zamknij

Wywiady

Bycie Żydem nie jest łatwe

- W Wodzisławiu czy Żorach, bada się historię Żydów żyjących kiedyś w tych miastach. W Rybniku na rzecz tego nie robi się prawie nic

 

- mówi Małgorzata Płoszaj – rybniczanka, laureatka nagrody przyznawanej przez ambasadę Izraela i Żydowski Instytut Historyczny za zaangażowanie w ratowanie żydowskiego dziedzictwa w Polsce.

 

Red: - Przede wszystkim chcieliśmy pogratulować otrzymanej przez Panią i Pani córkę nagrody. Z tego, co nam wiadomo, jest to szczególne i rzadkie wyróżnienie.


M.P.: - Dziękuję. Nagrody tego rodzaju co roku przyznaje ambasada Izraela. Jest to nagroda dla Polaków zaangażowanych w ratowanie dziedzictwa żydowskiego. W tym roku rozdano je po raz trzynasty. Do tej pory wyróżnienie to otrzymało około 150 osób. Nie wiąże się to z żadną gratyfikacją finansową - to jedynie dyplom, róża i uścisk dłoni ambasadora. Mimo to, przeżycie było ogromne. Tym bardziej, że ze Śląska byłyśmy z Magdą jedyne.


- Proszę powiedzieć skąd wzięły się u Pani te pasje – pasja historyczna oraz konkretnie pasja badania i przybliżania dziejów osób wyznania mojżeszowego nie tylko w Rybniku, ale i poza nim?


- Zaczęło się lata, lata temu, od mojej wycieczki razem z mężem i córką na krakowski Kazimierz. To był czas krótko po nakręceniu „Listy Schindlera”. Kazimierz nie był jeszcze tak skomercjalizowany jak dzisiaj, dlatego wydał mi się wtedy smutny i szczery. Teraz już tego klimatu tam nie ma. Właśnie podczas tamtego spaceru dotarło do mnie, że przecież tutaj żyli i mieszkali Żydzi. No i od tego się zaczęło. Zaczęliśmy jeździć w różne miejsca i szukać śladów ludności żydowskiej. Wtedy też sobie przypomniałam, że przecież jako dziecko przechodziłam często obok nieistniejącego dziś cmentarza żydowskiego przy ulicy Wieniawskiego, jedynego jaki w Rybniku był. Pamiętam, że zawsze wczesną wiosną kwitły tam niebieskie cebulice. Zapytałam wtedy mamę co się w tym miejscu znajdowało, a ona powiedziała mi, że cmentarz Żydów. Od tej pory zaczęłam szukać informacji na temat rybnickiej społeczności żydowskiej. Trwa to już dziesięć lat. Pasją zaraziłam też córkę. Początkowo było to jedynie fotografowanie starych, zapomnianych cmentarzy. Później, już w erze aparatów cyfrowych i Internetu, nawiązałyśmy współpracę z największą właściwie stroną internetową na temat cmentarzy żydowskich - www.kirkuty.xip.pl. Tam też z córką wysyłałyśmy zdjęcia naszych, śląskich kirkutów. Następny był serwis Youtube, gdzie zaczęłyśmy umieszczać filmy i zdjęcia. Dzięki Youtube'owi nawiązałyśmy kontakty z Żydami z całego świata. Posypały się podziękowania i wyrazy życzliwości. Jeden z naszych korespondentów dziękował za umieszczenie w serwisie zdjęć z cmentarza, na którym zamordowano jego dziadka. Niektórzy chcieli nawet kupować nasze filmy, choć mogli je przecież bezpłatnie ściągnąć. Rok temu właściciel strony o kirkutach rozpoczął współpracę z

Muzeum Historii Żydów Polskich i tam współredaguje stronę „Wirtualny Sztetl”, która jest na dzień dzisiejszy najlepszym tego typu opracowaniem. Jest nawet wersja w języku hebrajskim. Ponadto współpracujemy też z Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Szkoda, że w naszym Rybniku nic się w tej sferze nie dzieje, nie licząc naszych publikacji na stronie zapomniany.rybnik.pl.


- Co jest takiego niezwykłego w tematyce żydowskiej, co przyciąga do niej coraz większe rzesze ludzi – i młodych, i starych, interesujących się kulturą, muzyką, religią. Wiemy, że to zjawisko coraz częściej znajduje odzwierciedlenie w tytułach pisanych przez studentów prac licencjackich i magisterskich.


- Myślę, że to kwestia coraz większej świadomości i otwartości, szczególnie młodych ludzi. Jak wyglądała sytuacja przed wojną – wiadomo. W czasach komunizmu nie było dużo lepiej. Temat Żydów był w ogóle pomijany, nie mówiło się o tym. Dopiero po upadku komunizmu wszystko się odblokowało. Oczywiście wciąż istnieją ludzie zaściankowi, powielający stereotypy – na przykład ten, że „jak bogaty, to pewnie Żyd”. Taką niechęć przenoszą oni później na dzieci. Dlatego do dziś zdarza się, że bezczeszczone są groby, jak na przykład ostatnio grób Ireny Sendlerowej. Ale coraz więcej młodych ludzi stwierdza, że jest to coś ciekawego. Poza tym obserwuję, że coraz więcej młodych ludzi szukając informacji o swoich przodkach zauważa, że są z pochodzenia Żydami (śmiech).

Ludzi masowo przyciąga to, co w kulturze żydowskiej jest ładne i widoczne – muzyka, taniec. Tymczasem samo bycie Żydem wcale nie jest takie łatwe. Bycie katolikiem jest dużo łatwiejsze. Nie dość, że się jest społecznie napiętnowanym, to jeszcze samo przestrzeganie obyczajów! Niech Panowie spróbują jeść koszerne potrawy u nas w Polsce. W zeszłym roku odwiedził mnie w Rybniku mój znajomy z trzema córkami, z których jedna jest bardzo konserwatywną Żydówką z Izraela. Nie podała na powitanie ręki mojemu tacie, bo według jej norm, kobieta podaje rękę tylko swojemu mężowi. Miała ze sobą ogromną i ciężką torbę podróżną, którą sama nosiła. Okazało się miała tam swoje własne, koszerne jedzenie, nawet wodę. Nie jadła śniadania w hotelu, w którym mieszkała, ponieważ nie może jeść potraw według jej religii niewłaściwych i niewłaściwie przetwarzanych. Dlatego wybrałyśmy się razem na targ po owoce, a potem na obiad, podczas którego ta dziewczyna zamówiła jedynie ciepłą wodę. Wlała ją zresztą do własnego termosu, co wzbudziło zdziwienie kelnera (śmiech).


- Czy wiadomo kiedy i skąd pojawili się Żydzi w Rybniku? Jaki procent ludności miasta stanowili?


- Pojawili się pewnie mniej więcej w tym samym czasie, co na całym Śląsku, czyli już w średniowieczu, kiedy był on częścią najbardziej w Europie przyjaznego Żydom państwa – Polski. Ale dopiero w 1812 roku państwo pruskie (do którego wtedy należał Śląsk) nadało Żydom prawa obywatelskie. Musieli przyjąć nazwisko i podporządkować się prawom państwowym, bo wcześniej podlegali nieco innym. Pierwszą, drewnianą jeszcze synagogę wybudowali na początku XIX wieku przy ulicy Raciborskiej, idąc od rynku po prawej stronie, tam gdzie zaczyna się dzisiaj ulica Marii Curie – Skłodowskiej. Murowana synagoga powstała w 1848 roku na dzisiejszym skwerze obok Focus Parku, naprzeciwko urzędu miasta. Trochę wcześniej, bo w 1815 roku ufundowano cmentarz przy dzisiejszych ulicach 3 Maja i Wieniawskiego.

Można powiedzieć, że w Rybniku Żydzi byli od zawsze, ale nigdy nie było ich zbyt wielu. Według spisu Idzikowskiego (chodzi o pracę F. Idzikowskiego i A. Trunkhardta – „Dzieje miasta Rybnika i dawniejszego państwa rybnickiego na Górnym Śląsku” – przp. red.) w połowie XIX wieku było ich tutaj góra 15%. Tylko trzeba podkreślić, że byli to Żydzi niemieccy. Tuż przed II wojną światową, kiedy Rybnik w wyniku wydarzeń związanych z Plebiscytem i powstaniami śląskimi włączono ponownie do Polski, Żydzi stanowili jakieś 8% populacji miasta. A stało się tak dlatego, że spora część niemieckich Żydów stąd wyjechała – na przykład znana rodzina Haase, która sprzedała swoją garbarnię przy ulicy Raciborskiej rodzinie Żurków i po prostu wyjechała.



- No właśnie. Które rody żydowskie były w Rybniku najbardziej znane i wpływowe. Jaki wpływ miały na dzieje miasta?


- Może nie było wśród nich jakichś bardzo znanych nazwisk, ale z pewnością ich wpływ na rozwój miasta był duży. Najbardziej znana była wielopokoleniowa rodzina Hasse. Niewiele osób wie, że popularna nazwa parku na Kozich Górach – „Hazynhajda” pochodzi od nazwiska jego fundatora – Juliusa Haase, który w 1888 roku przewłaszczył ten teren na rzecz miasta pod warunkiem, że zostanie on obsadzony drzewami i przeznaczony na promenadę dla mieszkańców. W parku tym stoi dzisiaj kamienny obelisk, którym w roku bodajże 2005 miasto symbolicznie podziękowało Juliusowi Haase. Poza Juliusem mieszkali w Rybniku także Ephraim, Ferdynand i Felix Haase. To Ephraim, na początku XIX wieku, przejął po teściu fabrykę skór w miejscu dzisiejszego „Figloraju”, którą pozostali dziedziczyli. Jednak, jak mówiłam, ostatni rybnicki Haase, czyli Felix fabrykę sprzedał i wyjechał. Wszyscy oni zasiadali w zarządzie gminy żydowskiej czy radzie miasta. Z pewnością byli wybitnymi obywatelami, ale trzeba podkreślić, że to byli to narodowościowo Niemcy, ale i rybniczanie. Po ich wyjeździe do Rybnika przyjechali polscy Żydzi, ale byli oni dużo biedniejsi.

Wyjechało stąd wtedy ostatnie pokolenie rodziny Haase – Felix z bodajże trójką dzieci. Ostatnio, jeden znajomy Żyd z Stanów Zjednoczonych (choć korzeniami z Gliwic) dał mi znać, że znalazł klepsydrę Felixa Haase, który zmarł w 1946 roku w Santiago de Chile. Poszperał trochę w starych księgach teleadresowych i odkrył, że po wyjeździe stąd Felix był chemikiem w Berlinie, a potem bodajże rzecznikiem patentowym. Był bogaty, więc pewnie udało mu się w 1938 roku wyjechać do Ameryki Południowej. Mam zamiar szukać jego potomków i o tym napisać.

Oprócz nich ważna była rodzina Aronade, która przy ulicy Zamkowej 6, naprzeciwko dawnej synagogi miała swoją kamienicę. I ta kamienica obok was też była ich własnością (chodzi o budynek, w którym mieści się „Milky Bar” – przyp. red.). Napisała do mnie kiedyś pra pra pra wnuczka po kądzieli tej rodziny i zwierzyła mi się, że była w Urzędzie Miasta w Rybniku bo chciała ufundować tablicę upamiętniającą miejsce gdzie stała synagoga. Niestety, nikt z nią nie chciał rozmawiać. To przykre.


- Czy w chwili obecnej ktokolwiek czyni działania, aby to miejsce upamiętnić?


- Nie, nikt. Kiedyś na forum rybnik.com.pl jeden z czytelników o pseudonimie Arteks jako jedyny poruszył ten temat. Grunt, na którym synagoga stała do dziś jest własnością gminy żydowskiej w Katowicach. Podobno prezydent Rybnika obowiązek postawienia tablicy wspominającej synagogę przekazał właścicielowi Focus Parku, kiedy zezwalał na jego budowę. Moim zdaniem, to prezydent powinien zająć się tą sprawą. Wystarczyłaby przecież tablica upamiętniająca – dokładnie taka sama, jak w większości miastach Górnego Śląska.


- Wspomniała Pani o cmentarzu i synagodze. Jakie inne miejsca znane w Rybniku, zwłaszcza w centrum miasta, można skojarzyć z rybnickimi Żydami?


- Na przykład dom towarowy „Merkury”, który tu widać z okna redakcji, był własnością rodziny Prager. Tę kamienicę udało im się sprzedać krótko przed wybuchem wojny. Duża część ulicy Sobieskiego, szczególnie lewa część idąc od rynku, to kamienice pożydowskie. Obok Pragerów, ten dom mody też jest pożydowski, niedawno sprzedany przez potomkinię rodziny Priester, która wcześniej budynek odzyskała. Dawny „żelazny” sklep na Sobieskiego też należał kiedyś do rodziny Mannaberg. Komuniści po wojnie pozostawiali przedwojenne profile sklepów, więc po wojnie też sprzedawano tam tego typu artykuły. Ponadto, kamienica z pasażem, którym przechodzi się z ul. Sobieskiego na parking przy Brudnioka. Także tam, gdzie znajduje się Pizza Hut, prowadził sklep Żyd. Kamienica, w której mieści się wasza redakcja była przez krótki czas w rękach rodziny Aronade. Później rozbudowali oni kamienicę obok, w której teraz mieści się Milky Bar. Duża część ulicy Zamkowej to mienie pożydowskie. Częściowo pożydowska była kamienica na rogu Gliwickiej i Powstańców, tam gdzie kiedyś była cukiernia Szytenhelm. W tylnej części znajdowała się tam piekarnia Guttmana. Natomiast w willi, gdzie dziś mieści BRE Bank, mieszkała rodzina Haase.

Niestety, oprócz tych kamienic nielicznymi pozostałościami po tutejszych Żydach są jedynie nieliczne odnalezione nagrobki. Konkretnie siedem.


- Gdzie one się znajdują? Gdzie zostały odnalezione?


- Znajdują się obecnie w rybnickim muzeum. Według różnych przekazów, Niemcy likwidując w 1940 roku cmentarz wykładali nagrobkami ulicę Świerklańską. Sporo ich wrzucono do stawu znajdującego się przy ulicy Brudnioka, tam gdzie teraz jest parking. Te przepadły zupełnie. Podobno nagrobki wrzucano też do Rudy. Te najbogatsze zapewne sprzedano polskim kamieniarzom. Do początków tego stulecia nie udało się odnaleźć żadnych pozostałości po tym cmentarzu. Na własną rękę ze znajomymi poznanymi na forum „eksploratorów” udało mi się znaleźć w okolicach dworca PKP nagrobek Elsy Kornblum z rodziny, która miała sklep na ulicy Kościelnej. To był pierwszy, a okazało się, że jest ich jeszcze sześć. Zadzwoniłam zaraz do muzeum i zaproponowałam darowiznę pod warunkiem, że nagrobki nie pójdą do magazynu, ale będą wystawiane. W zeszłym roku w czasie Nocy Muzeów zostały pokazane po raz pierwszy. Są one, niestety, bez dat czy inskrypcji hebrajskich, ale muzeum ustaliło, że jeden z właścicieli nagrobków był Żydem z Rudy Śląskiej, a w Rybniku zmarł około 1914 roku. Pozostałych właścicieli nagrobków muzeum nie udało się ustalić.

W zeszłym roku, w dosyć nieprzyjemnych okolicznościach udało się nam pozyskać kolejny, cenny zabytek pożydowski. Podczas dni otwartych schronu na Wawoku, w których brała udział moja córka jako członek Stowarzyszenia Pro Fortalicium, otrzymałyśmy informację o macewie leżącej w ziemi przy ulicy Hallera prawdopodobnie od czasów wojny. Podobno zgłoszono to rybnickiemu muzeum 7 lat temu. Miejski konserwator stwierdziła, że wiedziała o tym, ale nie podejmowała żadnych środków bo macewa „była tam bezpieczna”. Dopiero kiedy powiedziałam, że zainteresuję sprawą media, macewę stamtąd zabrano, co można zobaczyć w serwisie Youtube. Okazało się, że był to nagrobek nie byle kogo, bo Charlotty Prager z domu Haase – córki Efraima Haasego, pierwszego z rodu, który tutaj się pojawił.

W ogóle uważam, że nic się w mieście z tą częścią historii nie robi. Spójrzmy na taki Wodzisław - działa tam stowarzyszenie Jerusza, które zajmuje się Żydami wodzisławskimi, odkrywają w ten sposób swoją tożsamość. W Żorach wydano książkę o tamtejszej gminie autorstwa pana Delowicza (chodzi o pracę Jana Delowicza - „Gmina wyznania mojżeszowego w Żorach 1511 - 1940. Z badań nad historią miasta” przyp. red.). A u nas nic.

 

 


- Czy wiadomo coś na temat stosunków pomiędzy ludnością żydowską w Rybniku, a niemiecką i polską w czasach przedwojennych. Jak układały się te relacje?


Pewne przejawy antysemityzmu były. Na przykład jeden z moich już starszych znajomych Żydów, mieszkający jako dziecko w nieistniejącej już kamienicy przy ulicy Raciborskiej, wyburzonej podczas budowy ronda, wspominał, że kiedy był mały, na ścianach jego domu często wypisywano antysemickie hasła. Czytając przedwojenną „Gazetę Rybnicką” często można spotkać nieprzychylne artykuły, krytykujące społeczność żydowską za na przykład niewspieranie finansowe budowy muru przy kościele św. Antoniego. A niby dlaczego mieliby wspierać?(śmiech). Tego rodzaju to były niesnaski. Ale jakichś poważnych incydentów nie było. Pod koniec lat trzydziestych zdarzało się podkładanie petard pod sklep Manneberga, ale to raczej przez niemiecką część mieszkańców. Natomiast ciekawić może fakt, że Rybnik jest jedynym miastem w okręgu, w którym nie zachowała się ani synagoga, ani cmentarz. Więcej, zostały zniszczone w sposób gwałtowny. Zarówno w Żorach, jak i Wodzisławiu istnieją pozostałości synagog czy cmentarzy. Być może to jest jakiś w domyśle przyczynek do stosunków rybnicko – żydowskich.


- Jakie były losy rybnickich Żydów w czasie i po II wojnie światowej? Czy jakiejś części udało się przeżyć?


- Tak jak wspominałam wcześniej, ci bogatsi zdążyli wyjechać – Manneberg czy Pragerowie sprzedali swoje nieruchomości i wyjechali. Losy tych osób często pozostają niewiadomą. Wiem, że część potomków rodziny Manneberg mieszka teraz w Izraelu. Mam też kontakt z inną rodziną z Izraela, która świadczyła przed wojną usługi transportowe, najpierw na dzisiejszej ulicy Korfantego, a potem prawdopodobnie w niedawnym budynku PTTK. Niestety, senior tego rodu, który urodził się w Rybniku, nie był w stanie rozpoznać obiektów na zdjęciach, które mu wysłałam, bo kiedy stąd uciekał był jeszcze małym dzieckiem. Ta rodzina też sprzedała majątek, uciekła najpierw do Krakowa, a potem jakimiś nieoficjalnymi kanałami opuszczała Europę, najczęściej drogą kupowania paszportów obcych krajów. Niestety, ogromna większość biedniejszych rodzin została wywieziona do gett, a potem obozów zagłady. Nieliczne jednostki zdołały przeżyć ten koszmar. Znam przypadek jednego rybnickiego Żyda, dosyć biednego, z tych, którzy przybyli tutaj po plebiscycie. Uciekał przed hitlerowcami do Siedlec, bo jak powiedział jego ojciec, „tam Niemcy szybko nie dojdą”. Doszli jednak i musiał on z rodzicami oraz rodzeństwem uciekać do rodziny w Sosnowcu. Tam trafił do getta, stamtąd do obozu pracy pod Jelenią Górą, a następnie do obozu zagłady w Buchenwaldzie. W Buchenwaldzie doczekał wyzwolenia przez Amerykanów. Potem wyjechał do USA. Pierwszy raz Rybnik odwiedził dopiero po upadku komunizmu. Cała jego rodzina była ofiarą holocaustu. Matka, brat i siostra ginęli w komorze gazowej w Auschwitz, ojciec podczas Marszu Śmierci. Podczas niedawnej wizyty w Rybniku wykazał się niezwykłą pamięcią topografii miasta. Staram się docierać do takich osób, ponieważ one z roku na rok odchodzą.


- Czy Pani i Pani córka jesteście jedynymi osobami z Rybnika, które działają na rzecz odkrywania historii Żydów z tego miasta?


- Ja z córką co prawda wyszłam z tą działalnością poza Rybnik, ale myślę, że osób podobnych do nas jest więcej. Po prostu się z tym się z tym tak nie obnoszą. Teraz angażujemy się w największy projekt tematyki żydowskiej w Polsce – Muzeum Historii Żydów Polskich.


- Czy w czasie działalności spotkały się Panie kiedykolwiek z przejawami niechęci lub wrogości wobec zajmowania się tematyką żydowską?


- Nie, nigdy. Jakiś czas temu tylko, kiedy z gościnnie przebywającą u mnie Żydówką z Izraela przeszłam się na miejskie targowisko, jedna znajoma handlarka zapytała kim jest ta pani, która mi towarzyszy. Odpowiedziałam, że Żydówką z Izraela. I wtedy handlarka zapytała mnie nieufnie, czy też jestem Żydówką. Było to dziwne pytanie, bo znamy się z tą panią od 20 lat i dopiero wtedy powiedziałam jej, że nie. Ale oprócz tego osobiście z żadnymi przejawami niechęci się nie spotkałam. Nie tylko w Rybniku, ale i w całej Polsce.


- Czy istnieją lub są w planach jakiekolwiek inicjatywy mające na celu przybliżenie i utrwalenie historii rybnickich Żydów? Coś podobnego do będzińskiej „Bramy Cukermana” czy akcji „Tęsknię za Tobą, Żydzie”?


- Jeżeli chodzi o sam Rybnik, to nic mi o tym nie wiadomo. Natomiast z inicjatywy Bramy Cukermana powstaje regionalny projekt „Szalom Śląskie”, który ma na celu eksponowanie spuścizny żydowskiej w miastach Śląska i Zagłębia. Wszystko zależy od tego, czy Brama Cukermana dostanie dotację z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich. Jeżeli tak, to wówczas w ramach ich projektu chciałyśmy zaprezentować istniejące pamiątki po Żydach w Rybniku, jak chociażby wspomniane wyżej macewy. Ponadto, chcieliśmy stworzyć i przedstawić wirtualną synagogę naprzeciwko urzędu miasta. No i jeszcze do tego jakiś koncert piosenki żydowskiej w pubie „Oberża”, mieszczącym się, a jakże, w kamienicy pożydowskiej, która przed 1922 rokiem należała do wielkiego kupca Noah Leschczinera. Wszystko jednak zależy od powodzenia „Bramy...” w uzyskaniu dotacji.


- Dziękujemy za rozmowę.


- Dziękuję.



Rozmawiali: Wacław Wrana i Robert Lipka



Małgorzata Płoszaj – urodziła się w 1962 w Rybniku. Z wykształcenia magister ekonomii. Od 20 lat pracuje jako pośrednik w handlu nieruchomościami. Jej pasją są podróże, historia Żydów oraz miast Górnego Śląska.

Rodzina: mąż Mirosław, córka Magdalena. Mieszka w Rybniku


Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (13):
  • ~Libra 2010-07-22
    20:49:30

    5 1

    ludzie z pasją tworzą historię. Oby było ich jak najwięcej. Gratulacje dla laureatek za dociekliwość i zaangażowanie. Świetny wywiad, zwięźle i na temat. Lepsze to niż grzebanie łopatką na polu w Smoleńsku. Takich wywiadów potrzeba więcej i to na forum rybnik.com.pl, bo jak na razie strona straszy poziomem, aktualnością i ilością ciekawych artykułów.

  • ~GBB 2010-07-22
    23:46:39

    3 0

    Gratuluje Pani Małgorzato - ja również jestem zdania, że należy umieścić tablicę upamiętniająca synagogę i to taką z jej miniaturą np.

  • ~L5-S1 2010-07-23
    02:25:45

    3 0

    Z dużą uwagą przeczytałem ten wywiad i jestem pod wrażeniem pasji Pani Małgorzaty. Ja również pamiętam cmentarz przy ul.Wieniawskiego. O Żydach mówi się różnie, przeważnie niezbyt ciepło. Nie będę rozwijał tego wątku, bo nie o to tutaj chodzi. Cieszę się, że dzięki Pani Małgorzacie poznałem troszkę historii mojego miasta (konkretne tereny i budynki). Wielkie dzięki. Jedyny minus to podkreślenie, że temat synagogi wywołał Arteks. Nie on. Arteks tylko skomentował temat poruszony przez inną osobę. Pozdrawiam

  • ~marys76 2010-07-23
    07:38:13

    3 0

    Gratuluje takiego zamiłowania i pasji. Jeden z nielicznych ciekawych artykułów na stronie. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o Rybniku to jest extra strona: www.zapomniany.rybnik.pl tam pani małgorzata również się udziela.

  • ~werkk 2010-07-23
    07:50:52

    2 1

    Dziś bycie Polakiem nie jest łatwe wiec nie widzę powodu wyodrębniać jakakolwiek grupę wyznaniową w tak podzielonym społeczeństwie dziś do skłócenia wykorzystuje się krzyż po prostu jesteśmy nie tolerancyjni a to ze tacy jesteśmy jest wina księży katolickich.

  • ~Arteks 2010-07-23
    16:31:09

    2 0

    L5-S1 - kurcze czy musisz być o mnie zazdrosny? ;) I czy zawsze musisz się mnie czepiać? Akurat jest tak jak wspomina pani Płoszaj z którą już kiedyś chyba zamieniłem parę słów na forum. Artykuł bardzo mi się podoba. Ja bardzo lubię takich zakręconych i twórczych ludzi. Uważam tak jak ona, GBB i wielu innych, że powinno się upamiętniać różne ważne wydarzenia, ważnych mieszkańców, tradycje miasta oraz jego nieistniejące budynki. Synagoga była świątynią i powinna być odpowiednio uhonorowana i to nie zwykłą tablicą ale makietą! Widziałem za granicą makietę nieistniejącego obiektu i naprawdę jest to za każdym razem wielka atrakcja turystyczna poza rolą edukacyjną i szacunkiem dla naszych byłych mieszkańców. Ja jestem czasem w ogóle zdziwiony dlaczego w wolnej Polsce dyskryminuje się w nazewnictwie ulic osoby pochodzące z innych nacji. Mamy w Rybniku masę ulic których nazwy nam absolutnie nic nie mówią. Pełno księży na tabliczkach ulicznych (których jedynym sukcesem było to, że... byli księżmi), a nie ma np. ul. Rogera (dzięki któremu mamy fantastyczny gmach szpitala), nie znajdzie się w R-ku ulic niemieckich fundatorów kolei czy kopalń np. hrabiego von Donnersmarcka, nie ma ulicy tak znamienitej rodziny żydowskiej Haase o jakiej tak ciekawie opowiada Płoszaj... To nie jest normalne i nie jest sprawiedliwe. Rozumiem, że za PRL to było niemożliwe. Ale czemu niby teraz? Obiecuje że zgłoszę Fudalemu na forum propozycję nazwania jakichś ulic tymi postaciami - ciekawe co na to powie.

  • ~Ksenopita 2010-07-25
    17:57:19

    1 0

    Potwierdzam - aż milo się czyta. Wspominalem tu kiedys na forum o zydach tak ciekawie wspominanych na zapomnianym.rybniku (czy jak wowczas pomylkowo napisalem - niezapomnianym ;). Pani Ploszaj bardzo ucieszyl wtedy fakt, ze kogos to interesuje. Historia Rybnika jest ciekawa ale poznawac ja powinno sie kompleksowo. Nie wstydzmy sie glosno mowic o powitaniu hitlerowcow na rybnickim rynku bo prawda jest, ze juz podczas plebiscytu miasto Rybnik opowiedzialo sie za Niemcami. Gdyby nie okoliczni chlopi, ktorzy z przewaga glosowali na Polske, Rybnik bylby niemiecki.To samo dotyczy wkladu Zydow w historie Rybnika. Kto z was przystanal pod pomnikiem czczacym ofiary marszu smierci w Rybnickim Kamieniu czy kolo stadionu. Malo kto w ogole wie ilu ludzi z obozu w Oswiecimiu zgladzono wlasnie w Rybniku w styczniu 45r. Niedawno bylem w Lezajsku gdzie Zydow bylo znacznie wiecej i ocalal cmentaz z grobem Cadyka Elimelecha. Niestety oficjalnie zamkniety i trzeba sie umawiac telefonicznie aby wejsc. Obszedlem do okola i brakuje tam kilku przesel z tylu (chyba dzieki zlomiarzom) ale jakos dziwnie czulem sie "wkradajac" od tylu i sie ewakuowalem. Cadyk ten byl niezwykle wazna osobistoscia znana do dzis zydom na calym swiecie, ktorzy tam co roku pielgrzymuja. Smutno patrzec jak w niektorych miejscach niszczeja zydowskie groby czy tez sa dewastowane. Co czuje Zyd patrzac na to mozna sie przekonac na Cmentarzu Lyczakowskim we Lwowie gdzie serce boli patrzac na wciaz dewastowane polskie groby...

  • ~Serwis 2010-07-28
    19:30:56

    1 4

    I bardzo dobrze ze nikt sie nie interesuje żydami. Polacy maja swoje własne problemy za ktore w wiekszosci odpowiedzialni sa zydzi. Martwy sie najpierw o siebie a potem o narod wybrany.

  • ~wojtek_jj8 2010-07-29
    10:05:22

    2 0

    kamasutra, zamiast pisać bzdurne komentarze zajmij się lepiej lekturą książki od której zaczerpnąłeś (łaś) login, a może lepiej nie, bo populacja Rybnika może powiększyć się o jeszcze jednego (nie daj Boże więcej) kretyna (kę).

  • ~woytas 2010-07-29
    11:16:14

    1 1

    kamasutra - gdyby glupota miala skrzydla to latalbys jak golebica...

  • ~7gwiazd 2010-11-03
    09:09:29

    2 0

    No proszę, ja zmoim przyjacielem Żydem znaleźliśmy tą macewę . Już dawno, lata temu (ok 20 ) , niestety mimo wielu zgłoszeń nikt wtedy się nia nie zainteresował, czasy sie zmieniły , jak widać ... to dobrze .

  • ~kraczek 2010-12-30
    22:34:24

    1 0

    יוחנה

  • ~Maja_1 2013-04-13
    16:19:40

    2 2

    Takich dyplomów w Izraelu nie dostaje się za nic. Ta pani ładnie wszystko udokumentuje, jeszcze jedną laurkę jej wystawią...Co będzie dalej? Pani Płoszaj prawdopodobnie przykłada w ten sposób rękę do przejmowania nieruchomości, co do których żydzi żywią przekonanie, że kiedyś były żydowskie.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5344