W Rybniku czuję się najlepiej

Red.: Kto uświadomił ci, że masz talent?

 

Sabina Jeszka: Moja rodzina od dłuższego czasu zwracała mi uwagę, że jakoś powinnam wykorzystać swoje zdolności wokalne. Z drugiej strony najbliżsi odradzali mi udział w programie„Mam Talent”. Bali się, że nie jestem jeszcze gotowa psychicznie na ewentualną krytykę i porażkę. Dlatego, o swoim udziale w tej edycji programu powiedziałam im dopiero wtedy, gdy pomyślnie przeszłam precasting w Zabrzu.

 

Ale rozumiem, że te zdolności przejawiałaś od dziecka?

 

Tak. Odbywało się to na takiej zasadzie, że podśpiewywałam razem muzykami w telewizji, oglądałam teledyski.

 

Czy te zdolności są u was rodzinne?

 

Chyba tak. Sądzę, że odziedziczyłam je po mamie i cioci, które w młodości dużo śpiewały przy wielu różnych okazjach.

 

Jesteś zupełnym samoukiem, czy brałaś gdzieś lekcje śpiewu?

 

Jestem totalnym samoukiem. Profesjonalne lekcje brałam dopiero przed półfinałem „Mam Talent”, aby poznać techniki profesjonalnej emisji głosu. Lekcji udzielała mi Sonia Lachowolska z Krakowa, która stosuje technikę SLS, czyli Speech Level Singing. Wiele mi te zajęcia dały.

 

W jakim repertuarze czujesz się najlepiej?

 

Śpiewać lubię dosłownie wszystko. Lubię różnorodne wyzwania, dlatego nie ograniczam się przy wyborze nurtów muzycznych. Jeśli chodzi o to, czego słucham, jest podobnie. Wszystko zależy od nastroju. Raz koję emocje przy stonowanej muzyce, innym razem lubię ostrzejsze dźwięki.

 

Jesteś nazywana kobietą renesansu. Zajmujesz się na co dzień bardzo wieloma rzeczami...

 

To prawda, zaczęłam studia magisterskie – turystykę i rekreację na Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej. Jednocześnie pracuję w biurze podróży i jestem instruktorem fitnessu. Wygląda na to, że teraz dwie ostatnie działalności będę musiała zawiesić, bo chciałabym się poświęcić śpiewaniu.

 

No właśnie, czy to już czas na wydanie płyty?

 

Na to wygląda. Toczą się w tej sprawie dalece zaawansowane rozmowy z Sony EMI.

 

Czy na płycie znajdą się covery, czy myślisz o swojej muzyce?

 

Chcę, by był to mój materiał. Z racji braku wykształcenia muzycznego i małego doświadczenia ja napiszę tylko teksty, natomiast muzykę skomponuje ktoś inny.

 

Czy to właśnie na wydanie płyty przeznaczysz nagrodę w wysokości 100 tysięcy złotych?

 

W pewnej części na pewno. Przede wszystkim chciałabym zainwestować w siebie, w doskonalenie techniki śpiewu, a to są dość drogie rzeczy. Myślę, że nagroda pomoże mi też spłacić mój kredyt samochodowy.

 

Będziesz teraz dużo koncertować?

 

Raczej nie. Na czas tworzenia płyty wolałabym zniknąć, a później rozpocząć koncerty już ze swoim materiałem.

 

Kto ci pomaga w sprawach organizacyjnych i menadżerskich?

 

W tej chwili pomaga mi Piotr Sobik, menadżer Kabaretu Młodych Panów. Jest to dla mnie bardzo dobry układ, bo znamy się z Piotrem długo i mam do niego duże zaufanie. A na starcie artystycznej drogi to bardzo ważne, aby swoje sprawy powierzyć w dobre ręce.

 

Wróćmy do twoich występów w „Mam Talent”. Co w nich  było najtrudniejsze?

 

Trema i świadomość, że z tą wspaniałą ekipą będziemy musieli się rozstać. Między uczestnikami programu wywiązała się duża więź emocjonalna. Po finale siedzieliśmy w hotelu bawiliśmy się i płakaliśmy.

 

Jak sobie radzisz z tremą? Czy towarzyszy ci ona tylko przed występem, czy również w jego trakcie?

 

Na dwie godziny przed wyjściem na scenę przeżywam ogromny stres i chcę być wtedy sama. Staram się wtedy rozluźnić i koncentrować. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że wtedy lepiej do mnie nie podchodzić. Kiedy już zaczyna się występ, trema trwa do pierwszych dźwięków. Kiedy zaczynam już śpiewać wchodzę w inną rzeczywistość i zapominam o stresie.

 

A propos twojego występu finałowego. Pojawiły się zarzuty, że choreografia została skopiowana z jednego z wykonań programu X Factor.

 

Choreografię dobierali reżyserzy i producenci programu. Z pewnością wzorowali się na wykonaniu z X Factor. Po mojej stronie był tylko wybór piosenki i dobór stroju. Swoją drogą mam nadzieję, że udała mi się reklama X factor:)

 

Na samym początku powiedziałaś, że kiedyś bałaś się występów publicznych z powodu spodziewanej fali krytyki. Teraz te obawy się potwierdzają. Na forach internetowych, w tym na Rybnik.com.pl wylały się strumienie zazdrości...  Jak sobie z tym radzisz?

 

Gdybym miała się tym przejmować, to pewnie wylądowałabym w szpitalu psychiatrycznym. Staram się podchodzić do tego z dystansem, obracać to w żart. Wiem, że moje występy nie wszystkim mogą się podobać, że sama muszę się wiele uczyć, ale mam wrażenie, że w niektórych przypadkach ta krytyka nie jest merytoryczna, a wynika z ludzkiej zazdrości i złośliwości. Szkoda, że są ludzie, którzy nie pozwalają innym cieszyć się z sukcesów.

 

Z tego co mówisz, zapowiada się wyprowadzka z Rybnika.

 

Niestety, chyba tak. Jeśli moje plany dojdą do skutku, będę musiała wyjechać do Warszawy. Mam nadzieję, że mimo to będę mogła bywać często w Rybniku. Kocham to miasto, tu się najlepiej czuję.

 

Twoja publiczność płci męskiej zastanawia się, jakie czy masz już jakieś plany matrymonialne. Innymi słowy: czy Sabina Jeszka jest wolna?

 

Nie, jestem zaręczona.

 

Powiedz na zakończenie, z jakim reakcjami rybniczan spotykasz się w swoim otoczeniu, na ulicy. Czy mieszkańcy naszego miasta już cię rozpoznają?

 

Różnie bywa. Ciepłe słowa pod moim adresem kierują ci, którzy oglądali program i śledzili w nim moje losy.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Wacław Wrana

Sabina Jeszka – urodziła się w 1988 roku w Rybniku. Absolwentka II LO w Rybniku, PWSZ w Raciborzu. Aktualnie studiuje na Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach (studia magisterskie). Pracuje w biurze podróży swojej mamy, jest instruktorką fitnessu. 27 listopada otrzymała nagrodę specjalną programu „Mam Talent” w wysokości 100 tysięcy złotych.