zamknij

Wywiady

Zaczyna brakować fachowców, osób z doświadczeniem

- Niektóre firmy zostają zmuszone do przekazywania zleceń innym tylko dlatego, że nie mają odpowiedniej liczby pracowników. Młodzi ludzie [..] coraz częściej rozważają pracę za granicą, przynajmniej jak to mówią „na początek”. Żeby się dorobić i żyć w Polsce bez kredytów – mówi Ewelina Marszołek-Polańczyk z Punktu Pośrednictwa Pracy w Rybniku.

Red. tegoroczne Targi Pracy i Przedsiębiorczości cieszyły się sporą popularnością wśród młodych ludzi. Czy podobnie było z wystawcami?

Ewelina Marszołek-Polańczyk: tak, w tym roku w auli Politechniki Śląskiej zmieściło się 51 wystawców. Pojawiły się rzecz jasna Ochotnicze Hufce Pracy, urzędy pracy, różne agencje, ale i lokalni pracodawcy. Oferty rozpoczynały się więc od tych najprostszych przeznaczonych dla młodzieży. Dominowały tutaj stanowiska ankieterów, roznosicieli ulotek, kasjerów czy pracowników w inwentaryzacji.

Jeżeli chodzi o poważniejszą pracę, wystawcy poszukiwali różnego rodzaju specjalistów oraz asystentów zarządów.

Których ofert pracy było tym razem najwięcej?

Najwięcej zgłoszeń dotyczyło takich branż jak: gastronomia, produkcja, budowlanka czy handel.

Czy Punkt Pośrednictwa Pracy w Rybniku cieszy się popularnością wśród młodych osób? Ilu z nich dziennie Państwo przyjmują?

Liczba osób, które zgłaszają się do naszej jednostki jest różna. Najwięcej osób zgłasza się w okolicach dni wolnych od nauki, szczególnie podczas ferii zimowych, wakacji letnich, okresów przedświątecznych, a np. maturzyści tuż po odebraniu świadectw. Ogółem w ciągu roku rejestrujemy ok. 2 tysięcy (w tym osoby uczące się pow. 16 roku życia, osoby poszukujące pracy pracujące oraz bezrobotne), z czego większość stanowią osoby do 25 roku życia.


Poruszyła Pani bardzo ważną kwestię. Demografia jest nieubłagana, społeczeństwo się starzeje, ludzi rodzi się coraz mniej. Czy już teraz zaczyna brakować rąk do pracy? Jeżeli nie, to kiedy ten moment może nastąpić?

Tak, już zaczyna brakować fachowców osób z doświadczeniem. Jest to odczuwalne np. w branży budowlanej, gdzie fachowcy często wyjeżdżają za granicę szukając lepszych zarobków. Niektóre firmy zostają zmuszone do przekazywania zleceń innym tylko dlatego, że nie mają odpowiedniej liczby pracowników. Młodzi ludzie, którzy lada moment wejdą na rynek pracy też coraz częściej rozważają pracę za granicą, przynajmniej jak to mówią „na początek”. Żeby się dorobić i żyć w Polsce bez kredytów.

W Polsce natomiast obserwujemy napływ pracowników ze Wschodu, szczególnie Ukrainy.

Wiele mówi się też o tym, że młodzież pozostająca w Polsce jest w wielu przypadkach roszczeniowa. Co dokładnie kryje się pod tym hasłem?

To oznacza, że mają wysokie oczekiwania finansowe, niekoniecznie posiadając przy tym odpowiednich kwalifikacji, których wymagają pracodawcy. Mówiąc wprost – są za wysokie, młodzi ludzie mówią, że nie podejmą się takiej czy innej pracy za najniższą stawkę (1850 złotych brutto) na miesięczny okres próbny.

To bolączka naszych czasów i o tym mówią już nawet sami rodzice, czy nauczyciele. Bez 2 tysięcy nie podejmują się zatrudnienia na etat. Co więcej, te oczekiwania mogą jeszcze wzrosnąć.

Być może te roszczenia biorą się z tego, jak Polacy zarabiają na Zachodzie i na jakie świadczenia socjalne mogą liczyć? Pojawia się myśl: „dlaczego ja mam mniej zarabiać od swojego kolegi w np. Niemczech?”

To prawda, ale niestety tak to już u nas w Polsce wygląda. Bolączką u pracodawców są wysokie koszty pracy. Gros pracowników nie zdaje sobie sprawy ile kosztują ich etaty. Musimy najpierw pokazać się pracodawcy, by mógł nas docenić.

Czy ten nieniepokojący trend Pani zdaniem będzie postępował? Można go jakoś zahamować?

Rzeczywiście, wydaje się, że w coraz większym stopniu. Można to zauważyć np. podczas przyjmowania ofert pracy, gdzie często najważniejszymi wymogami jest, to aby kandydat chciał pracować i chciał się przyuczyć do danej pracy. A z tym często młodzież ma problem. Nie podoba mi się to wychodzę i nieważne, że dzień pracy jeszcze nie dobiegł końca, a ja podpisałem umowę. Takie sytuacje też niestety występują.

Muszą zdać sobie sprawę, że pracodawca poszukuje pracowników nie dlatego, że żal mu bezrobotnych, ale dlatego, że taki pracownik musi być przydatny dla firmy, która z jego pracy czerpie zyski. Musimy pokazać pracodawcy podczas okresu próbnego, że będziemy przydatni i wtedy możemy oczekiwać lepszego wynagrodzenia za pracę.

Rodzice też często popełniają błąd wyposażając dzieci we wszystko, multimedia, spore kieszonkowe, często po to, aby wynagrodzić im brak czasu, albo dlatego, że oni tego kiedyś nie mieli. A praca dorywcza to samo dobro dla uczniów/studentów. To nie tylko dodatkowe pieniądze, ale też nauka samodzielności, umiejętności pogodzenia wolnego czasu z nauką. To sama korzyść, więc warto się tym chwalić w CV podczas poszukiwania pracy stałej.

Uważam, że w każdej szkole, począwszy od szkoły gimnazjalnej, powinien być zatrudniony doradca zawodowy, który mógłby odpowiednio „pokierować” młodym człowiekiem stojącym przed ważnym wyborem szkoły, a w późniejszym okresie pracy. Należy to młodym ludziom ciągle uświadamiać. Czasy uległy zmianie i uczyć musimy się przez całe życie, w podjętej raz pracy nie mamy gwarancji zatrudnienia do emerytury.

Warto mieć kilka zawodów, co nie zawsze wiąże się z kosztami. Mamy np. bezpłatne szkoły zaoczne, czy kursy zawodowe, które oferuje np. Ośrodek Szkolenia Zawodowego OHP w Wodzisławiu Śląskim.

Dziękuję za rozmowę.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (11):
  • ~sianko 2016-03-14
    09:46:05

    1 0

    Chyba się poprawiło bo jak ja byłem w pup-ie to mi proponowali darmowe staże w urzędzie miasta bądź zusie a nie ponad 1800 zł na rękę. Albo poprostu ktoś kłamie.

  • ~Arteks 2016-03-14
    10:33:43

    11 0

    I z tego w dużej mierze bierze się w Polsce bezrobocie wśród młodych bo oni mimo, że nic nie potrafią - nie chcą pracować za najniższe stawki.

  • ~Sledziu_w 2016-03-14
    12:06:27

    21 0

    Prawda jest taka, że jak już zaczniesz pracować za minimalną, to mało kto ci ją podniesie nawet jak już nabędziesz doświadczenia.

  • ~Marcin74 2016-03-14
    12:07:27

    21 0

    A moim zdaniem nie wymagania młodych są wygórowane: zarabiając 2000 zł z czego 900 zł idzie na mieszkanie, kolejne 900 na żarcie i za resztę (200 zł) można szaleć, odkładać, planować, zakładać rodzinę itd... ale to pazerność urzędników, polityków, która jest nieograniczona, stanowi główny problem. Pracodawca i tak musi wydać prawie 4000 zł zatrudniając kogoś za 2000 zł "na rękę". 1000x! lepiej gdyby te pieniądze dostał pracownik i sam sobie zadysponował na co i ile wydać w innym wypadku pieniądze idą m.in.: na takie absurdy jak pensja Pani udzielającej wywiadu lub organizacja Targów Pracy i Przedsiębiorczości.

  • ~hub381 2016-03-15
    16:52:37

    4 0

    Poczekajcie na uchoćców-oni was zasilą,bo ci Angli się rozmyślili jak widzą co się w naszym kraju dzieje. Nawet od dziś Gł.Inspektor Farmaceutyczny RP wycofał z aptek"AMOL".Tak to nie kawał.Ponoć niektórym to zadzialało na"opony"ale mózgowe....

  • ~Dintojra 2016-03-15
    21:07:29

    7 0

    Problem jest znacznie szerszym, niż ta pani specjalista mówi. Kiedyś w Polsce uczono zawodu (w kiepski sposób), a teraz już w zasadzie nawet tego nie ma ! To skąd się mają "brać" i fachowcy ? pracodawca nie chce płacić "uczniowi", a ten nie chce się uczyć fachu za najniższą.

  • ~minowa 2016-03-17
    13:28:59

    5 0

    Ludzie wolą wolny czas i socjal niż pracę za 1350zł i płacenie za dojazd. Z drugiej strony uczyć się nie chce, bo po socjal droga znana.

  • ~mieszkanka R 2016-03-18
    11:45:01

    6 0

    Moi drodzy prawda jest taka że zaczyna brakować jeleni do roboty a nie fachowców, trudno dostać pracę za najniższe wynagrodzenie, nawet jak się jest fachowcem, proponowanie staży ludziom z wieloletnim doświadczeniem w zawodzie i posiadającym nieraz wielorakie kwalifikacje to w naszym kraju jest normą, udowadnianie ludziom braku wartości przez pracodawców to już patologia i potem się dziwią że ktoś woli jechać za granicę niż wysłuchiwać w PL jak mało jest wart, nigdy nie zapomnę oburzenia pracodawcy na moje lat 40 no jak w ogóle ośmieliłam się zadzwonić grzecznie z pytaniem o pracę gdy jestem taka stara, inne historie to znajomość języka obcego księgowości i 5 zł na godzinę, jeszcze inna historia to najniższe wynagrodzenie i obowiązek posiadania własnego samochodu, to tylko kawałeczek moich historii z poszukiwaniem pracy, ale nie jestem wyjątkiem, bo takie historie to jest normą więc kochani pracodawcy jak nie zmieni cię sposobu traktowania ludzi to znikniecie

  • ~Arteks 2016-03-18
    12:13:23

    0 5

    @mieszkanka R - ktoś komu się chce pracować i kto coś potrafi zawsze sobie poradzi i dostanie dobrą ofertę pracy lub założy swój biznes. A jeśli uważa, że za granicą jest tak łatwo i nie trzeba tam pracować żeby zarobić - niech jedzie i próbuje szczęścia. Maminsynki wolą jednak wisieć na utrzymaniu rodziców i utyskiwać jak to jest źle - mimo że żyjemy w jednym z najbardziej uprzemysłowionych regionów w których rynek pracy należy do najbogatszych w Polsce.

  • ~mieszkanka R 2016-03-18
    12:52:29

    6 0

    Do artexa ja pracuję za granicą, ja już pojechałam moje składki i podatki zasilają obce państwo, moje dzieci też planują wyjazd , artex jest problem którego nie rozwiąże nawalanka słowna w stylu byłego prezydenta Polski, tutaj trzeba konkretów, ja opisałam konkretne sytuacje nie zmyślone tylko takie z życia, sama zawsze byłam osobą aktywną ale do tanga trzeba dwojga nie da się tańczyć tylko jedną stroną, druga też musi się ruszać bo inaczej to mój drogi mamy nie tango nie poloneza ale taniec chocholi i zostanie komuś tylko sznur

  • ~Marcin74 2016-03-18
    13:24:51

    4 1

    Wkurza mnie zarówno jęczenie potencjalnych pracowników jak i jęczenie pracodawców. Każda praca polega na UMOWIE! bez względu na jej formę. Przy zawieraniu umowy obie strony są RÓWNE! Jeśli pracownik nie chce pracować za stawkę proponowaną przez pracodawcę - niech nie pracuje. Jeśli pracodawca nie chce przyjąć pracownika za stawkę, której ten oczekuje - niech se sam zrobi jak potrafi (najczęściej nie potrafi). To nie jest kwestia tego ile chce dać pracodawca (jasne, że chce dać jak najmniej), to nie jest kwestia tego ile chce zarabiać pracownik (jasne, że jak najwięcej), to kwestia tego jak się umówią między sobą. Nic więcej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, kiedy miesza się w to urzędnik już na starcie żądając od pracownika i pracodawcy haraczu (podatek, zus i pierdyliard innych opłat) obdzierając obie strony umowy z ich własnych pieniędzy, najczęściej dla własnej korzyści jeszcze im mawiając, że to dla ich dobra.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5073