Na rynku ukazała się nowa książka Mateusza Chomickiego. Recenzja Szymona Stoczka

Poeta Mateusz Chomicki ma 22 lata. Napisał książkę z wierszami pt. „Lustra fenickie”. Jest współzałożycielem zespołu „Inaczej”, który wykonuje jego teksty. Mieszka we Wrocławiu, pomieszkuje w Rybniku. 

Nowa książka rybniczanina - "Atomowe fajerwerki" ukazała się nakładem wydawnictwa Illustris w grudniu 2016 roku. Książkę można nabyć w księgarniach: Sowa, Autorska, Hiszpańska oraz Tajne Komplety.

Oto recenzja nadesłana przez Szymona Stoczka:

„Atomowe fajerwerki” Mateusza Chomickiego wchodzą gładko, ale zasięg wybuchu jest ograniczony. Autor ładnie rozgrywa otwarcie tomu, bawiąc się motywem swoiście pojmowanego genesis i pewną dozą kapłańskiego patosu, by zaraz zastąpić zbyt jaskrawe światło grą prozaicznych, dobrze znanych każdemu cieni. Miłość, powie więc ktoś, ale podmiot liryczny zdaje się uważać miłość, za zaledwie pozostałość po dawnej eksplozji, co do której nie ma pewności, że w ogóle miała miejsce. „Coś jest za mnie, coś, czego nigdy nie było we mnie” – to właśnie to niewypowiedziane w tekście „Coś” stanowi teren poetyckiej eksploracji Chomickiego, pozwalając powiązać nostalgię za trwałością uczuć z absolutną negacją ich istnienia.

Niestety, do takiego formatu niezupełnie pasuje ckliwa naiwność fraz, w których podmiot próbuje przywrócić znaczenie uczuciom, w które deklaratywnie zdaje się nie wierzyć. Zbyt duża emocjonalność tekstów, działa na zasadzie interesującego kontrastu z początkowymi utworami, a jednak zbyt wiele traci na poetyckim warsztacie.

Druga połowa książki, to więc nie atomowy wybuch, a jedynie radioaktywna chmura, rozwiewana nieco zbyt szybko przez wiatr.