zamknij

Wywiady

WOŚP jeszcze długo nie zagra dla chorych psychicznie

Danuta Ziółkowska - zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa i jakości w rybnickim szpitalu psychiatrycznym opowiada o pracy pielęgniarek, specyfice opieki nad chorym psychicznie i świętach, które w murach szpitala są trudnym czasem.

Red.: Jest pani zadowolona z pracy pielęgniarek zatrudnionych w szpitalu?

 

Danuta Ziółkowska: - Tak, jestem zadowolona. Oczywiście nie jest u nas idealnie. Bo tak jak w każdym zakładzie pracy są pracownicy lepsi i gorsi. Uważam jednak, że pacjenci mają u nas dobrą opiekę. Mamy wiele przykładów na to, że personel pielęgniarski robi więcej niż wynika to z jego zakresu obowiązków.

 

Skąd więc negatywny raport rzecznika praw pacjenta?

 

Odpowiedź na to pytanie jest trudna i złożona. Myślę, że na ustalenia zawarte w protokole pokontrolnym z jednej strony miało wpływ samo nastawienie osób kontrolujących, z drugiej zakres ich wiedzy i kompetencji z zakresu leczenia psychiatrycznego, a także sposób interpretacji niektórych faktów związanych z działalnością szpitala. Dyrekcja szpitala bardzo szczegółowo odniosła się do każdego zarzutu. Trzeba mieć dużą wiedzę i doświadczenie, aby rzetelnie ocenić pracę na oddziale szpitala psychiatrycznego. Zainteresowanych odsyłam na stronę internetową naszego szpitala.

 

Z czego wynika ta trudność w ocenie?

 

Ze specyfiki hospitalizowanych tutaj pacjentów. Praca z chorym psychicznie jest bardzo trudna.

 

Trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, aby pracować na oddziale psychiatrycznym?

 

Oczywiście, że tak. Osoba pracująca na stanowisku pielęgniarki musi posiadać odpowiednie predyspozycje osobowościowe. Musi być osobą wrażliwą, empatyczną i autentyczną. Powinna być bardzo opanowana, konsekwentna i wytrwała. Musi panować nad własnymi emocjami. Terapeutycznie komunikować się z pacjentami, którzy nie potrafią samodzielnie uporządkować własnych emocji, myśli. Starać się zrozumieć świat przeżyć pacjenta psychotycznego. Rozumieć i akceptować jego postawę, nawet jeżeli odbiega ona od przyjętych norm. Znane są mi przypadki, że do pracy zgłaszały się pielęgniarki, które nie przepracowały całego dyżuru twierdząc, że ta praca nie jest dla nich. Dla przykładu na sześćdziesięciu studentów pielęgniarstwa, którzy w jednym z oddziałów naszego szpitala odbyli praktykę zawodową tylko dwie stwierdziły, że mogłyby pracować na psychiatrii. Zdarzają się akty agresji czynnej wobec pielęgniarek, a one mimo tego wracają do pracy z chorym psychicznie.

 

Czy akty agresji często zdarzają się na oddziałach?

 

Nie należą do rzadkości. Nie ma jednak sensu tego demonizować. Pielęgniarki są bardzo dobrze przygotowane do swoich obowiązków. Na pewno w pracy pomaga im doświadczenie i nierzadko instynkt, który podpowiada jak się zachować w danej sytuacji. To personel pielęgniarski musi wziąć na siebie ciężar rozpoczęcia interakcji, mając na uwadze to, że chory szybko się nie uspokoi.

 

Co jest największą trudnością w pracy pielęgniarki z chorym psychicznie?

 

Trudność powoduje istota choroby psychicznej, która nie jest poznana do końca. Pielęgniarki też maja własne emocje, ograniczenia, lęki. Przecież zachowania pacjentów chorych psychicznie są nieprzewidywalne do końca. Również brak krytycyzmu pacjentów, którzy często uważają się za zdrowych i nie chcą się leczyć. Trzeba się wykazać dużymi umiejętnościami, żeby przekonać takiego chorego do zażywania leków, udziału w terapii itp. Inną sprawą jest fakt, że w psychiatrii długo czeka się na efekty pracy. To czasami może zniechęcać. Podobnie jak fakt, że pacjenci często wracają do nas.

 

To częste przypadki?

 

Niestety tak. Najgorsze jest to, że często pacjent opuszczający szpital psychiatryczny jest „napiętnowany”. Czuje się wyobcowany w swoim środowisku. Panuje przekonanie, że człowiek chory psychicznie jest szalony, nie potrafi kontrolować swoich emocji, przez co zagraża każdej osobie napotkanej na swojej drodze. Nieprzychylny stosunek społeczeństwa do osób chorych psychicznie jest powodem ich cierpienia. Podczas pobytu w szpitalu chorzy uczestniczą w różnych zajęciach terapeutycznych, które mają pomóc im odnaleźć się w życiu poza szpitalem. Pielęgniarki prowadzą edukację zdrowotną, czy tzw. treningi umiejętności społecznych, podczas których chory może nauczyć się jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Jednak bez wsparcia środowiska, rodzin trudno o sukces.

 

No właśnie, jak wygląda współpraca z rodzinami chorych?

 

Trudno tutaj generalizować. Ale nie jest z tym dobrze. Pacjenci często trafiają do szpitala bez piżamy, kapci czy przyborów toaletowych. W najlepszych przypadkach, na oddziałach odwiedzanych jest 40 proc. pacjentów, w najgorszych 10 proc. To duży problem. Tutaj znowu musi się wykazać personel pielęgniarski, który na co dzień przebywa z pacjentami i musi im tłumaczyć dlaczego tak się dzieje. W takich przypadkach personel przejmuje na siebie część obowiązków rodziny.

 

Ile obecnie pielęgniarek pracuje w szpitalu?

 

Mamy trzy typy oddziałów. Psychiatryczne ogólne, na których jest 467 łóżek, psychiatrii sądowej z 263 łóżkami i 228 łóżek w tzw. ZOL-u czyli Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Psychiatrycznym. W sumie zatrudniamy 357 pielęgniarek.

 

To wystarczająca ilość?

 

 

Nie. Ale finansowanie z NFZ nie wystarcza na zatrudnienie większej liczby pielęgniarek. Dla zapewnienia prawidłowej opieki zatrudniliśmy dodatkowo 19 opiekunów medycznych, którzy pracują w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Psychiatrycznym i są tańszym rozwiązaniem. Zresztą niedobory kadrowe w grupie zawodowej pielęgniarek nie są problemem tylko naszego szpitala.

 

Jak oceniła by pani wiedzę rybniczan na temat tego, co dzieje się za murami waszego szpitala?

 

Myślę, że nie jest z tym najlepiej. Brak wiedzy wynika głównie ze strachu. Choroba psychiczna nie kojarzy się z niczym dobrym. Mam wrażenie, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nigdy nie zagra dla pacjentów chorych psychicznie. Dlatego, że świadomość tego problemu jest bardzo mała. Ludzie nie chcą o tym rozmawiać. Łatwiej udawać, że chorzy psychicznie to nie ich zmartwienie i krytykować jakość sprawowanej nad nimi opieki. Potrzeba dużo czasu i pracy, aby takie podejście się zmieniło. Obecnie jest tak, że często pacjent chory psychicznie spędza święta w szpitalu, ponieważ nie pasuje do wigilijnego stołu. To bardzo smutne.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (5):
  • ~ 2012-12-29
    10:14:51

    0 1

    ciekawe jak S.P traktowałaby swoich sąsiadów np. w bloku wiedząc ze są po tym szpitalu, np. syna od głowy Wróbla i kilku innych po leczeniu psych.
    a propos WOSP - jest taki zespolik - Defekt muzgó

  • ~jedrek_1_1 2012-12-31
    09:25:27

    0 0

    muminos - około 1/4 populacji w trakcie życia przechodzi sytuacje kwalifikujące się do psychiatry.. I pewnie 99% z nich jest mniej groźna niż osoby z tak nietolerancyjnym podejściem jak twoje. Podajesz przykład skrajny, człowieka który nie powinien nigdy opuścić murów lecznicy bądź więzienia. Musisz zamieszkać na pustyni - tam nic ci nie zagrozi

  • ~RozeMari 2012-12-31
    14:34:25

    0 1

    Pani Danuto z przykrością stwierdzam, że nie ma Pani pojęcia co się w Pani szpitalu dzieje. Być może działo, kilka lat w końcu minęło. Słyszałam opowieść o niebezpiecznych pacjentach, którzy tłuką głowami pielęgniarek o ścianę. Poznając jednak pewne osoby z personelu przestało mnie dziwić, że pacjent mógł tak postąpić. Wszyscy jesteśmy ludźmi, i jak ludzie chcemy być traktowani.

  • ~wilhelm 2012-12-31
    19:37:32

    0 1

    @RozeMari - mogę ci odpowiedzieć z perspektywy osoby która dwóch krewnych w szpitalu odwiedzała - nie da się tych chorych traktować jak normalnych ludzi. Gdyby szanować ich zdanie i podejście to nigdy by się niczego w tym szpitalu nie wyleczyło. Tam trafiają ludzie, którzy mentalnie są 12latkami. Mi się nie podoba to co mówi pani dr na temat rodzin. Z moich obserwacji schizofrenia nie pojawia się w normalnych rodzinach, i kluczem do poprawy jakości życia (o wyleczeniu raczej nie ma mowy) byłoby przepracowanie z rodziną na terapii czegoś w rodzaju tej książki http://www.ceneo.pl/725504cl-Jak_mowic,_zeby_dzieci_nas_sluchaly,_jak_sluchac,_zeby_dzieci_do_nas_mowily i odnawianie co jakiś czas tego treningu , zdaję sobie sprawę że szpital nie ma na takie rzeczy pieniędzy. Inna sprawa że został też zamknięty jeden oddział dzienny, nie wiem co było winne NFZ, czy dyrekcja szpitala, ale robiono tam wiele dobrego. Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości w tej jakże trudnej pracy.

  • ~Robin Tell 2013-01-01
    20:21:15

    0 1

    Ta pani mi się podoba.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5035