zamknij

Kultura, rozrywka i edukacja

„Dotyk Światła”

2005-11-10, Autor: 

 Wernisaże dwóch ciekawych wystaw odbyły się w Klubie Energetyka.

Reklama

W miniony wtorek zainaugurowano wystawę Pawła Janczaruka z Zielonej Góry pt. Tryptyk śląski oraz wystawę "Dotyk światła" Ryszarda Karczmarskiego z Chełmna w ramach I Ogólnopolskiego Festiwalu Fotografii Otworkowej.

 
Wystawy można oglądać od poniedziałku do piątku w Klubie Energetyka. Poniżej w tekście Małgorzaty Prus przybliżamy sylwetkę Ryszarda Karczmarskiego oraz specyfikę fotografii otworkowej, który zdobywa obecnie coraz więcej miłośników.

 


 

Nowy  wymiar  fotografii

Duchy przebiegają przez rozmyty krajobraz, który prześliznął się przez dziurkę, nie większą od tej, jaka powstanie po ukłuciu gładkiego materiału igłą. Podobne ukłucie w sercu czuje Ryszard Karczmarski, gdy bierze do ręki aparat otworkowy, którym czaruje magiczne obrazy z rzeczywistego świata.

Aparat niezwykły

– Dla jednych camera obscura, dla innych zwykłe pudełko z dziurką w środku, dla mnie jest to nieograniczona i niezwykła sposobność podglądania świata – mówi Ryszard Karczmarski, z zamiłowania i z zawodu fotograf. – Kto raz spróbuje zrobić zdjęcie tą metodą, już nie zadowoli się zwykłym aparatem fotograficznym.
W ustach człowieka posługującego się w pracy zawodowej najlepszymi aparatami i technikami fotograficznymi, brzmi to jak bluźnierstwo. Nawet jeśli aparat otworkowy wykonany zostanie z najdroższych materiałów, to nadal pozostanie zwykłym pudełkiem, w którym rolę obiektywu pełni mała dziurka.
– Jednak początek mojej przygodzie fotograficznej dał aparat Smiena otrzymany bodaj na komunię – wspomina Karczmarski. – Wtedy była to dla mnie i moich rodziców wielka magia, dlatego długo musiałem czekać, nim dostałem aparat do użytku. Najpierw zaliczyłem kurs fotografii w Młodzieżowym Domu Kultury u pana Alojzego Kuśmierczyka, człowieka, który potrafił rozbudzić w nas chęć artystycznego tworzenia zdjęć. Wysyłał nasze prace na różne konkursy fotograficzne i wystawy.

Elektryk z obiektywem

Chęć poznawania czegoś nowego sprawiła, że nastoletni wówczas amator fotografii połknął bakcyla na dobre.
– Do tego stopnia, że chociaż z wykształcenia jestem elektrykiem, postanowiłem zawodowo zająć się fotografią – wspomina z uśmiechem Ryszard Karczmarski.
Długo dojrzewał do właściwej decyzji. Po drodze zdążył jeszcze przez kilka lat liznąć zawodu nauczycielskiego w chełmskiej podstawówce i pracy muzealnika. Pasja zwyciężyła ostatecznie w 1985 r. Wtedy na obrzeżach Chełma założył studio fotograficzne.
– Nikt tak nie robi – opowiada dzisiaj Karczmarski. – Ale odkąd pamiętam, zawsze towarzyszyła mi łatka outsidera. W szkole miałem opinię rozrabiaki. Długo nie mogłem przełamać tego postrzegania mojej osoby, dlatego m.in. wybrałem zawodówkę jako szkołę średnią. I dzisiaj cenię sobie ten wybór, bo tam nauczono mnie niespotykanej dzisiaj solidności, dokładności, konsekwencji w działaniu od początku do końca. To procentowało w życiu dorosłym, gdy musiałem sam porządkować wiele spraw, prowadzić ogromną budowę Galerii Atelier i równocześnie studio fotograficzne.

Praktika za trzy pensje

Także w 1985 r. w chełmskim EMPiK-u światło dzienne ujrzała jego pierwsza indywidualna wystawa fotograficzna „Świat żagli”. – Bo ja jestem także zapalonym żeglarzem – mówi. – To mój sentyment związany z Gdynią, w której się urodziłem.
Ale najpierw były banki fotografowane do prospektu reklamowego pożyczonym aparatem.
– Za otrzymane wynagrodzenie kupiłem aż w NRD aparat praktika – szczyt osiągalnej wtedy dla Polaków techniki – mówi. – Jego wartość równa była trzykrotnym poborom.
Dzisiaj jakość na rynku aparatów fotograficznych wyznaczają marki Nikon i Canon, których ceny trzeba liczyć w dziesiątkach tysięcy złotych. Drewniany aparat otworkowy to przy nich ubogi krewny.
– Lubię wyzwania – deklaruje Ryszard Karczmarski. – Dlatego, gdy w połowie lat 90. na targach w Kolonii zobaczyłem takie urządzenie, postanowiłem się z nim zmierzyć.

Skrzynka na papier

Spod stosu zdjęć i starych modeli aparatów Karczmarski wyjmuje drewniane pudełko wyściełane wewnątrz czarnym suknem z dodatkowymi ramkami umocowanymi grubą białą gumką.
– Kiedy po raz pierwszy przyniosłem to do domu, żona skomentowała mój nabytek śmiechem, że to jest skrzynka na papier toaletowy – opowiada fotografik. – Tymczasem ta drewniana ramka to ciemnia aparatu fotograficznego – demonstruje. – Światło wpada doń przez mikroskopijną dziurkę, ledwo widoczną gołym okiem. Proszę sobie wyobrazić, że jest go wystarczająco dużo, by naświetlić znajdujący się po przeciwległej stronie materiał światłoczuły.
Wraz z pojawieniem się aparatu otworkowego w życiu Karczmarskiego zmienił się jego stosunek do fotografii.
– Fotografia to dla mnie nieustanne poszukiwanie czegoś świeżego – mówi. – Stare aparaty, którymi zainteresowałem się dzięki aparatowi otworkowemu, mają właśnie tę świeżość. Dlatego przywracam im życie używając ich w pracy. I to jest dodatkowy element mojej pasji, podobnie jak praca z modelem. Bo osoba, którą fotografuję, musi mieć sporo wytrwałości w pozowaniu.

Ponad 100 lat

Najstarszy aparat będący w użyciu w studiu fotograficznym Karczmarskiego ma ponad 100 lat. – Od pewnego czasu obserwuję odwrót do starych, szlachetnych czy też intrygujących technik fotografowania – zamyśla się na krótko. – Są tacy fotografowie, którzy nawet sami oblewają klisze światłoczułym materiałem. I pracują na takich świeżych kliszach. To daje niesamowity efekt. Współczesnych ludzi i upozowanie oglądamy w starej technice. Te relacje są niezmiernie ciekawe i nadają fotografii zupełnie nowy wymiar.

Małgorzata Prus


 

Fot. Małgorzata Prus, archiwum Ryszarda Karczmarskiego.


 

Co to jest otworek?

Aparaty do wykonywania fotografii otworkowej mogą być wykonane z najprzeróżniejszych materiałów. Od wykonanych dużym nakładem pracy urządzeń z najlepszego drewna, do byle jak skleconych pudełek z tego, co akurat jest pod ręką.
Pomysłowość „konstruktorów” aparatów otworkowych nie ma granic. Te najbardziej prymitywne można zrobić ze zwykłego pudełka po herbatnikach, ale zdarzało się, że ciemnia aparatu fotograficznego ulokowana była w... sedesie, a nawet wagonie kolejowym. Nic prostszego, wystarczy kawałek ciemni z jednej strony zaopatrzonej w otworek, a z drugiej w materiał światłoczuły. No i trochę cierpliwości.
Taki aparat można wykonać samemu lub zaadoptować zwykły aparat fotograficzny. Wystarczy odłożyć obiektyw na półkę, a w jego miejsce wstawić czarną zasłonę z maleńką dziurką.



 

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5479