entuzjazmem młodych ludzi ............. oby tak dalej panie Tadeuszu

  • ~waldzior4 2009-10-26
    10:11:40

    0 0

    Miałem okazję poznać go i pracować z nim za czasów mojej nauki w rybnickim ZSE-U w drugiej połowie lat 90. Akompaniowałem wtedy na forterpianie podczas konkursu ''Pojedynek na słowa''. Zajęliśmy wtedy pierwsze miejsce jako reprezentacja ekonomika. Świetny człowiek, pozdrawiam - Waldek

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5391