zamknij

Wywiady

Bezstresowe wychowanie to utopia

- Żyjemy obecnie w dużym napieciu psychicznym. Tempo życia rośnie, wielu z nas nie jest w stanie poradzić sobie z nawałem obowiązków zawodowych. Problemy pojawiają się wówczas, jeśli nie umiemy odreagować towarzyszącego nam ciągle stresu


- mówi Mariola Kujańska – psycholog z Lokalnego Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przestępstw w Rybniku.

 

 

Od kilku miesięcy w Rybniku funkcjonuje Lokalny Ośrodek Wsparcia dla Ofiar Przestępstw w ramach rządowego programu pilotażowego. Co osoby będące w potrzebie otrzymują w takim ośrodku?


Przede wszystkim pomoc kompleksową. Składa się na nią pomoc psychologa i pomoc prawna. Mamy podpisane porozumienia z sądami, prokuraturami, ośrodkami interwencji kryzysowej, urzędami miast i starostwami powiatowymi, opieką społeczną, zespołami kuratorskimi, samorządami i urzędami pracy, kuratorium oświaty, hufcem pracy i stowarzyszeniami. Tym samym, każdy kto do nas przychodzi, otrzymuje szybką i bezpośrednią pomoc psychologa i prawnika, a w razie potrzeby szczegółowe wytyczne, jak rozwiązać dany problem, gdzie się udać itd.


Ile osób skorzystało z pomocy ośrodka? Kim są potrzebujący i jakie mają problemy?


Ośrodek pełną parą zaczął działać od grudnia – stycznia. Od tego czasu pomoc psychologiczną i prawną otrzymało ok. 160 osób. Dominują ofiary przemocy fizycznej i emocjonalnej. Pojawiają się też ofiary mobbingu i molestowania seksualnego. Zdarzają się też jednostkowe przypadki ofiar wypadków komunikacyjnych i oszustw.


LOW jako program pilotażowy działa jedynie do 30 czerwca br. Czy jest szansa na to, że będzie funkcjonować dalej?


Myślę, że tak. Władze Rybnika są bardzo przychylne tej placówce i nadal są gotowe udostępniać lokal w przychodni przy ul. Byłych Więźniów Politycznych. Jaki będzie mechanizm finansowy utrzymywania ośrodka jeszcze nie wiadomo. Decyzja należy do Ministerstwa Sprawiedliwości.


Na niedawnej nadzwyczajnej sesji rady miasta poświęconej rodzinie miała pani wykład o przemocy psychicznej. Czy tak wiele mówi się ostatnio o przemocy psychicznej, bo to zjawisko narasta, czy też jest ku temu sprzyjający klimat?


Zdecydowanie to drugie. Od jakiegoś czasu nasze społeczeństwo jest bardziej otwarte na dyskusję i tematy takie właśnie jak przemoc psychiczna. Wiele osób, zwłaszcza kobiet, zaczyna zdawać sobie sprawę, że może odmienić swoje życie, że jeśli postawi swojemu partnerowi – oprawcy granice, relacje w rodzinie ulegają zmianie. Na przykład przychodzi do nas kobieta, która mówi, że znęcanie się psychiczne męża tolerowała przez 25 lat, dla dobra rodziny. A kiedy dzieci dorosły zadały jej pytanie, czemu wcześniej nie reagowała na zło. Dodam od razu, że reakcja nie musi oznaczać rozwodu czy separacji. Nauczenie się asertywnego zachowania w stosunku do partnera musi przynieść skutek w zmianie jego postępowania. Ale żeby tak się stało, tkwiące w przemocy kobiety muszą zdecydować się na fachową pomoc, ujawnić przed sobą i najbliższymi skrywaną przez lata tajemnicę. A chyba nikogo nie zaskoczę jeśli powiem, że to najtrudniejsze. Podjęciu takiej decyzji nie sprzyjają nasze społeczne obyczaje. Takie ludowe przysłowia jak: „Choćby cię kręcili w kole, nie mów co się dzieje w szkole”, czy „Zły ten ptak co własne gniazdo kala” tkwią głęboko w świadomości społecznej i są często wygodnym usprawiedliwieniem naszego postępowania.


Domyślam się, że o zagadnieniu przemocy psychicznej mogłaby pani mówić godzinami. Chciałbym, aby przytoczyła pani zachowania w rodzinie, które dla wielu wydają się normalne, a faktycznie noszą znamiona przemocy psychicznej.


Problem w tym, że granica między konstruktywnym, potrzebnym wywieraniem wpływu na drugiego człowieka, a przemocą psychiczną jest bardzo cienka. Generalnie wszyscy musimy zwracać uwagę na to, aby nie oczekiwać od drugiego człowieka, aby robił wszystko co jest w naszej głowie. Jednocześnie trzeba rozpoznać potrzeby drugiego człowieka. Jeśli druga osoba chce być kierowana, potrzebuje dużego wpływu innych, to wtedy oczywiście nie mamy do czynienia z przemocą psychiczną. Natomiast, jeśli żona nie może kupić sobie takiej bluzki, jaką ona chce, ale tylko taką jaka podoba się mężowi, to mamy do czynienia z przemocą psychiczną. Jeśli po ślubie żona nie może spotykać się ze znajomymi, to mamy do czynienia z przemocą psychiczną. Jeśli mąż chce zapisać się na studia podyplomowe, a żona nie akceptuje jego potrzeby, to mamy do czynienia z przemocą.

Wspomniałam już o asertywności. Definicja mówiąca o tym, że jest to sztuka mówienia „nie” jest pobieżna. Człowiek obraca się w kręgu dwóch rodzajów zachowań. Albo jesteśmy ulegli i ponosimy tego ogromne koszty psychiczne i emocjonalne, albo jesteśmy agresywni. Asertywność jest zachowaniem pośrednim. Z jednej strony łagodnym, z drugiej stanowczym i bez lęku.


Na początku wspomniała pani o koniecznym stawianiu granic dzieciom. Jak ma się to do lansowanego wychowania bezstresowego?


Bezstresowe wychowanie to utopia. Stres jest czymś, co towarzyszy nam przez całe życie od urodzenia. Nie ma takiej możliwości, abyśmy jakąś barierą mogli odseparować się od stresu. Stres jest nam potrzebny do życia jak tlen i woda. Zadaniem rodziców i wychowawców nie jest izolacja od stresu, ale nauczenie umiejętności radzenia z nim sobie. A to wszystko po to, aby wychować dzieci na dobrych ludzi. Psychologowie pracujący z dziećmi potwierdzą panu, że dzieci wychowywane w duchu bezstresowego wychowania, kiedy „coś zmalują”, w poczuciu winy same domagają się kary.

W zachowaniu rodziców najważniejsze jest, aby w tym wytyczaniu granic dzieci byli konsekwentni. A niestety, często widzimy sytuację, że tatuś anuluje zadaną dziecku przez mamę karę lub nawet jeśli rodzice są zgodni, to ich decyzje kwestionują dziadkowie.

Co ciekawe, ta konsekwencja potrzebna jest na każdej płaszczyźnie wychowania. Pracodawca chcący mieć dobrego pracownika musi być równie konsekwentny, a więc dawać nagrody za to co się obiecało i karać również za to, co się obiecało. Tylko tak można sobie wychować dobrego pracownika.


Kilka bieżących tematów z życia Rybnika. Opinią publiczną wstrząsają kolejne udane i nieudane próby samobójcze. Policyjne statystyki mówią o wzroście tego zjawiska, nas – media oskarża się o powodowanie „efektu Wertera”. Jakie jest pani zdanie na temat wzrostu dynamiki tego zjawiska?


Myślę, że to przypadek. Z kilku powodów. Po pierwsze, problemy społeczne Rybnika nie różnią się niczym od społeczności innych regionów kraju. Po drugie, rybniczanie poprzez poradnie zdrowia psychicznego, poradnie psychologiczno-pedagogiczne, ośrodki interwencji kryzysowej mają bardzo dobre możliwości dostępu do poradnictwa psychologicznego. Po trzecie, być może instytucje zajmujące się tą tematyką chętniej dzielą się danymi statystycznymi o liczbie prób samobójczych.


Jakie problemy skłaniają, często młodych ludzi, do tak dramatycznego kroku jak samobójstwo?


Żyjemy obecnie w dużym napieciu psychicznym. Tempo życia rośnie, wielu z nas nie jest w stanie poradzić sobie z nawałem obowiązków zawodowych. Problemy pojawiają się wówczas, jeśli nie umiemy odreagować towarzyszącego nam ciągle stresu. Ciekawostka: kiedyś syndrom wypalenia zawodowego dotyczył osób przed emeryturą, pracujących w takich zawodach jak: lekarz, nauczyciel, czy pracownik socjalny, czyli w profesjach wymagających dużej empatii. Teraz syndrom wypalenia dopada młodych pracujących w świetnych firmach. To dlatego, że oni pracują non stop. Funkcjonuje współcześnie u nas takie magiczne słowo „dyspozycyjność”, której wymagają niemal wszyscy pracodawcy. Społeczeństwa innych krajów zdały już sobie sprawę z tego zagrożenia i np. w Stanach Zjednoczonych nie można zadać w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej pytania o dyspozycyjność. To prywatna sprawa każdego człowieka, a każdy ma prawo do prywatności i wypoczynku. Przykład, który mną wstrząsnął: moja koleżanka pracuje w firmie, która kooperuje z firmą z Danii. Kiedyś zadzwoniła do tejże firmy i w pewnym momencie osoba po drugiej stronie telefonu poprosiła o zakończenie rozmowy i dokończenie jej jutro. „Wiesz co, minęła już 16.00, ja właśnie skończyłam pracę, a sprawa o której rozmawiamy nie jest tak pilna, aby nie mogła poczekać do jutra. Chcę już iść do domu” - usłyszała w słuchawce moja koleżanka. Po chwili totalnego zaskoczenia przemyślała sprawę i przyznała, że tak naprawdę Dunka miała rację.


Na ile rybnicką społeczność dotyka tzw. eurosieroctwo?


Niestety, ale w takim samym stopniu jak inne miejsca. To poważny, narastający problem. Z pierwszym znanym przypadkiem mieliśmy do czynienia już 4 lata temu. Wtedy odkryliśmy dramat 7-letniego chłopca, którego matka wyjechała za chlebem do Holandii, a on mieszkał w domu sam przez trzy lata. Owszem, matka przyjeżdżała do chłopca na święta, a w szkole zjawiała się we wrześniu, aby uregulować wszystkie sprawy finansowe, ale później wyjeżdżała. Sprawa wyszła na jaw dopiero, kiedy matka została nagle wezwana do szkoły w związku z koniecznością podpisania dokumentów związanych z wyjazdem na zieloną szkołę. Wówczas, nasi nauczyciele nie byli jeszcze tak wyczuleni na przypadki opuszczenia dzieci i nie potrafili rozpoznać zaburzeń emocjonalnych dziecka spowodowanych samotnością. A chłopczyk ten popadał w hipochondrię – tylko po to, aby ktoś z dorosłych zwrócił na niego uwagę. Poza tym szukał czułości i starał się przytulać do każdego dorosłego.

Dlatego, jeśli dochodzi do długiego wyjazdu któregoś z rodziców ważne jest, aby szkoła o tym wiedziała. To pozwala zastosować nauczycielom odpowiednie środki wychowawcze w stosunku do dzieci, które są zagrożone zaburzeniami emocjonalnymi w stanie opuszczenia przez rodziców.

W ocenie zjawiska eurosieroctwa pragnę uczulić na jeszcze jedną rzecz. Koszty psychologiczne wyjazdów za pracą ponoszą też sami rodzice. Ich sytuacja jest również bardzo trudna i byłabym ostrożna w ocenie ich postępowania. Decyzja o wyjeździe jest bardzo trudna i towarzyszą jej ogromne dylematy. Ci ludzie też potrzebują pomocy.


W Rybniku toczy się dyskusja na temat tego, czy potrzebna jest izba wytrzeźwień...


Problem alkoholowy w naszym mieście istnieje, a grupa potrzebujących pomocy rośnie. Ale z tego co mi wiadomo, nawet bez izby wytrzeźwień odpowiednie instytucje radzą sobie i zapewniają właściwą pomoc. Proszę pamiętać, że jeśli ktoś trafia do policyjnej izby wytrzeźwień, to tam też otrzymuje pomoc. Dlatego, w kontekście środków potrzebnych do utrzymania izby wytrzeźwień, sądzę, że nie jest ona niezbędnie potrzebna. Oczywiście gdyby była, stanowiłaby kolejny ośrodek, w którym osoby z problemem alkoholowym znajdą pomoc.


Na wspomnianej już nadzwyczajnej sesji rady socjolog Weronika Tazbir – Ślązak przedstawiała wyniki badań socjologicznych w Rybniku na podstawie których wytyczono granice gett biedy. Czy te getta szeroko pojętej biedy pokrywają się z „mapą psychologiczną” jaką postrzegają w swojej pracy psychologowie?


W znacznej mierze tak, bo obszary Chwałowic, Niedobczyc czy Boguszowic charakteryzują np. problemami z chorobą alkoholową, czy przemocą fizyczną. Natomiast problemy przemocy psychicznej, jak również alkoholizmu dotyczą wielu innych miejsc w Rybniku i nie są charakterystyczne tylko dla  „gett biedy”.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Wacław Wrana


Mariola Kujańska – urodziła się w 1959 roku w Rybniku. Absolwentka psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim (1985). W latach 1985 – 1988 pracowała w Poradni Wychowawczo-Zawodowej we Wrocławiu. W 1988 roku razem z mężem wróciła do Rybnika i rozpoczęłą pracę w Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej, gdzie od 1994 roku była zastępcą dyrektora. W 2004 roku przeniosła się do Specjalnego Ośrodka Szkolno – Wychowawczego w Rudach. Obecnie pracuje również w Lokalnym Ośrodku Wspracia dla Ofiar Przestępstw w Rybniku. Razem ze wspólnikami prowadzi własną firmę szkoleniową.

Jest członkiem Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i przewodniczącą Regionalnego Towarzystwa Oświaty Zdrowotnej. Prowadziła zajęcia z psychologii zarządzania w Wyższej Szkole Humanistyczno – Ekonomicznej w Łodzi w filii w Wodzisławiu Śląskim.

Rodzina: mąż – lekarz weterynarii, córka – lat 20, studentka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu.

W wolnych chwilach zajmuje się domowym czworonogiem - psem pasterskim, lubi udzielać się w ogródku. Marzy o intensywnym zwiedzaniu świata.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~jejkujejku 2008-05-25
    22:11:16

    2 2

    ... zapomina się o tych którzy już istnieją i pomagają bez akcji RZĄDU .... w Ośrodku Interwencji Kryzysowej na ul. Chrobrego każdego dnia pomaga się wielu ofiarom przemocy ... Ośrodek Pomocy Społecznej również ma swój punkt Przeciwdziałania Przemocy .... (na ulicy Hallera) .... i wiem że takich instytucji nigdy dość - ale uważam, że lepiej byłoby na początek te stare - działające - instytucje wesprzeć a dopiero potem, na drodze rozwoju tworzyć nowe ....

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jak zamierzasz spędzić wakacje 2024?





Oddanych głosów: 321