Rozmawiali o żeglarstwie w Rybniku. „Ta książka pisała się przez 60 lat. Pisali ją ludzie”

Rybnik ma szczęście co do mieszkańców, którzy już nie raz udowadniali, że potrafią realizować swoje cele i pasje. Wraz z pojawieniem się Zalewu Rybnickiego powstały też koncepcje, jak zagospodarować tak wielki akwen pod względem rekreacji i sportu. Padło m.in. na żeglarstwo, które w tym roku obchodzi swoje 60-lecie. Właśnie z tego powodu powstała też książka „Historia Rybnickiego Żeglarstwa”, której autorami są Małgorzata Wójcik oraz Jan Gustyn.

To tylko fragment tego, co dało się zmieścić w książce. Tak naprawdę to pisała się ona przez 60 lat, pisali ją ludzie. Wielka zasługa w tym pana Jana, który przekazał materiały archiwalne. Przez lata chodziła za mną myśl, co z tym zrobić, jak wykorzystać? Pod tym względem jest to ciekawy zbiór wydarzeń, historii ludzi. Na pewno nie jedna osoba powie, że brakuje tego, brakuje tamtego, że można było coś więcej napisać. Zdaję sobie z tego sprawę. Czasu było jednak niewiele. Nie da się opisać 60 lat w pół roku – zaznaczyła Małgorzata Wójcik.

Autorka podkreśliła, że tylko nieliczne kluby jak TS Kuźnia Rybnik mogą pochwalić się tak długą historią z tyloma ludźmi.

To była przygoda móc to zebrać w całość – dodała.

Z kolei Jan Gustyn przyznał, że dopiero lektura książki przypomniała mu jeszcze inne historie, które nie znalazły się w publikacji.

Pamiętam taką rzecz. Pod koniec lat 70. elektrownia otrzymała zlecenie zorganizowania regat energetyków. Było to duże przedsięwzięcie. W tamtych czasach ciężko było coś zorganizować. Przede wszystkim chcieliśmy, żeby były jednakowe łodzie. Postanowiliśmy zakpić jachty klasy 420, żeby było ich co najmniej 16. Sam zakup stanowił problem. Taki sprzęt produkowano w Chojnicach. Producent miał kłopot, by znaleźć części. Przyznał się później, że pewne elementy musiały zostać wykradzione ze stoczni i przywiezione do niego – uśmiechał się Jan Gustyn.

Co ciekawe, same zawody odbywały się pod czujnym okiem SB.

Potem łódki stworzyły bazę do klasy „420” na Śląsku – usłyszeliśmy.

Głos zabrał też Mirosław Małek, trener TS Kuźnia Rybnik i olimpijczyk z Atlanty.

Od 8 roku życia jestem w sekcji żeglarskiej. Niesamowitą rzeczą jest to, że klub istnieje już 60 lat. Co sezon zastanawialiśmy się, czy nas wyrzucą z ośrodka, czy będziemy gdzieś indziej. Nazwy klubu się zmieniały, a my trwamy. Jako trener widzę, że my wychowujemy czasem dzieci bardziej niż rodzice. Bardzo dużo spędzamy z nimi czasu. Książkę „połknąłem” w sekundę, bo to jest moje życie. Myślę, że Gosia dalej będzie pisała. Kawał dobrej roboty! - pochwalił autorkę.

Z kolei Małgorzata Wójcik podziękowała Tomaszowi Raudnerowi, który był redaktorem i zarazem korektorem publikacji. Słowa podziękowania trafiły też do spółki tuPolska.

Gdyby nie oni, to książka nie ujrzałaby światła dziennego. Z kolei Kinga Lewandowska i Grafnet cierpliwie znosili moje pomysły i zmiany. Rybnik.com.pl jako patron mocno promował książkę. Gdyby nie Miasto Rybnik, nie byłoby działalności klubu, a Słońce+ przyczyniło się do publikacji – wymieniała.

Historia Rybnickiego Żeglarstwa jest dostępna w księgarni Orbita na rynku.