zamknij

Wywiady

To było dobre 20 lat

- Powiem przekornie, że gazety samorządowe są po to stanowione, by były „tubą władzy”. Jeśli tę funkcję wypełniają dobrze, to określenie „tuba władzy” nie musi mieć negatywnego zabarwienia, bo taka gazeta spełnia głównie rolę informacyjną. Im więc tuba głośniejsza, tym lepsza

 

- mówi Wiesława Różańska – redaktor naczelna obchodzącej 20-lecie istnienia „Gazety Rybnickiej”.

 

Red.: - W tych dniach „Gazeta Rybnika” obchodzi jubileusz 20 lat istnienia. Pismo rodziło się razem z samorządem. Jakie były okoliczności powstania gazety?


Wiesława Różańska: - Gazeta rzeczywiście powstała na fali przemian ustrojowych. Pomysłodawcą i inicjatorem powstania, a raczej reaktywowania przedwojennego tytułu pisma, był Czesław Goliński, związany wówczas ze środowiskiem solidarnościowym. On i kilka innych osób, m.in. Marian Machoczek i syn przedwojennego wydawcy Henryk Knapczyk chcieli, aby gazeta była forum środowiska skupionego wokół Rybnickiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarności”. Założona przez nich spółka „Hossa” pierwszy numer wydała 23 marca 1990 roku. W specjalnym numerze wyborczym z dnia 25 maja 1990 roku, na niewyraźnym zdjęciu znaleźć można m.in. późniejszego prezydenta Rybnika – Józefa Makosza i jego następcę – Adama Fudalego. Swoją „wyborczą” rolę gazeta spełniła w stu procentach. Większość osób z listy „Solidarności” została wybrana do rady miasta. Po krótkim czasie „Hossa” z powodu kłopotów finansowych musiała zawiesić wydawania gazety. Została ona jednak „wskrzeszona” przez prezydenta Makosza i od tego momentu „Gazeta Rybnicka: jest pismem samorządowym.


- Jak pani trafiła do „Gazety Rybnickiej”?


- Współpracowałam z nią od samego początku. W 1990 roku pracowałam w upadającym Rybnickim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. Czesław Goliński wiedział, że kiedyś byłam dziennikarką w „Nowinach” i dlatego nawiązał ze mną kontakt. Ze współpracowniczki stałam się etatową dziennikarką, a w 1995 roku redaktor naczelną.


- Polskie gminy 20 lat funkcjonowania samorządu mają za sobą. Które z wydarzeń z życia Rybnika uważa pani w tym czasie za najistotniejsze?


- Trudno wskazać jedno, najważniejsze wydarzenie. Było ich bardzo wiele, a dla każdego mieszkańca Rybnika co innego jest ważne. Na tym m. in. polega samorząd, że dla mieszkańców Kamienia, Chwałowic, czy Niedobczyc, sprawa ich drogi, chodnika, kanalizacji jest najważniejsza... O tym można się najlepiej przekonać na dzielnicowych zebraniach sprawozdawczych.

Prezydent Makosz zaczął od sprzątania, jak mówił, „kotyków”, w centrum, potem była decyzja o kontynuacji budowy szpitala, pierwsze w kraju ronda, modernizacja oczyszczalni ścieków. W kadencji prezydenta A. Fudalego wiele tzw. miastotwórczych inwestycji - kampus i wykorzystanie dla szkoły muzycznej drugiego szpitala, zabiegi o lokalizację u nas sądu i choćby te kontrowersyjne na początku centra handlowe w samym sercu miasta. Pamiętam czas, kiedy mówiono, iż za blisko centrum jest i Real, a właściciele hurtowni widzieli zagrożenie w Makro. Później okazało się, że dwa inne centra powstaną w ścisłym centrum. Myślę, że mimo wielu obaw, mieszkańcy jako konsumenci są zadowoleni. Jednak najważniejszą inwestycją jest kanalizacja, będąca niezbędnym krokiem cywilizacyjnym. Dla wszystkich samorządów przełomem było wejście Polski do Unii Europejskiej, bo otworzyły się możliwości pozyskiwania środków unijnych. Jak wiemy, Rybnik radzi sobie z tym bardzo dobrze. Wbrew personalnemu sporowi dwu kolejnych prezydentów, uważam ich kadencje za kontynuację pracy na rzecz rozwoju miasta. Dzięki wielu czynnikom Rybnik stał się liderem subregionu i choć tu nie mieszkam, poprzez pracę czuję się z nim związana.


- "Gazeta Rybnicka", podobnie jak inne pisma samorządowe, ma przyklejoną łątkę „tuby władzy”. Czy organy prasowe samorządu są skazane na bycie „tubą władzy”?


- Powiem przekornie, że gazety samorządowe są po to stanowione. Jeśli te funkcję wypełniają dobrze, to określenie „tuba władzy” nie musi mieć negatywnego zabarwienia, bo taka gazeta spełnia głównie rolę informacyjną. Im więc tuba głośniejsza, tym lepsza. Nie znam dokładnie działań pism innych miast i gmin. Mam jednak wrażenie, iż jest spora różnica między naszą gazetą, a niektórymi biuletynami wydawanymi przez urzędników. Przypomnę, że na łamach naszej gazety informujemy nie tylko o wydarzeniach politycznych i działaniach miejskich jednostek i instytucji, ale i o życiu kulturalnym czy społecznym. Wiele miejsca poświęcamy edukacji, historii miasta, działaniom mającym mieszkańców integrować, pokazujemy rybniczan i ich pasje.

Jeśli chodzi o sprawy lokalnej polityki, w żadnej innej gazecie polemiki na każdy temat między radnymi koalicji a opozycją nie są tak dokładnie wyartykułowane, jak w relacji z sesji rady miasta. Pozostałe pisma skupiają się na najgłośniejszych kwestiach, my pokazujemy lokalną politykę na co dzień, nie tylko fajerwerki.


- To prawda, ale opozycja zarzuca, że możliwość zaprezentowania opinii przy okazji sesji budżetowej i sesji absolutoryjnej to za mało. Opozycyjni radni chcieliby mieć miejsce w każdym numerze gazety...


- Obszerne opinie opozycji wyrażane na naszych łamach po tych posiedzeniach, dotykają najważniejszych kwestii w roku, są też zazwyczaj bardzo krytyczne i aktualnych władz nie oszczędzają. A jak wspomniałam, również relacja z sesji w praktycznie każdym numerze gazety jest obiektywnym zapisem politycznego dyskursu. Taka formuła funkcjonowania opozycji na naszych łamach została wypracowana jako pewien kompromis miedzy poszczególnymi ugrupowaniami dawno temu i ewentualne zmiany są w ich gestii. Zresztą już dawno nie było w naszej lokalnej polityce tak ostrych sporów, by wymagały one tabloidalnej formy. Podejrzewam, że gdyby sytuacja polityczna się odwróciła, problem by pozostał. Bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...


- Miała pani kontakt przez ostatnie 20 lat z wszystkim radnymi i samorządowcami poszczególnych kadencji. Czy któraś z tych osób szczególnie zapadła pani w pamięć?


- Było ich tak wiele, że trudno kogoś wyróżnić. Na pewno barwną postacią i silną osobowością był prezydent i radny - Józef Makosz, którego rządy były bardzo dynamiczne i naznaczone emocjonalnością. Z kolei obecnego prezydenta Adam Fudalego pamiętam jako radnego I kadencji i wspominam z tego czasu jako osobę starającą się łagodzić bardzo liczne wówczas spory. Podziwiałam radnego i b. wiceprezydenta Jerzego Frelicha jako natchnionego humanistę mającego w głowie na każdą okazję odpowiedni cytat oraz nieżyjącego, bardzo życzliwego w stosunku do wszystkich Józefa Cyrana. Pamiętam (i chyba nie tylko ja) mojego imiennika Wiesława Zawadzkiego z Boguszowic - Osiedla, który miał zawsze niezliczoną liczbę pytań, trudno zapomnieć temperament dawnego radnego Romana Olesia, nota bene ojca znakomitej dziś solistki Opery Krakowskiej Kasi Oleś -Blacha. Pamiętam też radnego, który ożywiał się tylko wtedy, kiedy padła nazwa jego dzielnicy oraz innego, który chętnie dzielił się spostrzeżeniami z siedzącymi za nim dziennikarzami. Jako osoba, dla której matematyka była koszmarem, z podziwem słucham pana skarbnika Bogusława Paszendę, kiedy cierpliwie tłumaczy radnym zawiłości budżetu tak, że niekiedy nawet ja coś zrozumiem. W tej kadencji nadzwyczajna jest dociekliwość radnego Bronisława Drabinioka, zaangażowanie w sprawy Niedobczyc radnego Henryka Ryszki czy siła spokoju Jana Mury. Radni są dla mnie jak „wielka rodzina” i choć dziś narzekamy na wielogodzinne posiedzenia, niewykluczone, że będę za nimi tęsknić...


- W minionych 20 latach uczestniczyła Pani chyba we wszystkich ważnych wydarzeniach kulturalnych w naszym mieście. To z pewnością upoważnia panią do zabrania głosu w pojawiającej się dyskusji o kulturze w naszym mieście.


- To prawda. Generalnie uważam, że z ofertą kulturalną w Rybniku nie jest najgorzej. Nasze ośrodki kultury oferują pełne spektrum wydarzeń kulturalnych: od biesiad regionalnych po kulturę wyższą i awangardę. Nie wiem do końca skąd się biorą opinie, że w Rybniku nic się dzieje. Czasem zadaję sobie pytanie, gdzie są ci krytycy, gdy na różnego rodzaju kulturalnych wydarzeniach czy nawet koncertach uznanych gwiazd widzę puste miejsca. Powiem szczerze, że mnie samej niejednokrotnie brakuje czasu, aby uczestniczyć we wszystkich imprezach. Nie ukrywam, że mam również żal do kolegów dziennikarzy, którzy swoją wiedzę na temat odbywających się wydarzeń czerpią z 10-minutowych pobytów np. na koncertach, podczas gdy ja uczestniczę w nich od początku do końca i uważam to za ekstra bonus. Wspomniana w pytaniu dyskusja zrodziła się na kanwie Rybnickich Dni Literatury, gdzie frekwencja była kiepska. Uważam, że nauczyciele nie potrafią zachęcić młodzieży do udziału w życiu kulturalnym i obcowania z literaturą. Pedagodzy z kolei tłumaczą to brakiem czasu uczniów z powodu przeładowania programu...


- Ilu dziennikarzy tworzy gazetę?


- Gazetę redagują 3 dziennikarki i jedna redaktor techniczna.


- Czy to wystarczająca ilość?


- Nasz problem tkwi gdzie indziej: 52 stron gazety to za mało, aby objąć wszystkie ważne wydarzenia. Życie społeczne w Rybniku jest tak bogate, że gazeta mogłaby być znacznie obszerniejsza, z większym „światłem” i większymi zdjęciami, ale wtedy zespół w tym składzie nie dałby rady. W tym względzie jesteśmy dość mało elastyczni, bo obowiązują nas zamówienia publiczne i rokrocznie ogłaszamy przetarg na druk ściśle określonej liczby stron gazety. Wtedy największe, niespodziewane wydarzenie, jak choćby ostatnia tragedia pod Smoleńskiem i jej odbicie w Rybniku, zamieszczamy kosztem innych, wcześniej planowanych publikacji..


- Podobno w końcem tego roku wybiera się pani na zasłużoną emeryturę. Będzie pani brakowało tej pracy?


- Nie czuję się emerytką i słysząc to pytanie uświadomiłam sobie nieuchronność upływu czasu. Mam nadzieję, że jako dziennikarka będę mogła współpracować z redakcją przynajmniej do kolejnego jubileuszu za pięć lat.


- Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Wacław Wrana



Wiesława Różańska – absolwentka polonistyki, specjalność filmoznawcza na Uniwersytecie Śląskim (1978). W latach 1978-1981 pracowała w „Nowinach”, z których została zwolniona po przeprowadzonej w stanie wojennym weryfikacji. W latach 1981-1989 była pracownikiem archiwum Polskiej Akademii Nauk w Wodzisławiu Śląskim. W latach 1989-1990 pracowała w Rybnickim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. Od 1990 roku dziennikarka „Gazety Rybnickiej”, od 1995 roku redaktor naczelna pisma.

Mieszka w Radlinie, lubi muzykę klasyczną, dobrą literaturę i kino - jej ulubionym filmem jest „Orkiestra” Marka Hermana (Wlk. Brytania, 1996); ulubiony reżyser dziś: Pedro Almodovar. Stres rozładowuje najchętniej grzebiąc w „second handach”.


Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (7):
  • ~witkowski 2010-04-23
    08:55:23

    0 0

    Sorry ale ta cała W.R. to mi się nie podoba - bo ciągle jej się coś nie podoba.... :/

  • ~werkk 2010-04-24
    09:58:22

    0 0

    Od dziennikarzy oczekuje się pisania prawdy opartej na faktach, a to może pisać tylko dziennikarz nie podlegający władzy. Gazeta Rybnicka jest uzależniona od Urzędu Miasta dlatego wszystkie artykuły są stronnicze. Należy ja traktować jako ulotkę informacyjną dotyczącą miasta Rybnika. I to zadanie spełnia. Osobiście nie wierze ze praca w w/w gazecie jest szczytem marzeń dziennikarza który musi pisać to co mu karzą, jego praca ogranicza się do poprawienia stylu i korekty artykułów politycznych oczywiście tylko pochlebnych obecnemu p. Prezydentowi. Prezydenci nie są na całe życie zmienia się tez skład Rady Miasta wiec zmieni się układ sil w R-dz Miasta a za tę wtedy będzie trzeba chwalić innego pana. Dlatego z całym szacunkiem ale trudno to nazwać dziennikarstwem skoro nie można pisać wszystkiego a w szczególności krytyki wobec obecnego p. Prezydenta, ale zapewne jak już nie będzie prezydentem będzie nowy, osoba która na dziś jest w opozycji będzie okazja a możne nawet przymus pisania o byłym złe, i wyciągania wszystkich brudów o których nie pisano przez 12 lat. Ja osobiście życzę powodzenia i kolejnych 20 lat Gazecie Rybnickiej a dziennikarzom więcej odwagi szczególnie tym młodym panią (do emerytury daleko wiec jeszcze dożo prezydentów w waszej dziennikarskiej karierze w Rybniku będziecie mieli okazje opisywać.

  • ~L5-S1 2010-04-26
    16:02:49

    0 0

    a kto w ogóle tę ''gazetę'' czyta ? Chyba tylko pracownicy redakcji. Czekałem kiedyś pod Izbą Przyjęć szpitala w Orzepowicach. Na stoliku leżało chyba jakieś 10 egzemplarzy tej ''gazety''. Oprócz tego jakieś inne wydawnictwa. Jakoś nikt nie sięgał po ''Gazetę Rybnicką''. Oczekujący woleli poczytać reklamówki pizzerii lub kolorowe magazyny. Ja kiedyś spróbowałem czytać tę tubę prezydenta. Wytrzymałem kilka minut. Nadaje się chyba tylko do palenia w piecu.

  • ~alchemik 2010-04-26
    21:12:02

    0 0

    Ha ha ha , werkk, ale teraz pojechałeś!!! Znajdź mi w tym kraju niezależną gazetę, niezależnych dziennikarzy. Każda redakcja jest bardziej lub mniej uzależniona od swojego wydawcy, od jego kasy, od tzw. linii redakcyjnej. I czy jest to zależność od władzy czy od kasy, to w sumie na jedno wychodzi. Gazeta Rybnicka nie jest na szczęście tylko biuletynem urzędowym, bo poświęca sporo uwagi kulturze, historii Rybnika, itp. Da się ją czytać :)

  • ~outsider 2010-04-27
    13:09:37

    0 0

    L5-S1 - ale się ubawiłem. Może Ci pacjenci byli po prostu głodni, stąd szukali ofert z wyżywieniem. Pamiętaj też, że Szpital obsługuje osoby z całego regionu, może więc wiadomości rybnickie ich nie interesują. Z całym szacunkiem, ale poza rybnik.com.pl i Gazetą Rybnicką trudno znaleźć cokolwiek, gdzie można poczytać większe artykuły o mieście. Smutno to przyznać, bo staram się czytać jak najwięcej informacji związanych z naszym miastem, ale obydwa lokalne tygodniki, moim zdaniem, niebezpiecznie skręcają w stronę tabloidów (mało treści, dużo zdjęć, jeszcze więcej sensacji) i coraz trudniej znaleźć tam większe teksty o naszym mieście. Może jestem dinozaurem w tym gronie, ale ja naprawdę chciałbym poczytać o Rybniku poprzez pryzmat kultury, edukacji, historii, gospodarki i innych dziedzin życia, a nie wydumanych sensacyjek czy aferek pisanych zza biurka. Pozdrowienia dla rybnik.com.pl i Gazety Rybnickiej.

  • ~werkk 2010-04-28
    06:44:36

    0 0

    alchemik sam sobie odpowiedziałeś'' każdą redakcja jest bardziej czy mniej uzależnioną od swojego wydawcy'' Ta akurat jest bardziej.Dlatego tez ja nie czytam tylko Gazety Rybnickiej lecz i inne. I wtedy mam jako taki pogląd na prawdę.

  • ~ 2010-04-28
    08:31:30

    0 0

    gratulacje dla Gazety. Fakt, że jest stronnicza, ale mnie to nie przeszkadza. Fakt też, że Nowiny ostatnio schodzą na psy a już kuriozum było opowiadanie o życiu jakis tam rozwódek (niby gwiazd). Sensacji dość jest w necie i rzeczywiście outsider nie jest jedynym poszukującym coś ponad to.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert Rybnik.com.pl

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera Rybnik.com.pl i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Jesteś za powstaniem legalnego toru do driftu w Rybniku?




Oddanych głosów: 5075