zamknij

Wywiady

Zachować tradycje – to najlepsze życzenia świąteczne dla Śląska

Nasze bożonarodzeniowe tradycje są bogatsze niż polskie, czy niemieckie, włoskie. Te dzieciątko, które roznosi prezenty to ewenement w skali całego świata. Niby wszyscy wiedzą, że Pan Jezus urodził się w Betlejem, to i tak w żadnych innych regionach na świecie nie przynosi ono prezentów, tylko na Śląsku – mówi Marek Szołtysek – pisarz, dziennikarz, historyk, badacz i znawca kultury śląskiej.

Pana Marka Szołtyska spotkaliśmy w tym czasie, kiedy sprzedawał w Rybniku swoją najnowszą książkę „Kuchnia Matki Boskiej. Co jadł Jezus, Maryja, apostołowie...” To był doskonały moment, by porozmawiać z autorem o samej publikacji, potrawach, jak i Wigilii Bożego Narodzenia, której początki sięgają XIII wieku!

Red. skąd pomysł na napisanie książki „Kuchnia Matki Boskiej. Co jadł Jezus, Maryja, apostołowie...”?

Marek Szołtysek: z wykształcenia jestem mediewistą, czyli historykiem średniowiecza, dodatkowo zawsze interesowała mnie Biblia, stąd powstała właśnie „Biblia Ślązoka”, „Ewangelie Śląskie”. Pamiętam, jak w dzieciństwie babcia opowiadała mi historyjki biblijne, a ciotka o świętych. To mi jakoś zostało. Nie umiałem wtedy jeszcze pisać, czytać, nie chodziłem do przedszkola, a rodzina wprowadzała mnie w biblijny świat. W przedszkolu przebierałem się za to za rycerza i zabijałem smoki w przedstawieniach (śmiech).

Z biegiem lat poszerzył pan swoje zainteresowania.

Tak. Gdybym chciał jednak realizować dalej swoje wykształcenie, to praktycznie musiałbym wyjechać do Niemiec albo Włoch – tam gdzie jest praca w archiwach. W Polsce jest jak w Polsce, nie ma pracy dla osób wykształconych w tym kierunku. Zabrałem się więc za dziennikarstwo i pisanie książek. Co do samej publikacji: mogę zdradzić, że „Kuchnia Matki Boskiej” nie będzie tylko jedną książką. Zaplanowałem całą serię o biblijnych rzeczach, trzymając się cały czas pytania: czy któraś z nich dotrwała do dzisiaj? W najnowszej publikacji mówię o potrawach. Za rok wyjdzie książka „Ubrania Matki Boskiej”, ale dalszych szczegółów nie mogę zdradzić.

„Kuchnia” ma być natomiast przewodnikiem, który utoruje całą serię. Nie będę ukrywał, że jak wydam więcej książek to będę próbował sprzedać ją jako licencje. Celowo użyłem tam pewnym sformułowań, aby przyszli tłumacze nie mieli dyskomfortu podczas tłumaczenia na inne języki.


Wróćmy jednak do samej treści książki...

Składa się ona z dwóch części, rzeczywistych potraw, które albo są wywnioskowane albo wynikają wprost z Biblii. Stary Testament mówi np. o starej zupie patriarchalnej Jakuba z czerwonej soczewicy sprzed około 3800 lat. Zachowała się do dzisiaj i jest jedzona, oczywiście nie w Polsce, ale świecie arabsko-palestyńskim.

Inny przykład: ciastka króla Dawida – namoczone figi, rozdrobnione nożem i wymieszane z tartymi orzechami suszy się w piecu o temperaturze 100 stopni przez dwie godziny. To świetna potrawa, nie dodaje się do niej jajek czy cukru. Kuchnia Ziemi Świętej była prosta i łatwa do przechowania, w przeciwnym razie wszystko to by się zepsuło.

Bardzo prosta potrawą są cukierki św. Jana Chrzciciela – tak je nazwałem, dlatego że on jadł miód i orzechy. Potrawę robi się właśnie z tych dwóch produktów. Trze się na drobno orzechy albo migdały. Do tego dodajemy dwie duże łyżki miodu żeby zrobić z tego takie ciasto. Tworzymy kuleczki. Te danie może wytrzymać lata, ponieważ produkty nie tracą swoich właściwości.

Ma Pan nadzieje, że te przepisy „Kuchni” przedostaną się do naszej śląskiej kuchni?

Żeby uściślić, na pewno nie staną się śląskimi przepisami, to jest niemożliwe. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeszcze coś innego. Przygotowywałem te potrawy z całą rodziną. Zanim opisałem je w książce, musieliśmy je przetestować. Już kilka z tych potraw zostało wprowadzonych do naszego rodzinnego jadłospisu, a więc są do zrobienia przez praktycznie każdego z nas osobna. Większość z tych dań robi się zastraszająco szybko.

Czyli coś w sam raz na nasze czasy, gdy jesteśmy cały czas w ruchu, śpieszymy się.

Absolutnie. Taką zupę z soczewicy czy ciecierzycy możemy dzień wcześniej zamorzyć. W krajach gdzie jest bardzo ciepło, nie stoi się nad piecem bo można zwariować. Potrawy są więc robione na zimno.

Zaraz zasiądziemy do wigilijnego stołu. Czy Pan jako badacz i znawca kultury śląskiej zauważa jakieś zmiany na naszych stołach? Odchodzimy od tradycyjnych potraw?

Zmieniły się tylko szczegóły. Kiedyś robiono więcej zasmażek, stosowano jabłka. Generalnie nic się nie zmieniło, bo kuchnia śląska sięga 800 lat. Wydaje mi się, że Rudolf z Rud opisując różne rzeczy około połowy XIII wieku, wspominał, że tutejsi ludzie in nocte nativitatis Christi, czyli w noc narodzenia Chrystusa jedzą jakieś uczty. To jest najprawdopodobniej pierwszy opis wigilii.

Francuzi czy Niemcy nie mają czegoś takiego, a dlaczego my ją mamy? To jest najprawdopodobniej pozostałość z kultury pogańskiej, gdzie ludzie świętowali. Powstała nam nieprawdopodobna rzecz.

Wszelkiego rodzaju moczki, kompoty z suszonych owoców to są bardzo stare produkty, szykowali do spiżarni takie potrawy, które im się nie zepsują na zimę. Było za to ciszenie, kiszenie lub solenie.

Jakie może Pan złożyć życzenia dla mieszkańców naszego regionu?

Dla Śląska najlepszym życzeniem będzie, aby zachował te nasze śląskie tradycje. Nasze bożonarodzeniowe tradycje są bogatsze niż polskie, czy niemieckie, włoskie. Te dzieciątko, które roznosi prezenty to ewenement w skali całego świata. Niby wszyscy wiedzą, że Pan Jezus urodził się w Betlejem, to i tak w żadnych innych regionach na świecie nie przynosi ono prezentów, tylko na Śląsku.

Zachować tradycje – to jest priorytetowa sprawa, jesteśmy liderami na świecie.

Dziękuję za rozmowę

Z Markiem Szołtyskiem rozmawiał Bartłomiej Furmanowicz

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~Rexio 2015-12-24
    14:04:18

    10 0

    https://de.wikipedia.org/wiki/Christkind

    Jak widać znajomość niemieckiego uchroniłaby przed bzdurą: "Te dzieciątko, które roznosi prezenty to ewenement w skali całego świata. Niby wszyscy wiedzą, że Pan Jezus urodził się w Betlejem, to i tak w żadnych innych regionach na świecie nie przynosi ono prezentów, tylko na Śląsku".

  • ~ 2015-12-25
    18:46:44

    3 0

    http://joemonster.org/art/34595/Bozonarodzeniowe_tradycje_na_swiecie - okazuje się, że w Kolumbii również. Pozdrawiam.

  • ~Alpha 2015-12-28
    12:15:57

    2 0

    Dzieciątko przynosi prezenty w miejscach gdzie tradycyjny bawarski katolicyzm kształtował tożsamość mieszkańców. Południowe Niemcy, cała Republika Czeska, Austria i Śląsk - tam wszędzie dzieciątko przynosi prezenty.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Wybieramy prezydenta Rybnika. Na kogo oddasz głos w wyborach?





Oddanych głosów: 4852

Prezentacje firm